Film nie wszedł jeszcze do kin, ale "Wiadomości" TVP już się wypowiedziały i w duchu najlepszych wzorców propagandowych z lat 30. i 80. powiedziały widzom telewizji publicznej, co mają myśleć
Na 43. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni film Wojciecha Smarzowskiego "Kler" dostał Nagrodę Specjalną jury za "podjęcie ważnego społecznie tematu" i nagrodę publiczności. W relacji z gali wręczenia nagród, która nadawana była w TVP Kultura z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem, wycięto fragment wypowiedzi reżysera. Powiedział on: "Ja tak w tej swojej pysze myślałem, że tym razem nagrodę wręczy mi prezes TVP".
Dwa dni później telewizja publiczna swój błąd naprawiła i zajęła się "Klerem" obszernie.
Materiał nadany w niedzielę 23 września 2018 w głównym wydaniu "Wiadomości" TVP 1 zatytułowano: "Rzekome elity atakują Kościół katolicki", jego autorem jest Dominik Cierpioł. Popatrzmy, jakie składowe propagandy znalazły się w tym niespełna pięciominutowym materiale:
Najważniejsze jednak, że film nie podoba się "zwykłym Polakom": "wielu wiernych zarzuca reżyserowi, że obraża ich uczucia religijne" - mówi lektor, a "Wiadomości" cytują wypowiedzi dwóch osób "z ulicy". Oczywiście osoby te filmu nie widziały. Bo nie mogły.
Przypomnijmy, że "Kler" Smarzowskiego będzie miał premierę kinową 28 września, na razie widziało go może kilkaset osób, przede wszystkim widzowie festiwalu filmowego w Gdyni, gdzie dostał nagrodę publiczności.
Kiedy w grę wchodzą "uczucia religijne", okazuje się, że dzieła artystycznego oglądać nie trzeba - tak było wielokrotnie, np. w przypadku spektaklu "Klątwa" - protestują ci, którzy go nie widzieli.
"Wiadomości" cytują też prezesa TVP Jacka Kurskiego: "Nigdy telewizja nie nagrodzi tandetnej prowokacji, swoistej »Drogówki« dwa, w której pan Smarzowski poprzebierał policjantów w sutanny, a patologie marginesu rozciągnął i przypisał całej wspólnocie Kościoła.
Wybór jury, narody specjalnej dla takiej szmiry, w 40-lecie pontyfikatu Jana Pawła II i stulecie niepodległości, której nie byłoby bez heroizmu polskiego Kościoła, uważam za moralną aberrację".
Tylko w 2013 - roku wejścia na ekrany - "Drogówkę" Smarzowskiego zobaczyło ponad milion widzów.
Recenzenci są różni i bynajmniej nie wszyscy piszą to, co cytują "Wiadomości". Np. znany krytyk i były dyrektor artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni Michał Oleszczyk napisał na swoim Facebooku:
"KLER to przyzwoity film, którego ranga artystyczna nie koresponduje z jego znaczeniem społecznym. Filmowo mamy tu: solidne role całej obsady, trzy dość nierównomiernie rozwinięte wątki, pokaźną antologię antyklerykalnych dowcipasów rodem z "Nie", sporo melodramatu i garść zagrywek pod publiczkę (skutecznych).
Gdyby wartość filmu można było mierzyć liczebnością poruszanych przezeń kwestii, KLER trzeba by nazwać arcydziełem. Jest to film-magazyn, ewentualnie film-skoroszyt: znalazło się tu miejsce i na pedofilię, i na krytykę celibatu, i na wytknięcie polskiego antysemityzmu, i na satyrę na księżowską chciwość, i na niechcianą ciążę z pod-wątkiem aborcyjnym, i na nazioli ćwiczących zamachy bejsbolami na zakrystii, i na bieda-patologię, i na retrospekcję z katolickiego sierocińca wyglądającą jak fuzja DREWNIANEGO RÓŻAŃCA Petelskich z MIDNIGHT EXPRESS Parkera, i na biskupa bluzgającego jak najtwardszy grypsujący w ruskim więzieniu. A nawet -- byłbym zapomniał! -- na heheszki z tego, że niektórzy zniewieściali klerycy mają się ku sobie i zdarza im się czasem zapomnieć publicznie i prawie (prawie!) się całują. (Z tego ostatniego publiczność się śmieje, bo nie ma to jak stara dobra karykatura zniewieściałego geja, prawda?)
Moim zdaniem jednak to przeładowanie jest wadą -- selekcja i skupienie dawałyby efekt o wiele mocniejszy i sfokusowany. Niemniej świętym prawem artysty w demokratycznym kraju jest wybór takiej strategii, jaka odpowiada jego wrażliwości.
Smarzowski nakręcił film w zgodzie z tym, jak czuje obrany przez siebie temat. Reakcje widzów dowodzą, że chcą, by tak do nich mówiono. Atmosfera terapeutycznego oczyszczenia po seansie jest wyczuwalna. Ktokolwiek zaingerowałby w wolność tej komunikacji (w jakikolwiek sposób), zasługuje na napiętnowanie i krytykę.
Prawda jest bowiem taka, że ten mało subtelny artystycznie film jest zarazem autentycznie ważny. Kościół Katolicki (w Polsce, ale nie tylko) musi w końcu zebrać żniwo tego, że nie wypracował należytego mechanizmu samooczyszczenia -- i tego, że chroniąc szranki własnych winnych, często zwracał się przeciwko wiernym.
Jeśli gest Smarzowskiego przyczyni się do samooczyszczenia Kościoła w Polsce -- a wierzę, że się przyczyni -- jego artystyczne niedomagania nie będą miały aż takiego znaczenia. Moja ocena: 7/10".
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze