0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: obok niego Michał Lasotaobok niego Michał La...

Piątek 22 marca 2024 roku będzie ważnym dniem w przywracaniu praworządności w wymiarze sprawiedliwości. Rano odwołany przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, neo-sędzia Piotr Schab niespodziewanie zakończył swój bunt i opuścił gabinet prezesa sądu. Zabrał swoje rzeczy. W gabinecie została słynna już składana leżanka – spekulowano, że miała pomóc w okupacji gabinetu, bo kupiono ją za środki sądu.

O opuszczenie gabinetu poprosił Schaba wiceprezes tego sądu Arkadiusz Ziarko. I o dziwo Schab nie zaprotestował, choć od końca stycznia podważał legalność swojego odwołania i dalej urzędował jako prezes. Jeszcze tydzień temu na konferencji straszył ministra Bodnara prokuraturą.

W piątek do opuszczonego przez niego gabinetu wprowadziła się nowa prezeska sądu, legalna sędzia Dorota Markiewicz. W środę 20 marca jej kandydaturę na to stanowisko poparło niemal jednomyślnie Zgromadzenie Sędziów Sądu Apelacyjnego, a w piątek 22 marca minister Bodnar powołał ją na to stanowisko.

Jej powołanie kończy blisko dwuletnie rządzy Schaba w tym ważnym sądzie. Sędziowie, którzy za jego władzy byli represjonowani za stosowanie prawa europejskiego, długo czekali na tę chwilę. Mieli dość Schaba i jego współpracowników oraz dość represji.

Nowa prezeska sądu musi jednak szybko przystąpić do pracy. Stołeczny Sąd Apelacyjny jest w zapaści. Na terminy rozpraw czeka się latami. A niektórzy sędziowie zostają nawet na noc w sądzie (mają tu pokoje pracownicze) i non stop pracują, by podołać liczbie spraw. Dlatego postawili na Markiewicz, bo jest doświadczoną sędzią i ma zdolności organizacyjne. W przeszłości kierowała wydziałami sądów.

Przeczytaj także:

Odwołanie Schaba i zgaszenie jego buntu to tylko wstęp do zmian kadrowych w Sądzie Apelacyjnym. Nadal wiceprezesami są tu neo-sędziowie Agnieszka Stachniak-Rogalska i Edyta Dzielińska. Są one kojarzone ze Schabem. Pracują tu na delegacji, którą w każdej chwili minister może cofnąć. Starają się też o stałą nominację do tego sądu od nielegalnej neo-KRS.

Neo-sędzią jest też wiceprezes Arkadiusz Ziarko, ale poparł on zmiany i pomógł je ministrowi przeprowadzić. Na delegacji w Sądzie Apelacyjnym orzeka też przewodnicząca nielegalnej neo-KRS Dagmara Pawełczyk-Woicka.

Dymisja Schaba nie oznacza, że zniknie on z Sądu Apelacyjnego. Jest bowiem neo-sędzią tego sądu i powinien teraz wrócić do orzekania, choć jest wadliwym sędzią. Schab nadal jest też głównym rzecznikiem dyscyplinarnym. Wraz z dwoma zastępcami Michałem Lasotą i Przemysławem Radzikiem rozkręcili masowe represje sędziów znanych z obrony praworządności.

Są oni też neo-sędziami sądu apelacyjnego, a Lasota jest nawet zastępcą przewodniczącego II wydziału karnego. To on robił dyscyplinarki sędziom apelacyjnym za stosowanie prawa europejskiego i teraz jest ich przełożonym. W kuluarach sądu mówi się, że miał zostać przewodniczącym II wydziału. Choć to stanowisko jest obecnie zajęte przez neo-sędzię Agnieszkę Brygidyr-Dorosz, która szybko awansowała za władzy PiS.

Na powołanie przez prezydenta do tego sądu czeka ponadto neo-sędzia Beata Adamczyk-Łabuda, która pomagała Schabowi ścigać sędziów. Pomagała mu też w tym obecna wiceprezeska Edyta Dzielińska. Neo-sędzią apelacyjną jest jeszcze Sądu Okręgowego w Warszawie Joanna Przanowska-Tomaszek.

Na zdjęciu u góry odwołany prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie, neo-sędzia Piotr Schab (siedzi po lewej). Obok niego odwołany prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie, neo-sędzia Michał Lasota. Fot. Mariusz Jałoszewski.

Sypie się korpus Ziobry w sądach

Odwołanie Piotra Schaba z funkcji prezesa sądu jest ważnym sygnałem dla wszystkich sędziów w Polsce, że zmiany kadrowe są nieuniknione. Schab jest bowiem jednym z symboli „reform” Ziobry. Kreował się też na lidera buntowników przeciwko zmianom wprowadzanym w sądach przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Na jego dymisję czekali wszyscy i jest ona symbolicznym zakończeniem etapu destrukcji sądów przez poprzednią władzą.

W ostatnich dniach ministrowi Bodnarowi udało się też odwołać inne symbole „reform” Ziobry. Funkcję prezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie stracił członek neo-KRS Maciej Nawacki. A stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie stracił Michał Lasota. Wcześniej Bodnar odwołał wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu Przemysława Radzika.

Minister zaczął też procedurę odwołania prezesów i wiceprezesów ważnych sądów na Śląsku. Stanowiska tracą m.in. prezeska Sądu Apelacyjnego w Katowicach Katarzyna Frydrych, była zastępczyni ministra Ziobry. Traci je też prezeska Sądu Okręgowego w Sosnowcu, neo-sędzia i członkini neo-KRS Ewa Łąpińska.

Dla sędziów jest ważne, by nominaci Ziobry zostali usunięci z sądów. Dotyczy to zwłaszcza członków nielegalnej KRS, która włączyła się w proces niszczenia niezależności sądów. Nie wszczęto jeszcze procedury odwołania ze stanowisk prezesów dwóch członków neo-KRS. To neo-sędzia Rafał Puchalski, prezes Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie i neo-sędzia Grzegorz Furmankiewicz, prezes Sądu Okręgowego w Krośnie. Z kolei były członek neo-KRS Jarosław Dudzicz jest prezesem Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim.

W trakcie procedury odwołania jest jeszcze członkini neo-KRS Irena Bochniak, która jest wiceprezeską Sądu Okręgowego w Krakowie. Wraz z nią odwoływany jest prezes tego sądu, neo-sędzia Bartłomiej Migda i 10 prezesów małopolskich sądów rejonowych.

Te dymisje uderzają pośrednio w przewodniczącą neo-KRS Dagmarę Pawełczyk-Woicką, która była wcześniej prezeską krakowskiego sądu okręgowego. Za jej prezesury represjonowano krakowskich sędziów i ona za to odpowiada. Za jej rządów awansowało też sporo sędziów, którzy postawili na współpracę z nią i resortem Ziobry. Teraz na jej oczach tracą oni swoje stanowiska.

O tym, kto w Krakowie ostatecznie straci stanowiska prezesów i wiceprezesów sądów, będzie wiadomo w poniedziałek 25 marca 2024. Wtedy skończy się trzydniowe Kolegium tego sądu, które opiniuje ich odwołanie przez ministra sprawiedliwości. Tymczasowe władze sądu nie podają na bieżąco wyników kolejnych głosowań. Podadzą tylko zbiorcze wyniki po zakończeniu wszystkich głosowań.

Nielegalna KRS powoli przestaje działać

Decyzje ministra Bodnara o zmianach kadrowych w sądach i odwoływanie ze stanowisk kolejnych sędziów z nominacji ministra Ziobry ma też wpływ na neo-KRS. Do tej pory ten organ ich bronił, był też redutą obrony „reform” ministra Ziobry. To zaczyna się powoli zmieniać. Po wyborach nowymi członkami neo-KRS zostali posłowie i senatorowie partii demokratycznych. Ich głos na posiedzeniach jest donośny i wchodzą oni w spory słowne z sędziami powołanymi przez PiS.

W ostatnich dniach na posiedzeniu neo-KRS było jednak widać, że sędziowie-członkowie neo-KRS z frakcji tzw. jastrzębi nie byli już tacy pewni siebie. Zmianę widać też u przewodniczącej tego organu Dagmary Pawełczyk-Woickiej. Mówiła łamiącym się głosem, przekonywała, że służyła wiernie ojczyźnie i obywatelom.

Powiedziała też, że nie jest jej celem tkwienie na stanowisku przewodniczącej neo-KRS i rozważy swoją rezygnację. Odwołała już poświąteczne posiedzenie neo-KRS uznając, że Rada przestaje podejmować decyzje (poza nominacjami dla kolejnych neo-sędziów).

Było to widać w piątek 22 marca, kiedy upadła uchwała dotycząca poparcia dla odwoływanych prezesów krakowskich sądów. Nie zyskała ona poparcia w głosowaniu. Uchwała negatywnie opiniowała odwołanie prezesów. Jej projekt sprzeczny był jednak z ustawą o ustroju sądów powszechnych. Bo KRS opiniuje odwołanie prezesów, dopiero jak sprzeciwi się temu Kolegium sądu. A w Krakowie Kolegium cały czas obraduje i nie są jeszcze znane wyniki głosowania.

W piątek neo-KRS obrady skończyła wcześniej, bo przed godziną 12:00. Na koniec Pawełczyk-Woicka odczytała dwa apele obywateli popierających neo-KRS. Na sali obrad państwowego organu padły słowa o modlitwie do Opatrzności Bożej za sądy i o mobilizację środowisk patriotycznych. Po czym Pawełczyk-Woicka zamknęła obrady.

Działanie neo-KRS może w każdej chwili przerwać rządząca koalicja. OKO.press po wyborach przeprowadziło rozmowy z autorytetami prawa i niemal wszyscy nasi rozmówcy mówili, że Sejm może odwołać 15 członków-sędziów wybranych przez PiS. Rządząca koalicja zdecydowała się jednak tylko na uchwałę Sejmu uznającą neo-KRS za organ sprzeczny z Konstytucją.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze