0:000:00

0:00

W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy abonamentowej, która ma nałożyć na operatorów płatnej telewizji obowiązek przekazania Poczcie Polskiej danych swoich klientów:

  • imię i nazwisko lub nazwę firmy,
  • adres,
  • adres e-mail,
  • PESEL, NIP lub KRS,
  • datę zawarcia umowy.

Dzięki tym danym Poczta będzie wiedziała, kto ma niezarejestrowany telewizor i uchyla się od płacenia abonamentu RTV. Samo przekazanie danych klientów Poczcie nie oznacza jednak automatycznego zarejestrowania odbiornika i rozpoczęcia naliczania abonamentu.

Klient musi sam zarejestrować telewizor na Poczcie lub ewentualnie przekazać takie zgłoszenie dostawcy telewizji. Dostawca nie będzie pobierał i ściągał należności – za to będzie odpowiedzialna Poczta. Bez zmian pozostaje też stawka – 22,70 zł za miesiąc dla posiadaczy telewizorów.

Czy da się nie płacić?

Wielu telewidzów szuka w tej procedurze luki, która pozwalałaby abonamentu nie płacić. Powody są finansowe, ideowe (bojkot propagandy mediów publicznych) lub mieszane. Ustawa jednak została tak skonstruowana, że uchylanie się od płacenia nie będzie miało sensu, niezależnie od intencji uchylającego się.

Jeśli Poczta stwierdzi - dzięki danym od dostawców TV - że ktoś płaci za telewizję, ale nie zarejestrował odbiornika, nałoży karę 681 zł plus zaległości liczone od dnia wejścia w życie ustawy i nakaże jego rejestrację.

Kto odmówi zapłaty musi się liczyć z tym, że Poczta prędzej czy później przekaże jego sprawę urzędowi skarbowemu, a ten będzie mógł ściągnąć należności z:

  • pensji,
  • renty,
  • emerytury
  • lub nadpłaty podatku.

Tego typu bojkot TVP i Polskiego Radia byłby więc nieskuteczny - państwo w końcu i tak ściągnie należności, a na dodatek także karę i odsetki.

Przeczytaj także:

Rozwiązać umowę?

Skuteczniejszym sposobem na uniknięcie płacenia abonamentu jest rezygnacja z płatnej telewizji i ewentualne wyrejestrowanie odbiornika.

Jeśli nadal będziemy z niego korzystać, to unikanie opłaty będzie łamaniem prawa, ale Poczcie Polskiej trudno będzie je udowodnić. Może wysłać do dowolnego domu kontrolera, ale nie ma obowiązku wpuszczania go.

Umowy na płatną telewizję są jednak zawierane zwykle na co najmniej rok. Czy będzie można przerwać ją bez konsekwencji z powodu zmian warunków wymuszonych wejściem w życie ustawy abonamentowej? Paweł Lewandowski, wiceminister kultury, twierdzi, że przekazanie danych klienta Poczcie Polskiej nie może być podstawą do wypowiedzenia umowy przed czasem, nawet jeśli dostawcy telewizji musieli zmienić jej warunki. Podobnego zdania jest UOKiK.

Odmienną opinię przedstawił za to Generalny Inspektor Danych Osobowych Edyta Bielak-Jomaa. Jej zdaniem dostawcy telewizji przekazując Poczcie dane abonentów gromadzone w innym celu, będą naruszać ich prawa konsumenckie.

W potrzasku

Dostawcy telewizji znajdą się więc w potrzasku.

  • Jeśli pozwolą klientom zrywać umowy przed czasem to narażą się na masowe rezygnacje i utratę przychodów oraz na interwencję UOKiK.
  • Jeśli tego nie zrobią, mogą się spodziewać pozwów od klientów za niezgodne z umową wykorzystywanie ich danych osobowych.
  • Jeśli nie przekażą Poczcie listy klientów, zgodnie z ustawą czeka ich kara do 5 proc. przychodu z usług telewizyjnych, lub do 500 tys. zł, gdy operator zaczął je świadczyć w 2017 roku. Za odmowę przekazania danych każdego klienta z osobna operator zapłaci 500 zł.

Jest jednak wyjście z tej sytuacji. Stosowanie ustawy - a nawet jej wejście w życie - mogą zablokować instytucje Unii Europejskiej.

Unia na ratunek

Jeszcze w kwietniu przedstawiciele siedmiu izb zrzeszających nadawców telewizji kablowych i satelitarnych wezwało Komisję Europejską do interwencji w sprawie kontrowersyjnej ustawy. Przekonywali, że jest niezgodna z prawem unijnym, bo:

  • wymaga notyfikacji KE jako nowa danina publiczna (z powodu wymogu notyfikacji PiS wstrzymał prace nad wprowadzeniem opłaty audiowizualnej),
  • narusza zasadę neutralności technicznej - stawiając w gorszej sytuacji część przedsiębiorców ogranicza swobodę konkurencji,
  • dopuszcza przetwarzanie danych osobowych zebranych w innym celu, choć nie jest to konieczne dla egzekucji opłaty abonamentowej - ustawodawca może polepszyć jej ściągalność w inny sposób;
  • obowiązek przekazywania danych klientów wykracza poza obowiązki dostawców telewizji opisane w prawie unijnym.

Komisja Europejska odpowiedziała na razie, że sprawę analizuje. Podobne zastrzeżenia co do zgodności ustawy abonamentowej z prawem unijnym zgłosił też Rzecznik Praw Obywatelskich.

Dr Adam Bodnar przypomniał przy okazji o wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z grudnia 2016 roku w sprawie m.in. szwedzkiej firmy telekomunikacyjnej Tele2, która wbrew obowiązkowi nałożonemu na nią przez szwedzkie prawo, odmówiła zbierania i przekazywania instytucjom państwowym danych swoich klientów. Sprawą zajęły się najpierw krajowe sądy, które następnie skierowały do Trybunału Sprawiedliwości UE wniosek o wykładnię unijnego prawa. Trybunał przyznał rację telekomowi.

Jeśli Komisja Europejska nie powstrzyma PiS-u przed wprowadzeniem ustawy w życie, polskie firmy mogą pójść tą samą drogą.

Pieniądze potrzebne natychmiast

Kontrowersyjna ustawa ma na celu przede wszystkim jak najszybsze wsparcie budżetu TVP. Obecnie abonament można ściągać tylko od właścicieli zarejestrowanych telewizorów lub radioodbiorników. Poczta Polska, która się tym zajmuje, teoretycznie może wysłać kontrolera, który sprawdzi, czy w danym domu jest odbiornik, ale nikt nie ma obowiązku wpuszczenia go za próg.

W konsekwencji w 2016 roku zarejestrowany odbiornik miało jedynie 6,69 mln gospodarstw domowych, czyli niecała połowa. 3,5 mln z nich jest zwolnionych z opłaty – m.in. osoby po 75 roku życia. Z pozostałych 3,2 mln gospodarstw abonament opłaciło zaledwie 1,117 mln. Łącznie Poczta zebrała w ubiegłym roku 750 mln zł.

Według wyliczeń resortu kultury dzięki nowej ustawie - przy ściągalności na poziomie 80 proc. - uda się zebrać rocznie dodatkowe 730 mln zł.

Te pieniądze są Kurskiemu pilnie potrzebne. Według "DGP" TVP 2016 rok skończyła ze stratą ok. 180 mln zł i wyemitowała obligacje o wartości 300 mln zł. Z tej kwoty do kwietnia wykorzystała ponad połowę.

Powszechna opłata zamiast abonamentu

Minister kultury Piotr Gliński zapowiedział już, że ustawa działałaby jedynie do 2018 roku. Później abonament zastąpić ma powszechna opłata audiowizualna, wynosząca ok. 6 zł miesięcznie i odprowadzana z podatkiem PIT, CIT i KRUS.

Ustawa wprowadzająca składkę audiowizualną musi jednak poczekać – składka jako nowa danina publiczna wymagałaby zatwierdzenia (notyfikacji) przez Komisję Europejską. To procedura, która może potrwać kilkanaście miesięcy.

Podany przez ministra Glińskiego termin jest więc mało realny. Nie ma jeszcze projektu nowej ustawy. Powstał jedynie projekt Krzysztofa Czabańskiego, pełnomocnika rządu ds. reformy mediów, który zakładał ściąganie składki od każdego licznika prądu.

Gdy w czerwcu 2016 roku na posiedzeniach sejmowej komisji okazało się, że projekt jest pełen błędów i luk, PiS zawiesił go na kołku.

Plan Glińskiego, by za publiczne media płacić razem z podatkiem, to powrót do planów poprzedniego składu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, z której analiz wynikało, że to najlepszy sposób na zastąpienie abonamentu.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze