0:00
0:00

0:00

Dziś, 28 lipca 2018 nad ranem, w swoim pięknie położonym domu w Bliżowie na Roztoczu, w powiecie zamojskim, w otoczeniu najbliższych sobie osób, męża Kamila Sipowicza, dwóch synów i przyjaciół (m.in. prof. Magdaleny Środy) umarła Kora, czyli Olga Sipowicz z domu Ostrowska, primo voto Jackowska (rocznik 1951) – najwybitniejsza artystka polskiego rocka, wokalistka i poetka - autorka tekstów, wydawanych też jako zbiory wierszy, solistka legendarnego Maanam w latach 1976–2008.

Maanam po persku znaczy "kocham cię" - pisała na swoim blogu.

W styczniu 2014 roku Kamil Sipowicz potwierdził krążące plotki, że jest chora na raka jajników. Choroba została wykryta we wrześniu 2013. "Przeszłam trzy poważne operacje oraz dwa kursy chemii". W 2016 r. w okresie remisji choroby mówiła, że "chciałaby jeszcze żyć" i że "chemia ją zabija". Miała nadzieję, że nowy, piekielnie drogi lek pomoże. Ale nie powstrzymał przerzutów.

Dla nas - zarówno młodszej, jak starszej generacji OKO.press - pozostanie genialną wokalistką, pieśniarką naszego buntu wobec tego, co było (za PRL) i nadal jest (zwłaszcza w IV RP) nie do przyjęcia.

Mniej wiadomo, że malowała (m.in. tworzyła kolekcję madonn) i namiętnie czytała. O ile czas pozwolił, bo zawsze pracowała ponad siły.

Pieśń buntu

W utworze o niewinnym tytule "Krakowski spleen" wyśpiewała z całą siłą rocka niezgodę na byle jakie życie i nadzieję, że "staniemy ze słońcem twarzą w twarz". Refren utworu zaśpiewała - ostatni raz - gościnnie w lutym 2018 na płycie Glacy zatytułowanej "Człowiek".

W chwili gdy Kora umiera, te słowa nabierają nowego, metafizycznego sensu:

"Chmury wiszą nad miastem, ciemno i wstać nie mogę Naciągam głębiej kołdrę, znikam, kulę się w sobie Powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzach Ptak smętnie siedzi na drzewie, leniwie pióra wygładza

Poranek przechodzi w południe, bezwładnie mijają godziny Czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie

Czekam na wiatr, co rozgoni Ciemne skłębione zasłony Stanę wtedy naraz Ze słońcem twarzą w twarz

Ulice mgłami spowite, toną w ślepych kałużach Przez okno patrzę znużona, z tęsknotą myślę o burzy A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie

Czekam na wiatr, co rozgoni Ciemne skłębione zasłony Stanę wtedy naraz Ze słońcem twarzą w twarz".

W wywiadzie dla "Wyborczej" w sierpniu 2017 roku mówiła ostro o seksizmie i o tym, że kobiety się wyzwalają "Nie wiadomo, co jeszcze wymyślą, a myślą bardzo dobrze. Koniec hegemonii mężczyzn".

Komentowała swój podpis pod apelem ludzi kultury w obronie niezależności sądów: "Podpisuję się pod apelami racjonalnymi, takimi, które są za budowaniem, a nie niszczeniem. To, co się teraz dzieje, jest czymś znacznie groźniejszym niż powrót do PRL-u. To ogromny dyskomfort, od którego uciekam, ale uciec nie mogę, bo jestem zwierzęciem politycznym.

Kocham wolność ponad wszystko. Zewsząd słyszę o 'dobrej zmianie'. Tylko że jakoś nikt z powodu 'dobrej zmiany' nie wraca z emigracji do Polski".

Przeżyciem pokoleniowym dla niej był koniec komunizmu: "Rok 1989 to była czysta euforia". Potem przyszło rozczarowanie.

W lipcu 2017 Newsweekowi mówiła o Jarosławie Kaczyńskim, że jest "wielkim narodowym psujem".

"Władza rozwala mój kraj. Partia zawłaszcza państwo. To niszczenie mojego szczęścia na finiszu życia".

Miała też straszne pretensje do poprzednich rządów. O Platformie mówiła, że "rząd PO był najmniej czułym w wolnej Polsce" i że "nasza opozycja przypomina przebitą dętkę".

Kora, przed pół wiekiem krakowska hippiska (przez pewien stanowili z "Psem" - Ryszardem Terleckim, dziś wicemarszałkiem Sejmu z PiS najpiękniejszą parę w Krakowie ...) była coraz bardziej wkurzona na polską nietolerancję, zamkniętość. W latach 90. wspierała ruch chorych na AIDS. W 2010 zaśpiewała "Zabawę w chowanego" (posłuchaj) o molestowaniu dziewczynek przez księdza: "Wybierał jedną, jak owcę ze stada". Przyznała, że sama była ofiarą "starego, obrzydliwego księdza".

"Dlaczego nikt nie zapytał mnie, osoby wychowanej w domu dziecka [prowadzonym przez zakonnice, w latach 1955-60, trafiła tam, gdy matka zachorowała na gruźlicę - red.], czy nie chciałabym być adoptowana przez parę gejów albo lesbijek? Nikt mi nie udowodni, że dwóch kochających się gejów nie dałoby mi miłości, której tak mi brakowało". Krajem jej marzeń była Holandia. W 2013 roku sąd umorzył (warunkowo) postępowanie prokuratury przeciwko Korze za "nielegalne posiadanie narkotyków" (chodziło o 3 g marihuany).

Pieśń miłości

Rozmawiamy o niej w redakcji. Wspominamy piosenki, które były dla nas ważne. Te buntownicze i te liryczne, o ile taka granica w przypadku Kory ma sens.

Ma poetyckie zasługi w nazywaniu miłości ("Jestem kobietą"):

"Nie wyobrażam sobie miły Abyś na wojnę kiedyś szedł

Życia nie wolno tracić miły Życie jest po to, by kochać się

Mam w domu szafę bardzo starą Z podwójnym dnem, a lustrami dwoma Gdy zaczną strzelać za oknami Będziemy w szafie żyć

Starczy nam ubrań na wszystkie pory Szalone bale, dzikie kolory I u znajomych jest tyle szaf Będzie co zwiedzać przez parę lat".

I jeszcze mocniej, bardziej wprost:

"Kocham cię kochanie moje Kocham cię, a kochanie moje To polana w leśnym gąszczu schowana Kocham cię kochanie moje Kocham cię, a kochanie moje To sad wiosenny, rozgrzany i senny

Kocham cię kochanie moje To rozstania i powroty I nagle dzwony dzwonią I ciało mi płonie Kocham cię

Kocham cię kochanie moje Kocham cię, a kochanie moje To oczy twoje we mnie wpatrzone Kocham cię kochanie moje

Kocham cię, a kochanie moje To tęsknota nieskończona Kocham cię a kochanie moje To rozstania i powroty

I nagle dzwony dzwonią I ciało mi płonie Kocham cię".

Nazywała nasze zmęczenie, rozczarowanie ("Paranoja jest goła"):

"Jestem taka, jestem taka zmęczona Bolą mnie ręce, boli mnie cała głowa Tyle dzisiaj, tyle się dzisiaj stało Boli mnie serce, boli mnie całe ciało

Paranoja jest goła

Dzień się skończył Na księżyc patrzę jak pies Stopień po stopniu, na metalową wieżę wspinam się Rosa pokrywa, rosa pokrywa ciało Tyle się dzisiaj, tyle się dzisiaj stało

Paranoja jest goła".

Śpiewała o otwartej bliskości:

"Kto kocha naprawdę Będzie kochać zawsze Gniew zmieni w kochanie A zdradę w niepamięć

Nie oceniaj mnie Ani dobrze ani źle Po prostu bądź po prostu bądź i patrz Po prostu bądź po prostu bądź i patrz

Jak dziecko unieś mnie wysoko Jak dziecko mnie do łóżka kładź Rano zjedz ze mną śniadanie Po prostu bądź po prostu bądź i patrz

W zuchwałej chwili pożądania Nadałam tobie takie imię Że znajdę cię na końcu świata I już się z tobą nie rozminę

Po prostu bądź po prostu bądź i patrz Po prostu bądź po prostu bądź i patrz".

***

Tracimy artystkę, poetkę i niepokorną buntowniczkę, osobę wewnętrznie wolną, życiowo i artystycznie. Była, jest absolutnie niepowtarzalna, szalona, natchniona, ekstremalna, nieporównywalna.

Ale zostawia przesłanie, które przy wszystkich różnicach jakoś kojarzy się z jednej strony z nauczaniem prof. Wiktora Osiatyńskiego o życiu w demokracji, a z drugiej z dramatycznym świadectwem Piotra Szczęsnego, "Szarego Człowieka", który pisał w pożegnalnym liście, że wolność kochał ponad wszystko. Żegnaliśmy ich w 2017 roku.

Przeczytaj także:

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze