Bilans polityki narkotykowej jest oczywisty - kryminalizacja nie przynosi oczekiwanych efektów. Często pojawia się porównanie do alkoholu, którego negatywne skutki społeczne są w Polsce szczególnie widoczne. Od narkotyków rocznie umiera 200 osób, od alkoholu - ok. 12 tys. - pisze prawnik Adam Stasiak
W piątek 28 stycznia 2022 roku media poinformowały, iż poprzedniego wieczoru funkcjonariusze Policji zatrzymali muzyka „Matę”. Według doniesień RMF FM młody raper został zatrzymany wraz z kolegą po tym, jak zaczęli się nerwowo zachowywać na widok podjeżdżającego do nich radiowozu policyjnego. Mata miał przy sobie 1,5 grama marihuany, natomiast jego kolega 0,5 grama.
Funkcjonariusze przeszukali ich mieszkania, a mężczyźni spędzili noc w policyjnej izbie zatrzymań. Zgodnie z art. 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, za posiadanie tej substancji grozi im do 3 lat pozbawienia wolności.
Zatrzymanie tak znanej osoby ożywiło dyskusję na temat prawa narkotykowego. Większość komentatorów, wliczając w to polityków Lewicy i Konfederacji, broniło rapera, wskazując na potrzebę liberalizacji obowiązującego prawa. Z drugiej strony pojawiły się głosy takie jak Janusza Kowalskiego z Solidarnej Polski, partii Zbigniewa Ziobry, który sugerował zaostrzenie kar za posiadanie narkotyków.
"Warto rozpocząć poważną merytoryczną dyskusję na temat zaostrzenia kar za posiadanie narkotyków. Kara musi być dotkliwa i bolesna. Żadnej tolerancji dla nikogo - nikt nie ma prawa sięgnąć po narkotyki".
Mata jest jedną z tysięcy osób zatrzymywanych za posiadanie narkotyków każdego roku w Polsce. Według statystyk Komendy Głównej Policji, w 2019 roku 33 831 osób było podejrzanych o popełnienie przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, natomiast 29 355 z samego art. 62, kryminalizującego posiadanie narkotyków.
Tym samym, prawie 87 proc. wszystkich podejrzanych z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii to posiadacze głównie marihuany. Biorąc pod uwagę fakt, iż do ujawnienia przestępstwa najczęściej dochodzi po prostu poprzez przeszukanie osoby, wobec której policja ma uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa,
statystycznie, z tego powodu w Polsce codziennie zatrzymuje się 80 osób.
Ponad połowę z nich stanowią osoby młode - w wieku od 17 do 29 lat. Pomimo surowego ustawodawstwa, w Polsce policja przechwytuje coraz więcej narkotyków, nawet pandemia i związane z nią chwilowe zamknięcie granic, nie miały wpływu na ich dostępność.
Coraz więcej osób poszukuje również leczenia w związku z uzależnieniem od substancji psychoaktywnych, na przestrzeni lat 2007-2018, liczba takich osób wzrosła aż o 27 proc.
Bilans trwającej już ponad 20 lat polskiej polityki narkotykowej wydaje się oczywisty - kryminalizacja nie przynosi oczekiwanych efektów.
Pierwszą polską ustawą, która kryminalizowała posiadanie wybranych substancji psychoaktywnych, była ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii z 24 kwietnia 1997 roku.
Ustawodawca zastrzegł w niej jednak, iż karze nie podlega osoba posiadająca substancje w ilości nieznacznej na użytek własny. Niecały rok po wprowadzeniu ustawy zaczęto prace nad jej nowelizacją, mającą na celu wykreślenie powyższego zastrzeżenia.
Według Policji i części polityków ówczesne prawo uniemożliwiało skuteczną walkę z handlarzami narkotyków, a zmiana ustawy miała nie mieć wpływu na samych użytkowników czy obciążenie państwa chociażby dziesiątkami tysięcy spraw, które dziś muszą prowadzić funkcjonariusze policji, prokuratury i sądów.
Na zaostrzeniu prawa kapitał polityczny budowali lider AWS-u Marian Krzaklewski, jak i ówczesny Minister Sprawiedliwości Lech Kaczyński, ze swoim młodym współpracownikiem Zbigniewem Ziobrą.
W atmosferze narkotykowej paniki, bo o narkotyzującym się społeczeństwie pisały wszystkie media, ustawa przeszła z łatwością. I tak w 2000 roku, zmieniono ustawę, kryminalizując posiadanie określonych substancji psychoaktywnych, niezależnie od ich ilości i przeznaczenia.
Skutki tego rozwiązania okazały się dramatyczne, zarówno dla osób uzależnionych, jak i osób używających substancji psychoaktywnych w sposób nieszkodliwy (według badań tylko 10 proc. użytkowników marihuany się od niej uzależnia, odsetek jest ten większy w przypadku młodych osób).
W 2011 roku, gdy znów zmieniano ustawę o przeciwdziałaniu narkomani i dodano art. 62a, który zezwala na umorzenie postępowania w przypadku posiadania ilości nieznacznej substancji psychoaktywnych, przeznaczonej na użytek własny, tak oceniano efekty kryminalizacji posiadania narkotyków (uzasadnienie wprowadzanych zmian):
"Kryminalizacja środowiska użytkowników narkotyków znacząco ograniczyła zgłaszanie się do leczenia, uniemożliwiła stosowanie na szeroką skalę programów redukcji szkód społecznych i zdrowotnych, sparaliżowała kontakt terapeutyczny, leczniczy czy korekcyjno-edukacyjny, szczególnie w grupie najmłodszych użytkowników narkotyków.
W obszarze skutków społecznych ponieśliśmy znaczące i nieodwracalne straty. Ponieśliśmy również poważne konsekwencje ekonomiczne w szczególności analizując koszty pobytu użytkowników w przeludnionych jednostkach penitencjarnych. Realizacja samego tylko art. 62 ustawy kosztuje budżet państwa około 80 mln zł w skali roku".
Penalizacja posiadania środków odurzających – wbrew założeniom stała się zatem narzędziem kryminalizacji używania, a nie przeciwdziałania narkomanii.
Pomimo jednoznacznej oceny kryminalizacji, w rządzącej wtedy koalicji nie było nigdy przestrzeni na głębsze zmiany w tym obszarze, co potwierdził pytany o nie ówczesny premier Donald Tusk:
„Nie będę rzecznikiem legalizacji miękkich narkotyków, koniec i kropka. Jeśli chcecie legalizacji marihuany — wybierzcie innego premiera”
To dopiero rząd PiS, choć zdecydowanie przeciwny powyższemu rozwiązaniu i sukcesywnie opowiadający się za karaniem za posiadanie, wprowadził rewolucyjną zmianę w systemie – w 2017 roku zalegalizowano marihuanę w celach medycznych (konieczność wprowadzenia zmian przepisów w celu dostępności marihuany dla celów medycznych zasygnalizował Trybunał Konstytucyjny w postanowieniu z 17 marca 2015 roku o sygnaturze S 3/15).
Przed wprowadzeniem tych regulacji, pacjenci, którzy potrzebowali marihuany w celu ratowania swojego zdrowia bądź swoich bliskich, byli narażeni na odpowiedzialność karną. Do dziś prawo zezwala jednak na karanie osób za posiadanie tej samej substancji w celach niemedycznych.
Przeglądając uzasadnienia do powyższych projektów ustaw, a także wypowiedzi polityków towarzyszących ich uchwalaniu, trudno znaleźć sensowne argumenty za karaniem użytkowników.
Zgodnie z art. 31 ust. 1 Konstytucji RP „Wolność człowieka podlega ochronie prawnej”, natomiast ust. 3 tego samego artykułu wymienia przypadki w jakich możliwe jest ograniczenie konstytucyjnych wolności i praw obywateli, które mogą być „ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób.”
Jako społeczeństwo ustaliliśmy więc, iż osoba, która np. naruszy nietykalność cielesną drugiej osoby, powinna ponieść karę, ponieważ wymaga tego ochrona wolności i praw poszkodowanego.
Dobrem chronionym przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii jest natomiast ochrona zdrowia publicznego, a konkretnie, jak wskazuje sama nazwa ustawy, ochrona społeczeństwa przed negatywnymi skutkami uzależnień.
Karanie użytkowników miałoby więc pełnić funkcję prewencyjną - obywatele w obawie przed wysokimi karami, powstrzymywaliby się od posiadania i konsumpcji narkotyków.
„Na to, kto, jak często, jak dużo substancji zażywa ma oczywiście wpływ wiele czynników, nie tylko stan prawny. Uparcie przywołuję przykład Portugalii, która wprowadziła dekryminalizację w momencie, gdy Polska zaostrzała prawo narkotykowe.
Okazuje się, że statystyki dotyczące używania marihuany na przestrzeni całego życia mamy podobne. W Polsce 12,1 proc. badanych osób w wieku 15-64 lata deklaruje, że miało w życiu kontakt z marihuaną, w Portugalii – 11 proc." - mówi OKO.press Magdalena Dąbkowska, która od 14 lat pracuje w dziedzinie polityki narkotykowej, długo na poziomie międzynarodowym, a od tego roku koordynuje prace Programu Polityki Narkotykowej w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
"Jeśli chodzi o stosowanie jakiejkolwiek substancji nielegalnej wypadamy nawet gorzej. W Polsce będzie to 16,1 proc. badanych, w Portugalii – 11,7 proc. A ponieważ największe obawy mamy zazwyczaj o młode pokolenie, warto zajrzeć do statystyk w raportach ESPAD. To europejskie badania młodzieży szkolnej dotyczące używania substancji psychoaktywnych – alkoholu, nikotyny, nielegalnych środków.
I tu znów Portugalia ma lepsze wyniki. We wszystkich wskaźnikach jest poniżej średniej europejskiej.
Dla odmiany popatrzmy na nowe substancje psychoaktywne, kiedyś nazywane w Polsce dopalaczami. Portugalia jest w gronie 2-3 krajów, w których młodzież najrzadziej po nie sięga, Polska natomiast leży na przeciwległym krańcu. Widzimy zatem, że karanie nie odstrasza ludzi od sięgania po substancje psychoaktywne, jak to często próbuje nam się przedstawiać” – podkreśla Magdalena Dąbkowska.
Obowiązujące prawo nie przynosi więc zamierzonych efektów, a jednocześnie drastycznie ogranicza wolności i prawa obywatelskie.
Takim ograniczeniem jest nie tylko grożąca kara pozbawienia wolności, ale już samo zatrzymanie użytkownika za posiadanie danej substancji w imię ochrony zdrowia publicznego.
A jak wygląda zatrzymanie osoby za posiadanie nielegalnej substancji? Zazwyczaj dzieje się to przy tzw. „rutynowej kontroli”, gdy policja nabiera podejrzeń co do popełnienia przestępstwa. Pytanie tylko jakiego przestępstwa? Jakie przestępstwo może być popełnione przez dwóch młodych mężczyzn, którzy nie są poszukiwani przez Policję? Zazwyczaj będzie to właśnie przestępstwo posiadania narkotyków.
Choć polska policja nie prowadzi takich statystyk, to jak podaje brytyjska policja powodem do zatrzymania i przeszukania osób w 63 proc. jest właśnie podejrzenie posiadanie narkotyków.
Kryminalizacja posiadania doprowadza więc do sytuacji, w której Policja uzyskuje prawo do przeszukania nas, pomimo tego, iż nasze zachowanie w żaden inny sposób nie narusza porządku bądź nie prowokuje interwencji ze strony państwa.
Jeżeli już znalezione zostaną przy nas narkotyki, to zazwyczaj stosowane są środki przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek. Następnie przeszukiwane jest mieszkanie osoby zatrzymanej w poszukiwaniu substancji psychoaktywnych, nierzadko też zabierany jest telefon, który poddawany jest dogłębnej analizie w poszukiwaniu treści wskazujących na ewentualny handel narkotykami.
Osoba zatrzymana spędza noc na policyjnej izbie zatrzymań, a następnego dnia stawiane są jej zarzuty. Jeżeli posiada ilość nieznaczną, a z okoliczności wynika, że posiadała ją na użytek własny, to istnieje duża szansa, że postępowanie wobec niej zostanie umorzone na podstawie wspomnianego art. 62a.
Choć przepis ten początkowy był stosunkowo rzadko stosowany, to w roku 2019 prokuratura skorzystała z niego 9511 razy, a sądy 178.
Zwiększenie liczb umorzeń należy przyjąć jako pozytywną zmianę, ale podkreślenia wymaga fakt, iż to od prokuratury i sądu zależy jaka ilość w danej sprawie zostanie uznana za nieznaczną i czy postępowanie zostanie umorzone.
Po dziś dzień zdarzają się sprawy, w których osoba np. z 0,7 grama marihuany, zostaje skazana na 4 miesiące ograniczenia wolności w postaci obowiązku wykonywania prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Okres postępowania od momentu zatrzymania do zakończenia postępowania w sądzie może trwać nawet rok.
Do 2011 roku jedyną okazją do spotkania lekarza w tym procesie było trwające nierzadko mniej niż 10 minut psychiatryczne badanie poczytalności.
Obecnie sądy i prokuratury mają do dyspozycji więcej rozwiązań alternatywnych wobec karania, ich stosowanie nie jest jednak powszechne.
Dane z Prokuratur Regionalnych wskazują, iż w 2015 roku tylko 1287 razy skorzystano z art. 70a, który zobowiązuje do włączenia do postępowania terapeuty uzależnień, gdy istnieje uzasadnione podejrzenie, że sprawca jest osobą uzależnioną bądź używającą szkodliwie substancji. Wszystkich podejrzanych o posiadanie narkotyków było w tamtym roku 21 630 osób.
Pytanie, gdzie w tym wszystkim ochrona zdrowia publicznego?
Abstrahując od efektów kryminalizacji jako przeciwdziałania uzależnieniom, samo karanie za posiadanie budzi poważne wątpliwości konstytucyjne.
Zgodnie z zasadą proporcjonalności, zwaną także zakazem nadmiernej ingerencji, prawo musi zachować odpowiednią proporcję pomiędzy środkiem, jakim jest ograniczenie praw lub wolności, a celem, którym w tym przypadku jest ochrona zdrowia publicznego.
I tak np. już w 1994 Niemiecki Federalny Sąd Konstytucyjny uznał, iż sprawy karne dotyczące posiadania, zakupu lub importu niewielkich ilości konopi na własny użytek muszą być umarzane, ponieważ winę sprawcy i szkodę wyrządzoną przez przestępstwo należy uznać za znikomą (ewentualne szkody wynikające z uzależnienia od marihuany przeważnie dotykają samego użytkownika).
Sąd wskazał, iż nie może być tak, że to od danej prokuratury czy sądu będzie zależeć czy dana sprawa zostanie umorzona czy nie, gdyż narusza to zasadę równości prawa.
Przepisy dotyczące karania za posiadanie czy nawet uprawę marihuany na własny użytek, zostały uznane za niekonstytucyjne przez sądy najwyższe Włoch, RPA i Meksyku.
W uzasadnieniach często pojawia się porównanie do alkoholu, którego negatywne skutki społeczne są w Polsce szczególnie widoczne. Podczas gdy od narkotyków rocznie umiera 200 osób, od samego alkoholu umiera ich ok. 12 000. Nie ma za to żadnego potwierdzonego przypadku zgonu od marihuany, w Polsce ani na świecie.
W ostatnim czasie coraz więcej krajów decyduje się jednak nie tylko na dekryminalizację marihuany, ale nawet na jej legalizację. Od 18 grudnia 2021 roku marihuana jest legalna na Malcie, a nowo utworzony rząd Niemiec, deklaruje, że zalegalizuje ją w ciągu czterech lat.
To nie argumenty dotyczące wolności osobistej obywateli często przekonują osoby niechętne legalizacji marihuany, a problem, którego nie rozwiązuje dekryminalizacja – zjawisko przestępczości zorganizowanej.
Najostrożniejsze szacunki wskazują, iż rynek nielegalnych narkotyków wart jest ponad 300 mld dolarów rocznie (tyle, co PKB Danii czy RPA), a Europol ostrzega, iż pieniądze z marihuany sponsorują handel bronią, przemyt ludzi oraz stręczycielstwo.
Wyrazistym przykładem jest Holandia, która wbrew popularnej opinii wcale nie zalegalizowała marihuany, jedynie dekryminalizuje jej posiadanie do 5 gramów, tolerując przy tym uprawy na własny użytek oraz handel w tzw. Coffeeshopach.
Zorganizowane grupy przestępcze są tam wyjątkowo silne i brutalne. W 2019 roku przed swoim domem zamordowany został Derk Wiersum, adwokat jednego ze świadków koronnych zeznającego w procesie mafii narkotykowej. Natomiast Mark Rutte, premier Holandii, który do swojego biura przyjeżdża na rowerze, otrzymał dodatkową ochronę w związku z obawą przed porwaniem czy atakiem ze strony gangów narkotykowych.
Niezależnie od tego, czy jest to marihuana, czy inna bardziej szkodliwa substancja, chociażby alkohol czy kokaina, karanie za posiadanie jest nie tylko nieefektywne, ale ogranicza w sposób nieproporcjonalny wolności i prawa obywatelskie.
Ogromne nakłady finansowe i kadrowe, które marnowane są na politykę karną, winny zostać przekierowane na służbę ochrony zdrowia, a w szczególności na skuteczne programy profilaktyczne i zapewnienie szerokiego dostępu do leczenia.
20 kwietnia 2021 roku zespół ds. legalizacji marihuany pod przewodnictwem posłanki Beaty Maciejewskiej z Lewicy złożył w Sejmie pakiet ustaw dotyczących marihuany. Jedna z nich zakłada dekryminalizację posiadania 5 gramów marihuany i haszyszu oraz uprawy czterech krzaków konopi innych niż włókniste na własny użytek.
Do dziś Marszałek Elżbieta Witek nie nadała projektowi numeru druku, w związku z czym znajduje się w zamrażarce sejmowej.
Prawnik działający na rzecz racjonalnej polityki narkotykowej w Polsce i Europie. Pracuje w kancelarii adwokackiej specjalizującej się w prawie narkotykowym. Od 2017 roku związany z Polską Siecią Polityki Narkotykowej. Autor podcastu Substancje (nie)kontrolowane.
Prawnik działający na rzecz racjonalnej polityki narkotykowej w Polsce i Europie. Pracuje w kancelarii adwokackiej specjalizującej się w prawie narkotykowym. Od 2017 roku związany z Polską Siecią Polityki Narkotykowej. Autor podcastu Substancje (nie)kontrolowane.
Komentarze