0:000:00

0:00

Choć “Kler” jest filmem fabularnym, czyli przedstawia fikcyjne zdarzenia, jest krytykowany przede wszystkim za to, że w nie dość wierny sposób odzwierciedla rzeczywistość. Krytycy - głównie księża i prawicowi politycy oraz publicyści - zarzucają Smarzowskiemu zbyt jednostronny obraz duchowieństwa: wytykanie duchowieństwu szeregu grzechów głównych, a pomijanie jego cnót. Rzeczywiście, główni bohaterowie “Kleru” są przede wszystkim grzeszni. Piją do nieprzytomności, sypiają z gosposiami i ministrantami, zawyżają opłaty za kapłańskie usługi, korumpują polityków, a sami są korumpowani przez gangsterów. Za to kiedy próbują złu w Kościele się przeciwstawić, są skazani na porażkę i wykluczenie.

Czy nagromadzenie patologii w jednej fabule tworzy dobry film? Zostawiamy odpowiedź na to pytanie recenzentom.

Opierając się na recenzjach przeciwników filmu, można jednak dojść do wniosku, że uważają go nie tylko za nieudany czy niesprawiedliwy, ale wręcz kłamliwy. Jacek Kurski, prezes TVP, stwierdził, że Smarzowski ”patologię marginesu rozciągnął i przypisał całej wspólnocie Kościoła”, a Jarosław Sellin, wiceminister kultury, że “pokazuje tylko negatywne stereotypy. Podkręcone są tak mocno, że po obejrzeniu filmu powstaje wrażenie, że w środowisku duchownych nie ma żadnych pozytywnych zjawisk”.

Tymczasem twórcy filmu czerpali do niego materiał nie tylko z własnej wyobraźni, ze stereotypów i pojedynczych ekscesów. Szczególnie wątek dotyczący molestowania nieletnich przez księży jest widocznie inspirowany prawdziwymi mechanizmami tuszowania skandali pedofilskich i oficjalnymi wypowiedziami biskupów, którzy z ich powodu wcale nie zostali zepchnięci na margines Kościoła. Starając się nie zdradzać szczegółów fabuły, przypominamy o zdarzeniach, które stały się kanwą dla scenariusza “Kleru”.

Chłosta za zmoczenie łóżka

“Nic na temat pedofilii w kościele w tym filmie nie jest wymyślone” - powiedział wp.pl Marek Lisiński, prezes Fundacji “Nie lękajcie się”, opiekującej się ofiarami księży pedofilów - “Wszystkie wątki dotyczące duchownych-pedofilów to historie osób, którymi opiekuje się moja fundacja” - zapewnił. Smarzowski konsultował z nim scenariusz. Lisiński nanosił poprawki, dodawał swoje uwagi, kilkukrotnie był na planie filmowym.

W filmie między innymi pojawia się sierociniec prowadzony przez siostry zakonne. To jedna z najbardziej drastycznych scen. Widzimy w niej zakonnicę, stojącą na środku dormitorium i domagającą się ukarania chłopca, który zmoczył się w łóżku. Wyznaczony przez nią starszy kolega chłopca wymierza mu chłostę zwiniętym kablem, a następnie gwałci analnie.

Takie sceny miały naprawdę miejsce w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym Sióstr Boromeuszek w Zabrzu. Opisała je w 2014 roku “Dużym Formacie” Justyna Kopińska. Zacytujmy:

“[Siostry] Biły za wszystko. Najgorzej, jeśli zsikałeś się do łóżka w nocy albo byłeś głośno. Lubiły bezwzględną ciszę. Czasem prosiły starszych chłopaków o pomoc. »Dajcie im nauczkę« - mówiły. Wtedy prowadzili nas na gwiazdę. Tak mówiliśmy na strych z gwiazdą na podłodze. Chłopcy nas tam rozbierali, bili, do krwi. Siostry patrzyły. (...)

Pierwszy raz przyszli do mnie w nocy, jak miałem sześć lat. Spałem i rozebrał mnie starszy chłopak, kazał mi różne rzeczy zrobić. Od razu powiedziałem siostrze Bernadetcie i bardzo się bałem, bo siostra nie zareagowała”.

To nie był jednorazowy wybryk. Siostra Bernadetta była dyrektorką ośrodka od 1994 roku. Za stosowanie wobec wychowanków fizycznej i psychicznej przemocy oraz podżeganie do aktów pedofilskich w 2010 roku siostra Bernadetta została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu. W 2011 roku sąd Okręgowy w Gliwicach zaostrzył wyrok sądu rejonowego i orzekł karę bez zawieszenia. Jednak przez kolejne lata odraczał karę z powodu złego stanu zdrowia skazanej. Do więzienia siostra Bernadetta trafiła dopiero po orzeczeniu sądu w Zabrzu z kwietnia 2014 roku, który nie zgodził się na warunkowe zawieszenie kary.

Ważne jest milczenie

Wstrząsająca jest także scena przesłuchania dorosłej ofiary molestowania, przez kilku księży w kurii, w tym arcybiskupa Mordowicza. Molestowanie nazywają “rzekomym”, a jego zgłoszenie - atakiem na Kościół i zachęcają do zachowania sprawy w tajemnicy. W końcu grożą, że oskarżony ksiądz może oskarżyć mężczyznę o zniesławienie.

Ta scena także nie została wyssana z palca. O tym, że ofiary molestowania przez księży i ich bliscy są traktowane w sposób bezlitosny, wiemy m.in. z książki Ekkego Overbeeka “Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim kościele mówią”. Opisał tam historię kilkuletniej Kasi, która prawdopodobnie była molestowana przez księdza w miejscowości na Mazowszu. Prawdopodobnie, bo prokuratura umorzyła śledztwo, po tym jak uznała, że matka wymusiła na dziewczynce konkretną treść zeznań. Wtedy matka Kasi spróbowała poszukać sprawiedliwości w kurii:

“Kiedy matka po umorzeniu sprawy przez prokuraturę udaje się do biskupa, by szukać pomocy, jedyne, co biskup robi, to informowanie księdza, że jest taka i taka osoba, która na niego donosi. Ksiądz od razu złoży pozew o zniesławienie, ponieważ matka nazwała go »pedofilem« w piśmie skierowanym do arcybiskupa”.

Kolejny bohater książki Overbeeka, molestowany przez księdza na początku lat 70, opowiada o przesłuchaniu przez sąd biskupi: “Byłem zdziwiony. Myślałem, że sąd to parę osób, które będą chciały wiedzieć, będą wypytywać, aby się dowiedzieć jak najwięcej. A tu maleńki pokoik, gdzie siedział jakiś ksiądz. Na komputerze spisał moje zeznanie. Nie zadawał żadnych pytań. (...) Po tym przesłuchaniu biskup kazał mi jeszcze raz przyjść. Poszedłem do niego. Mówił, że ważne jest milczenie”.

Oszczerstwem w sygnalistę

Inspirowany prawdziwymi zdarzeniami jest także wątek kościelnego sygnalisty, który informuje biskupa oraz media o przypadkach molestowania dzieci przez księdza. W filmie kuria staje w obronie oskarżonego, za to atakuje sygnalistę. Arcybiskup w rozmowie z mediami sugeruje nawet, że jego oskarżenia są jedynie objawem “problemów psychicznych”, które zdradzał już wcześniej.

Scenarzyści włożyli w usta filmowego biskupa m.in. słowa arcybiskupa Józefa Michalika z 2013 roku, w których ówczesny przewodniczący Episkopatu Polski usprawiedliwiał przestępstwa pedofilne: "Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga".

Atak na sygnalistę w swoich szeregach z kolei przypomina sprawę o. Marcina Mogielskiego, dominikanina ze Szczecina, który spisał zeznania chłopców molestowanych przez księdza Andrzeja Dymera w ognisku młodzieżowym im. św. Alberta, przekazał je biskupowi i udostępnił “Gazecie Wyborczej”. Chłopcy byli molestowani na początku lat 90. W 1995 roku ich wychowawcy zgłosili sprawę biskupowi Stanisławowi Stefankowi, odpowiedzialnemu w kurii za oświatę i jego zwierzchnikowi arcybiskupowi szczecińsko-kamieńskiemu Marianowi Przykuckiemu. Obaj nie uwierzyli w winę księdza i nie chcieli nawet spotkać się z ofiarami. Arcybiskup usunął go z ogniska, ale w zamian powierzył mu tworzenie szkół katolickich w Szczecinie.

W 2003 roku o. Mogielski spisał wyznania ofiar, a nowemu arcybiskupowi Zygmuntowi Kamińskiemu zawiózł je jego przełożony o. Maciej Zięba. Usłyszał od Kamińskiego, że nieświadomie przykłada rękę do "pedalskiej zemsty na porządnym księdzu", a osoba, która skłoniła go do przywiezienia zeznań, to “homoseksualista usunięty za tego typu praktyki ze szczecińskiego seminarium”. Było to kłamstwo, co potwierdził dyrektor seminarium.

Arcybiskup Kamiński odsunął ks. Andrzeja Dymera od zadań związanych z wychowaniem dzieci dopiero po interwencji Jarosława Gowina, ówczesnego senatora PO. Ks. Andrzej relacjonował wtedy “Wyborczej”: "Powiedział, że lepiej byłoby, gdybym został odsunięty, bo sprawę mogą rozdmuchać dziennikarze”.

Okazuje się też, że prawdziwy był także ukazany w "Klerze" lęk hierarchów przed siłą mediów. Jeszcze trzy tygodnie temu o. Adam Żak, odpowiedzialny za zapobieganie pedofilii w polskim kościele, mówił OKO.press, że badania skali tych przestępstw będą gotowe najwcześniej za kilka miesięcy. Dzisiaj, w przeddzień premiery kinowej "Kleru", Episkopat zapowiedział, że raport o wykorzystywaniu małoletnich przez księży powstanie do końca listopada.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze