910 tysięcy. Tyle podpisów zebrano pod wnioskiem o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie firmowanej przez minister Annę Zalewską reformy oświaty. Dla szefowej MEN to gorzka pigułka. Według sondażu OKO.press 52 proc. Polaków głosowałoby przeciw reformie, a 43 za (reszta by nie poszła).
W najnowszym, marcowym sondażu OKO.press, zadaliśmy to samo pytanie, które ma paść w referendum. Wyniki wskazują, że gdyby referendum było wiążące (frekwencja ponad 50 proc.), to deforma edukacji zostałaby odwołana.
Ogromny wpływ na "głosowanie" w sondażu miały barwy polityczne badanych. Wśród wyborców PiS (32 proc. wszystkich badanych) reformę poparło 79 proc., a przeciw było 17 proc. Wśród wszystkich pozostałych badanych za reformą było tylko 30 proc. a przeciw 56 proc., a wśród wyborców liberalnej opozycji PO i Nowoczesnej (razem 36 proc. wszystkich) - 13 proc. za i 84 proc. przeciw.
Tylko 5 proc. zadeklarowało, że nie zamierza brać udziału w referendum, co potwierdza, że temat jest "gorący".
W czwartek, 20 kwietnia, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego - a jednocześnie pełnomocnik zawiązanego w styczniu 2017 roku Komitetu Referendalnego - Sławomir Broniarz, złożył w Sejmie podpisy osób, które popierają obywatelską inicjatywę referendum. W ciągu dwóch miesięcy udało się zebrać prawie dwukrotność wymaganej ustawowo liczby podpisów (minimum 500 tys.). To sukces wielu środowisk, które sprzeciwiają się demolowaniu oświaty - ZNP, ruchu „Rodzice przeciwko reformie edukacji”, koalicji „Nie dla chaosu w szkole”, Krajowego Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społecznego Towarzystwa Oświatowego, OPZZ i kilku opozycyjnych partii politycznych.
Szefowa MEN oświadczyła, że uszanuje podpisy, bo "jest zwolenniczką wypowiedzi obywateli". Dodała jednak, że na referendum patrzy jak na dobrze zorganizowaną polityczną robotę, bo przy ZNP zawsze stały twarze związane z opozycją - PO, Nowoczesną i PSL-em. Zaznaczyła: "Oddam decyzję w ręce Sejmu. To posłowie zdecydują, czy referendum będzie, czy nie".
Co na to przeciwnicy deformy? "PO, Razem czy Nowoczesna protestują, ale podpisy zbierali wkurzeni rodzice - mówi OKO.press Iga Kazimierczyk z fundacji Przestrzeń dla Edukacji - To ogromny sukces inicjatorów, ale przede wszystkim obywateli i stowarzyszeń rodzicielskich, które, sfrustrowane manipulacjami ministerstwa - choćby w zakresie rzekomych konsultacji społecznych - stawiają deformie opór. Podpisy pod wnioskiem to wyraz sprzeciwu wobec niszczenia polskiej szkoły. Podobnie jak strajki nauczycieli i rodziców”.
Chaos związany z tworzeniem nowej sieci szkół zwiększył dezaprobatę dla reformy. Rośnie świadomość negatywnych skutków wprowadzanej pospiesznie deformy:
Jednocześnie determinacja rządu i ignorowanie wszelkich głosów krytyki sprawia, że wśród nauczycieli pojawia się nastrój zniechęcenia. Podczas ostatniego strajku dyrektorzy szkół byli też zastraszani przez kuratorów.
Dyrektor biura prasowego Kancelarii Sejmu Andrzej Grzegrzółka zapewnił, że marszałek Sejmu z 'dużym szacunkiem i uwagą' podchodzi do inicjatywy referendalnej. „Zebrane podpisy bezsprzecznie świadczą o tym, że kwestia zmian w szkolnictwie ma duży wydźwięk społeczny i znaczenie dla wielu Polaków".
To, że reforma edukacji, która dotknie ponad 4,5 mln uczniów (oraz setki tysięcy trzylatków, które będą najmłodszymi ofiarami deformy), ma „duży wydźwięk społeczny”, pokazują też wyniki innych pytań sondażu IPSOS dla OKO.press. W marcowym badaniu:
Doszło do tego, że wyrównała się liczba zwolenników i przeciwników gimnazjów (po 44 proc.), które od startu w 1999 roku cieszyły się złą opinią i zdecydowana większość w sondażach opowiadała się za ich likwidacją.
Sondaż IPSOS dla OKO.press 17-19 marca, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1001 osób.
Komentarze