0:000:00

0:00

Wieczorem w czwartek 28 września minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski w Radiu Maryja skomentował sprawę reparacji - pomysłu o ubieganie się od Niemiec o odszkodowanie za straty wyrządzone Polsce w czasie II Wojny Światowej. W porównaniu z poprzednimi wypowiedziami polityków PiS minister spraw zagranicznych wyraźnie spuścił z tonu. Mówił (cytujemy za PAP):

"Lepiej byłoby usiąść do wspólnego stołu ws. reparacji wojennych i zastanowić się jak z tego wybrnąć (…) Oczywiście z jednej strony mamy analityków i polityków, którzy mówią o dużych liczbach, ale może są inne sposoby rozwiązania tego, w jaki sposób zrekompensować, zarówno materialnie, jak i politycznie to, co stało się przed siedemdziesięcioma laty".

Waszczykowski dodawał, że są to „skomplikowane kwestie prawne, które muszą zostać poddane wielowątkowej analizie”. Być może ta zmiana tonu, to w części efekt wyników analizy prawnej - Waszczykowski mówił, że poprosił swoje służby prawne w MSZ o zbadanie, jakie działania w sprawie reparacji podejmowano od lat 50. ubiegłego wieku.

"Przypomnę, że w 2004 roku była duża debata w Polsce, kiedy wchodziliśmy do UE, pod wpływem pewnego zamieszania wywołanego bardzo żywiołowym ruchem wypędzonych z terenów zachodniej Polski -

w Niemczech podnoszono kwestie odszkodowań ze strony naszego kraju. Powstały również pewne prace dotyczące tego, czy Polska może się ubiegać o reparacje. Wtedy rząd premiera Marka Belki uznał, że sprawa jest zamknięta".

Ta ustępliwość szefa MSZ może sygnalizować wycofywanie się PiS z ostatniej, krótkotrwałej odsłony kampanii o reparacje wojenne od Niemiec. Przypomnijmy jej historię:

  • Sprawa pojawiła się na początku lipca na kongresie PiS 1 lipca 2017 r. „„Czy (…) za te gigantyczne szkody, których tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś, bo straty w ludziach, straty w elitach są właściwie nie do odrobienia – to trzeba pięciu czy siedmiu pokoleń, żeby to nadrobić – otrzymaliśmy jakiekolwiek odszkodowanie? Nie!” – mówił Jarosław Kaczyński wzbudzając aplauz na sali. I dodał – „Polska nigdy nie zrzekła się tych odszkodowań”. W naszej analizie przypominaliśmy wtedy, że w przytłaczającej opinii specjalistów w świetle prawa międzynarodowego Polska zrzekła się skutecznie odszkodowań w 1953 r. (naszą analizę można przeczytać tutaj).

Przeczytaj także:

  • 12 lipca 2017 r. poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poprosił o opinię Biuro Analiz Sejmowych. Efekt tych prac 11 września podsumował Mularczyk tak: "Biuro Analiz Sejmowych stoi na stanowisku, że w świetle zapisów konwencji haskiej, konferencji poczdamskiej i praktyki międzynarodowej, Polsce przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze”. Dodawał także, iż "zrzeczenie się przez Radę Ministrów z 1953 roku (prawa do reparacji - red.), było niezgodne z obowiązującą wówczas Konstytucją, nadto zostało złożone pod naciskiem ZSRR i dotyczyło wyłącznie NRD".
  • Reparacje stały się jednym z głównych tematów wypowiedzi polityków PiS i sprzyjających im mediów po masowych społecznych protestach przeciw projektom zmian w sądownictwie w ostatnich dniach lipca. Jarosław Kaczyński zapowiadał na początku sierpnia „historyczną kontrofensywę”. „Chodzi o gigantyczne sumy, a także o to, że Niemcy przez wiele lat zrzucają z siebie odpowiedzialność za II wojnę światową” — mówił w Radiu Maryja. Wtórowali mu inni politycy PiS: np. Antoni Macierewicz dodawał, że Niemcy mogą „próbować zadośćuczynić spłacać ogromny dług, który zaciągnęli u narodu polskiego”.
  • Niemcy zdecydowanie odrzucili jednak pomysły PiS. 17 sierpnia wiceminister spraw zagranicznych Marek Magierowski w odpowiedzi na pytanie posła PiS Adama Ołdakowskiego odpisał, że „stanowisko polskiego rządu nie uległo zmianie od 2004 r.”. Ministerstwo tłumaczyło później, że Magierowski miał na myśli stan faktyczny, a nie prawne możliwości ubiegania się o odszkodowania.
  • 25 września w tygodniu „Sieci Prawdy” o reparacjach mówił już w innym tonie sam Jarosław Kaczyński. „Ważne jest to, że sprawa (reparacji) pojawiła się publicznie, że stanęła jako problem. Nawet w Niemczech można było usłyszeć głosy, że co prawda oni nie zapłacą, bo nie chcą czy nie mogą zapłacić, ale, że polskie racje istnieją i mają swoją wagę”. Dodał, że nie traktuje sprawy „jako beznadziejnej od strony finansowej”.

Najnowszą wypowiedź ministra Waszczykowskiego można więc odebrać tylko jako kolejny krok wstecz.

Sprawa reparacji z kategorii twardych żądań finansowych przechodzi do kategorii „spraw, z których trzeba wybrnąć”.

O tym, że PiS wraca do sprawy reparacji regularnie, kiedy Niemcy krytykują jego rząd za naruszanie zasad demokracji w Polsce, pisaliśmy już w naszej lipcowej analizie. Tym razem widać wyraźnie, jaką rolę spełniła sprawa reparacji: odwróciła uwagę części opinii od kwestii sądów. Sondaże sugerowały, że według większości Polaków odszkodowania się nam należą.

Musimy też przyznać rację b. premierowi Leszkowi Millerowi, który 18 września w TVN24 mówił:

„Nie było i nie będzie żadnych pieniędzy i myślę, że pan prezes Kaczyński o tym wie. PiS nie prowadzi żadnej polityki zagranicznej. Wszystko jest podporządkowane polityce wewnętrznej”.

Miller nazwał też całą sprawę reparacji „humbugiem” - i słusznie.

Przypomnijmy na koniec fragment analizy prof. Roberta Grzeszczaka dla OKO.press:

"Nie można wyjąć elementu misternej układanki i oczekiwać, że całość konstrukcji nie runie. Tak jest z domaganiem się reparacji, co oznaczałoby zakwestionowanie prawnomiędzynarodowego stanu rzeczy w 2017 roku, ponad 70 lat po II wojnie światowej. To niebezpieczna gra polityczna.

Prawo jest w tej kwestii jednoznaczne – nie ma podstaw do wzruszenia kwestii reparacji, prawnie została już zamknięta".

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze