Charyzmatyczny prounijny konserwatysta z małego miasta, ojciec siedmiorga dzieci, obiecuje Węgrom walkę z korupcją i silną pozycję w Unii Europejskiej. Czy uda mu się wygrać na nierównym gruncie, z podporządkowanymi Orbánowi mediami i hojnymi transferami socjalnymi? Péter Márki-Zay jest przekonany, że ocali Węgry
W wyborach parlamentarnych na Węgrzech wiosną 2022 roku kandydatem zjednoczonej opozycji będzie Péter Márki-Zay, konserwatywny katolik, ojciec siedmiorga dzieci, burmistrz małego miasta. Zwolennik Unii Europejskiej, wolnego rynku i dialogu, zapowiadający walkę z korupcją. Stosunkowo nowa twarz w węgierskiej polityce, na którą wyborcy mogą projektować, co zapragną. Nie należy do żadnej partii, założył ruch społeczny "Węgry dla wszystkich". W przeciwieństwie do Viktora Orbána, stawia nie na polaryzację, ale na łączenie społeczeństwa. Jest charyzmatyczny, elokwentny i przekonany, że spełnia dziejową misję.
Péter Márki-Zay wygrał w pierwszych w historii prawyborach zjednoczonej opozycji z kandydatką lewicy Klarą Dobrev, wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego, prywatnie żoną skompromitowanego byłego premiera Ferenca Gyurcsány'ego.
O polityku znanym pod akronimem MZP (po węgiersku najpierw pisze się nazwisko, potem imię) zrobiło się głośno w 2018 roku, kiedy niespodziewanie wygrał lokalne wybory na burmistrza 44-tysięcznego miasta Hódmezővásárhely na południu Węgier, w bastionie Fideszu.
Péter Magyari, dziennikarz niezależnego węgierskiego portalu 444.hu wyjaśnia OKO.press, że w tamtych wyborach nikomu nieznanego MZP poparły wszystkiego partie opozycyjne, bo nie miały nic do stracenia. "Nikt nie wierzył, że ktokolwiek może pokonać Jánosa Lázára, zaufanego Viktora Orbána, który był posłem z tamtejszego okręgu. Niespodziewana wygrana MZP pokazała, że hegemonia Fideszu, partii Orbána, nie jest absolutna. Opozycja nie zdążyła się jednak dogadać i w wyborach, które odbyły się kilka tygodni później, poszła osobno. " Orbán zatriumfował. Ale MZP wygrał lokalne wybory w 2019 roku i stał się symbolem i argumentem dla tych, którzy chcieli jednoczyć opozycję.
"Péter Márki-Zay promuje się jako self-made man. Może być atrakcyjnym kandydatem dla wyborców niezdecydowanych, zmęczonych rządami Orbána, których nie przekonują inni kandydaci opozycji, kojarzeni z wielkomiejskimi elitami.
To ciekawa kandydatura dla osób, które szukają nowej twarzy, w tym dla wyborców, którzy chcą głosować przeciwko establishmentowi." - ocenia Edit Zgut, węgierska politolożka z think tanku Visegrad Insight.
Péter Márki-Zay jest o dekadę młodszy od Orbána, ma 49 lat. W przeciwieństwie do premiera Węgier zdobywał doświadczenie poza polityką. Z wykształcenia jest ekonomistą, zajmował się marketingiem. Zrobił doktorat z historii gospodarczej na prywatnym katolickim uniwersytecie Pázmány Péter.
Zanim wszedł do polityki, pracował w przemyśle, był menadżerem. Potem wyjechał do Kanady i Stanów Zjednoczonych wraz z rodziną. Jego żona Felícia Lilla Vincze jest z wykształcenia fizyczką, pracuje jako akuszerka (doula). Mają siedmioro dzieci, najstarszy syn ma 25 lat, najmłodsze dziecko - 12. Są praktykującymi katolikami.
W wywiadzie dla CNN Márki-Zay mówił: "Chrześcijan naprawdę oburza korupcja".
"Jest konserwatystą, ale doświadczenie życia w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych sprawiło, że rozumie zachodnie wartości, w tym demokrację. Jest przywiązany do tradycyjnego modelu rodziny, ale szanuje mniejszości i chce bronić ich praw. Nie chce narzucać własnych wartości. MZP ostro, zdecydowanie punktuje i krytykuje korupcję oraz dzielących społeczeństwo populistów. Nie chce dzielić, ale łączyć, zwraca się do konserwatywnych wyborców. To widać, kiedy mówi o prawach osób LGBT czy migracji.
Powołując się na zobowiązania wynikające ze standardów praw człowieka, wskazuje też na hipokryzję Fideszu, w którego szeregach geje i lesbijki muszą się ukrywać.
Kiedy mówi o migracji, podkreśla, że wiąże się z tym korupcja i przemyt. Jest za patriotyzmem i za Węgrami dla wszystkich" - wyjaśnia Zgut.
Węgry są zdecydowanie bardziej zróżnicowane religijnie od Polski, są tam katolicy, protestanci (jak Orban), znaczny odsetek bezwyznaniowców. "Katolicki kandydat, tradycjonalista może zjednać do siebie prowincję, a niekoniecznie musi odstraszyć zmęczonych Orbánem wielkomiejskich wyborców" - uważa Magyari. Zgut jest podobnego zdania: "Atutem MZP jest nieopatrzona twarz, fotogeniczność, zauważalna charyzma. Uwielbia długie przemowy, jak młody Fidel Castro, choć ma zupełnie inne poglądy" - dodaje półżartem.
Péter Márki-Zay gospodarczo jest za wolnym rynkiem, krytykuje zawłaszczenie państwa i gospodarki, w tym mediów, przez Orbána i jego ludzi. Czy jego zdecydowany program wolnorynkowy nie odstraszy wyborców marzących o węgierskim państwie opiekuńczym, które zaoferował im Fidesz? "Márki-Zay obiecał lewicy, że do swojego programu dołączy nawet 80 procent ich postulatów. Na pewno stonuje swój wolnorynkowy przekaz do wyborów" - uważa Magyari. I wskazuje, że MZP jako jedyny z kandydatów opozycji proponuje, żeby Węgry przyjęły euro tak szybko, jak tylko mogą".
"MZP opowiada się za silniejszą integracją europejską w obszarach polityki zagranicznej, bezpieczeństwa i polityki fiskalnej, nie jest jednak za federalizacją Unii." - ocenia Zgut. To duża zmiana po latach besztania przez Orbána Unii Europejskiej i jej instytucji, zwłaszcza odkąd w 2018 roku Parlament Europejski uruchomił przeciwko Węgrom Orbána procedurę ochrony unijnych wartości, przewidzianą w Artykule 7 Traktatu o UE.
Jest ku temu kilka przeszkód. Po pierwsze, węgierscy wyborcy muszą się najpierw dowiedzieć, że taki kandydat w ogóle istnieje. Na początku tego roku ponad połowa wyborców na Węgrzech nie znała jego nazwiska. Nie pojawiał się w podporządkowanych władzy mediach publicznych i prywatnych, choć nie było też ku temu wiele powodów, bo był lokalnym politykiem z prowincji, nie pełnił wysokich urzędów.
Po drugie, prorządowe media będą próbować zohydzić go w oczach wyborców. Do tej pory wykorzystywały dobrze znany, nieco zgrany skrypt. Próbowały przykleić mu łatkę kukiełki socjalistów i liberałów, fejkowego konserwatysty, awatara znienawidzonego przez wielu na Węgrzech byłego premiera Gyurcsány'ego, pupilka amerykańskiego filantropa węgiersko-żydowskiego pochodzenia George'a Sorosa. Ale te łatki nie kleją się do konserwatywnego polityka z prowincji, jak przykleiły się do prezydenta Budapesztu, przyjaciela Rafała Trzaskowskiego, Gergely'ego Karácsony'a, który wycofał się w trakcie prawyborów opozycji i poparł MZP.
Po trzecie, wybory parlamentarne w 2022 roku na Węgrzech najprawdopodobniej będą wolne, ale nie będą równe. Partia rządząca kontroluje media, biznes, a do tego planuje wielkie transfery pieniężne przed samymi wyborami. "Wybory pewnie odbędą się na początku kwietnia, a w lutym rodziny, które mają co najmniej jedni dziecko, dostają zwrot podatku. Emeryci dostaną 13. emeryturę, a młodzi do 25 roku życia zostaną zwolnieni z płacenia podatku dochodowego" - wylicza Péter Magyari. "Popularność Fideszu na prowincji opiera się też na państwowym programie pracy, z którego korzystają najubożsi i grupy marginalizowane, zwłaszcza Romowie. O tym, kto zostanie zatrudniony, decydują lokalni politycy, w dużej mierze politycy Fideszu" - dodaje Zgut.
Wygrana nie jest łatwa, ale w ocenie węgierskich dziennikarzy - nie jest ona niemożliwa.
"MZP ma szansę trafić do wyborców, jeśli zjednoczone partie opozycje wykorzystają swoje lokalne struktury, żeby go wesprzeć. Powinien użyć swojej charyzmy i spotykać się z wyborcami na żywo, ale oczywiście nie da rady sam wszędzie dotrzeć. Poza tym powinien się skupić na kampanii w mediach społecznościowych. Jego przewagą jest to, że naprawdę zdaje się wierzyć, że ma do wypełnienia dziejową misję: uratować Węgry" - uważa Zgut.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Pisze o praworządności, demokracji, prawie praw człowieka. Współzałożycielka Archiwum Osiatyńskiego i Rule of Law in Poland. Doktor nauk prawnych.
Komentarze