Widzowie tłumnie ruszyli na „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Ostateczne wyniki z weekendu otwarcia (27-29 września 2018) to 935 tysięcy 367 widzów. „Klerowi” udało się zbliżyć do magicznej, nieosiągalnej jak dotąd dla żadnego filmu w Polsce, bariery miliona widzów w premierowy weekend
Dla porównania, poprzedni film reżysera „Wołyń” - do tej pory najpopularniejszy w jego dorobku - w sumie zgromadził w całym 2016 roku kinach 1,434 miliona widzów.
Nawet 934 tysiące widzów w weekend premierowy wystarczy, by „Kler” pobił polski rekord otwarcia, ustanowiony przez „50 twarzy Greya”. Adaptacja światowego bestsellera E. L. Jamesa zgromadziła w walentynkowy weekend 2015 roku 834 479 widzów.
Polski film z najlepszym otwarciem, „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” (2016) Patryka Vegi zgromadził w pierwsze cztery dni podobną liczbę widzów - 835 tys. 265 osób. Kolejny film Vegi – „Botoks” (2017) – 711 tysięcy widzów.
„Kler” najpewniej zdetronizuje oba te tytuły.
Czy można było się spodziewać takiego sukcesu? Umieszczony na platformie Youtube zwiastun do poniedziałku 1 października wyświetlono 3 miliony 413 tysiące razy.
Google pokazuje, że zainteresowanie wyszukiwaniem „kler film” rosło systematycznie od 14 września, a od 26 września wręcz skokowo –film otrzymuje wtedy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni nagrodę publiczności, dziennikarzy oraz specjalną nagrodę jury.
Zainteresowanie „Klerem” mogła też podsycić reakcja liderów opinii związanych z Kościołem i rządzącą partią. Zaatakowali film zanim ktokolwiek miał go szansę zobaczyć.
W niedzielę 23 września główne wydanie „Wiadomości” poświęciło dziełu Smarzowskiego trwający 4,5 minuty, tyleż radykalnie polemiczny, co zmanipulowany materiał, przekonujący, iż filmem tym „rzekome elity atakują Kościół”.
W sprawie „Kleru” wypowiadała się domagająca się zakazu dystrybucji dzieła związana z Radiem Maryja posłanka PiS Anna Sobecka i samorządowcy, usiłujący zablokować pokazy obrazu Smarzowskiego w takich miejscach jak Ostrołęka, Ełk i Grodzisk Mazowiecki.
Dystrybutor – Kino Świat – i kiniarze nie bardzo się jednak przejęli głosami polityków.
To ogromna liczba. Dystrybutorzy i kiniarze decydują się na taką liczbę seansów tylko w wypadku pewniaków – komedii romantycznych, superprodukcji z Hollywood, animacji dla młodych widzów. W wielu kinach „Kler” grany był przez niemal cały dzień, niekiedy na kilku ekranach równocześnie.
W Multikinie na warszawskim Ursynowie w dzień premiery zorganizowano aż 18 seansów. Rekordzistą jest jednak wrocławskie Multikino w Pasażu Grunwaldzkim, gdzie w dzień premiery film pokazano 22 razy.
Widać też wyraźnie, że „Kler” bardzo zaktywizował widownię. Widzowie tworzą na Facebooku wydarzenia, gdzie nawzajem zachęcają się do oglądania filmu. Niektórzy na swoich profilach w mediach społecznościowych umieszczają zrzuty ekranu z kinowych systemów internetowej sprzedaży biletów, pokazujące wykupione do ostatniego miejsca seanse.
Poza produkcjami uniwersum Marvela, które ma swój wierny fandom (kolejne filmy o herosach) czy nowymi odsłonami „Gwiezdnych wojen”, trudno wskazać w ostatnich latach premierę wywołującą taką aktywność widowni.
W mediach społecznościowych głos w sprawie „Kleru” zabierają też niemal wszyscy liderzy opinii – dziennikarze, politycy, celebryci – na co dzień w ogóle nie zajmujący się kinem. Także ci, którzy filmu nie widzieli i nie zamierzają, ale i tak czują się w obowiązku odnieść do „ataku na Kościół”, jakiego rzekomo ma dokonywać.
W niedzielnym (30 września) programie „Kawa na ławę” w TVN „Kler” stał się głównym tematem dyskusji zaproszonych do studio polityków. Choć takie obrazy jak „Pokłosie” (2012) i „Ida” (2013) budziły ostre polityczne kontrowersje, to żaden film pokazywany w kinach w tym stuleciu nie stał się jak dotąd w Polsce tematem dnia dla dyskutujących w formacie publicystycznego widowiska polityków.
Co wie o nas Smarzowski?
Nawet jeśli dynamika wzrostu widowni spadnie po weekendzie otwarcia, „Kler” ma spore szanse trafić do pierwszej dziesiątki, a nawet pierwszej piątki najpopularniejszych filmów w polskich kinach w roku 2018. W 2017 dziesiąty film roku („Szybcy i wściekli 8”) zgromadził 1,045 miliona widzów, piąty („Sztuka kochania: Historia Michaliny Wisłockiej”) 1,826 miliona.
Największy polski hit w tej dekadzie – „Listy do M. 3” (2017) – 3 miliony.
Polski box office zdominowany jest w ostatnich latach głównie przez rodzime komedie romantyczne, produkcje Patryka Vegi, amerykańskie animacje, kolejne odsłony takich franczyz jak „Park Jurajski”, czy „Piraci z Karaibów”.
Wyniki „Wołynia” i „Kleru” pokazują, że Smarzowski jest dziś jedynym cenionym powszechnie przez krytykę twórcą, zdolnym zainteresować masową widownię swoją autorską wizją.
W obu przypadkach filmy sprzedawał też nośny społecznie temat – rzeź wołyńska oraz relacje państwa i Kościoła w Polsce. Po sukcesie „Psów” Andrzej Wajda pytał gorzko „co o współczesnych Polakach wie Pasikowski, czego nie wiem ja?”.
Po sukcesie „Kleru” nie tylko wielu filmowców, ale także polityków, dziennikarzy i innych liderów opinii będzie pewnie zadawać sobie to pytanie.
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) “Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) “Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Komentarze