Dzisiejsze wystąpienie ministra Waszczykowskiego przeszło najśmielsze oczekiwania. Niemal co drugie zdanie o sytuacji Polski na arenie międzynarodowej nie miało nic albo bardzo niewiele wspólnego z prawdą. Omawiamy cztery z nich. Tylko cztery, bo inaczej musielibyśmy spędzić nad analizą przemówienia kilka dni
OKO.press na co dzień weryfikuje wypowiedzi polityków. Jednak dzisiejsze wystąpienie o stanie i kierunkach polityki zagranicznej Polski, które wygłosił w Sejmie szef MSZ, pozostawiło nas w stanie kompletnego osłupienia. Jeszcze nie zdarzyło się nam zaobserwować, by w jednej, bądź co bądź krótkiej wypowiedzi, ktoś zdołał pomieścić tyle nieprawdy. Wyglądało to jakby minister żył w alternatywnej rzeczywistości albo jakby próbował taką rzeczywistość stworzyć.
Przywróciliśmy podmiotowość (polskiej polit. zagr. - red.) (...), przyjmując za punkt wyjścia szeroko pojęte interesy naszego kraju. (...) Zamiast stać na bocznej linii i kibicować głównym graczom sami weszliśmy do gry na międzynarodowej arenie.
W niewiele ponad rok urzędowania rząd PiS zdołał przechlapać sobie opinię u większości zagranicznych partnerów. Wiele pisaliśmy o sporze gabinetu Beaty Szydło z Komisją Wenecką i Komisją Europejską. Ale zastrzeżenia, co do funkcjonowania w Polsce zasad demokracji i państwa prawa wynikające z działań nowej władzy zgłaszały także: Rada Europy (w osobie Komisarza Praw Człowieka), większość posłów Parlamentu Europejskiego, urzędujący wówczas prezydent USA Barack Obama i kilku tamtejszych senatorów.
Rząd Szydło w stosunkach międzynarodowych postawił wyraźnie na Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Tymczasem oba państwa obrały kurs izolacjonistyczny. Pierwsze podjęło niedawno decyzję o wystąpieniu ze struktur Unii Europejskiej, a drugie wybrało na prezydenta najbardziej prorosyjskiego i najbardziej przeciwnego zagranicznym interwencjom prezydenta w swej historii. Przez nieobliczalne zachowanie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza w kwestii przetargu na wojskowe śmigłowce zraziliśmy do siebie też Francuzów. Jedyną nadzieją są Niemcy, z którymi nie będzie jednak łatwo, z powodu dość agresywnej retoryki, którą politycy PiS lubią stosować pod adresem naszych zachodnich sąsiadów.
Świetnym przykładem odklejenia Polski od europejskich partnerów jest fakt, że Polska jest jedynym krajem we wspólnocie, która zapowiada, że nie poprze wyboru Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. Kandydaturę byłego premiera poparły nawet Węgry pod przewodnictwem Viktor Orban.
Lipcowy szczyt NATO w Warszawie zdecydował o militarnym wzmocnieniu flanki wschodniej.
Ministrowi chodziło tu zapewne o stacjonowanie sił NATO (przede wszystkim amerykańskich) w Polsce.
Przekonywanie, że to PiS wytargował rotacyjną obecność wojsk Traktatu Północnoatlantyckiego, to dezinformacja powtarzana przez polityków PiS na okrągło.
Pisaliśmy na ten temat wielokrotnie: partia rządząca dogadała tylko szczegóły. Kluczowa decyzja zapadła w 2014 r. podczas szczytu w Walijskim Newport.
Punkt siódmy dokumentu „Deklaracja szczytu walijskiego, złożona przez Szefów Państw i Rządów uczestniczących w posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej w Walii 5 września 2014 r.” głosi: „środki zapewniania bezpieczeństwa obejmują ciągłą obecność w powietrzu, na lądzie i na morzu oraz znaczące ćwiczenia wojskowe we wschodniej części Sojuszu – obie na zasadzie rotacyjności”.
Amerykańskie siły zbrojne stają się coraz bardziej znaczącym czynnikiem bezpieczeństwa Europy Środkowej. W 2017 r. utrzymamy działania zmierzające do zwiększenia ich obecności w Polsce.
Te słowa Waszczykowskiego to po prostu błędna diagnoza. Sygnały ze Stanów Zjednoczonych wskazują, że większe zaangażowanie militarne Amerykanów w naszym regionie jest pod poważnym znakiem zapytania. A być może nastąpi proces odwrotny. Wiemy to z deklaracji obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa jeszcze z czasów kampanii wyborczej.
W kwietniu 2016 Trump ogłosił program polityki zagranicznej „America First”, który miał na celu ograniczenie obecność USA w Europie środkowowschodniej i „reset” stosunków z Rosją. Republikański prezydent powtarzał też, że NATO za bardzo obciąża USA finansowo i politycznie. Zmusza do zajmowania się, jego zdaniem, mało istotnymi regionami.
Ostatnio Trump nieco złagodził retorykę, mówi np., że USA zdecydowanie wspiera NATO, jednak jeszcze w połowie stycznia nazywał Sojusz "przestarzałym". Jednocześnie prowadzi rozmowy z prezydentem Putinem, które mają doprowadzić do "normalizacji stosunków", co bywa odczytywane jako zapowiedź zniesienia sankcji.
Rząd PiS może starać się o wsparcie amerykańskich wojsk w regionie. Ale takie deklaracje ze strony obecnego prezydenta Stanów Zjednoczony raczej nie wróżą polskich sukcesów.
W odpowiedzi na dramatyczną sytuację ludności cywilnej dotkniętej skutkami wojny w Syrii, podjęliśmy działania na rzecz wsparcia osób cierpiących, uchodźców.
Polska jest bezsprzecznie głównym hamulcowym działań Unii Europejskiej na rzecz pomocy ofiarom wojny w Syrii. Nasz rząd najostrzej wypowiada się przeciwko przyjmowaniu uchodźców do Europy, ostro krytykując za ten pomysł Brukselę i Angelę Merkel i odmawiając uczestnictwa w tzw. systemie kwotowym, na mocy którego Polska miała przyjąć 4,5 tys. uchodźców. PiS poparł swoją postawę działaniem. W pierwszej połowie 2016 r. Polska przyznała status uchodźcy 22 obywatelom i obywatelkom (dane na drugie półrocze nie są jeszcze znane).
Politycy PiS uwielbiają uzasadniać swoje decyzje argumentem, że pomagać trzeba na miejscu. Z tym, że rząd nie robi tego prawie wcale.
W 2016 roku Polska wydała na pomoc humanitarną ofiarom kryzysu syryjskiego ponad 34 mln zł – podaje raport Grupy Zagranica. Dane były opracowywane w listopadzie 2016, więc suma mogła wzrosnąć o kilka milionów.
Na tle innych rozwiniętych gospodarek to żenująco mało.
Jesteśmy na samym końcu listy państw OECD zrzeszonych w Development Assistance Committee (DAC – forum stworzonym w celu niesienia pomocy rozwojowej) jeśli chodzi o procent dochodu narodowego brutto przeznaczanego na ten cel. W 2015 roku przeznaczyliśmy na pomoc zaledwie 0,1 proc. dochodu narodowego brutto. To znacznie poniżej średniej dla DAC, która wynosi 0,3 proc. DNB. Norwegia przeznacza na pomoc rozwojową proporcjonalnie 10 razy więcej niż Polska, Szwecja – aż 14. Procentowo (minimalnie) więcej od nas wydają nawet Czesi czy Słowacy.
Świat
Uchodźcy i migranci
Witold Waszczykowski
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Unia Europejska
polityka historyczna
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze