0:000:00

0:00

W sondażu IPSOS dla OKO.press pytaliśmy o poparcie dla hipotetycznej koalicji lewicy (SLD + Biedroń + Razem + Inicjatywa Polska + Zieloni + ruchy miejskie i kobiece). Wyniosło 16 proc., czyli więcej, niż suma wyników lewicowych partii. Druga opozycyjna koalicja PO i .N miała 22 proc. W układzie dwóch bloków opozycyjnych PiS - mimo dobrego wyniku 36 proc. - straciłby większość w Sejmie.

Poprosiliśmy przywódców wszystkich wymienionych ugrupowań o komentarz. Jak reagują na wizję szerokiej koalicji lewicy?

Biedroń: Polki i Polacy pragną alternatywy dla PO-PiS-u

Robert Biedroń: "Sondaż OKO.press pokazuje, że wśród Polek i Polaków jest wielkie zapotrzebowanie na polityczną alternatywę dla duopolu PO-PiS - wbrew temu, do czego chcą nas przekonać obie te partie. Dobrze by było, gdyby wyniki przemyśleli także liderzy opozycji parlamentarnej, którzy od lat wmawiają nam, że tylko skupienie wokół PO daje szansę na zmianę w Polsce. Broniąc się przed powstaniem nowych frakcji dbają tylko o swój partykularny interes – układ dwupartyjny jest na rękę zarówno PiS, jak PO.

Od dawna w sondażach widać, że dwa bloki opozycyjne dostają łącznie więcej głosów i tym samym odbierają PiS więcej niż koalicja pod szyldem Platformy".

Czarzasty: Wchodzę w to, na partnerskich zasadach. Nie wierzycie? Sprawdźcie mnie, pogadajmy o miejscach na listach

Włodzimierz Czarzasty: "Koalicja całej lewicy? Wchodzę w to, świetny pomysł. Wiem, że wiele osób ma wątpliwości, czy SLD jest gotowe na współpracę na partnerskich zasadach.

To ja mam odpowiedź: sprawdźcie mnie już w wyborach do Europarlamentu. Chodźmy w wyborach do Europarlamentu jako jedna fajna lista. Usiądźmy i porozmawiajmy o miejscach.

To dobra okazja, by się sprawdzić. Będzie dobrze, to można podpisywać umowy o wyborach do Sejmu, będzie źle, to każdy pójdzie w swoją stronę.

Proszę pamiętać, że w styczniu 2018 zaproponowałem Partii Razem połowę jedynek w wyborach samorządowych. Teraz pojawiło się więcej stron, tym lepiej.

Jestem absolutnie otwarty, Biedroń - super, Razem - super, Zieloni super, ruchy miejskie i kobiece - super.

Poza tymi wymienionymi w sondażu, są jeszcze: Krajowa Partia Emerytów i Rencistów, Unia Pracy, PPS, Inicjatywa Feministyczna, SDPl, Wolność i Równość - o nich się mało pisze, a my mamy ich na pokładzie.

Sondaż pokazuje, że elektoraty różnych lewicowych sił są tym zainteresowane. Blokada tkwi w głowach przywódców.

Wbrew temu, co pisała ostatnio Dominika Wielowieyska, wyborcy SLD nie są konserwatywni - poparcie dla związków partnerskich i liberalizacji prawa aborcyjnego jest wśród nich najwyższe lub równe z Partią Razem. Badania pokazują, że ludzie głosują na SLD, bo kojarzy im się z walką o prawa kobiet i sprawy równościowe.

Owszem, SLD ma trochę inny elektorat. Tym lepiej! My ściągniemy elektorat socjalny, z mniejszych miejscowości, a Biedroń i Razem wykształconych z dużych miast. Łączą nas wspólne poglądy.

Wiem, co się zaraz wydarzy: partia Razem się skrzywi, bo z komunistami nie gadamy, z Biedroniem też nie, bo nie to lewica. Biedroń powie: porozmawiajmy po wyborach do Europarlamentu. A trzeba się jednoczyć jak najszybciej.

Badania pokazują, że jest zapotrzebowanie na lewicową partię. Owce i barany muszą to zrozumieć, mówię też o sobie.

Ludzie głosują na Platformę, bo uważają, że nie ma alternatywy. Gdy pojawia się coś na poziomie 16 procent, to alternatywa jest.

SLD może samo walczyć o elektorat lewicowy, co w końcu się może uda. Wariant drugi - wielka koalicja - jest trudniejszy, ale szybszy i dlatego go wybieramy".

Razem: z Biedroniem chętnie porozmawiamy, ale SLD to seksizm, homofobia i korupcja

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Razem: "Z sondażu widać, że Polki i Polacy nie chcą systemu dwupartyjnego i wiecznego PO-PiS-u. I to jest dobra wiadomość, nie tylko w perspektywie wyborów parlamentarnych, ale też samorządowych. W wielu miastach w Polsce udało się zbudować porozumienia wyborcze ruchów lewicowych, które stanowią alternatywę dla prawicowego duopolu.

Wynik współtworzonych przez Razem komitetów, takich jak Wygra Warszawa z Janem Śpiewakiem jako kandydatem na prezydenta stolicy czy Wrocław dla Wszystkich z kandydującą na prezydentkę Martą Lempart będzie miłą niespodzianką w tych wyborach. A także wyborczym sprawdzianem dla lewicowych koalicji.

Oczywiście, warto myśleć też o dalszej przyszłości i wyborach parlamentarnych. Ale decyzji o ewentualnych koalicjach nie podejmuje się na podstawie jednego sondażu.

Z Robertem Biedroniem łączą nas przyjazne relacje, ale żeby móc poważnie rozmawiać o wyborczej współpracy Razem z jego partią, ta partia musiałaby najpierw powstać i ogłosić swój program.

Wtedy będzie czas na rozmowę o tym, co nas łączy, a co dzieli, oraz czy - i jak - możemy sobie poradzić z tym, co dzieli. Patrzymy na inicjatywę Roberta z sympatią i chętnie będziemy rozmawiać. Ale ogłaszanie dziś koalicji z hipotetyczną partią, której nie ma nie ma sensu.

To byłoby zwyczajnie niepoważne - wobec siebie, wobec Biedronia, a przede wszystkim wobec wyborców, którzy chcą głosować na lewicowy program.

Co do SLD, to nie ma co się łudzić - między tą partią a Razem, ale też innymi ruchami nowej, społecznej lewicy jest przepaść, nie tylko programowa, ale też na poziomie kultury.

Seksizm, homofobia, afery korupcyjne... SLD po prostu nie jest partnerem dla nowej, demokratycznej lewicy.

Poza tym doświadczenie pokazuje, czym kończy się współpraca z Sojuszem. Gdzie jest dzisiaj Unia Pracy, PPS czy Twój Ruch? Koalicje z SLD przypominają przysłowie "mówiły jaskółki, że niedobre spółki".

Nowacka: sondaż daje nadzieję. Ale w wyborach samorządowych nie udało się dogadać

Barbara Nowacka, Inicjatywa Polska: "Sondaż faktycznie daje nadzieję. Tyle że przed nami wybory samorządowe. Tu lewicowe partie dogadać się nie chciały lub nie mogły.

I do wyborów idą w koszmarnym, bratobójczym rozdrobnieniu. Efektem może być kompletny brak lewicy - a zatem i polityki lewicowej w samorządach. Na czym zyskuje wyłącznie PiS.

Namawialiśmy różne siły do współpracy przy Ratujmy Kobiety czy szykowany właśnie projekt o rozdziale Kościoła od państwa. Niestety wygrały partykularyzmy.

Klęska rozdrobnionej lewicy w wyborach samorządowych przekreślić może szanse na dobry wynik w kolejnych wyborach nie tylko jednej czy drugiej partii, ale całego frontu politycznego."

Zieloni: Jesteśmy na tak! Im szybciej, tym lepiej

Marek Kossakowski, Przewodniczący Zielonych: "Partia Zieloni jest gotowa budować porozumienie ze wszystkimi partiami i ruchami, które w badaniu OKO.press zostały wymienione w hipotetycznym porozumieniu lewicy. Problem w tym, że nie wszystkie te ugrupowania są w stanie współpracować ze sobą. Mamy nadzieję, że to się zmieni.

Start w dwóch blokach - „lewicowym” i „liberalnym” - nie od dziś wydaje się nam najkorzystniejszym wariantem, by trafić do jak największej liczby wyborców.

W styczniu 2018, po poprzednim sondażu OKO.press, współprzewodnicząca naszej partii Małgorzata Tracz pisała w „Krytyce Politycznej”, że takie porozumienie lewicy spełnić powinno dwa warunki: 1. musi być naprawdę szerokie, 2 musi być naprawdę partnerskie.

Był też trzeci warunek – już niestety nieaktualny – by zbudować je przed wyborami samorządowymi. O ile koalicja „liberalna” powstała, o tyle „lewicowa” pozostaje w sferze bytów wymarzonych. W 2019 roku czekają nas wybory europejskie i zaraz potem - parlamentarne. Musimy zbudować porozumienie przed tymi pierwszymi.

Jeżeli to się nie uda się, jeżeli nie wejdziemy w rok 2019 z nowym wyborczym planem, będzie to ze szkodą dla Polski, ze szkodą dla naszych lewicowych wartości i ze szkodą dla tych, którzy nie potrafią się porozumieć.

A czasu jest coraz mniej."

W sondażu OKO.press w szerokiej koalicji umieściliśmy też ogólne kategorie: "ruchy kobiece" i "ruchy miejskie". Poprosiliśmy więc o wypowiedź Martę Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i Jana Śpiewaka z Wolnego Miasta Warszawa, jako przedstawicieli tych ruchów:

Marta Lempart: linia progresywna jest oczywista, ale zacznijmy od porozumienia na poziomie lokalnym

Marta Lempart, Ogólnopolski Strajk Kobiet: "Zaangażowanie Strajku Kobiet w politykę jest oczywiste, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych – i nie chodzi tylko o dziesiątki nas, kandydujące w tych wyborach od Chrzanowa po Opole (akcja #StrajkDoWyborów), ale także o akcję #DziewczynyDoWyborów. Promujemy w niej wszelkie kobiece kandydatury, deklarujące wsparcie przynajmniej części spośród samorządowego pakietu postulatów Strajku Kobiet oraz „przepytywanie” kandydatów i kandydatek z różnych ugrupowań.

Co do koalicji – wszystko jest możliwe, a dla Strajku Kobiet linia progresywna jest naturalna i oczywista. Jednak wizja wielkiego warszawskiego medialnego porozumienia „wodzów”, którzy potem wyślą w tzw. teren info, z kim lokalne struktury od teraz się lubią, a z kim nie, musi odejść wreszcie do politycznego lamusa. Dość. Oczekujemy i zakładamy, że jakiekolwiek rozmowy na tematy koalicyjne będą się toczyć tam, gdzie żyją i działają ludzie (podpowiedź – nie tylko w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Poznaniu i Gdańsku), wśród tych, których łączy wspólna praca i wynikające z tego zaufanie (lub jego brak), a dopiero potem pięknie napisane programy i deklarowane wartości.

Pracę nad przywróceniem demokracji po stronie progresywnej zacznijmy od siebie – od demokracji bardziej bezpośredniej, czyli 380 stolików negocjacyjnych w całej Polsce (tyle jest w Polsce powiatów - red.).

Zacznijmy od faktycznego policzenia szabel, potencjału, zdolności współpracy, od widzenia i słuchania siebie nawzajem na szczeblu realnych działań, od docenienia siły ludzi aktywnych, a nie oglądania w kółko tych samych osób w telewizji. Siła potrzebna do stworzenia wspólnego progresywnego bloku to nie suma sił poszczególnych ugrupowań czy ruchów, tylko suma siły osób - aktywnych i sympatyzujących z tymi ugrupowaniami i ruchami obywatelek i obywateli. Ludzie, nie szyldy, a wszystko się uda".

Jan Śpiewak: w wyborach powinien wystartować blok centro-lewicowy

Jan Śpiewak, Wolne Miasto Warszawa: "W Warszawie stworzyliśmy już szerokie porozumienie ruchów miejskich i ruchów progresywnych. To będzie wielki test dla tych środowisk. Po wyborach mam nadzieję, że dojdzie do dalszej konsolidacji. W wyborach parlamentarnych powinny startować dwa bloki opozycyjne: liberalno-prawicowy i centro-lewicowy".

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Krzysztof Pacewicz

Dziennikarz, filozof, kulturoznawca, doktorant na Wydziale „Artes Liberales” Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Fluks. Wspólnota płynów ustrojowych" (PWN 2017). Zajmuje się współczesną filozofią polityczną.

Komentarze