0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Daniel Gnap +48509566510Daniel Gnap +4850956...

“Chciałem zaapelować o wyrozumiałość do pracodawców i o to, żeby korzystać z telepracy, pracy zdalnej, pracy w domu” - prosił Mateusz Morawiecki w środę 11 marca 2020.

“Chcielibyśmy się zwrócić do pracodawców z apelem, żeby zgodnie z obowiązującymi przepisami maksymalnie wdrożyć pracę zdalną. Administracja rządowa już zaczęła to robić. W kancelarii premiera od dziś 55 proc. pracowników pracuje zdalnie” - mówił następnego dnia Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Jak dowiedzieliśmy się od zatrudnionych tam osób, wśród 45 proc. tych, którzy wciąż muszą stawiać się w miejscy pracy są między innymi pracownicy Centrum Obsługi Administracji Rządowej oddelegowani do kancelarii.

To co najmniej dwadzieścia osób: elektrycy, hydraulicy, malarze, ślusarze, stolarze, tapicerzy, ekipa techniczna. Wielu z nich zbliża się do wieku emerytalnego, a więc znajduje się w grupie podwyższonego ryzyka zakażeniem koronawirusem oraz ciężkim przebiegiem choroby COVID-19.

„Jeden z nich ma około 60 lat. Koleżanka zapytała przełożoną, czy on musi przychodzić do pracy. »A kto będzie stawiał flagi?«” - odparowała przełożona" - opowiadają nasi rozmówcy z KPRM.

Według nich, do budynku kancelarii przy Al. Ujazdowskich w Warszawie musi także przychodzić wielu pracowników biurowych. Są wśród nich między innymi niektórzy członkowie liczącego ok. 70 osób Centrum Informacyjnego Rządu.

Ci, którzy przeszli na pracę zdalną, muszą w większości korzystać z prywatnych komputerów. Służbowe dostali ministrowie i kierownictwo kancelarii. Sprzęt dla pozostałych jest dopiero zamawiany.

W razie pracy iluzorycznej...

W środę 11 marca, zanim jeszcze Mateusz Morawiecki zachęcił wszystkich pracodawców do przechodzenia na telepracę, kierownictwo jego kancelarii zwołało pracowników na zebrania. Pytali o „indywidualny stan sprzętowy” i od razu wysłali część personelu na zdalną pracę.

„W korporacjach, w innych urzędach ludzie siedzieli po 12 godzin dziennie, żeby przygotować się do zamknięcia biur. Niektórzy sami zaczęli sobie przygotowywać pracę do domu: robić wydruki, kopiować dokumenty. Inni nie robili nic, bo nie musieli. Nie dostali żadnych poleceń" - opowiada nam pracownik kancelarii.

W trakcie zebrań kierownictwo zapowiedziało, że podpisze z pracownikami porozumienia o zmianie formuły pracy. O takiej możliwości mówi regulamin pracy KPRM, według którego „po uzgodnieniu, że praca będzie wykonywana w formie telepracy, pracodawca i pracownik, w odrębnej umowie, mogą określić zasady używania przez pracownika sprzętu służbowego”.

Prawnicy kancelarii nie zgodzili się przygotować umów w tak błyskawicznym tempie. Ostatecznie zamiast umów pracownicy dostali jedynie maile z poleceniem przejścia na pracę zdalną i załączoną instrukcją od Biura Ochrony KPRM.

Część pracowników tego samego dnia została odesłana do domu tylko z telefonem służbowym, z którego nie mogą odbierać nawet służbowych maili. Kancelaria przesyła im więc dokumenty potrzebne do pracy na ich prywatne skrzynki e-mailowe. Oznacza to, że są o wiele bardziej podatni na inwigilację.

Tym, którzy nie dostali służbowych laptopów, czyli - jak pisaliśmy wyżej - większości załogi, nakazano wdrożenie szczególnych środków bezpieczeństwa na ich prywatnych komputerach.

Między innymi zakazano udostępniania ich osobom postronnym, w tym domownikom. Nakazano też zainstalowanie i aktualizowanie programu antywirusowego, ale nie wskazano jakiego.

“Żeby móc pracować, kolega musiał zabrać laptopa swoim dzieciom, które teraz muszą odrabiać na nim lekcje” - skarży się kolejny nasz rozmówca. Inni pracownicy co prawda mają komputery, ale stare, wolno działające, bez oprogramowania potrzebnego do pracy. Pracownicy KPRM nie z własnej winy muszą więc łamać zasady bezpieczeństwa i pracują mniej produktywnie.

Zasady pracy zdalnej kancelarii w czasie epidemii nie przewidują jednak żadnych przestojów. Jedna z nich głosi, że

„w przypadku braku możliwości wykonywania pracy zdalnej lub jeśli byłaby ona iluzoryczna, rekomendowane jest udzielanie niewykorzystanych urlopów wypoczynkowych".

Co się dzieje, jeśli praca jest „iluzoryczna” lub nie może zostać wykonana? Jak mówią nam nasi rozmówcy, w minionym tygodniu zdarzało się, że kancelaria cofała poszczególnym pracownikom polecenia pracy zdalnej. Musieli wrócić do budynku KPRM, żeby wykonać błahe zadania, które bez szkody można byłoby przełożyć o miesiąc.

Funkcjonariusze SOP bez rękawiczek i masek

Tymczasem w poniedziałek 16 marca dowiedzieliśmy się, że koronawirusa ma Michał Woś, minister środowiska. Tydzień wcześniej uczestniczył w posiedzeniu rządu, gdzie miał kontakt z 15 ministrami. Następnego dnia odwołano zaplanowane na ten dzień Radę Gabinetową z udziałem prezydenta i posiedzenie rządu. 18 marca ogłoszono, że testy ministrów, z którymi miał kontakt Michał Woś, dały wynik negatywny.

Czy testom na obecność koronawirusa zostali poddani także pracownicy kancelarii, którzy obsługiwali posiedzenie rządu: przynosili kawę, ustawiali mikrofony, uruchamiali sprzęt, fotografowali ministrów? A jeśli nie, czy poddano ich kwarantannie lub nadzorowi epidemiologicznemu? Zapytaliśmy o to 19 marca, ale do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Według naszych rozmówców najprawdopodobniej nikt o tym nie pomyślał.

Wiemy jednak, że po wykryciu wirusa u ministra Wosia na pracę zdalną przeniesiono kolejną grupę pracowników kancelarii. Przed wejściem do budynku dopiero w połowie ubiegłego tygodnia po raz pierwszy stanęli funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. ”Mierzą temperaturę. Jeśli ktoś ma gorączkę albo kaszle, odsyłają do domu.

Ale sami nie mają rękawiczek ani masek, choć były już kupione tydzień temu!” - mówi OKO.press jeden z pracowników kancelarii.

Przypadek ministra Wosia powinien być także przestrogą dla rządu i impulsem do zrezygnowania ze zbędnych kontaktów i korzystania z telekonferencji. Michał Dworczyk, szef KPRM, już 17 marca zapewniał na Twitterze, że rząd ma system szyfrowanej łączności i z niego korzysta. Pomimo tego 18 marca odbyła się Rada Gabinetowa. Prezydent łączył się wtedy elektronicznie z ministrami, ale spotkał się osobiście nie tylko ze swoimi doradcami, ale także z premierem Morawieckim.

W czwartek 19 marca Michał Dworczyk zapowiedział zmiany w ustawie o radzie ministrów, które mają umożliwić odbywanie jej posiedzeń poprzez wideokonferencje. Tymczasem tego samego dnia w KPRM odbyło się posiedzenie zespołu zarządzania kryzysowego. Jak widać na zdjęciach, którymi chwali się kancelaria premiera, wzięli w nim udział między innymi:

  • prezydent Andrzej Duda,
  • szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch,
  • premier Mateusz Morawiecki,
  • szef KPRM Michał Dworczyk,
  • minister zdrowia Łukasz Szumowski,
  • wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas
  • i szef MSWiA Mariusz Kamiński.
2020.03.19 Warszawa | Rzadowy zespol zarzadzania kryzysowego z udzialem Prezydenta Andrzeja Dudy
Fot: Krystian Maj/KPRM
2020.03.19 Warszawa | Rzadowy zespol zarzadzania kryzysowego z udzialem Prezydenta Andrzeja Dudy Fot: Krystian Maj/KPRM

Ministrowie siedzą w jednym pomieszczeniu tuż obok siebie, nie przestrzegając zalecanych odstępów. Nie noszą maseczek, choć ich zapasy czekają na rozdysponowanie. Na filmie udostępnionym przez KPRM dodatkowo widać, że ich spotkanie rejestrowało dwóch fotografów i dwóch operatorów kamery, także niezabezpieczonych.

Gdyby okazało się, że któryś z tych polityków jest zakażony koronawirusem, wszystkie najważniejsze osoby w państwie odpowiedzialne za walkę z epidemią, mogłyby zostać z niej wyłączone za jednym zamachem.

Tego samego dnia odbyła się też w kancelarii wideokonferencja z przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych. Brała w niej udział także większość wyżej wymienionych ministrów. Dodatkowo dołączyła do nich minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Na poniższym zdjęciu widzimy też, że towarzyszyło im dwóch pracowników kancelarii.

Spotkania Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego odbywały się w budynku KPRM także w ostatni piątek, sobotę i niedzielę (20, 21, 22 marca). Poniżej widzimy na zdjęciu (od lewej) szefa KPRM, premiera, ministra zdrowia, rzecznika rządu i podsekretarza stanu w resorcie zdrowia.

Jak już pisaliśmy, francuski rząd przeszedł na ostrożniejszy tryb pracy dopiero, gdy 9 marca okazało się, że koronawirusa ma francuski minister kultury Franck Riester. Zarażeni są hiszpańska ministra równouprawnienia Irene Montero, wiceprezydentka Iranu Masume Ebtekar, brytyjska wiceministra zdrowia Nadine Dorries. W kwarantannie jest kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Przeczytaj także:

Tymczasem w sobotę 21 marca prezydent Słowacji wręczyła nominacje członkom nowego rządu, a dzień wcześniej przyjęła dymisję od ich poprzedników. Wszyscy mieli na sobie maseczki i rękawiczki ochronne.

View post on Twitter

W piątek 20 marca dowiedzieliśmy się, że zarażony jest jeden z wiceministrów rolnictwa w polskim rządzie, a kierownictwo resortu jest poddane kwarantannie. Kto będzie następny?

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Przeczytaj także:

Komentarze