Patryk Jaki wniósł o wytoczenie sędzi postępowania dyscyplinarnego, ponieważ nie uznała jego wniosku o odrzucenie pozwu. Problem w tym, że argumenty przedstawione przez Jakiego w sądzie świadczą tylko o niskiej wiedzy prawniczej wiceministra sprawiedliwości
9 września odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie o pomówienie, którą poseł Robert Kropiwnicki (PO), wytoczył wiceministrowi sprawiedliwości Patrykowi Jakiemu (PiS). Kropiwnicki chce przeprosin za słowa Jakiego ze stycznia 2016 roku: "Kropiwnicki w swoim mieszkaniu prowadzi agencję towarzyską".
Patryk Jaki chciał, aby proces się nie odbył, ponieważ chroni go immunitet poselski. Sędzia Alicja Fronczyk nie podzieliła tej argumentacji. "Tu nie przysługuje prawo do powołania się na immunitet. Te wypowiedzi nie wchodzą w zakres sprawowania mandatu posła, nie były związane z ustawą o prokuraturze" - wyjaśniła.
Po odrzuceniu wniosku Patryk Jaki wygłosił w sądzie oświadczenie, w którym zarzucił sędzi, że odrzucając wniosek postąpiła nieuczciwie i zapowiedział, że wytoczy jej postępowanie dyscyplinarne.
Trudno mi tolerować zachowanie pani sędzi, która toleruje oczywiste bezprawie. (...) Być może chcąc się zemścić na mnie za krytykę sądów, ale nie mogę pozwolić na to, żeby wszyscy posłowie byli traktowani inaczej niż ja.
Nietrudno znaleźć decyzje sądu, które obalają teorię Patryka Jakiego. W 2011 roku Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro pozwali Kazimierza Kutza za słowa "oni zamordowali niewinną kobietę", którymi reżyser opisał rolę Kaczyńskiego i Ziobry w śmierci Barbary Blidy.
Rozmawiając z "Newsweekiem" Kazimierz Kutz był posłem, więc chciał dokładnie tego samego, czego teraz domaga się Patryk Jaki - odrzucenia pozwu z powodu działania w ramach immunitetu parlamentarnego. Wniosek Kutza został odrzucony.
"Działania pozwanego nie mieszczą się w zakresie immunitetu parlamentarnego, więc niezasadny jest wniosek o odrzucenie pozwu" - mówił w 2012 roku sędzia Paweł Pyzio, który w prowadził sprawę wytoczoną przez Ziobrę.
Taką samą decyzję sąd podjął w procesie wytoczonym przez Kaczyńskiego. Kutz odwołał się od tych decyzji. Bezskutecznie - cztery razy więc w tej sprawie stwierdzono, że immunitet Kutzowi nie przysługuje. W 2014 roku sąd prawomocnie nakazał Kutzowi przeproszenie Zbigniewa Ziobry i Jarosława Kaczyńskiego. Kutz musiał też zapłacić na wskazane cele społeczne.
Patryk Jaki mówił w sądzie nieprawdę: nie został potraktowany inaczej niż inni parlamentarzyści.
Można jednak uznać, że choć Patryk Jaki jest parlamentarzystą i wiceministrem sprawiedliwości, to nie musi znać przebiegu wszystkich spraw prowadzonych w Polsce - choćby nawet ich bohaterami byli Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro.
Wiceminister sprawiedliwości jednak powinien znać orzecznictwo Sądu Najwyższego - a sprawa uchylenia immunitetów parlamentarzystom w sprawach z powództwa cywilnego była przedmiotem głośnego wyroku SN z 2007 roku.
Andrzej C., którego Eureko pozwało za wypowiedź na temat prywatyzacji PZU, tak jak Kutz jest parlamentarzystą, którego immunitet nie ochronił przed pozwem cywilnym w sprawie ochrony dobrego imienia. Jego sprawa jest jednak o tyle ważniejsza od sprawy Kutza, że była rozpatrywana przez Sąd Najwyższy - i kasacja została oddalona.
Izba Cywilna Sądu Najwyższego w wyroku uznała, że immunitetem objęta jest "taka działalność, która bezpośrednio i wprost wynika z funkcji parlamentarzysty, a jej związek ze sprawowaniem mandatu nie budzi wątpliwości, jest oczywisty".
Innymi słowy, Sąd Najwyższy stwierdził, że posłowie i senatorowie mają prawo gadać skandaliczne głupoty, ale tylko o polityce. Immunitet nie daje im prawa do obrażania każdej osoby, na której obrażanie przyjdzie im ochota.
Nieznajomość orzecznictwa Sądu Najwyższego dotyczącego sprawy, o której postanowił się wypowiadać w sądzie, jest kompromitująca dla wiceministra sprawiedliwości - choćby był, jak Jaki, politologiem. Dlatego OKO.press oznaczyło wypowiedź Patryka Jakiego "matołkiem".
Oskarżenia pod adresem sędzi Fronczyk nie są jedynym sformułowaniem Patryka Jakiego, które wymaga sprostowania. Po opisaniu sprawy jego gróźb przez media wiceminister zaczął się bronić na Twitterze.
Jak jest [polityk członkiem] prawicy to już nie może złożyć wniosków, które każdy może w sądzie złożyć. Wszyscy są przyzwyczajeni, że prawica ma mniejsze prawa.
Jaki jest w tej wypowiedzi mało precyzyjny, ale w każdej interpretacji jego wypowiedź jest nieprawdziwa.
Wiceminister złożył w sądzie wszystkie wnioski, jakie chciał: wniosek o odrzucenie pozwu, odwołanie od decyzji sądu, wniosek o wyłączenie sędzi z orzekania w sprawie oraz wniosek o zawieszenie sprawy. Później jeszcze złożył do Krajowej Rady Sądownictwa wniosek o "dyscyplinarkę" dla sędzi Fronczyk.
Twierdzenie, że Jaki nie mógł złożyć jakiegoś wniosku, jest fałszywe tak samo, jak wiązanie decyzji sądów z poglądami politycznymi pozwanych.
Ministrowi Jakiemu może też chodzić o to, że odrzucono jego wniosek, ponieważ jest z prawicy. Nic na nie wskazuje. Andrzej C. był politykiem centroprawicowego AWS. Kazimierz Kutz reprezentował lewicę, a do Sejmu wszedł z list Ruchu Palikota. Proces wytoczyli i wygrali wówczas liderzy prawicy - Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro. Ci sami, z którymi Patryk Jaki jest teraz w partii.
Teoria o politycznym kontekście decyzji sądu nie ma żadnego oparcia w rzeczywistości. Patryk Jaki albo nie wie, co mówi, albo domaga się dla prawicy specjalnych przywilejów.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze