Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans oświadczył, że nowe ustawy o sądownictwie w Polsce "niepokoją pod względem zgodności z Konstytucją". Komisja gotowa jest uruchomić artykuł 7 traktatu o UE, który przewiduje zawieszenie prawa głosu i sankcje finansowe. A polska dyplomacja, jak to ma w zwyczaju, ignoruje uwagi Brukseli
Na konferencji prasowej 19 lipca (2017) Timmermans oświadczył, że trzy ustawy: o sądach powszechnych, Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym znoszą niezależność sądów i "de facto zniszczą system sądowniczy w Polsce". Według Komisji są one niezgodne z polską Konstytucją i poważnie zagrażają rządom prawa – jednemu z fundamentów Unii Europejskiej.
Timmermans powiedział, że konflikt wokół sądownictwa dotyczy "każdego polskiego obywatela i każdej osoby, która będzie chciała odwiedzić Polskę" i "wpływa na całą Unię Europejską i jej obywateli".
W związku z tym zapowiedział, że Komisja Europejska jest "bardzo blisko" uruchomienia artykułu 7 traktatu UE, który mówi o naruszeniu podstawowych wartości Unii Europejskiej – szacunku dla ludzkiej godności, wolności, demokracji, równości, poszanowania praworządności i praw człowieka oraz praw mniejszości.
Byłby to precedens. Artykuł ten nazywany jest "opcją atomową". W historii wspólnoty ten artykuł nie był użyty ani razu. Jego pierwsza wersja pojawiła się w Traktacie Amsterdamskim, który wszedł w życie w 1999 roku. Była to ochrona dla obywateli krajów unijnych przed konsekwencjami rządów populistycznej prawicy, która w późnych latach 90. zaktywizowała się w Europie. Unia Europejska zastosowała "sankcje dyplomatyczne" w odniesieniu do Austrii w 2000 roku, kiedy Partia Wolności (FPÖ) weszła do koalicji rządowej. Nie było to zastosowanie artykułu 7, ale dużo osób – w tym Austriaków – do tej pory tak uważa. W związku z sankcjami nastroje anty-europejskie i popularność prawicy w Austrii tylko się wzmocniły, stąd w czerwcu 2000 Unia wycofała się z sankcji.
Być może z tego wynikają dotychczasowe wahania Komisji co do użycia art. 7. W październiku 2015 roku Parlament Europejski odrzucił wniosek, by uruchomić art. 7 w sprawie Węgier.
Procedura składa się z dwóch etapów. Pierwszy to tzw. mechanizm prewencyjny. Do jego uruchomienia potrzeba zgody 4/5 Rady Unii Europejskiej i 2/3 Parlamentu Europejskiego. Polega on na wystosowaniu oficjalnego ostrzeżenia dla Polski (krok ten został dodany właśnie po wycofaniu się z sankcji nałożonych na Austrię, w Traktacie Lizbońskim w 2009 roku). Jeśli polski rząd nie zareagowałby na ostrzeżenie, dalszy etap – tzw. mechanizm sankcyjny – to zawieszenie prawa głosu dla Polski i sankcje finansowe. Do jego uruchomienia potrzeba jednak jednomyślności wszystkich członków UE.
W sprawie Polski cały czas toczy się trzystopniowa procedura sprawdzająca praworządność, którą Komisja Europejska rozpoczęła po kryzysie związanym z Trybunałem Konstytucyjnym. Mimo że prawnie niezależna od art. 7, jest ona nazywana "przygotowaniem do artykułu 7".
Timmermans zapowiedział, że "Komisja musi działać szybko" i że w związku z tym już w przyszłym tygodniu przygotuje trzecią rekomendację dla Polski. Do tej pory Polska nie zastosowała się do żadnej rekomendacji Komisji. Jeśli to nie podziała – przyjdzie czas na artykuł 7. Dodał, że ustawy zmieniające sądownictwo wpłyną na każdego Polaka oraz każdego obywatela Unii, który do Polski przyjedzie.
Pomimo ostrych słów, wiceprzewodniczący Komisji podkreślił, jak ważne jest dla niego osobiście, żeby Polska pozostała członkiem Wspólnoty. Timmermans powiedział: "Nie ma nic ważniejszego w moim życiu w kwestiach politycznych niż zakończenie podziału Europy". Podkreślił, że demokracja jest wyborem Polaków, którzy "sami to zrobili, wyzwalając się spod ucisku komunistycznego". Jego zdaniem Unia pomogła Polsce w osiągnięciu sukcesu gospodarczego i rządów prawa, ale fundamentalnie jest to zasługa wszystkich Polaków. Timmermans dodał, że ma nadzieję, że Polska zastosuje się do rekomendacji i że "będą w niej kwitnąć rządy prawa, otwartość i pluralizm mediów, gospodarka rynkowa i równe możliwości dla wszystkich".
Timmermans zaprosił też polską dyplomację, by omówiła z nim i resztą KE kwestię zmian w systemie sądownictwa w Polsce. "Gdy ostatni raz udałem się do Warszawy, było tak: jeżeli z kimś chce się pan spotkać, to może pana przyjąć sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. To nie jest odpowiednie zaproszenie do rozmów w zakresie praworządności w Polsce. Jestem do dyspozycji polskich ministrów 24 godziny na dobę. Zaprosiłem ich do Brukseli; liczę, że przyjmą zaproszenie" - powiedział Holender.
Waszczykowski opowiada: Nie będziemy z niczego się tłumaczyć!
Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski błyskawicznie odpowiedział. Na zaproszenie Timmermansa odpowiedział:
"Dopóki proces legislacyjny się nie skończy, nie mam podstaw, by komukolwiek się tłumaczyć".
Deklaruje w ten sposób jasno, że jego partia zamierza do końca zrealizować plan wywrócenia sądów i żaden z jego elementów nie będzie konsultowany z Brukselą.
Polski rząd idzie na całość w sporze z KE. Można się więc spodziewać, że Komisja zareaguje podobnie.
Uruchomienie artykułu 7 przeciwko Polsce od początku wydawało się mało prawdopodobne, bo wniosku prawdopodobnie nie poparłyby Węgry. Niewykluczone jednak, że w tej sytuacji Komisja będzie szukać jakieś formy kompromisu lub wymiany z Viktorem Orbanem - bowiem obecnie nawet jego rząd nie ma w Brukseli tak fatalnej opinii, jak PiS.
Inna sprawa, że niebawem rozpoczną się negocjacje w sprawie podziału unijnego budżetu w kolejnej perspektywie budżetowej (rozpoczynającej się w 2021 r.). Polski rząd właśnie pozbawił się szans na otrzymanie jakkolwiek korzystnej oferty.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze