0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Iga Kucharska / OKO.pressIl. Iga Kucharska / ...

„Spodziewał się pan wygranej Nawrockiego?” – pytam w Sejmie jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości.

„Tak, no może raz miałem zwątpienie, kiedy pokazali sondażowy wynik o godz. 21:00, ale wątpliwości trwały chwilę, potem była czysta radość” – odpowiada.

Po zwycięstwie Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich politycy PiS chodzą po korytarzach sejmowych w euforycznym nastroju. Chętnie udzielają wywiadów, chwalą wynik swojego kandydata i gratulują sobie nawzajem. Przed wyborami w partii panował strach: ewentualna porażka mogła uruchomić głęboki kryzys wewnętrzny – wzajemne oskarżenia i szukanie winnych.

Zupełnie inny obraz wyłania się po stronie koalicji rządzącej. Tu widać załamanie, rozczarowanie i smutek. Wybory ujawniły wewnętrzne spory w koalicji i słabość rządu. „Musimy wziąć się do pracy" – takie stwierdzenia słychać praktycznie od każdego.

Donald Tusk, zamiast tonować emocje, postanowił rzucić koalicjantom polityczne wyzwanie: wniosek o wotum zaufania dla rządu. Tylko po co? Przecież nie były to wybory parlamentarne. Taki gest to raczej sprawdzanie, czy koalicjanci są nadal w koalicji. Być może chodzi też o to, by uciąć wezwania opozycji do dymisji rządu.

Przeczytaj także:

Orędzie Donalda Tuska zostało zapowiedziane na godzinę 20 w powyborczy poniedziałek, 2 czerwca. Na piętnaście minut przed orędziem Jarosław Kaczyński po spotkaniu z Karolem Nawrockim na Nowogrodzkiej zwołał dziennikarzy i wystąpił z pomysłem utworzenia rządu technicznego, do czego zaprosił wszystkie siły polityczne.

Wedle pomysłu prezesa, rząd mieliby tworzyć eksperci – osoby niezwiązane z żadną partią. Kaczyński wezwał wszystkie partie do poparcia rządu technicznego, a nowy premier – niekoniecznie z PiS – miałby zostać wybrany wspólnie przez zwolenników takiego rozwiązania.

Kaczyński w ten sposób pokazał, że mimo wyboru nowego prezydenta, on tu rządzi i wciąż rozdaje karty – nie Mentzen, nie Tusk, nie Hołownia.

Propozycja rządu technicznego to puszczenie oka do Konfederacji. Kaczyński 4 czerwca w rozmowie z Anitą Gargas stwierdził, że taki rząd jego zdaniem mógłby być dobrze przyjęty przez „przynajmniej dwie trzecie, a nawet trzy czwarte społeczeństwa„. Prezes podał jednak swoje warunki: ”To musi być nowy rząd, to ma oznaczać zaprzestanie łamania praworządności, uznanie Trybunału Konstytucyjnego, KRS, sędziów".

Mentzen odbierze władzę Tuskowi?

Po ogłoszeniu tego planu przez prezesa Sławomir Mentzen, lider Konfederacji zaprosił Jarosława Kaczyńskiego na spotkanie. Oczywiście nie powiedział tego Kaczyńskiemu, nie zadzwonił do niego i nie zrobił tego poprzez swoich współpracowników. Napisał o tym w serwisie X.

View post on Twitter

Dzień później lider PiS został zasypany pytaniami od dziennikarzy w drzwiach po posiedzeniu Sejmu. Stwierdził, że jako prezesowi większej partii nie przystoi mu się spotykać z liderem partii mniejszej. “Jest jednak pewna proporcja odnosząca się do wielkości klubu i doświadczenia politycznego” – powiedział.

Prezes PiS dodał, że być może do nich to nie przemawia, ale on jest z “zupełnie innego pokolenia”. “Raczej waszych dziadków niż rodziców. Dla mnie to jednak ma znaczenie” – oznajmił Kaczyński.

W rozmowach z OKO.press politycy PiS wspierają swojego prezesa i tłumaczą, że Mentzen postąpił źle. Słyszymy, że prezes to polityk z wieloletnim doświadczeniem, a pomysł, że młody gracz polityczny będzie sobie nagle „ustawiać scenę pod siebie” brzmi “mało poważnie”.

“Tak się nie robi” – mówi jeden z polityków PiS. „Może teraz wszyscy będą do niego przychodzić na spotkania?” – słyszymy.

Potem rzecznik PiS Rafał Bochenek napisał, że partia docenia “zainteresowanie inicjatywą Prawa i Sprawiedliwości” ze strony Mentzena, choć poparcie tylko ze strony klubu Konfederacji “z powodów arytmetyki sejmowej jest wciąż niewystarczające”. Bochenek dodał, że PiS czeka na zgłoszenia także innych środowisk politycznych.

„To ustawka!”

To Konfederację rozwścieczyło: “Baju, baju dla naiwnych” – mówił Mentzen na TikToku, trawestując prezydenta Andrzeja Dudę.

“Tak jak myślałem, a właściwie to byłem pewien. Nie chodzi wam o realne odwołanie rządu Tuska, a o propozycję czysto medialną, zwykły spin i zajmowanie uwagi mediów przez miesiące, jak kiedyś z prof. Glińskim. Zwykła zasłona dymna. Nie macie większości, nie macie kandydata, nie macie konkretów” – napisał lider Konfederacji w serwisie X.

View post on Twitter

Gdy pytaliśmy posłów Konfederacji, czy mimo to będą rozmawiać z PiS, mówili, że „to buta i chamstwo, co zrobił Kaczyński”.

Z kolei politycy PiS odrzucają zarzuty Konfederacji i tłumaczą, że Kaczyński „nic obraźliwego przecież nie powiedział”.

Emocje próbował studzić rzecznik PiS Radosław Fogiel: “Może się nie do końca zrozumieliśmy. I żeby było jasne — piszę to z najlepszą wolą, bez żadnych złośliwości czy intencji wszczynania scysji, bo chyba nie tego nam dzisiaj potrzeba” — pisał na portalu X.

Potem oświadczenie z zaproszeniem różnych partii wystosował przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak, ale na organizowanym przez niego spotkaniu... nikt się nie pojawił.

„Nie zamierzamy brać w tym spektaklu udziału” – pisał na X przewodniczący klubu Konfederacji Grzegorz Płaczek.

View post on Twitter

Wtórował mu Mentzen, który na konferencji powiedział, że spotkanie to jest „ustawka pisowska” i „nie ma o czym rozmawiać”. „Do Konfederacji puka wiele osób, każdy widzi, ale nasze drzwi są szczelnie zamknięte”.

„Koalicjanci Tuska nie skorzystali z okazji, by uciec przed politycznym niebytem, w jaki pcha ich dalsze trwanie w tej ekipie. Strach przed Tuskiem i perspektywą utraty stołków okazały się silniejsze” – napisał z kolei Błaszczak, i dodał, że propozycja jest nadal na stole.

„My w tej kadencji jako Konfederacja nie będziemy wchodzili w żadne brudne układy, jeżeli ma się coś zmienić, to niech będą w Polsce wybory” – mówił w rozmowie z RMF FM kolejny poseł Konfederacji Przemysław Wipler i ocenił, że pomysł rządu technicznego PiS jest „lipny”.

„Mariusz Błaszczak i PiS muszą się nauczyć szacunku dla innych formacji i partii politycznych. 45 proc. wyborców Karola Nawrockiego w II turze to nie są wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, to są wyborcy innych formacji, to są m.in. nasi wyborcy” – dodał.

Konfederacji jednak pójście z PiS w układy się teraz nie opłaca. Po pierwsze dlatego, że konfederaci nie chcą być dla PiS-u przysłowiową przystawką. Po drugie, wynik Mentzena w wyborach prezydenckich pokazuje rosnącą siłę Konfederacji, i gdyby miało dojść do przedterminowych wyborów, to konfederaci mogliby liczyć, zgodnie z obecnymi sondażami nawet na 84 mandaty w Sejmie (!). Dziś mają ich zaledwie 16.

Ale PiS, Konfederacja i nowy prezydent Karol Nawrocki będą robić wszystko, by osłabić Donalda Tuska, rząd i koalicję. Jesienią 2024 roku były minister edukacji Przemysław Czarnek podczas spotkania Klubu Gazety Polskiej w Pabianicach mówił tak: „Jeśli prezydent będzie z prawicy, to jeszcze w przyszłym roku (2025 – przyp. red.) będzie w stanie doprowadzić swoją aktywnością i posiadanymi kompetencjami do rozwalenia dziadowskiej koalicji 13 grudnia i stworzenia nowego układu sił politycznych w parlamencie”.

PSL z PiS? „Nie prowadzimy rozmów”

Na spotkanie z Błaszczakiem nie przyszedł też nikt z ludowców, mimo że w partii są dwie frakcje: frakcja Władysława Kosiniaka-Kamysza, który apeluje o włączenie Rafała Trzaskowskiego w rozmowy o przyszłości koalicji i frakcja Marka Sawickiego, który uważa, że powinno dojść „do zmiany premiera, a nie do rekonstrukcji rządu”.

Moi rozmówcy z PSL mówią, że mimo ostrych słów Sawickiego trzęsienia ziemi w koalicji nie będzie. Choć nie szczędzą krytyki, że „w rządzie Tuska nie ma wizji, nie ma planów”. Jednak tłumaczą, że odejść „nie zamierzają”. To też by im się nie opłacało, mają swojego wicepremiera, ministrów i ludzi w spółkach skarbu państwa. Ludowcy zapewniają, że z PiS nie rozmawiają, ale gdy pytamy drugą stronę o takie ewentualne rozmowy, to od polityków PiS słyszymy: „rozmawiamy ze wszystkimi”.

Posłowie PSL dodają, że od początku chcieli, by koalicja wystawiła jednego kandydata na prezydenta, ale „Tusk się nie zgodził”. Ich zdaniem, jeśli miałaby nastąpić wymiana premiera, to tylko na.. Kosiniaka-Kamysza. „Od początku było wiadomo, że społeczeństwo jest konserwatywne, dlatego trzeba odpowiedzieć na ich potrzeby” – mówi mi jedna z posłanek.

Ale Lewica się na taki układ nie zgodzi.

Do ustąpienia Tuska nawołuje prócz Sawickiego także wicemarszałek Senatu Michał Kamiński, polityk Trzeciej Drogi. W czasie prawyborów w Koalicji Obywatelskiej Kamiński był zwolennikiem Radosława Sikorskiego. Jednak rozmówcy Agaty Szczęśniak uważają, że zdolności Sikorskiego w zarządzania zespołem są wątpliwe, bo „byłby jeszcze bardziej autorytarny niż Tusk”.

Od byłego ministra Platformy Obywatelskiej słyszę, że gdyby miało dojść do wymiany premiera to tylko na... Rafała Trzaskowskiego. „Przecież przegrał” – dziwię się. „Ale ma za sobą 10 mln obywateli, którzy na niego zagłosowali. To bardzo duży kapitał społeczny. Zbudował sobie pozycję w partii” – mówi.

W środę po godz. 21:00 zakończyło się spotkanie premiera Donalda Tuska z parlamentarzystami Koalicji Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski miał dostać na spotkaniu owacje na stojąco.

;
Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze