0:00
0:00

0:00

Śledztwo

Apostołowie Opinii sprawdzali na zlecenie kancelarii premiera reputację rządu w internecie. I badali, czy antyrządowymi protestami sterowano z zagranicy

  • Bianka Mikołajewska

O „specjalnym raporcie” zamówionym przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów wspomniał w sobotę, w wywiadzie dla radia RMF FM, Paweł Szefernaker, minister w KPRM i kreator wizerunku PiS w mediach społecznościowych. Mówił, że była to analiza wpisów w mediach społecznościowych "podczas ostatniej debaty na temat sądów w Polsce".

Szefernaker wyjaśniał również, że choć "monitorują to na co dzień służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa”, kancelaria premiera chciała sprawdzić "jak to wygląda od strony rynkowej".

Jak ustaliło OKO.press, przygotowanie raportu kancelaria zleciła firmie Apostołowie Opinii. Miała ona zbadać "wpływ zagranicznych kont w mediach społecznościowych na debatę w sprawie sądów i demokracji w Polsce". Otrzymała za to 14,1 tys. złotych.

Zgodnie z umową, w badaniu Apostołowie mieli wykorzystać "szerokie spektrum narzędzi do monitoringu oraz analizy ilościowej i jakościowej (kontekstowej, behawioralnej)".

Wcześniej Apostołowie Opinii sprawdzali wizerunek rządu w mediach społecznościowych.

  • W październiku 2016 roku kancelaria premiera zleciła im "wykonanie raportu dotyczącego profili KPRM, premier Beaty Szydło, ministerstw i ministrów w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, Instagram, YouTube" (za 11,7 tys. złotych);
  • w grudniu 2016 roku - "przygotowanie i zaprezentowanie prezentacji z zakresu kontroli wizerunku w mediach społecznościowych" (za 12,3 tys. złotych).

W ramach prac nad raportem dotyczącym profili członków rządu w sieci Apostołowie mieli przedstawić analizy:

  • skuteczności dotarcia do odbiorcy profili w mediach społecznościowych,
  • sukcesów i zagrożeń funkcjonowania w/w profili w sieci,
  • najbardziej zauważalnych zagrożeń w sieci.

Przeczytaj także:

Na problemy - Apostołowie

Założona w 2014 roku firma Apostołowie Opinii reklamuje się jako "najstarsza i najbardziej doświadczona polska agencja doradcza działająca w obszarze zarządzania reputacją w sieci".

„Naszą misją jest ochrona wizerunku klientów i edukowanie ich w zakresie praw dotyczących zarządzania internetowymi informacjami na swój temat" - piszą Apostołowie na swojej stronie internetowej.

Klientom oferują m.in.:

  • "audyt e-wizerunku" (analiza, jak klient jest postrzegany w sieci);
  • "kontrolę opinii" (wsparcie w zarządzaniu opiniami - analiza zagrożeń wizerunkowych, eliminacja zagrażających opinii);
  • "neutralizację zagrożeń" (m.in. "tonowanie zagrożeń wizerunkowych, poprzez aktywny udział w dyskusjach na forach internetowych i w mediach społecznościowych");
  • "obsługę kryzysów" oraz
  • "optymalizację wizerunku w wyszukiwarkach".

OKO.press zapytało kancelarię premiera, czy w ramach umów z Apostołami, korzystała z tego rodzaju usług, ale nie odpowiedziała na to pytanie. Nie udostępniła nam również opracowanych przez tę firmę analiz, dotyczących wizerunku rządu w internecie. Jak twierdzi "nie stanowią (one) informacji publicznej z uwagi na to, że są to dokumenty wewnętrzne".

"To nie było zjawisko duże"

Z tego samego powodu kancelaria odmówiła nam również dostępu do raportu Apostołów w sprawie wpływu "zagranicznych kont" na debatę o sądownictwie. Wydaje się jednak, że ich badania nie przyniosły - jak mówią często politycy PiS - "porażających" ustaleń.

W RMF FM Szefernaker mówił, że analiza wykazała, iż "w trakcie debaty w Polsce na temat sądów pojawiły się konta zagraniczne, bardzo zaangażowane w tą debatę, które wcześniej były zaangażowane w próbę puczu w Turcji, w wybory w Stanach Zjednoczonych, w kampanię brexitu czy w kampanię prezydencką we Francji. I to pokazuje, że w sytuacji gorącego sporu politycznego, komuś z zewnątrz zależy na tym, żeby ten spór podgrzać".

Skala działań zagranicznych trolli w Polsce w lipcu musiała być jednak niewielka. A może nawet - w porównaniu z całym ówczesnym ruchem w sieci, związanym z reformą sądów - śladowa.

"To nie było zjawisko bardzo duże i ja nie uważam, że jakiekolwiek komentarze w internecie czy informacje, które pojawiają się z jednej czy drugiej strony, są sterowane z zewnątrz, bo spór polityczny istnieje i uczestnicy tego sporu biorą udział w nim" - przyznał w RMF FM Szefernaker.

Jako przykład aktywności trolli podał sytuację, gdy - jak mówił - na jednym z największych portali w Polsce pojawiło się z ciągu paru minut kilkaset komentarzy o treści "precz z kaczorem dyktatorem", wysłanych z Ameryki Południowej.

Astroturfing był, ale prorządowy

Nie potwierdziły się więc formułowane latem przez prawicę podejrzenia i zarzuty, że masowe protesty przeciwko reformie sądownictwa były "sterowane z zewnątrz".

Prawicowe media i TVP forsowały wówczas tezę, że zainteresowanie Polaków sprawą sądownictwa to efekt "astroturfingu" - techniki marketingowej polegającej na tym, że opłacone i skoordynowane kampanie przedstawiane są jako spontaniczne i oddolne. A premier Beata Szydło mówiła, że "trudno zaakceptować tezę, że ostatnie protesty były spontaniczne". Według niej była to "dobrze wyreżyserowana i dobrze opłacona akcja, mająca uderzyć w polski rząd".

Analiza przeprowadzona wówczas przez Digital Forensic Research Lab (specjalizujące się w "cyfrowych śledztwach" i odkrywaniu źródeł rozmaitych internetowych trendów) wykazała, że to oskarżenia o astroturfing pochodziły od botów i trolli.

Czyli cała histeria wokół astroturfingu wykorzystywanego rzekomo przez opozycję, została sztucznie nakręcona i sama była manipulacją, która miała działać na korzyść rządu, a nie przeciwko niemu.

;
Na zdjęciu Bianka Mikołajewska
Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze