0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Niewiele brakowało, a bankier Leszek Czarnecki nie nagrałby korupcyjnej propozycji złożonej przez przez Marka Ch., byłego szefa KNF, zatrzymanego we wtorek, 27 listopada 2018 roku, przez CBA. I cała sprawa nie zostałaby prawdopodobnie upubliczniona.

Jak pisała "Gazeta Wyborcza", na spotkanie z Markiem Ch. w marcu 2018 roku, Czarnecki poszedł wyposażony w aż trzy urządzenia nagrywające: dwa dyktafony (prawdopodobnie cyfrowy i taśmowy) oraz wsunięty do kieszeni marynarki długopis z kamerą. Ale całą rozmowę nagrał tylko jeden dyktafon.

Rozmowa zaczyna się od krótkiej wymiany zdań o słodyczach. Marek Ch. zachwala, które są najlepsze. Jego gość przyznaje, że pozwolił sobie poczęstować się nimi. Potem na nagraniu - w tle - pojawia się szum. Marek Ch. wyjaśnia wówczas Czarneckiemu:

"Mam tu takie szumidła. Może to nic nie daje ale... lepiej włączyć. Byli tu jacyś komandosi, powiedzieli, że jest tyle sygnałów tych elektromagnetycznych w okolicach tego miejsca - bo tam jest telewizja - że mówią, że rekomendują włączenie tego, ale nie gwarantują jaki jest rezultat".

Według "Wyborczej" uruchomienie "szumideł" sprawiło, że jeden z dyktafonów i ukryta kamera Czarneckiego przestały nagrywać.

Przeczytaj także:

KNF: szumidła są nasze, ale nie do zagłuszania

Zapytaliśmy Komisję Nadzoru Finansowego o sławne już dziś "szumidła": czy kupił je urząd, czy zaopatrzył się w nie na własną rękę Marek Ch.?

Rzecznik Komisji Jacek Barszczewski potwierdził, że sprzęt "jest własnością KNF". Został kupiony i zainstalowany w "pomieszczeniach przewodniczącego KNF" w 2007 roku.

Szefem Komisji był wówczas Stanisław Kluza (wcześniej minister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego). Decyzję o zainstalowaniu urządzeń podjął ówczesny dyrektor Pionu Organizacyjnego, "mając na względzie ochronę tajemnic prawnie chronionych przetwarzanych w Urzędzie KNF".

Barszczewski zaznacza jednak, że

nie jest to sprzęt nadający się do zagłuszania dyktafonów czy innych sprzętów nagrywających, znajdujących się w budynku KNF. "W gabinecie przewodniczącego nie były montowane systemy umożliwiające zagłuszanie sygnału w pomieszczeniu" - napisał w odpowiedzi na pytania OKO.press.

Jeśli więc urządzenie unieszkodliwiło sprzęt przyniesiony przez Leszka Czarneckiego - to tylko przypadkiem.

System wibroakustyczny, kontrolowany przez ABW

Jak wyjaśnia rzecznik, w gabinecie szefa KNF i 4 innych pomieszczeniach w Urzędzie KNF (w tym 2 salach konferencyjnych) zainstalowano "system wibroakustyczny", który "uniemożliwia prowadzenie działań inwigilacyjnych z zewnątrz budynku (...) za pomocą środków technicznych takich jak mikrofony kontaktowe, mikrofony laserowe, stetoskopy, itp.".

Chroni więc przede wszystkim przed tymi, którzy chcieliby podsłuchiwać rozmowy w KNF przez szyby okienne (oczywiście z zastosowaniem specjalistycznego sprzętu do szpiegowania).

Działanie systemu zagłuszającego "opiera się na generowaniu szerokopasmowego szumu akustycznego - wibracyjnego (analogowy szum biały) i przeniesieniu tego szumu na okna za pomocą przetworników zamontowanych na szybach chronionego pomieszczenia. Stąd charakterystyczny dźwięk wibracji szyb, co niektórzy mogą odczytywać jako "szumienie" - tłumaczy szczegółowo Barszczewski.

"Komandosi", którzy według słów Marka Ch., ostrzegali, że sprzęt może działać lub nie, to oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

"Na zlecenie UKNF w formie rutynowej były przeprowadzane badania pomieszczeń przez funkcjonariuszy ABW. Agencja weryfikuje wtedy także systemy akustyczne i elektromagnetyczne" - tłumaczy Barszczewski.

I dodaje, że taką kontrolę służby robią po każdej zmianie szefa KNF. Ostatnio - 10 listopada 2016 roku, po objęciu urzędu przez Marka Ch.

Od zagłuszaczy po sprzęt wojskowy

Rzecznik KNF nie odpowiedział nam, jakie konkretnie urządzenia i za jaką kwotę zainstalowano w Komisji. Poinformował nas tylko, że "generatory szumu wraz z przetwornikami zamontowanymi na szybach pochodzą od firmy ASSA Poland, również montaż i uruchomienie systemu wykonała ta sama firma".

Assa Poland została założona w 2002 roku przez Zdzisława Kondrata i Zbigniewa Pyffela.

Na jej archiwalnych stronach internetowych sprzed kilku lat, można przeczytać, że jest polskim przedstawicielem American Security Systems Association. Oferowała m.in. takie usługi jak:

  • wykrywanie podsłuchów,
  • niszczenie danych,
  • przeciwdziałanie szpiegostwu,
  • rejestrację rozmów/faxów.

Ale także sprzęt przeznaczony raczej dla służb i wojska:

  • systemy podsłuchowe,
  • technikę obserwacyjną,
  • samochody specjalne,
  • sprzęt wojskowy i policyjny,
  • sprzęt noktowizyjny i termowizyjny,
  • detektory metali, bomb i promieniowania itd.
Archiwalna strona firmy Assa Poland. Fot. screen

Dziś dawny adres strony internetowej Assa Poland przekierowuje na stronę wykrywaniepodsłuchów.com.

To portal reklamujący usługi spółki cywilnej Morena, której założycielem jest m.in. Michał Leleno. Według "Gazety Polskiej Codziennie" w 2015 był on "dyrektorem handlowym przedstawicielstwa ASSA w Polsce". On sam pisze o sobie w serwisie Goldenline, że jest od 2003 roku pełnomocnikiem i "szefem techniki specjalnej ASSA".

Morena reklamuje na swojej stronie internetowej:

"Ktoś Cię może podsłuchiwać. Sprawdzimy to profesjonalnym sprzętem. Z nami afera podsłuchowa, jak w restauracji »Sowa i Przyjaciele«, Ci nie grozi".

Jednym z produktów oferowanych przez firmę jest "zagłuszacz mikrofonów podsłuchowych i rejestratorów audio", który ma unieszkodliwiać m.in. dyktafony kasetowe i "profesjonalne dyktafony cyfrowe", smartfony i mikrofony podsłuchowe.

W dodatku - według zapewnień sprzedawcy - nie jest "szumidłem". Jest "cichy (nie wydaje dźwięków, szumu, etc.)".

Według rzecznika KNF, takiego sprzętu jednak w gabinecie Marka Ch. nie zainstalowano.

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze