Nowy mechanizm unijni urzędnicy nazwali „SURE” (ang. pewny, niezawodny). To skrót od Support to mitigate Unemployment Risks in an Emergency, czyli Wsparcie w celu zmniejszenia Ryzyka Bezrobocia w Sytuacji Awaryjnej.
„To europejska solidarność w praktyce. Dla Włoch, Hiszpanii i innych. Oraz dla przyszłości Europy” – mówiła w odezwie do obywateli Unii 1 kwietnia 2020 przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
W ramach „SURE” KE chce udostępnić najbardziej poszkodowanym przez koronawirus krajom 100 mld euro pożyczek.
To pieniądze dla firm, aby mogły utrzymać miejsca pracy i kontynuować wypłacanie pracownikom pensji. Ma to pozwolić zachować pozory normalności: przedsiębiorstwa pozostaną na rynku, obywatele nie stracą dochodów, a tym samym środków do życia.
Utrzymanie zatrudnienia ma pomóc podtrzymać popyt i zapobiec krachowi europejskiej gospodarki. Pożyczki będą opierać się na gwarancjach udzielonych przez państwa członkowskie. Wszystkie państwa UE, które znajdą się w potrzebie, będą mogły skorzystać z nowego instrumentu.
„Firmy będą mogły tymczasowo zmniejszyć liczbę godzin pracy lub całkowicie zawiesić pracę oraz skorzystać ze wsparcia dochodowego udzielanego przez państwo za nieprzepracowane godziny. Osoby samozatrudnione otrzymają dochody zastępcze w związku z obecną sytuacją kryzysową” – czytamy w komunikacie KE.
Projekt rozporządzenia ma trafić pod dyskusje na najbliższym spotkaniu ministrów finansów strefy euro już w najbliższy wtorek. Będzie musiał zostać zaakceptowany przez rządy państw członkowskich w Radzie.
Czy członkowie Unii rzeczywiście zgodzą się zagwarantować pożyczki? Ursula von der Leyen, podkreślając, że instrument ma być dowodem na europejską solidarność, stawia na to wszystkie karty.
SURE, czyli pomysł nienowy
Komisja chce wprowadzić SURE do europejskiego porządku prawnego na podstawie art. 122 Traktatu o Funkcjonowaniu UE. Chodzi o pomoc Unii „w przypadku trudności Państwa Członkowskiego w zaopatrzeniu w niektóre produkty”. Po raz ostatni KE użyła tego przepisu, by pomóc swoim członkom podczas kryzysu finansowego.
Zobacz art. 122 TFUE
Art. 122. Pomoc Unii w przypadku trudności Państwa Członkowskiego w zaopatrzeniu w niektóre produkty
1. Bez uszczerbku dla innych procedur przewidzianych w Traktatach, Rada, na wniosek Komisji, może postanowić, w duchu solidarności między Państwami Członkowskimi, o środkach stosownych do sytuacji gospodarczej, w szczególności w przypadku wystąpienia poważnych trudności w zaopatrzeniu w niektóre produkty, zwłaszcza w obszarze energii.
2. W przypadku gdy Państwo Członkowskie ma trudności lub jest istotnie zagrożone poważnymi trudnościami z racji klęsk żywiołowych lub nadzwyczajnych okoliczności pozostających poza jego kontrolą, Rada, na wniosek Komisji, może przyznać danemu Państwu Członkowskiemu, pod pewnymi warunkami, pomoc finansową Unii. Przewodniczący Rady informuje Parlament Europejski o podjętej decyzji.
W zamyśle KE pierwszymi miejscami, do których zostanie skierowana pomoc, będą okolice Mediolanu i Madrytu.
„My Europejczycy doświadczamy największego kryzysu od czasu wojen światowych. Jesteśmy głęboko poruszeni. Koronawirus doprowadził do śmierci tysięcy ludzi. Najwcześniej i najmocniej dotknięte przez ten kryzys są Włochy i Hiszpania. Wraz z nimi opłakujemy zmarłych” – mówiła Von der Leyen 1 kwietnia.
„Regiony otaczające Mediolan czy Madryt to filary europejskiej gospodarki. Tysiące ulokowanych tam prężnie działających przedsiębiorstw mają kłopoty przez obecny kryzys. Potrzebują naszego wsparcia, by go przetrwać” – tłumaczyła.
Komisja podkreśla, że czerpie z własnych doświadczeń. Pomysł wspierania skróconego czasu pracy poprzez system pożyczek sprawdził się już w czasach kryzysu finansowego z lat 2008-2010.
„Ograniczył negatywne skutki recesji, utrzymał zatrudnienie, a firmom pomógł powrócić na rynki z nową werwą” – zachwalała Von der Leyen, która w dobie kryzysu była niemiecką ministrą pracy.
100 mld euro pożyczek
W projekcie zapisano, że maksymalną łączną kwotą, jaką UE zmobilizuje w ramach SURE będzie 100 mld euro. Unia pożyczy pieniądze na rynkach kapitałowych i przekaże wnioskującym o to państwom członkowskim.
Jest jednak pewien haczyk. SURE ma być instrumentem dodatkowym. Aby z niego skorzystać, dany kraj będzie musiał pokazać, że samodzielnie wspiera już przedsiębiorców i pracowników. Nie we wszystkich takie mechanizmy obecnie działają.
25 proc. ze 100 mld ma pochodzić z budżetów państw członkowskich – w formie gwarancji. Ile wpłacą poszczególne kraje? Będzie to zależało od procentowego udziału ich PNB całej Unii. Przewodnicząca KE mówiła, że wszystko będzie opierać się na solidarności członków UE.
Czy solidarność tę rzeczywiście wykażą? Nic pewnego. O gwarancje łatwiej niż o gotówkę, ale część państw członkowskich ma poważne wątpliwości, czy stać je nawet i na takie obciążenie. Zwłaszcza, że o kolejne 25 mld euro zabezpieczeń poprosił już członków Unii Europejski Bank Inwestycyjny, by móc sfinansować program pomocowy (również w wysokości 100 mld).
Nie jest tajemnicą, że zapowiedziane 200 mld euro to z pewnością za mało, by odpowiedzieć na wszystkie potrzeby państw członkowskich.
Przewodnicząca KE rozmawiała już na temat nowego mechanizmu z niektórymi głowami państw, w tym z włoskim premierem Giuseppe Conte. Podkreśliła, że byli nastawieni entuzjastycznie.
Umiarkowany entuzjazm wyraził rząd Niemiec, skąd pochodzi Von der Leyen. Partia Angeli Merkel stoi na stanowisku, że SURE powinien funkcjonować tylko w ściśle określonym czasie – najlepiej do końca 2020 roku.
Co jeszcze robi Unia?
Oprócz „SURE” Unia planuje także kolejne instrumenty pomocowe.
Państwa strefy euro rozważają możliwość, by sięgnąć do awaryjnych funduszy z Europejskiego Mechanizmu Stabilności, który miał zapobiegać finansowym tąpnięciom wśród gospodarek posługujących się wspólną walutą. Część państw członkowskich jest temu jednak przeciwna, obawia się, że taki ruch może tylko pogłębić niepokój na rynkach.
Komisja Europejska walczy, by mimo ograniczonych możliwości ingerowania w ochronę zdrowia w państwach członkowskich i obostrzeń budżetowych zminimalizować negatywne skutki pandemii. Zaproponowała m.in.:
- modyfikacje w Europejskim Funduszu Pomocy Najbardziej Potrzebującym, by osoby niesamodzielne nie zostały bez pomocy;
- większa elastyczność w wykorzystaniu Europejskiego Funduszu Morskiego i Rybackiego, by wesprzeć rybołówstwo oraz poluzowanie wymogów formalnych przy ubieganiu się o środki pomocowe dla rolników, zwiększenie zaliczek;
- przekierowanie do walki z koronakryzysem niewykorzystanych środków z funduszy polityki spójności – Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego i Funduszu Spójności, ma to być prostsze niż w pierwotnym planie ogłoszonym w połowie marca;
- wykorzystanie wszystkich pozostałych dostępnych środków z budżetu UE na ten rok (3 mld euro), aby pomóc w zaspokojeniu potrzeb europejskich systemów opieki zdrowotnej, z czego 300 mln na zakup wspólnych zapasów sprzętu w ramach akcji „RescEU”.
Jak pisaliśmy w OKO.press KE tymczasowo poluzowała także zasady przyznawania pomocy publicznej przedsiębiorstwom, aby poszczególne kraje mogły przekazać im większe wsparcie. Ze względu na zasady rządzące jednolitym rynkiem i ostre reguły antymonopolowe taka pomoc była dotąd w Unii surowo zakazana, poza pewnymi wyjątkami.
Kolejne państwa członkowskie zgłaszają Komisji swoje plany ratunkowe. Zgodę KE otrzymały m.in. projekty pomocowe z Francji, Niemiec, Danii, Hiszpanii, Łotwy, Portugalii, Włoch, Luksemburga. A także Wielkiej Brytanii, która w okresie przejściowym po brexicie jest wciąż związana unijnym prawem.
Unia troszczy się, by mimo zamkniętych granic wewnętrznych transport najpotrzebniejszych towarów odbywał się względnie bezproblemowo. Wydała zalecenia dla państw członkowskich (poparła je Rada Europejska), w których sugeruje m.in., by państwa członkowskie utworzyły zielone korytarze dla transportu lądowego. Przedstawiła także wytyczne dla transportu powietrznego.
Pieniądze KE powinna kierować do potrzebujących wsparcia, tylko i wyłącznie za pośrednictwem samorządów, w przeciwnym wypadku PIS położy na nich swoje lepkie łapy i pomoc zamiast do przedsiębiorców trafi do toruńskiego grzyba, KK, warchołów związkowych i TVPis
Doprawdy podła to logika, która w przypadku braku "swoich" na szczeblu centralnym postuluje osłabianie polskiej unitarności. Kwestii Pańskiego nienawistnego języka nawet nie chce mi się specjalnie komentować, bo jest on w sposób oczywisty co najmniej żenujący dla każdego inteligentnego obserwatora.
Kryzys związany z koronawirusem to ostatni dzwonek dla Unii, która dostała szansę, by wrócić na swój pierwotny progospodarczy kurs i z twarzą wycofać się z bajań ideologicznych. Trzymam kciuki!
Na szczeblu centralnym nie brak "swoich". Powiem więcej: są tam sami "swoi". I w tym sęk.
Ma Pan absolutną rację. Co więcej – znajdują się oni zarówno na szczeblu centralnym jak i tym lokalnym, bardziej oddalonym od blasku fleszy. Problem w tym, że to nie tyle przypadłość pisu, co systemu jako takiego, o której po prostu nie mówiło się w czasach władzy dzisiejszej opozycji (poza podejrzanymi Konfederatami, wszyscy przecież już byli u władzy). To głębsze zagadnienie, które w mojej opinii jest jedną z poważniejszych przywar systemu demokratycznego. Niemniej uważam, że postulat osłabiania polskiej państwowości, bo akurat "nasi" są w defensywie to wyjątkowo krótkowzroczny i głupi postulat. Pozdrawiam!
Wrzucanie wszystkiego do jednego gara nie koniecznie da w efekcie smaczny polski bigos czy węgierski gulasz. Na szczeblu lokalnym obywatel ma możność (i z niej korzysta!) spoglądania na ręce wybrańcom, co na szczeblu centralnym jest zdecydowanie utrudnione.
Oj ,niestety samych swoich jest chyba więcej niż możemy udźwignąć. Wielu ludzi powiedziało dość, bo nie mogli już zdzierżyć płacenia danin i podatków na tę zgraję. Znam kilka przykładów emigracji z grona bliskich znajomych, którzy dali sobie spokój z patriotycznymi bzdetami o budowaniu Polski i płaceniu tu podatków.
A to o czym i do kogo? W czy przejawia się ta "polska unitarność"? Kaczafi, korzystając ze wszystkich dostępnych sposobów przekazu podzielił Polaków na lepszych i gorszych. Andrzej Duda też obwieszczał wielokrotnie, że jest prezydentem tych, którzy popierają Kaczyńskiego.
To jest bardzo słuszny postulat. Zostawienie pieniędzy z Unii do dyspozycji "wadzy" będzie służyło dotowaniu tych "zwierząt równiejszych od innych zwierząt" a rządowe publikatory będą ogłaszały na wszystkie strony jak ta KE nie potrafi zorganizować pomocy dla państw członkowskich.
Proszę zwrócić uwagę, że to bardzo krótkowzroczny postulat trwałego osłabienia polskiej państwowości na rzecz doraźnej skrajnie partykularnej korzyści. Pozdrawiam!
Oczywiście szybkość przekazania tej pomocy jest obecnie najważniejsza. Jednak KE nie powinna zapominać o tym, że przykład Węgier, Polski oraz innych krajów pokazuje, że uzależnienie od przestrzegania praworządności i zapisów traktatowych dostępności do środków UE powinno wejść jak najszybciej. Niestety to co obecnie mamy w tych krajach, to efekt słabego reagowania KE i Rady UE, jak i przewlekłego w czasie i asekuracyjnego często działania TSUE. Nic innego tak nie dyscyplinuje i motywuje do przestrzegania zasad i wartości, jak możliwość utraty dostępności do środków. Ponieważ to jest jedyne narzędzie, które oddziałuje silnie na wyborców. Trzeba pamiętać, że politycy bez względu na narodowość mają bardzo często szczególne ciągoty do poszerzania nadanych prawem i konstytucjami kompetencji. Dlatego tak ważnym jest tworzenie bezpieczników w postaci procedur prawnych i niezależnych od polityków instytucji kontrolnych. Brak tych narzędzi, czego przykładem jest także Polska, prowadzi do zwijania przez rządzących demokracji i dążenia do ustanowienia rządów autorytarnych.
Amen.
"Projekt rozporządzenia ma trafić pod dyskusje na najbliższym spotkaniu ministrów finansów strefy euro już w najbliższy wtorek." Czy dobrze to odczytuję, że projekt rozporządzenia będzie dyskutowany tylko w strefie euro, czyli poza Polską?
Brzmi optymistycznie 🙂