0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Przewodniczący komisji śledczej ds. VAT Marcin Horała z PiS przedstawił 26 sierpnia główne założenia raportu końcowego komisji.

W sierpniu 2017, przed jej powołaniem pisaliśmy o niej tak: „Taka komisja oczywiście niczego nikomu nie udowodni. Na światło dzienne nie wypłynęły ostatnio żadne poszlaki, które wskazywałyby, że słaba ściągalność VAT była wynikiem celowej działalności poprzedniego rządu. To po prostu kolejna propagandowa broń polityczna. Mateusz Morawiecki lubi uprawiać gospodarczą propagandę, pisząc niedawną historię od nowa”.

Mieliśmy wówczas rację.

Koniec komisji

26 sierpnia rano, w radiowej Jedynce Marcin Horała został zapytany, czy w projekcie raportu znajdują się szacunki kwot, które państwo straciło w wyniku wyłudzeń podatku VAT za rządów PO-PSL.

Horała zaczął wycofywać się rakiem, chociaż podczas prac komisji miesiącami zarzekał się, że mafie VAT-owskie ukradły Polsce setki miliardów złotych.

„W ostatecznym raporcie ja proponuję, żeby od takiego dokładnego szacowania odstąpić. Ponieważ zawsze jest to szacunek. Nie mamy wiarygodnej dokumentacji księgowej grup przestępczych, która pozwoliłaby dokładnie, co do złotówki wyliczyć”.

6 września 2019 planowane jest posiedzenie komisji, na którym przegłosowane zostaną ewentualne poprawki i zostanie przyjęty raport końcowy. Opozycja zapowiedziała, że w ciągu kilku dni zaprezentuje własny raport, konkurencyjny wobec raportu Horały.

Sejmowa komisja śledcza ds. VAT (a właściwie: Komisja śledcza do zbadania prawidłowości i legalności działań oraz występowania zaniedbań i zaniechań organów i instytucji publicznych w zakresie zapewnienia dochodów Skarbu Państwa z tytułu podatku od towarów i usług i podatku akcyzowego) działa od lipca 2018 roku.

Teoretycznie została powołana, aby zbadać realny problem – zwiększającą się za rządów PO-PSL lukę VAT, czyli różnice pomiędzy zakładanymi wpływami z tytułu tego podatku, a tymi, które rzeczywiście do budżetu państwa wpływają. De facto natomiast jej rolą był polityczny spektakl i dyskredytowanie Platformy Obywatelskiej.

Komisja śledcza kontra NIK

„Donald Tusk, jako szef rządu, kierował do Sejmu projekty nowelizacji ustawy o VAT, które pod pozorem znoszenia zbędnych barier administracyjnych, rozszczelniały system podatkowy” – mówił Horała podczas prezentacji projektu raportu.

Tymczasem rzeczywisty obraz, który wyłania się choćby z raportu NIK z 12 sierpnia 2019, jest dużo bardziej skomplikowany.

Według raportu NIK, w latach 2009-2015, ministrowie finansów w rządach PO-PSL przyjęli zasadę, że walkę z oszustwami VAT należy podejmować przez działania kontrolne. Działania legislacyjne miały być podejmowane dopiero wtedy, gdy te pierwsze okażą się niewystarczająco skuteczne. NIK stwierdza, że decyzję o działaniach legislacyjnych podjęto za późno i dlatego w tym okresie luka się powiększała.

Raport NIK wylicza kilka narzędzi, jakie wprowadzono w latach 2011-2015, aby z ubytkami w podatku VAT walczyć. To:

  • Mechanizm odwrotnego obciążenia przy rozliczaniu podatku VAT (ustawa z 18 marca 2011);
  • Instytucja odpowiedzialności solidarnej (ustawa z 26 lipca 2013);
  • Jednolity plik kontrolny (ustawa z 10 września 2015).

Z raportu możemy dowiedzieć się, że działania za rządów PO-PSL były niewystarczające. Po kryzysie ekonomicznym w 2008 roku rząd PO-PSL rozluźnił niektóre przepisy podatkowe i zbyt późno reagował na negatywne efekty swoich decyzji.

W raporcie NIK czytamy:

"Wypracowane i wdrożone w latach 2007–2008 regulacje w zakresie podatku VAT nakierowane były przede wszystkim na liberalizację i uproszczenie przepisów, doprecyzowanie brzmienia określonych regulacji prawnych i zniesienie ograniczeń formalnoprawnych wynikających z dotychczasowych uregulowań".

Te zmiany to m.in.:

  • likwidacja sankcji w podatku VAT;
  • ustalenie jednego podstawowego terminu zwrotu podatku (60 dni);
  • możliwość składania deklaracji kwartalnych przez dużych podatników.
Dlatego luka VAT rosła, na co rządy Tuska i Kopacz reagowały zbyt wolno.

W raporcie NIK nie znajdziemy natomiast dowodów na to, że PO aktywnie działała na rzecz interesów „mafii VAT-owskich”, co sugeruje w swoich wypowiedziach przewodniczący komisji śledczej ds. VAT.

Wnioski Horały są proste: Platforma to przestępcy, Tusk i Kopacz pod Trybunał Stanu.

Luka VAT to nie tylko wyłudzenia

W radiowej Jedynce Horała powiedział też:

„Z drugiej strony, wszystkie szacunki wiarygodnych instytucji - Ministerstwa Finansów, Komisji Europejskiej - pokazują, że było to bardzo dużo pieniędzy. [...]

Wiadomo, że były to setki miliardów, wiadomo, że było to ponad 200 miliardów złotych przez te osiem lat - to jest poziom strat

Sygnały Dnia w radiowej Jedynce,26 sierpnia 2019

Sprawdziliśmy

Znamy wartość luki VAT w latach 2007-2015 - to ok. 250 mld zł. Ale nie cała luka to wyłudzenia. Nikt nie dysponuje danymi co do wartości wyłudzeń.

Uważasz inaczej?

Doktor Grzegorz Poniatowski z Center for Social and Economic Reaserch, ekonomicznego think tanku, który opracowuje obliczenia luki VAT dla Komisji Europejskiej, mówił nam 15 sierpnia:

„Luka nie jest jednoznaczna z utratą dochodów z tytułu wyłudzeń i nadużyć. Częścią luki VAT jest wiele naturalnych ekonomicznie zachowań takich jak błędy, opuszczenia, bankructwa. Wartość luki VAT w złotówkach, jaką otrzymujemy z szacunków, nie oznacza potencjalnego przyrostu dochodów”.

Nawet komisja śledcza, która ponad rok zajmowała się badaniem tego tematu, nie jest w stanie powiedzieć, ile pieniędzy rzeczywiście wyłudzono. Sięga się więc po liczbę prawdziwą, ale oznaczającą coś innego.

Demagogia PiS

To jedno z podstawowych, demagogicznych przekłamań PiS.

Partia Kaczyńskiego mówi: PO pozwoliło ukraść 200-250 miliardów przez wyłudzenia VAT. To rzeczywista wielkość luki VAT w latach 2007-2015. Ale luka VAT nie równa się wartości wyłudzeń.

Takiego wyliczenia nie podał nikt, bo wymagałoby ono dokładnego ustalenia, które straty wynikają z rzeczywistych wyłudzeń, a które to zwykłe błędy czy bankructwa firm.

Liczba ta jest więc bardzo trudna do oszacowania. Dlatego PiS opowiada o 200-250 miliardach złotych, w domyśle zagrabionych przez PO.

Niestety dla PiS, w tym rozumowaniu skradł się istotny błąd logiczny. Jeżeli przyjąć logikę skradzionych 250 miliardów złotych, to PiS musiałby przyznać, że zezwoliło w latach 2016-2018 na kradzież 87 miliardów złotych. To wartość luki VAT w tych latach.

Mafie VAT-owskie

W swojej propagandzie sukcesu PiS bardzo często sięga po walkę z wyłudzeniami VAT.

"Zawsze bardzo lubiłem dobre westerny. To zadanie traktuję niczym misję z jednego z najlepszych westernów Clinta Eastwooda »Unforgiven«. Będziemy ścigali bandytów i mafie VAT-owskie właśnie »bez przebaczenia«. Używając do tego technologii XXI w." - przechwalał się premier Morawiecki w listopadzie 2017 w wywiadzie dla "Gazety Polskiej".

„Nasza walka z mafiami VAT to prawdziwa europejska historia sukcesu. Chcemy teraz podzielić się tym sukcesem i zachęcić inne państwa członkowskie UE do pójścia za naszym przykładem - w interesie całej Unii Europejskiej” - pisał polski premier w lipcu 2019 w niemieckim dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung.

„Środki, które wyrwaliśmy mafiom VAT-owskim, przestępcom podatkowym, przeznaczamy na drogi, na rozwój firm, miejsc pracy, żeby bezrobocie było jeszcze niższe, a płace jak najwyższe” – to Morawiecki w sierpniu 2019 podczas kampanijnego spotkania na Śląsku.

Trybunał Stanu

Jednym z wniosków raportu jest to, że walka ze zorganizowaną przestępczością nie była priorytetem rządów w latach 2007-2015, a odpowiedzialność za to ponoszą premierzy – Donald Tusk oraz Ewa Kopacz.

Przewodniczący Horała na konferencji prasowej powiedział:

„Konstytucja Rzeczpospolitej mówi, że rada ministrów jest organem odpowiedzialnym m.in. za zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa i zapewnienie ochrony interesu państwa. W analizowanym przez komisję przypadku w kwestii wyłudzeń podatku VAT w sposób ewidentny doszło do naruszenia bezpieczeństwa ekonomicznego państwa i narażenia skarbu państwa na straty ogromnej wartości”.

Szef komisji zamierza złożyć w Sejmie wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu:

  • Premiera Donalda Tuska;
  • Premier Ewę Kopacz
  • Ministra finansów i wicepremiera Jana Rostowskiego;
  • Ministra finansów Mateusza Szczurka.

Polityczny straszak

„W skali od 1 do 10 myślę, że 9. To zależy od werdyktu wyborców, bo potrzebna jest większość kwalifikowana w Sejmie. 60 proc., 3/5. To będzie ewidentnie następny, w tym Sejmie nie zdążylibyśmy. De facto jedno posiedzenie, plus drugie takie króciutkie” - mówił Horała 26 sierpnia wieczorem w Polsat News.

W OKO.press te szanse oceniamy nieco niżej.

Trybunał Stanu w Polsce rozpatrywał tylko cztery sprawy:

  • jedną w 1929 roku, w czasach II RP (skierowana do ponownego rozpatrzenia przez Sejm),
  • jedną w czasach PRL (w 1984 roku oskarżeni byli były premier i wicepremier, sprawę umorzono),
  • jedną w 1997 (dotyczyła ministrów przedostatniego komunistycznego premiera Mieczysława Rakowskiego – trzech uniewinniono, dwóch skazano na 5 lat pozbawienia biernego prawa wyborczego),
  • jedną w 2006 – umorzono ją za błędy proceduralne.

Sprawy przed Trybunał Stanu trafiają w Polsce niezwykle rzadko, a jeśli już, to omijają najważniejszych polityków. Instytucja ta służy w Polsce za polityczny straszak, którego używa się chętnie, a po wyborach się o nim zapomina.

W 2012 roku PO złożyła w Sejmie wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu Zbigniewa Ziobry. Posłowie PO zarzucali ministrowi sprawiedliwości z lat 2005-2007 naruszenie konstytucji, ustawy o Radzie Ministrów oraz ustawy o działach administracji rządowej.

Nad wnioskiem głosowano dopiero we wrześniu 2015, na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi. Do przegłosowania go zabrakło pięciu głosów. Nie głosowało 16 posłów koalicji PO-PSL.

Trudno się spodziewać, że tym razem uda się zebrać większość. Wniosek musiałby uzyskać poparcie 276 posłów i sam Horała przyznaje, że w tej kadencji Sejmu nie ma już na to czasu.

Marcin Horała może natomiast szykować się już do kolejnej. Przewodniczący komisji VAT-owskiej startuje z pierwszego miejsca w okręgu gdyńskim z listy PiS. W wyborach samorządowych w 2018 roku był kandydatem partii Kaczyńskiego na prezydenta Gdyni.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze