0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Foto: Wojtek RADWAŃSKI / AFPFoto: Wojtek RADWAŃS...

Nieoczekiwanie w sobotę 7 stycznia przed południem komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders zamieścił serię twitów dotyczących nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. To o tę ustawę toczy się właśnie bój na wielu frontach: między premierem Morawieckim a ziobrystami, między prezydentem Andrzejem Dudą a częścią PiS oraz między opozycją a obozem władzy.

Nowa wersja tej ustawy, złożona w Sejmie 13 grudnia 2022, ma wreszcie otworzyć Polsce drogę do środków z Funduszu Odbudowy.

To, co napisał Reynders, to niespodzianka, bo do tej pory Bruksela w milczeniu obserwowała polskie spory o KPO.

Czy to zwrot w sprawie KPO?

„Obiecujący krok”

Reynders bierze udział w negocjacjach z Polską. Napisał, że rozmawiał telefonicznie z ministrem ds. europejskich Szymonem Szynkowskim vel Sękiem. Rozmowa miała dotyczyć tego, by polskie prawo było zgodne z zapisami KPO dotyczącymi praworządności.

Kluczowe zdanie komisarza brzmi: „Nowelizacja prawa dotycząca sądownictwa przedstawiona przez polski rząd w grudniu 2022 to obiecujący krok w kierunku spełnienia zobowiązań z polskiego KPO”.
View post on Twitter

Dalej Reynders zaznacza, że dla Komisji ważne jest, by ostateczna wersja ustawy podnosiła standardy ochrony i niezależności sądownictwa.

„W języku dyplomacji to zachęta do przyjęcia tego projektu” – przyznaje w rozmowie z OKO.press Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy. Śmiszek uczestniczy w pracach opozycji nad ustawą o Sądzie Najwyższym.

W podobnym tonie skomentował słowa Reyndersa Tomasz Bielecki. „Komisja Europejska jednak postanowiła już teraz publicznie wesprzeć projekt sądowy nieformalnie uzgodniony z KE w grudniu” – napisał dziennikarz Deutsche Welle, który uważnie obserwuje, co dzieje się w Brukseli wokół polskiego KPO. Jak pisał Bielecki w grudniu, Bruksela dotąd milczała, bo nie chciała wchodzić w polskie spory.

Ucieszył się Mateusz Morawiecki: „Cieszę się, że ten drobny, ale jednak pozytywny sygnał z Komisji Europejskiej przyszedł” — powiedział polski premier w sobotę. „Jeśli nie będzie żadnych poważniejszy poprawek, trudno będzie się wycofać Komisji Europejskiej” — stwierdził Morawiecki.

Przeczytaj także:

„Dla Komisji najważniejsze jest to, że polscy sędziowie są europejskimi sędziami”

„Mamy jasny sygnał ze strony Komisji Europejskiej, na czym polega wypełnienie kamieni milowych” – mówi OKO.press Krzysztof Śmiszek (Lewica). Zdaniem Śmiszka ten sygnał dotyczy tego, by „wszyscy sędziowie powołani w kontrowersyjny sposób mogli zostać przetestowani na okoliczność powołania”. Temu ma służyć rozszerzony test bezstronności z nowelizacji.

Jednocześnie jednak Śmiszek zaznacza:

„Reynders nie mówi niczego nowego. Komisja Europejska chce w Polsce praworządności. A praworządność oznacza możliwość sprawdzania, czy sędziowie, którzy działają w polskim systemie wymiaru sprawiedliwości mają mandat do tego, by być sędziami i czy nie działają na zlecenie władzy wykonawczej”.

Śmiszek przyznaje, że tweety Reyndersa to „zachęta do przyjęcia tego projektu”.

Poseł zwraca uwagę na pewną różnicę w podejściu Komisji Europejskiej. Śmiszek był w delegacji Lewicy, która w październiku 2022 spotkała się z europejskimi komisarzami w sprawie KPO.

„Z moich rozmów z Reyndersem wynika, że Komisja najbardziej oczekuje możliwości badania statusu sędziego w Polsce. Bo polscy sędziowie są też sędziami europejskimi.

Dla Komisji ważne są standardy polskiej praworządności, ale też stoi na straży traktatów. Tu chodzi o zabezpieczenie funkcjonowania Unii Europejskiej jako całości. Solidarna Polska i PiS wymyślają sobie wrogów w Europie, a tak naprawdę KE chce, żeby polskie wyroki nie były kwestionowane w Czechach czy Szwecji”.

O co w tym wszystkim chodzi i czemu ten test niezawisłości jest kluczowy?

W wyniku zmian w sądownictwie, wprowadzanych przez PiS od 2015 roku, część polskich sędziów nie jest sędziami. A dokładniej: zostali nieprawidłowo wybrani na sędziów. To efekt powołania Krajowej Rady Sądownictwa w sposób niezgodny z Konstytucją. A właśnie ta Rada nominuje sędziów, których następnie powołuje Prezydent RP. I Duda takie nominacje podpisywał.

Komisja Europejska nie mówi: wyrzućcie z systemu wszystkich nieprawidłowo powołanych sędziów. Tylko: pozwólcie innym sędziom sprawdzić, czy sędzia, który orzeka w tej konkretnej sprawie, został legalnie wybrany. To jest właśnie ten test niezawisłości.

Andrzej Duda protestuje, bo takie testy oznaczają, że można będzie powiedzieć: prezydent uznał, że to sędzia, a to wcale nie jest sędzia. Co ciekawe, test niezawisłości był w jego projekcie ustawy o Sądzie Najwyższym z lutego 2022. Tyle że wtedy o test mogły wystąpić tylko strony postępowania, a Komisja Europejska chce, żeby mógł to zrobić również inny sędzia. Żeby test można było przeprowadzić niejako „z urzędu”.

Wzmocnienie dla Morawieckiego, kłopot dla Ziobry i Dudy

Do jak najszybszego przyjęcia ustawy dąży premier Mateusz Morawiecki. Sprzeciwia się minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Weto zapowiedział prezydent Andrzej Duda.

Słowa Reyndersa wzmacniają pozycję polskiego premiera.

Już 13 grudnia 2022 Morawiecki chwalił się, że jest porozumienie z Komisją Europejską. Do Sejmu wjechał tego samego dnia projekt ustawy. Prace sejmowe miały się rozpocząć natychmiast. Ale wtedy wetem zagroził prezydent Andrzej Duda. Projekt spadł z porządku obrad.

W czwartek Morawiecki spotkał się w sprawie KPO z Ziobrą i jego posłami. Jak pisaliśmy, Ziobro tylko pozornie ustąpił (odsyłając premiera do Dudy).

Z opozycji słyszmy o możliwym scenariuszu. Komisja Europejska stawia sprawę ostro (żadnego zmiękczania testu niezależności), w sprawę angażują się również Amerykanie, który naciskają na Dudę, by ten nie wetował ustawy. Wówczas Duda ustawę podpisuje, ale wysyła do TK przepis dotyczący testu niezależności sędziów. TK zamraża sprawę, a pieniądze do Polski płyną.

Co zrobi opozycja?

Stanowisko Komisji Europejskiej jest problematyczne dla polskiej opozycji. Ta uznaje bowiem, że nowelizacja nie realizuje w pełni kamieni milowych. „Z punktu widzenia konstytucji przeniesienie spraw dyscyplinarnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego jest dla nas nie do przyjęcia. Chcemy też wyłamać parę haniebnych przepisów z ustawy kagańcowej. Dla nas to nie są poboczne kwestie, tylko kwestie natury konstytucyjnej” - mówi OKO.press Krzysztof Śmiszek.

Opozycja podtrzymuje swoje stanowisko: będzie wspólnie składać poprawki do ustawy.

Tyle że sobotnie twity Reyndersa sugerują, że Komisja byłaby gotowa zaakceptować ustawę w obecnym kształcie, nawet bez poprawek opozycji. Co wtedy? Co zrobi opozycja, gdy PiS odrzuci jej poprawki i jednak przepchnie projekt bez nich?

„Jeśli nasze poprawki zostaną odrzucone, będziemy się zastanawiać, co dalej” – mówi OKO.press Krzysztof Śmiszek.

„Projekt nie zakłada usunięcia kluczowych przepisów tzw. ustawy kagańcowej – nadal pozostaje w mocy art. 107 par. 1 pkt 2 i 3 prawa o ustroju sądów powszechnych, mówiący o tym, że kwestionowanie statusu sędziego, prawidłowości jego powołania oraz statusu organu konstytucyjnego stanowią delikty dyscyplinarne” – zwracała uwagę w OKO.press Dominika Sitnicka.

„Dodatkowo w mocy pozostaje wprowadzony ustawą prezydencką delikt “odmowy wykonania wymiaru sprawiedliwości”. Oznacza to, że w ręku rzeczników dyscyplinarnych Zbigniewa Ziobry wciąż pozostaje bat – będą mogli ścigać sędziów, jeśli na przykład zdecydują się rozpoznać wniosek o wyłączenie sędziego ze względu na jego powołanie w procedurze przed neo-KRS”.

Projekt Morawieckiego i vel Sęka (choć formalnie poselski) jest w porządku obrad najbliższego posiedzenia Sejmu. Pierwsze czytanie ma się odbyć w środę o 10:00 na sali plenarnej.

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze