Poniższy poradnik, jak przetrwać pandemię w szkole, jest z konieczności poradnikiem stoickim. Wiele bowiem wskazuje na to, że przed zakażeniem koronawirusem nasza szkoła żadnego dziecka nie ustrzeże. Nie wprowadzamy drastycznych zasad dystansowania się, jak szkoły na Dalekim Wschodzie (w Korei Południowej dzieci w klasie nie mogą nawet rozmawiać między sobą!). Nie dzielimy klas na mniejsze, jak kraje skandynawskie czy Holandia, żeby zminimalizować transmisję wirusa, bo rząd nie dał na to pieniędzy.
Co wobec tego rodzic – i w mniejszym stopniu dziecko, bo przecież nie będzie słuchać tych wszystkich „mądrości” – mogą zrobić, żeby zmniejszyć ryzyko?
Rady epidemiczne Miłady Jędrysik
- Zaszczepić dziecko na grypę. Jak mówi OKO.press prof. Lidia Brydak z Państwowego Zakładu Higieny, dzieci poniżej 14. roku życia to główne źródło przenoszenia wirusów grypy. Groźnych także w związku z pandemią SARS-CoV-2, bo uszkadza nabłonek dróg oddechowych, torując drogę SARS-CoV-2 i innym patogenom, w tym także bakteriom.
- Uczyć dzieci częstego mycia rąk. Od początku pandemii znacznie spadły w Polsce zachorowania na inne choroby zakaźne, w tym tzw. choroby brudnych rąk, jak wirusowe zapalenie wątroby typu A czy salmonelloza. To oczywiście wynik tego, że przestaliśmy się ze sobą kontaktować, ale zapewne bardziej sumienne podejście do higieny również odegrało tutaj rolę. To nawyk, który zaowocuje w przyszłości.
- Nie wysyłać do szkoły dziecka „z katarem” ani innymi objawami. Zwłaszcza że w szkole i tak zaraz wsadzą go do izolatki i zadzwonią po rodziców, żeby odebrali potomstwo.
- Nie wysyłać dzieci do szkoły, jeśli inni mieszkańcy gospodarstwa domowego są w kwarantannie albo w izolacji, ale to chyba oczywiste.
- Nie bać się aż tak bardzo, że dziecko się zarazi, jeśli nie ma chorób współistniejących. Ze wszystkich danych z całego świata płynie wiedza, iż dzieci przechodzą zakażenie bardzo łagodnie, a tragiczne przypadki są ekstremalnie rzadkie. Z tego podsumowania w „Nature” najnowszych badań na temat IFR, czyli śmiertelności COVID-19 w stosunku do całkowitej liczby przypadków zakażenia (a nie tylko tych wykrytych) widać, że w większości przykładów IFR dla najmłodszych grup wiekowych wynosi zero lub zbliża się do zera. W Polsce dwie najmłodsze ofiary COVID-19 to 18-letni mężczyzna i 18-letnia kobieta, oboje z ciężkimi chorobami.
- Założyć, że dziecko może się zarazić. W końcu SARS-CoV-2 jest dwa razy bardziej zakaźny od grypy. Z danych z USA wynika, że w ciągu wakacji przyrost zakażeń w najmłodszych grupach wiekowych był wyjątkowo duży – aż 720 proc. (co prawda niektóre stany do najmłodszych zaliczają również 24-latków). To jednak skutek nie tylko tego, że dla dzieci bliski, fizyczny kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny, ale także dużej ilości testów PCR przeprowadzanych w Stanach (prawie 250 tys. na milion mieszkańców). A im więcej testów, tym więcej łagodnych przypadków się wykrywa. Oczywiście polska dynamika może być zupełnie inna. Dowiemy się wkrótce – jeśli tylko ktoś pozbiera dane o wieku zakażonych.
- Założyć, że statystycznie najbardziej prawdopodobne jest, że dziecko przejdzie zakażenie bezobjawowo albo z bardzo skąpymi objawami. Nie wiemy dokładnie, dlaczego tak się dzieje – jedna z teorii mówi, że mniejsze dzieci mają w płucach mniejszą ilość receptorów ACE2, do których „przykleja się” koronawirus.
- Założyć, że dziecko może zarazić dorosłych – z koreańskiego badania, podczas którego prześledzono 60 tys. kontaktów prawie 6 tys. zakażonych osób wynika, że tylko dzieci poniżej 9. roku życia przekazują innym wirusa w mniejszym stopniu. Te starsze zakażają tak jak dorośli.
- Zastanowić się w związku z tym nad kontaktami z babcią i dziadkiem, czy innymi członkami rodziny z grupy ryzyka. To oni są najbardziej narażeni na skutki COVID-19. Możemy uchronić ich przed komplikacjami z powodu grypy sezonowej, szczepiąc się, ale przed koronawirusem – tylko zachowując dystans.
Powyższe rady to nie żadna rocket science ani magiczny sposób na to, żeby pandemia SARS-CoV-2 ominęła nasz dom. W obecnej sytuacji możemy tylko zachować spokój, myć ręce i czuć się odpowiedzialnymi za naszych seniorów. Tylko tyle i aż tyle.
Oczywiście do niczego są takie rady dla tych, którzy mają domowników z grupy ryzyka i z różnych powodów nie mają możliwości odizolowania ich od dzieci. Państwo nie zaproponowało tutaj żadnego rozsądnego rozwiązania. Znowu, jak to się wciąż zdarza, obywatele mogą liczyć tylko na siebie.
konsultacja: Rafał Halik, specjalista zdrowia publicznego
Rady pedagogiczne Piotra Pacewicza
- Rozmawiać z dziećmi o ich niepokojach, wyjaśniać jak się zarażamy, uspakajać, że dzieci chorują bardzo rzadko.
- Zasugerować szkole, by robiła zajęcia o epidemii, wykorzystując wiedzę uczniów i uczennic, a nawet oddając im inicjatywę w wymyślaniu np. bezpiecznych zasad dystansowania.
- Nie ulegać nastrojom panikarskim, ale także nie zaprzeczać istnieniu epidemii, umiejętnie neutralizować skrajne opinie i reakcje innych rodziców.
- Wspierać dyrekcję i nauczycieli, rozumieć ich trudną sytuację, służyć radą i pomocą, ale także sprawdzać, jakie ograniczenia kontaktu i zabezpieczenia (dystansowanie, maseczki, płyny, mierzenie temperatury) stosuje szkoła. Ewentualnie sugerować, by dzieci jadły w klasach, jak najmniej się przemieszczały, miały odrębne przestrzenie na wyjście na przerwę, by w miarę bezpiecznie korzystały z wejść do szkoły, toalet i szatni, a jeśli musi tam dojść do skracania dystansu – stosowały maseczki.
- W miarę możliwości rodziny ograniczyć pobyt dziecka w świetlicy.
- Osłabiać „normalny” stres szkolny swojego dziecka, nie wywierać nacisku na „osiągnięcia”, próbować też nakłonić szkołę, by odpuściła uczniom dopóki sytuacja się nie unormuje (mniej sprawdzianów, mniej kucia zgodnego z przeładowaną podstawą programową, mniej oceniania, więcej luźniejszych zajęć np. projektów uczniowskich).
"Więcej projektów uczniowskich" – niech dzieci spotykają się po domach, w których są rodzice i dziadkowie i niech siedzą wspólnie przy komputerze. Aha, niech też jedzą chipsy z jednej miski xD
Gdy tak spojrzeć na to trzeźwym okiem, to bez pól litra solidnej antygrypiny ani rusz. Małolaty, niestety, nie mogą pobierać takich płynów, a to bardzo duży błąd, bo po przyjęciu antygrypiny byłyby skłonne do zachowania bezpiecznych odległości, nie wprowadzałyby zbędnego zamieszania i nic nie mówiłyby. Taki stan niewątpliwie odstresowałby ciała pedagogiczne. Zatem pozostaje im, znaczy się małolatom, pobieranie dużych dawek antyoksydantów z witaminami grupy C i B1, a silny środek odkażający chlor należy odstawić poza zasięg ich wzroku i chwytnych kończyn. I… byle do wiosny!
Przytoczone przez panią Miładę badania jednoznacznie dowodzą, że koronawirus stanowi zagrożenie jedynie dla osób starszych. W kontekście tej wiedzy zdaje się, że wyśmiewana koncepcja stadnej odporności jest jedyną słuszną strategią walki z pandemią i zdecydowanie rozsądniejszą opcją niż gospodarcza ruina całego społeczeństwa.
.
Pan Pacewicz widocznie dawno nie miał kontaktu z oświatą, bo swoimi pomysłami wspiera patologię rodziców mądrzejszych od nauczycieli. Tak się zabawnie składa, że najwięcej "cennych" rad dla pedagogów mają zawsze najgłupsi rodzice. Zdaje się, że kontakt z takimi osobami to najgorszy aspekt pracy w szkole.
.
Pozdrawiam
Co do grypy – pamiętajcie o interferencji wirusowej, nie mylić z odpornością krzyżową. Duża ilość szczepień na grypę w Italii i UK wśród najstarszych (ponad 50%) doprowadziła do katastrofy! Tak samo wypadły badania nad 6000 tysiącami żołnierzy, których zaszczepiono. Szczepienie na grypę, póki nie ma szczepionki na koronawirusa może być bardzo szkodliwe.
BTW. w zakresie 49-49 lat śmiertelność około 50 osób. Czy ktoś może uzupełnić wykres o zakres 40-48 lat? Dlaczego tej grupy nie uwzględniono?
https://dorzeczy.pl/kraj/151621/czy-szczepionka-na-grype-pomoze-na-koronawirusa-wsrod-naukowcow-sa-powazne-watpliwosci.html
W wieku 0-29 lat w Polsce zmarły TYLKO TRZY OSOBY NA KORONAWIRUSA, TO SZALEŃSTWO SZCZEPIĆ PRZYMUSOWO DZIECI NA GRYPĘ. 100x WIĘCEJ BĘDZIE NOPÓW a opinie naukowców co do ochronnego działania szczepionki na grypę przeciw koronawirusowi są mocno sprzeczne!!!
„żadnej pandemii nie ma", chleb przemienia sie w cialo a ziemia jest plaska.
Pozdrawiam.