Ustawa o sądach powszechnych może wpłynąć negatywnie nie tylko na rozstrzygnięcia spraw w sporze z politykami czy państwem, ale również na te, które dotyczą kwestii "światopoglądowych". OKO.press zapytało prawników, jakie skutki dla ochrony praw mniejszości może przynieść nowe prawo
Prezydent Andrzej Duda niespodziewanie zawetował dwie ustawy - o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz o Sądzie Najwyższym, które stanowiły zagrożenie dla niezależności wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Jednak trzecia z ustaw, o sądach powszechnych, zyskała aprobatę Pałacu Prezydenckiego. Rzecznik Praw Obywatelskich zwracał uwagę, że ustawa jest niekonstytucyjna i wprost godzi w niezawisłość sędziów i interesy obywateli i obywatelek. Zgodnie z jej zapisami minister sprawiedliwości - pełniący jednocześnie funkcję prokuratora generalnego - może:
Ustawa przewiduje też kary dla nieposłusznych sędziów.
Konsekwencje ustawy poniosą nie tylko sędziowie, ale przede wszystkim obywatele i obywatelki. Rzecznik wskazuje, że zagrożone jest prawo do bezstronnego sądu, a jako przykłady podał głównie sprawy sporne z politykami czy organami władzy państwowej.
Obserwując działania prokuratury pod rządami Zbigniewa Ziobry można przewidzieć, że w pierwszej kolejności upolitycznione zostaną sprawy "światopoglądowe". Czyli m.in. dotyczące praw mniejszości, osób nieheteronormatywnych, transpłciowych, cudzoziemców, ateistów.
Okoliczności dotychczasowych interwencji prokuratury Ziobry w postępowania - nawet cywilne - wskazują, że chodziło w nich o interes polityczny, a nie publiczny - dotyczyły kwestii światopoglądowych ważnych dla obecnej władzy. Do tej pory prokuratura skorzystała z art. 7 KPC (Kodeksu Postępowania Cywilnego):
„Prokurator może żądać wszczęcia postępowania w każdej sprawie, jak również wziąć udział w każdym toczącym się już postępowaniu, jeżeli według jego oceny wymaga tego ochrona praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego„
w sprawach dotyczących m.in. dyskryminacji ze względu na bezwyznaniowość (zdjęcia krzyża przez nauczycielkę w szkole) oraz dyskryminacji ze względu na orientację seksualną.
Co ciekawe, przyłączając się do postępowań prokuratura stawała po stronie oskarżonych - a nie pokrzywdzonych - a opinię na temat preferowanego kierunku ich rozstrzygnięć wyrażał publicznie sam min. Zbigniew Ziobro. Tak stało się w przypadku sprawy drukarza z Łodzi, który odmówił wykonania usługi (wydruku ulotek) organizacji LGBTQ. Sąd pierwszej instancji orzekł, że pracownik drukarni popełnił wykroczenie. Min. Ziobro wtedy stanął po stronie "wolności gospodarczych", a prokuratura wniosła o apelację. Sąd Okręgowy w Łodzi utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji uznając, że
"każdy ma prawo liczyć na równe traktowanie bez względu na orientację seksualną, a porządek moralny należy oddzielić od porządku prawnego".
Reakcja min. Ziobry była symptomatyczna. Zapowiedział wniesienie kasacji, a w radiowej Jedynce stwierdził, że wyrok uważa za niekonstytucyjny, bo narusza zasadę "wolności sumienia". Mówił: "Nie może być tak, że zmusza się ludzi do wykonywania czynności, które są w sposób jaskrawy sprzeczne z ich wewnętrznymi przekonaniami.
Chodzi mi o to, żeby środowiska homoseksualne nie wymuszały pod pretekstem homofobii angażowania się w ich ideologiczne pomysły przez ludzi, którzy się z nimi stanowczo nie zgadzają".
Możliwość mianowania sędziów, usuwania i przenoszenia ich pomiędzy oddziałami, a także rozbudowany system kar pozwala ministrowi na manipulowanie i podobne wskazywania kierunku rozstrzygnięć spraw.
Uzależnione od polityków sądy mogą:
OKO.press o scenariusze i realne zagrożenia zapytało osoby zajmujące się na co dzień ochroną osób przed dyskryminacją.
Sylwia Spurek, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich: "Wskazałabym jeszcze dwie kategorie spraw, które ze względu na swój przedmiot i jego postrzeganie ideologiczne lub poprzez pryzmat stereotypów, są sensytywne. Obydwie dotyczą postępowania karnego.
Pierwsza to przestępstwa z nienawiści, gdzie ze względu na motywację sprawcy kluczowa jest wrażliwość i determinacja organów ścigania.
Stereotypy dotyczące osób określonego pochodzenia narodowego, etnicznego, określonego wyznania z pewnością mogą ograniczać efektywność ścigania, a przecież wiele osób, także przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, nadal może w nich tkwić.
Druga kategoria to postępowania karne, które dotyczą przemocy wobec kobiet - przemocy seksualnej i przemocy w rodzinie. Tu znów rządzą stereotypy, mity i uprzedzenia, a w debacie publicznej ten temat jest zideologizowany, co było wyraźnie widać np. podczas procesu ratyfikacji konwencji antyprzemocowej.
Tam, gdzie w grę wchodzą stereotypy i uprzedzenia, upolitycznienie sądów może mieć bardzo negatywne skutki dla ofiar tych naruszeń.
Obecne orzecznictwo w tych sprawach nie jest dla mnie w pełni satysfakcjonujące. Diagnoza obecnego stanu prowadzić musi do wniosku o konieczności reformy, ale nie tędy droga. Powinniśmy przykładowo zastanowić się, jak usprawnić postępowanie. Przemoc w rodzinie to szczególna sytuacja - ofiara i sprawca mieszkają razem, a zatem szybkość postępowania sądowego jest kluczowa. Ponadto w tych sprawach, kierując się właśnie stereotypami, przerzucamy winę na ofiary, mówimy, że przyczyną przemocy jest alkohol albo sytuacja ekonomiczna rodziny. A jeżeli mówią tak wiodący politycy, także członkowie obecnego rządu, to sytuacja osób doświadczających przemocy w rodzinie i realizacja ich prawa do sądu może się jedynie pogorszyć"
Krzysztof Śmiszek, prawnik, członek Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego: "Zagrożenie widzę na dwóch poziomach. Po pierwsze, pewne kategorie spraw mogą mieć słabszą ochronę sądową ze względu na uwikłanie polityczne, czyli tzw. kwestie światopoglądowe. Ale równie ważne są sprawy, w których stroną postępowania jest podmiot postrzegany jako polityczny - np. kościelne osoby prawne czy konkretni politycy. W tych przypadkach podmioty mogą próbować wykorzystywać swoje związki z aktualnym ministrem sprawiedliwości czy lokalnymi politykami związanymi z obozem władzy, by pomyślnie rozstrzygnąć sprawy.
Sytuacja, w której przedstawiciel rządu ma bezpośredni wpływ na wybór prezesów i wiceprezesów sądów, a ci w obawie o utratę stanowiska, będą dyscyplinować swoich podwładnych, może skutkować wydawaniem orzeczeń zgodnych nawet z niewypowiedzianymi oczekiwaniami partii rządzącej. Co możemy zrobić?
Dużą rolę do odegrania ma społeczeństwo obywatelskie: organizacje pozarządowe, strażnicze, ale także zwykli obywatele, którzy w postępowaniach mogą uczestniczyć jako obserwatorzy. To, co wybrzmiało także na demonstracjach to oczekiwanie ze strony sędziów, którzy, żeby móc realizować swój mandat i pozostać niezawisłymi, muszą czuć wsparcie od społeczeństwa.
Energia społeczna, zgromadzona wokół dość abstrakcyjnego dla obywateli tematu, powinna zostać skierowana w stronę obywatelskiego monitoringu i nagłaśniania wszelkich nieprawidłowości. Tu musimy być szczególnie czujni, jeśli chodzi o stanowiska kadrowe, które podlegają wymianie. Energia musi koncentrować się na czymś konstruktywnym. Faktycznie przeszliśmy przyspieszoną lekcję prawa i obywatelskości, ale powinniśmy ją wykorzystać sprawując funkcje kontrolne.
Ustawa o sądach powszechnych dotyczy spraw tych najbliższym codzienności obywateli i obywatelek, chodzi tu o wypłatę odszkodowania, stosunki pracy, stłuczkę samochodową czy kwestie spadkowe. Musimy mieć pewność, że te sprawy będą rozpatrywane przez niezależnych sędziów”.
Paweł Knut, adwokat Kampanii Przeciw Homofobii: "W praktyce, zmiany mogą wywołać efekt mrożący w środowisku sędziowskim. Stanowią bowiem narzędzie do wywierania nacisku na decyzje sędziów. Od tej pory sędzia dwukrotnie się zastanowi zanim wyda rozstrzygnięcie, które zostanie krytycznie odebrane przez rządzących, np. będzie miało precedensowy charakter dla społeczności LGBTI. Warto przypomnieć, że w ciągu ostatnich kilku lat z uwagi na bierność ustawodawcy to właśnie wyroki sądów zwiększały ochronę prawną osób LGBTI mieszkających w Polsce. Od tej pory możemy przestać słyszeć o takich wyrokach, jak np. w sprawie drukarza w Łodzi, w której sąd skazał osobę odmawiającą świadczenia usług z uwagi na swoją niechęć do osób LGBTI, czy w sprawie, w której sąd potwierdził prawo do wstąpienia w stosunek najmu mieszkania po zmarłym partnerze tej samej płci.
Co więcej, wprowadzone zmiany umożliwią ministrowi sprawiedliwości sterowanie sposobem rozpatrywania konkretnych spraw poprzez manipulowanie składem sędziowskim. Mimo obowiązywania ogólnej zasady losowego przydziału spraw konkretnemu sędziemu, istnieje możliwość odstąpienia od niej w sytuacji gdy sprawa podlega przydziałowi sędziemu pełniącemu dyżur. Minister nie określił jeszcze jakie rodzaje spraw będą podlegać temu wyłączeniu. Jasne jest już jednak to, że plany dyżurów sędziów będzie ustalał prezes sądu, którego może samodzielnie powołać Minister Sprawiedliwości. Oznacza to, że w przypadku spraw, których czas pojawienia się w sądzie można określić z wyprzedzeniem (tak jest np. w przypadku spraw związanych z paradami równości, festiwalami organizowanymi przez społeczność LGBTI czy wydarzeniami towarzyszącymi Międzynarodowemu Dniu Przeciwko Homofobii, Transfobii i Bifobii) Minister Sprawiedliwości będzie mógł zabezpieczyć ich rozpatrzenie przez dyspozycyjnego sędziego. W praktyce taki sędzia będzie mógł np. wydać postanowienie utrzymujące w mocy zakaz zgromadzenia.
Warto pamiętać, że do osłabienia ochrony prawnej, również osób LGBTI, wcale nie jest konieczna wymiana całej kadry sędziowskiej. Potrzeba jedynie kilku dyspozycyjnych sędziów w każdym sądzie, którzy będą pełnić rolę tzw. hamulcowych. To wystarczy aby doprowadzić do regresu ochrony prawnej osób LGBTI. Wprowadzone przepisy niestety to umożliwiają, powodując, że zagrożenie to staje się realne".
Witold Klaus, członek Stowarzyszenia Interwencji Prawnych, zajmującego się ochroną praw cudzoziemców:
"Ustawa daje bardzo szeroką władzę ministrowi sprawiedliwości - prokuratorowi generalnemu nad sądami, a w związku z tym i nad sędziami. W momencie, gdy minister może dowolnie zmieniać sędziów funkcyjnych mających wpływ na przydział spraw może się okazać, że minister będzie miał wpływ na wyroki. W sprawach życia codziennego może nie mieć to znaczenia, ale przy sprawach wrażliwych albo takich, które władza uzna za kontrowersyjne, czy nieodpowiednie, możemy mieć do czynienia z niebezpieczeństwem ręcznego sterowania. Sama możliwość wpływu na niezawisłość sędziów jest bardzo dużym zagrożeniem.
Obecnie jedną z grup, którą władza uważa za szczególnie niebezpieczną, są cudzoziemcy, a przede wszystkim uchodźcy. Niezależna sądowa kontrola nad procesem pozbawiania ich wolności czy rozstrzygania o tym, czy ich prawa nie zostały złamane, jest sprawą kluczową. Pozbawienie jej może przynieść niepowetowane straty dla praw tej szczególnie narażonej na dyskryminację grupy społecznej".
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze