0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

*Zita Szopkó - dziennikarka jednego z ostatnich niezależnych mediów na Węgrzech atlatszo.hu (atlatszo=przejrzystość). W OKO.press publikowaliśmy już wyniki śledztwa jej redakcyjnego kolegi Tamasa Badoky o drogich wakacjach Orbána z oligarchami.

10 czerwca 2021 roku posłowie partii premiera Viktora Orbána zgłosili nową poprawkę do długo oczekiwanej ustawy dotyczącej wykorzystywania dzieci, która w zasadzie zakazuje „promocji i reprezentacji mniejszości seksualnych”. Ostatnie zmiany wywołały krajowe i międzynarodowe oburzenie. Choć może się to wydawać zaskakujące, nowo uchwalone prawo anty-LGBT doskonale wpisuje się w narrację rządu, który skupia się na prowadzeniu kampanii opartej na strachu. Ale prawdą jest również, że może ono mieć poważne konsekwencje.

Ustawa wchodzi w życie dziś, 8 lipca.

Przeczytaj także:

Na początku chodziło tylko o pedofilię

Pierwotnie projekt ustawy nie miał mieć nic wspólnego z osobami LGBT. Ponad miesiąc temu, 18 maja, Máté Kocsis, lider rządzącej partii Fidesz oraz inny poseł z tej partii wnieśli od dawna obiecywany projekt ustawy przeciwko przestępstwom seksualnym wobec dzieci. W projekcie zaproponowano:

  • Znaczące zwiększenie kary dla sprawców przestępstw seksualnych wobec dzieci oraz wprowadzenie nowych przestępstw kwalifikowanych, w tym przestępstw seksualnych wobec dzieci poniżej 12. roku życia lub przestępstw popełnionych podczas pełnienia funkcji publicznej.
  • Zaostrzenie zasad zatrudniania osób dopuszczających się przestępstw seksualnych wobec dzieci: zakazanie pedofilom wykonywania wielu zawodów związanych z dziećmi. Wydłużenie okresu przedawnienia w najcięższych przypadkach.
  • Utworzenie krajowej bazy danych przestępców seksualnych z możliwością wyszukiwania, zawierającej nazwiska i inne dane wrażliwe osób, które popełniły przestępstwa seksualne wobec nieletnich.

Choć nie obyło się bez sporów o szczegóły – niezależna posłanka Bernadett Szél stwierdziła, że „problem z tą ustawą polega na tym, co w niej pominięto” odnosząc się do faktu, że zapomina się w niej o tak ważnych aspektach jak prewencja i pomoc osobom poszkodowanym – w węgierskim parlamencie doszło do powszechnego konsensusu między partią rządzącą a opozycją.

Reforma karna dotycząca przestępstw seksualnych popełnianych na nieletnich stała się gorącym tematem politycznym w kraju po skandalu z udziałem byłego ambasadora Węgier w Peru Gábora Kalety w 2020 roku. Mimo że premier Victor Orbán lubi określać siebie (oraz swoją partię) jako obrońcę konserwatywnych, chrześcijańskich wartości i rodziny, sprawę Kalety utrzymywano w tajemnicy przez ponad rok (choć ze stanowiska został usunięty już na początku kwietnia 2019 roku).

Sprawa nabrała rozgłosu dopiero, gdy poinformowała o niej niezależna węgierska strona informacyjna Index.hu. Kaleta został aresztowany w ramach wielonarodowego śledztwa w sprawie międzynarodowej sieci pornografii dziecięcej, po czym węgierskie władze po cichu ewakuowały go z Limy do Budapesztu.

Za posiadanie ponad 19 tys. pornograficznych zdjęć nieletnich został skazany na karę więzienia w zawieszeniu i grzywnę w wysokości 540 000 forintów (około 1 500 euro). Po ogólnokrajowym skandalu partia Fidesz obiecała w przyszłości zreformować prawo dotyczące ochrony dzieci i wprowadzić surowsze sankcje. Wspomniano również o możliwości utworzenia publicznych list przestępców.

Zmiany w ostatniej chwili

Jednak 8 czerwca posłowie Fidesz w ostatniej chwili zgłosili poprawkę, która w zasadzie łączy pedofilię z mniejszościami seksualnymi. Nowy projekt ustawy zawierał następujące zapisy:

  • zakazane będzie udostępnianie treści pornograficznych nieletnim, jak również treści przedstawiających seksualność samą w sobie;
  • zakazuje się również „przedstawiania i promowania tożsamości płciowej innej niż płeć przypisana przy urodzeniu, korekty płci oraz homoseksualizmu” w szkołach i kampaniach społecznych dla osób poniżej 18. roku życia.

Ustawa z tymi zmianami zakazuje wszelkich produktów, reklam i treści medialnych przedstawiających osoby homoseksualne lub transpłciowe osobom poniżej 18. roku życia, zakazuje pojawiania się osób LGBT+ w kampaniach społecznych, a także wszelkich programów szkolnych „promujących” homoseksualizm, transpłciowość, czy tranzycję.

Oznacza to również, że rząd mógłby ograniczyć lub zakazać bardziej liberalnym organizacjom pozarządowym prowadzenia edukacji seksualnej, ponieważ tylko zarejestrowane osoby i organizacje mogą prowadzić takie zajęcia w szkołach.

Ustawa wywołała duże kontrowersje, a w wieczór poprzedzający ostateczne głosowanie miejscowe organizacje pozarządowe zorganizowały demonstrację, w której wzięło udział 10 tys. osób protestujących przeciwko tym poprawkom. Jak napisali organizatorzy:

„Posłowie partii rządzącej przedłożyli wykluczające i nienawistne propozycje mające na celu całkowite wymazanie osób LGBTQI z opinii publicznej i zakazanie istotnych programów szkolnych, które pomagają młodym ludziom w dostępie do informacji oraz gwarantują bardziej akceptujące i bezpieczne środowisko dla wszystkich”.

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej określiła projekt ustawy jako haniebny, stwierdzając że jest on sprzeczny z podstawowymi wartościami UE. 22 czerwca, we wspólnej deklaracji 17 państw członkowskich UE wyraziło głębokie zaniepokojenie jego przyjęciem.

Konflikty w opozycyjnym sojuszu

Wiele osób uważa, że oprócz stworzenia nowego wroga (w postaci mniejszości seksualnych) ustawa stanowiła również formę pułapki politycznej mającej osłabić sojusz sześciu partii opozycyjnych jednoczących się przed zbliżającymi się wyborami w 2022 roku.

Sondaże wskazują, że zjednoczona opozycja idzie łeb w łeb z partią Orbána .

Strategia jest prosta: powiązanie pedofilii z prawami osób LGBT umożliwia partii rządzącej obwinianie opozycji o „wspieranie pedofilii i molestowania dzieci”, ignorując przy tym fakt, że pierwotna wersja ustawy była popierana przez wszystkie partie polityczne.

Innym ważnym aspektem jest to, że dla niegdyś skrajnie prawicowej, a obecnie umiarkowanie prawicowej partii opozycyjnej Jobbik nie było dobrego wyboru w kwestii projektu ustawy. Gdyby zdecydowała się nie głosować za nią (nawet w wersji anty-LGBT), musiałaby zmierzyć się oskarżeniami ze strony partii rządzącej o „wspieranie pedofilii”. Ale co chyba ważniejsze, mogłaby zaryzykować utratę części swoich konserwatywnych, tradycyjnie prawicowych wyborców z terenów wiejskich, co mogłoby być dla niej ogromną stratą przed nadchodzącymi wyborami.

Ale głosując za ustawą (tak jak to ostatecznie uczyniła), musi się liczyć z ostrą krytyką ze strony partii lewicowych, osłabiając tym samym jedność sojuszu – co również nie jest korzystne, zwłaszcza na kilka miesięcy przed pierwszymi w historii Węgier prawyborami kandydata na premiera.

Większość partii opozycyjnych (LMP - Węgierska Partia Zielonych, MSZP - Węgierska Partia Socjalistyczna, DK – Koalicja Demokratyczna, Párbeszéd – Dialog na rzecz Węgier, Momentum oraz posłowie niezrzeszeni) postanowiła w ramach protestu nie brać udziału w głosowaniu. Ostatecznie projekt przeszedł 157 głosami. Jobbik, w przeciwieństwie do swoich sojuszników, zdecydował się zagłosować za przyjęciem ustawy, nawet z wprowadzonymi do niej zmianami. Później tłumaczył, że w przypadku zwycięstwa w 2022 roku usuną część z zapisów „nie na temat”.

Kolejny krok w stronę dyskryminacji

Według miejscowych organizacji pozarządowych ustawa jest kolejnym krokiem w kierunku dyskryminacji osób LGBT na Węgrzech. „Te propozycje, które stanowią mroczne echo rosyjskiej antygejowskiej »ustawy propagandowej«, będą nadal stygmatyzować osoby LGBTQI, narażając je na większą dyskryminację w już i tak wrogim środowisku” — powiedział dyrektor węgierskiego Amnesty International David Vig.

We wspólnym oświadczeniu organizacje pozarządowe podkreśliły, że ta nowelizacja – która łudząco przypomina rosyjską „ustawę o propagandzie gejowskiej” z 2013 roku – jeszcze bardziej zatruje opinię publiczną.

Ostatnia ustawa przeciwko osobom LGBT+ nie jest jednak odosobnionym przypadkiem. Viktor Orbán 23 czerwca powiedział niemieckiej agencji informacyjnej DPA, że „państwo węgierskie nie tylko gwarantuje, ale i aktywnie chroni prawa homoseksualistów”, dodając, że wolność jednostki jest najważniejszą wartością. Wbrew słowom premiera, jak wyjaśnia Hatter Society, najstarsza organizacja LGBT+ na Węgrzech, w ostatnich latach doszło do kilku „ataków” na prawa mniejszości seksualnych.

Rząd i jego większość parlamentarna systematycznie podważają wolność i równe prawa mniejszości seksualnych i płciowych od momentu dojścia do władzy w 2010 roku, a szczególnie od wiosny 2019 roku.

Jak?

1. W 2010 roku węgierski parlament – z większością Fideszu – zdecydował o uchyleniu wcześniej przyjętego kodeksu cywilnego, który zezwalałby partnerom – w tym partnerom tej samej płci – na adopcję biologicznego lub wcześniej adoptowanego dziecka, tak aby obie osoby w parze mogły zostać (z punktu widzenia prawa) rodzicami dziecka.

2. W 2011 roku Komenda Główna Policji w Budapeszcie zakazała Parady Równości. Sąd orzekł później, że ta decyzja była nie tylko niegodna z prawem, ale wyraźnie dyskryminująca.

3. W tym samym roku wprowadzono do ustawy zasadniczej czwartą poprawkę. W 2012 roku weszły w życie odpowiednie prawa, które nie pozwalały osobom pozostającym w związku partnerskim adoptować nawzajem swoich dzieci. Kolejną zmianą jest to, że ustawa o ochronie rodziny zdefiniowała rodzinę jako „małżeństwo oraz relację rodzic-dziecko”, twierdząc, że małżeństwo to związek wyłącznie mężczyzny i kobiety. Tym samym w zasadzie wyklucza alternatywne modele rodziny, takie jak związki jednopłciowe, spod ochrony prawa.

4. W 2019 roku rząd zakazał gender studies na uniwersytetach wydając dekret, który wycofał akredytacje i finansowanie tych programów. Rzecznik prasowy premiera powiedział później CNN, że „stanowisko rządu jest takie, że ludzie rodzą się albo jako mężczyźni, albo kobiety”.

5. W tym samym roku László Kövér, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego przyrównał pary jednopłciowe, które chcą mieć dziecko, a tym samym rodzinę, do pedofili, mówiąc, że „w sensie moralnym” nie ma między nimi żadnej różnicy. Dodał także, że „normalni homoseksualiści są świadomi tego, jaki jest porządek świata... próbują się do tego świata dostosować niekoniecznie uważając się za równych”.

6. Regulacje dotyczące treści LGBT+ można było po raz pierwszy zauważyć w październiku, gdy Coca Cola została ukarana grzywną za umieszczenie w stolicy plakatów #loveislove, które przedstawiały pary tej samej płci. Firma musiała zapłacić 500 000 forintów (około 1 420 euro) kary.

W 2020 i 2021 roku, kiedy świat zmagał się z globalną pandemią koronawirusa (która bardzo poważnie dotknęła Węgry), węgierski rząd zdołał podjąć kolejne kroki przeciwko mniejszościom seksualnym i osobom LGBT+.

7. W październiku ukazała się książka z baśniami ludowymi („Baśnie dla wszystkich"), która opowiadała te tradycyjne historie we współczesnym kontekście, z bardziej zróżnicowanymi postaciami i inkluzywnymi wątkami, także dotyczącymi mniejszości seksualnych. Wkrótce po wydaniu stała się ona celem ataku rządu i innych polityków, w tym skrajnie prawicowej węgierskiej opozycji, Mi Hazánk (Ruch Naszego Domu). Przedstawiciel tej partii podczas konferencji prasowej podarł egzemplarz książki, mówiąc, że zawiera ona „homoseksualną propagandę”. Kilku burmistrzów (z Fideszu) zapowiedziało wprowadzenie zakazu wykorzystywania tej książki do celów edukacyjnych.

8. Kilka miesięcy później, w grudniu, dziewiąta poprawka do konstytucji zdefiniowała rodzicielstwo, w którym „matka jest kobietą, a ojciec mężczyzną”. Kolejna ustawa w tym samym czasie zabroniła osobom samotnym i niezamężnym adopcji dzieci. Od tej pory mogą adoptować tylko małżeństwa, w innych przypadkach potrzebne jest specjalne pozwolenie ministra do spraw rodziny. Szefowa resortu Katalin Novák otwarcie przyznała, że głównym celem ustawy jest uniemożliwienie parom jednopłciowym adopcji dziecka.

9. W maju 2020 roku kolejna ustawa uniemożliwiła osobom transpłciowym oraz interpłciowym legalną zmianę płci oraz imienia w oficjalnych dokumentach, ponieważ połączono w niej gender osoby z jej płcią biologiczną, ograniczając późniejsze zmiany, co stanowi w UE bezprecedensową sytuację.

10. W styczniu 2021 roku Rada ds. Mediów, składająca się wyłącznie z delegatów partii rządzącej, wszczęła dochodzenie przeciwko firmie telewizyjnej RTL Klub za wyemitowanie filmu o tęczowych rodzinach jako reklamy społecznej.

„Ochrona dzieci”

Oprócz wyżej wymienionych przykładów w ostatnich latach można również zaobserwować pojawienie się problematyki gender i LGBT+ w dyskursie publicznym oraz propagandzie. Zmiany w węgierskim systemie medialnym i stopniowa ekspansja prorządowego imperium medialnego od 2010 roku, kiedy to Fidesz wygrał wybory większością dwóch trzecich głosów, ułatwiły rozpowszechnianie tego typu przekazów. Obecnie, jeśli ktoś zdecyduje się na wyszukanie skrótu „LGBT” w jakimkolwiek prorządowym serwisie informacyjnym, znajdzie tam wyłącznie artykuły i historie, w których ten termin używany jest w negatywnym kontekście.

W większości przypadków narracja jest prosta: politycy Fideszu powtarzają, że chcą jedynie chronić dzieci i dla ich własnego dobra trzymają je z dala od „ideologii gender i propagandy homoseksualnej”.

Po międzynarodowym oburzeniu kilku polityków Fideszu próbowało wyjaśnić swoje poglądy na temat nowego prawa. Według premiera Viktora Orbána oznacza to tylko tyle, że od teraz wyłącznie rodzice mogą decydować o wychowaniu seksualnym swoich dzieci. W późniejszym wywiadzie określił się nawet bojownikiem o prawa osób LGBT+. Rząd twierdzi również, że ustawa nie jest dyskryminująca, ponieważ zakazuje wszystkich skierowanych do dzieci materiałów promujących seksualność.

Gorący temat na nadchodzące wybory

Celowanie w grupy walczące o równość płci lub prawa mniejszości seksualnych można również tłumaczyć zbliżającymi się wyborami w 2022 roku. W ostatnim czasie sukces rządu opierał się na udanym tworzeniu wspólnego wroga dla większości Węgrów (w postaci migrantów oraz George’a Sorosa), a teraz powtarza tę samą strategię. Z coraz bardziej otwartą i wrogą retoryką oraz kilkoma aktami przeciwko społeczności LGBT, „ideologia gender” powoli osiąga wśród demonizowanych zjawisk podobny poziom do tego, na jakim znajduje się migracja.

Węgry nie są jednak jedynym krajem, który wykorzystuje siłę strachu wobec różnych mniejszości w celu osiągnięcia korzyści politycznych. Taką samą wojnę kulturową można zaobserwować w Polsce, gdzie wrogość wobec praw dla osób LGBT+ stała się cechą charakterystyczną dyskursu politycznego w ostatnich latach. Według lokalnych organizacji zajmujących się prawami człowieka jakość warunków życia mniejszości seksualnych pogorszyła się od czasu dojścia do władzy prawicowo-populistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) w 2015 roku.

Także w Polsce można zauważyć podobną do węgierskiej wrogą retorykę oraz decyzje, a PiS skutecznie wykorzystała obawy wyborców przed homoseksualizmem podczas ostatnich wyborów krajowych i europejskich.

Według rankingu organizacji zajmującej się prawami osób LGBT+ ILGA-Europe Polska wypada najgorzej w UE (zajmuje 43. miejsce) pod kątem praw osób LGBT+, podczas gdy Węgry plasują się gdzieś pośrodku, na 27. miejscu na 49 państw.

Nowe prawo może mieć przerażające konsekwencje

Poza spodziewanymi korzyściami politycznymi wynikającymi z ustawy nie jest trudno przewidzieć skutki takiego prawa dla społeczności LGBT. Także psychologiczne: problemy ze zdrowiem psychicznym, depresje lub lęki, prześladowania w szkołach, samobójstwa (Według Hatter Society, spośród węgierskich osób LGBT+ 42 proc. myślało o samobójstwie, a 30 proc. próbowało je popełnić).

W związku z tym argumenty rządu o tym, że ochrona dzieci jest dla nich priorytetem, są szczególnie fałszywe: negatywne konsekwencje mogą być znacznie częstsze wśród dzieci i młodzieży, zwłaszcza gdy brakuje im wspierającej rodziny.

Pozostaje więc pytanie: jak wiele dzieci straci życie z powodu niezrozumienia i napiętnowania, wstydu i poczucia winy lub wykluczenia?

Dlatego też stanowisko Eurochild wyraża głębokie zaniepokojenie nowym węgierskim prawem.

Ale jeszcze gorsza jest społeczna polaryzacja i dyskryminacja, możliwość wzrostu liczby przestępstw z nienawiści oraz innych okrucieństw. Ustawa będzie szerzyć nienawiść i oddzielać pewne grupy społeczne od reszty w kraju, w którym przepaść między różnymi ideologiami i partiami politycznymi jest już tak wielka, że może być trudna do zniwelowania.

Napięcie w społeczeństwie, tworzenie wrogów, polaryzacja polityczna będzie prowadzić do przerażających konsekwencji. Wymieńmy tylko kilka: kampania przed prawyborami rozpoczęła się od kilku aktów przemocy, które dotknęły partie opozycyjne: wyborcy Fideszu uderzyli polityka i wyborcę w twarz. Na innej imprezie kampanijnej mężczyzna wyciągnął broń. Dwóch lekarzy-homoseksualistów zostało pobitych do nieprzytomności w centrum Peczu, skrajnie prawicowi kontrmanifestanci zerwali tęczowe flagi i zakłócali Paradę Równości w Segedynie – niestety lista takich przykładów mogłaby się ciągnąć w nieskończoność.

Jedno jest pewne: nowe prawo sprawia, że Węgry nie wyglądają dobrze ani w oczach państw członkowskich UE, ani na poziomie międzynarodowym, gdzie już teraz wiele osób mówi, że stan demokracji na Węgrzech jest alarmujący, a eurosceptycyzm rządu jeszcze bardziej odsuwa nas od Zachodu. Po wprowadzeniu tak dyskryminujących przepisów dość trudno odczuwać dumę z bycia Węgrem.

;

Udostępnij:

Zita Szopkó

Dziennikarka z węgierskiego niezależnego portalu śledczego atlatszo.hu

Komentarze