Grupa sędziów domaga się od „starego” SN pilnego rozpoznania wniosków o odsunięcie od orzekania sędziów z dwóch Izb powołanych przez PiS. „Stary” SN ma na to tylko 2 tygodnie, bo potem prezydent wskaże nowego prezesa SN, który może to zablokować. Ocena legalności nowych sędziów SN jest ważna, bo to oni zdecydują o ważności wyborów prezydenckich
Pilnego zajęcia się sprawami statusu nowych sędziów SN z powołanych przez PiS Izb - Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - domaga się kilku liniowych sędziów, związanych z Iustitią. We wtorek 14 kwietnia 2020 złożyli oni do Sądu Najwyższego wnioski w tej sprawie. Taki wniosek złożył m.in. szef Iustitii sędzia Krystian Markiewicz.
Sędziowie domagają się od SN pilnego rozpoznania ich wniosków o wydanie tzw. zabezpieczeń; z żądaniem odsunięcia od orzekania nowych sędziów SN. Takie wnioski złożyli wraz z pozwami, ale do dziś ich nie rozpoznano.
Pozwy, do których dołączono wnioski o zabezpieczenie, złożyło 9 sędziów. Domagają się oni stwierdzenia, że nowi sędziowie de facto nie są sędziami.
Rok temu jako pierwsza taki pozew złożyła sędzia Monika Frąckowiak z Iustitii. Pozwała ona Jana Majchrowskiego z Izby Dyscyplinarnej, który zdecydował, do jakiego sądu dyscyplinarnego trafi jej sprawa dyscyplinarna (wytoczona przez rzeczników dyscyplinarnych Ziobry).
Sędzia Frąckowiak uznała jednak, że Majchrowski nie mógł takiej decyzji wydać, bo został powołany do Izby Dyscyplinarnej w wadliwej procedurze zainicjowanej ogłoszeniem prezydenta, które nie miało kontrasygnaty premiera. I dlatego złożyła pozew o ustalenie, że Majchrowski nie pozostaje w stosunku służbowym z SN. Pozew, tak jak chciała sędzia, trafi do „starej” Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
SN do dziś jednak go nie rozpoznał, bo na kanwie tej sprawy zadał pytania do TSUE. SN zapytał TSUE, czy może oceniać legalność powołania nowych sędziów wskazanych przez wybraną w niekonstytucyjny sposób nową KRS.
W ślady sędzi Frąckowiak poszli inni, którzy złożyli podobne pozwy - o ustalenie, że nowi sędziowie SN sędziami nie są. Oprócz Krystiana Markiewicza, który pozwał Tomasza Przesławskiego, prezesa Izby Dyscyplinarnej, pozwy złożyli też sędziowie Bartłomiej Starosta i Paweł Juszczyszyn związani z Iustitią (Juszczyszyn pozwał sędziów z Izby Dyscyplinarnej, którzy zawiesili go w obowiązkach sędziego).
Nowe pozwy przeciwko nowym sędziom złożono na przełomie lutego i marca 2020 roku, już po ujawnieniu list poparcia dla kandydatów do nowej KRS. Wtedy już było wiadomo, że KRS została wadliwie wybrana przez Sejm, bo Maciej Nawacki z Olsztyna nie miał wymaganych prawem głosów poparcia. Sędziowie zarzucają, że z tego powodu tak wybrana KRS nie mogła skutecznie i legalnie nominować sędziów do Sądu Najwyższego.
W sumie pozwanych o ustalenie nieistnienia stosunku służbowego sędziego SN jest część sędziów z Izby Dyscyplinarnej oraz wszyscy sędziowie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Do dziś Izba Pracy SN nie rozpoznała jednak żadnego pozwu, bo czeka na wyrok TSUE w związku z pytaniami zadanymi na kanwie pozwu sędzi Frąckowiak.
Z tego powodu nie rozpoznano też wniosków o zabezpieczenie z żądaniem odsunięcia od orzekania nowych sędziów, do czasu wydania wyroku przez Izbę Pracy.
Dlatego 14 kwietnia grupa sędziów – autorów pozwów – wystosowała pisma do SN o pilne rozpoznanie tych zabezpieczeń, bo obawiają się, że Izba Pracy może nie mieć już szans ocenić statusu nowych sędziów SN. Z końcem kwietnia kończy się bowiem kadencja prezes Małgorzaty Gersdorf.
Potem prezydent Andrzej Duda będzie mógł wskazać, kto zostanie jej następcą. Najpewniej nowego prezesa wybierze z grona nowych sędziów SN.
Są obawy, że następca Gersdorf może zabrać pozwy z Izby Pracy i przekazać je do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Zgodnie z uchwaloną przez PiS ustawą kagańcową, to ona ma rozpoznawać wszystkie sprawy związane ze statusem sędziów. Czyli Izba Kontroli sama będzie też oceniała status swoich sędziów.
Jeśli jednak Izba Pracy – tak jak chcą sędziowie – do końca kwietnia rozpozna wnioski o zabezpieczenie, to w jego ramach będzie musiała poddać wstępnej ocenie legalność nowych sędziów SN. I trudniej będzie potem następcy Gersdorf zamieść te pozwy pod dywan.
"Jeśli teraz te sprawy nie nabiorą nowej dynamiki, to jak będzie nowy prezes SN może się okazać, że nigdy nie zostaną już rzetelnie zbadane"
– mówi OKO.press Krystian Markiewicz.
I dodaje: "Te wnioski o zabezpieczenie powinny być rozpoznane już dawno temu. Albo SN wykona teraz jakiś ruch, albo obok państwowych flag na budynku SN będzie można wywiesić białą flagę, oznaczającą kapitulację. Jest ostatnia prosta w SN i nie robi się nic w ważnych sprawach dotyczących statusu tych sędziów.
Prezes Iustitii Krystian Markiewicz mówi OKO.press, że Izba Pracy jak najszybciej powinna rozpoznać wnioski o zabezpieczenie i zacząć rozpoznawać ich pozwy jeszcze z jednego powodu - majowych wyborów prezydenckich. Bo zgodnie z uchwalonymi przez PiS przepisami to sędziowie z Izby Kontroli, których status jest kwestionowany, będą orzekać o ważności wyborów.
"SN powinien dać obywatelom szansę, by o ważności wyborów orzekał prawdziwy sąd"
– mówi Markiewicz.
Przekonuje, że SN nie musi czekać na wyrok TSUE w sprawie pozwu Frąckowiak, by rozpoznać pozostałe podobne pozwy. Bo w ostatnich miesiącach pojawiły się nowe okoliczności. Jest wyrok TSUE z listopada 2019, w którym pozwolił on sędziom na samodzielne badanie statusu sędziów powołanych przez nową KRS. Jest też uchwała pełnego składu SN ze stycznia 2020, dotycząca możliwości podważania wyroków wydanych przez takich sędziów.
Jest również ostatnie zabezpieczenie TSUE zawieszające działalność Izby Dyscyplinarnej.
A przede wszystkim Kancelaria Sejmu ujawniła listy poparcia do KRS, z których wynika, że Maciej Nawacki nie miał wymaganych prawem podpisów poparcia. A więc wybór całej KRS jest do podważania, bo wszystkich jej członków – sędziów, Sejm wybrał w jednym głosowaniu. Zdaniem sędziów – autorów pozwów – skoro KRS nie powołano skutecznie, to nie może ona nominować sędziów, w tym do SN.
Jeśli Izba Pracy SN nie zajmie się szybko pozwami sędziów, to nowi sędziowie z Izby Kontroli i Spraw Nadzwyczajnych mogą niejako ją ograć.
Po uchwale SN ze stycznia 2020 roku sędziowie z Izby Kontroli początkowo szanowali tę uchwałę i powstrzymywali się od orzekania. Czekali, aż wyjaśni się ich status. Teraz część z nich wróciła jednak do orzekania. I na kanwie rozpoznawania jednej ze spraw zadali pytanie prawne do pełnego składu sędziów Izby Kontroli.
Pytanie zmierza do podważenia uchwały pełnego składu SN ze stycznia 2020 roku i do samo zalegalizowania statusu sędziów tej Izby. Nowi sędziowie będą mogli wykorzystać do tego PiS-owską ustawę kagańcową, zgodnie z którą nie można podważać statusu sędziów nominowanych przez nową KRS. Ponadto ta ustawa daje specjalne uprawnienia Izbie Kontroli, m.in. nie jest ona związana uchwałami innych Izb SN.
Niewykluczone, że Izba Kontroli uchwałę ws. statusu swoich sędziów wyda jeszcze przed wyborami prezydenckimi. I jeśli do tego czasu Izba Pracy nie wykona żadnego ruchu, to potem pozwy sędziów zostaną jej po prostu odebrane albo Izba Pracy wyda za jakiś czas orzeczenia, które będą lekceważone jako stojące w sprzeczności z uchwałą Izby Kontroli.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze