0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Celejewski / Agencja GazetaGrzegorz Celejewski ...

OKO.press rozmawia z Joanną Mazurkiewicz, współautorką raportu Instytut Badań Strukturalnych „Dekarbonizacja i zatrudnienie w górnictwie węgla kamiennego w Polsce”. Raport ukazał się w styczniu 2021 i jest dostępny na stronie IBS.

Joanna Mazurkiewicz jest dr. nauk ekonomicznych, pracuje w Katedrze Koniunktury i Polityki Gospodarczej na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Jej zainteresowania badawcze obejmują zrównoważony rozwój, funkcjonowanie rynków energetycznych, ewaluację instrumentów polityki energetycznej. Autorka kilkudziesięciu artykułów naukowych.

Trwają właśnie rozmowy rządu i górniczych związków zawodowych o umowie społecznej, która ma towarzyszyć wygaszaniu w Polsce górnictwa węgla kamiennego energetycznego. W ciągu najbliższych 10-15 lat z górnictwa powinno odejść do 30 tys. osób i znaleźć dla siebie nową pracę. Jednak związki górnicze chcą maksymalnie przeciągnąć okres funkcjonowania większości kopalń, wbrew wszelkim wskaźnikom ekonomicznym czy społecznym.

Pisaliśmy o tym w OKO.press.

Przeczytaj także:

Karolina Baca-Pogorzelska: Styczniowy raport Instytutu Badań Strukturalnych to odpowiedź na nieuchronną transformację, czy raczej na przeciągające się rozmowy o umowie społecznej rządu z górnikami?

Joanna Mazurkiewicz, Instytut Badań Strukturalnych: Myślę, że jest to odpowiedź na jeden i drugi z przypadków.

IBS od kilku lat prowadzi badania nad transformacją energetyczną w kontekście wpływu dekarbonizacji na rynek pracy. Obserwujemy proces, który już się rozpoczął i bierzemy udział w dyskusji nad kierunkami rozwoju regionu.

Z drugiej strony, szczegółowy harmonogram zamykania kopalń, wraz z instrumentami osłonowymi, trzeba naprawdę szybko ustalić, a przedłużające się rozmowy opóźniają działania, także na rynku pracy.

Ile czasu można jeszcze poświęcić na rozmowy? Mam wrażenie, że to ostatni dzwonek.

To, jakie będzie tempo transformacji i jej skutki, zależy od decyzji podejmowanych w kluczowych momentach.

W naszej opinii tym pierwszym punktem krytycznym jest luty 2021 roku.

Wtedy powinien zostać podany ostateczny harmonogram zamykania poszczególnych kopalń i koszty instrumentów osłonowych po to, by określić skalę redukcji zatrudnienia oraz zaplanować wsparcie z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. A także przygotować nowe kierunki kształcenia.

Połowa lat dwudziestych to kolejny punkt krytyczny, w którym powinna nastąpić weryfikacja planów i tempa odchodzenia od węgla, a przełom lat 30. i 40. to konieczne przyspieszenie dekarbonizacji.

No właśnie, zwracacie na to państwo uwagę w raporcie, a w górniczej propozycji umowy społecznej mamy jednak kopalnie, które mają działać po roku 2040. Mówię o kopalniach węgla energetycznego, bo tych z węglem koksującym, bazą do produkcji stali, w umowie w ogóle nie ma. Czy pani zdaniem proponowane daty zamykania zakładów są w ogóle realne?

Przygotowując plany likwidacji trzeba brać pod uwagę trzy czynniki: wielkość i strukturę zatrudnienia, ekonomikę i rentowność danego zakładu oraz wielkość zasobów – my w raporcie skupiliśmy się na zatrudnieniu.

I analizując górnictwo w tym obszarze uważamy, że dekarbonizacja powinna przyspieszyć w połowie lat 30., bo po roku 2040 powstaną problemy kadrowe. 2049 rok to zdecydowanie za długi horyzont dla dekarbonizacji.

Zwłaszcza że rynek mocy, czyli legalne wspomaganie przez państwo energetyki, kończy się przed rokiem 2040, palenie węglem w miastach w 2030 roku, a na wsiach w 2040. To co z tym węglem?

Zgodnie z projektem Polityki Energetycznej Polski, w 2040 roku węgiel wciąż będzie mieć 11 proc. udział w energetyce.

Bardzo wówczas już drogiej, gdy mówimy o opartej na węglu. Ale wróćmy do rynku pracy. Czy pani zdaniem to, co na razie mamy na stole jeśli chodzi o propozycje dla Śląska wystarcza? Myślę o fabryce elektrycznej Izery w Jaworznie, czy fabryce ogniw fotowoltaicznych.

Powstawanie dużych inwestycji na Śląsku jest kluczowe dla powodzenia transformacji, ale równie ważne są mniejsze firmy.

Branże, które mogą zmienić dotychczasowy charakter regionu to na przykład przetwórstwo przemysłowe czy nowoczesne usługi dla biznesu.

Wśród postulatów umowy społecznej znalazły się gwarancje kontynuowania pracy w górnictwie do emerytury dla wszystkich zatrudnionych. Tymczasem, o ile starsi pracownicy, którym do emerytury zostaje niewiele, będą pewnie mogli kontynuować pracę w kopalni, czy to swojej, czy po relokacji, w innej sytuacji są jednak osoby poniżej 35. roku życia.

Doświadczenie i kompetencje tych pracowników powinny być przeanalizowane i brane pod uwagę przy zmianie zawodu. Ważne jest też wskazanie, w jakich branżach osoby te mogłyby znaleźć nowe miejsce pracy.

W górnictwie węgla kamiennego tylko 30 proc. wszystkich zatrudnionych ma stricte górnicze wykształcenie. Kolejne 45 proc. ma szeroko rozumiane wykształcenie techniczne.

Z naszych wyliczeń wynika, że

największa grupa, bo 48 proc. zatrudnionych, ma wykształcenie średnie, a wśród pracowników dołowych ta grupa stanowi 55 proc.

Kwalifikacje zawodowe górników, w tym również umiejętność pracy w grupie, dokładność, czy obsługa maszyn wymagających zachowania wysokich standardów bezpieczeństwa, dają możliwość pracy w wielu branżach. Mam tu na myśli na przykład przemysł motoryzacyjny, budownictwo, logistykę, rekultywację terenów czy wreszcie energetykę.

Tę odnawialną też?

Tak, myślę na przykład o montażu paneli fotowoltaicznych czy pracy przy wspomnianej już produkcji komponentów do ogniw fotowoltaicznych. Na Śląsku powstają też projekty rozwoju energetyki wodorowej.

Z danych Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że według stanu na koniec listopada 2020 roku w kopalniach węgla kamiennego pracowało 80,4 tys. ludzi. Tyle że to nie jedyne osoby, które dotkną zmiany.

Oszacowaliśmy, że wsparcia, w zależności od tempa dekarbonizacji będzie wymagać od 14 tys. górników (przy dekarbonizacji w 2050 roku) do 36 tys. górników (przy dekarbonizacji w 2030 roku). Z analiz wyłączyliśmy Jastrzębską Spółkę Węglową produkującą węgiel koksowy.

Jakie rozwiązania mogą być im proponowane?

Relokacja do innych kopalń, funkcjonujące już urlopy górnicze dla tych, którym zostaje niewiele do emerytury (obecnie cztery lata – przyp. aut.) i właśnie omawiane wcześniej przekwalifikowanie.

W perspektywie najbliższej dekady, w zależności od przyjętego tempa dekarbonizacji, odpowiednich działań będzie potrzebować jeszcze kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy osób, których miejsca pracy są dziś bezpośrednio związane z kopalniami.

Harmonogram zamykania kopalń jest więc ważny, by firmy okołogórnicze miały czas na dywersyfikację swojej działalności.

Zresztą te większe, mam tu na myśli np. producentów maszyn górniczych czy aparatury technicznej, już zaczęły rozszerzać profil działalności.

Dla ich wsparcia potrzebne będą granty lub specjalne pożyczki na inwestycje, pomoc w przebranżowieniu i wejściu na nowe rynki oraz promocja tych firm. Ważne będzie też wsparcie w nawiązywaniu międzynarodowych relacji biznesowych. Zmiana profilu działalności to duże wyzwanie dla przedsiębiorstw, ale perspektywie dekady jest to wykonalne.

;
Karolina Baca-Pogorzelska

Karolina Baca-Pogorzelska (ur. 1983) – absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, dziennikarka i autorka książek, inżynier górniczy drugiego stopnia. Współpracowała z „Rzeczpospolitą” i „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Jest współautorką książek (wraz z fotografem Tomaszem Jodłowskim) "Drugie życie kopalń", "Babska szychta" i "Ratownicy. Pasja zwycięstwa". Od 2017 roku z Michałem Potockim badała sprawę importu antracytu z okupowanego Donbasu. Za ten cykl reportaży otrzymali Grand Press 2018 w kategorii „dziennikarstwo specjalistyczne” i Nagrodę im. Dariusza Fikusa, wyróżnienia w Ogólnopolskim Konkursie Dziennikarskim im. Krystyny Bochenek i w konkursie o Nagrodę Watergate Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, a także nominacje do MediaTorów i Nagrody Radia Zet im. Andrzeja Woyciechowskiego. Książka "Czarne złoto" (napisana z Michałem Potockim) została nominowana do nagrody Grand Press dla Książki Reporterskiej Roku 2020. Obecnie dziennikarka "Wprost"

Komentarze