Niedzielna konwencja programowa partii Ryszarda Petru była więc szansą – być może ostatnią – Nowoczesnej do tego, aby mogła odbić się w sondażach, a dla Petru – na uratowanie swojej roli w partii. Od grudnia 2016 roku Nowoczesna systematycznie traci w sondażach.
Przypomnijmy, że wówczas jej kierownictwo popełniło dwa poważne błędy: zachowało się w całkowicie nieprzejrzysty dla elektoratu sposób podczas okupacji mównicy sejmowej przez opozycję, a Ryszard Petru w kluczowym momencie sporu wybrał się na Maderę ze swoją partyjną koleżanką (a prywatnie partnerką), Joanną Schmidt.
Według sondażu CBOS z 15 maja 2017 roku Nowoczesna ma poparcie wynoszące 5 proc., czyli balansuje na granicy wejścia do parlamentu.
Partia, która jeszcze w grudniu 2015 roku wyprzedzała w sondażach Platformę Obywatelską i mogła marzyć o tym, że stanie się główną siłą opozycji przeciw PiS, została zmuszona do walki o przetrwanie. O przetrwanie walczy także jej lider, Ryszard Petru. W lutym tygodnik „Polityka” pisał o narastającym w partii buncie. Kilkoro posłów Nowoczesnej przeszło do PO, a Petru zrezygnował ze stanowiska przewodniczącego klubu parlamentarnego.
Przypomnijmy analizę OKO.press, z której wynika, że „pożeraczem” elektoratu Nowoczesnej jest Platforma. Dobrze pokazuje to poniższy wykres.
Wynik wyborczy i poparcie dla PiS, PO, Kukiz 15 i Nowoczesnej w sondażach IPSOS dla OKO.press
Lider Nowoczesnej próbuje także wyplątać się z obyczajowego skandalu: trwa jego postępowanie rozwodowe, a w tygodniku „Wprost” (z 22 maja) występuje na okładce z Joanną Schmidt jako oficjalną partnerką życiową. Petru opowiada w wywiadzie o ich związku.
Wprawdzie Petru we „Wprost” zapowiada, że nie musi być liderem Nowoczesnej, ale zarówno rozwiązanie skandalu obyczajowego, jak i jego wystąpienie na niedzielnej konwencji programowej partii pokazują, że bardzo chce nim pozostać.
Lekarstwem na spadek w sondażach ma być zaadresowanie swoich propozycji do węższego elektoratu niż ten, o który ubiegają się PiS czy PO: do otwartej obyczajowo klasy średniej o liberalnych poglądach gospodarczych. Wszystkie propozycje programowe Nowoczesnej są skrojone dokładnie pod jej potrzeby.
Oto podsumowanie obietnic „Nowoczesnej”:
- Ostry sprzeciw wobec rządów PiS. Petru: „zamiast spierać się o Polskę, musimy jej bronić. Musimy jej bronić przed napaścią, agresją i nienawiścią. Bo Polska została napadnięta, a agresorem okazał się rząd. Rządy PiS są napaścią na Polskę i nie zmienia tego fakt, że pochodzą z demokratycznego mandatu w wygranych wyborach”.
- Nowoczesna przypisuje jednak odpowiedzialność za konflikt zarówno PiS, jak i PO – wiele wystąpień w trakcie konferencji było wymierzonych w obietnice socjalne PO.
- Petru dzieli Polskę na „aktywną, która wstaje codziennie rano i ciężko pracuje. Polska, która wierzy, że jej życie i dobrobyt zależy od niej samej, która trudzi się i stara, w której może znaleźć swoją przyszłość i swoich dzieci” oraz drugą – „Polskę bierną i pasywną”.
To apel do wyborców o liberalnych poglądach, którzy uważają wydatki socjalne – takie jak 500 plus – za dopłacanie do lenistwa i bierności wyborców PiS (ale także wyborców PO).
- Nowoczesna jest proeuropejska: symbolem przywiązania do Europy jest obietnica wprowadzenia euro. Z Europy zaś chce wyprowadzić Polaków „toksyczna symbioza” PiS i PO („symbioza” to trudne słowo, politycy normalnie go nie używają – to było jedno z wielu świadectw, że Nowoczesna ubiega się o wykształconego wyborcę).
- Odwołaniem do resentymentów klasy średniej – która często uważa 500 plus za przejadanie jej podatków – jest wizja zmiany zasad działania tego programu.
„500 plus zachęca do kombinowania i fałszowania zarobków, żeby się na nie załapać” – mówił Petru. (To nieprawda; nic jak dotąd pewnego na ten temat nie wiadomo.)
Nowoczesna chce go zamienić na powszechną ulgę podatkową. Szczegółów nie znamy, poza obietnicą, żepozostawi ona „w kieszeni Polaków” 3 tys. zł rocznie na jedno dziecko (w tym pierwsze, inaczej niż 500 plus). Oczywiście z ulgi podatkowej mogą skorzystać ci, którzy płacą odpowiednio wysokie podatki, a więc nie najubożsi, tylko klasa średnia.
- Petru krytykował także inne obietnice socjalne dominujących partii: zapowiedział podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat oraz krytykował pomysł „13 i 14 emerytur” (wprowadzenie 13. emerytury obiecał w marcu Grzegorz Schetyna).
- Petru mówił też o uchodźcach: „jeśli zajdzie taka konieczność, Polska wspólnie z innymi sojusznikami ma obowiązek przyjąć uchodźców uciekających przed śmiercią i głodem oraz wojną”.
- Bardzo dużo miejsca na konferencji zajmowały kwestie światopoglądowe. Politycy nowoczesnej mówili m.in.
o „faktycznym oddzieleniu kościoła od państwa”,
wprowadzeniu związków partnerskich,
zniesieniu wydatków z budżetu na naukę religii,
wprowadzeniu dobrowolnego podatku kościelnego.
To kolejny ukłon w stronę liberalnego elektoratu oraz atak na PO, która pod przewodnictwem Grzegorza Schetyny staje się w tych wszystkich kwestiach coraz bardziej zachowawcza. Schetyna obiecał np. „powrót do rozmowy” o związkach partnerskich „po wyborach”, co zostało bardzo źle przyjęte m.in. przez działaczy LGBT i lewicową część opinii publicznej.
Nowoczesna pozycjonuje się więc jako partia kilku procent – może 10 proc. – elektoratu: wykształconej, proeuropejskiej klasy średniej, zarabiającej przyzwoicie lub dobrze, wrogiej wobec rozbudowy programów socjalnych, proeuropejskiej, otwartej obyczajowo i niechętnej Kościołowi.
To próba przejęcia elektoratu bliskiego PO, ale uważającego ostatnie posunięcia tej partii za zbyt prosocjalne i zbyt obyczajowo konserwatywne.