W Polsce 13. dzień wzrostu epidemii, nawet Morawiecki spuszcza z tonu. W Europie wracają kwarantanny, w Antwerpii i Melbourne godzina policyjna. Katastrofa Hiszpanii. Rządy desperacko walczą, by ocalić strzępy światowej gospodarki przed drugim lockdownem
Wskaźniki wzrostu gospodarczego na całym świecie pikują, bezrobocia idą w górę, ale tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku kryzysu gospodarczego związanego z epidemią koronawirusa. Od zarządzonych niemal w całej Europie restrykcji nakazujących pozostanie obywatelom w domach, minęły zaledwie cztery, czasami trzy miesiące: ekonomiczne konsekwencje tego czasu tak naprawdę dopiero przed nami.
Dlatego rządy i politycy na całym świecie szukają sposobu, jak uniknąć kolejnego lockdownu i zarazem trzymać w ryzach koronawirusa. To tym bardziej pilne, że nowa fala pandemii zdaje się rozpoczynać już teraz, a nie - jak przewidywano wcześniej - dopiero jesienią.
Liczba nowych zakażeń w różnym natężeniu rośnie prawie wszędzie. Poza krajami, które od dawna liderują w smutnych statystykach jak Stany Zjednoczone, Ameryka Łacińska, Indie aczy Iran, wirus wraca tam, gdzie sytuacja na początku lipca wydawała się ustabilizowana:
W Wielkiej Brytanii rząd Borisa Johnsona zatrzymał planowe luzowanie obostrzeń i pilnie zastanawia się nad możliwymi do zastosowania zaostrzeniami restrykcji, by uniknąć drugiego lockdownu. Choć liczba nowych przypadków w przeliczeniu na milion mieszkańców utrzymuje się na Wyspach na względnie niskim poziomie - 1 sierpnia było ich 13, czyli mniej niż w Polsce.
Mimo to według przecieków rozważana jest specjalna "nota ryzyka" przyznawana każdemu w wieku od 50 do 70 lat - od czego zależałoby objęcie danej osoby programem ochronnym, czyli de facto społeczną izolacją. Rozważane są także obostrzenia w ruchu w Londynie i zakaz przebywania w domach, w których się nie mieszka, czyli zakaz odwiedzin rodziny i przyjaciół. A także powtórne zamknięcie pubów.
Przedstawiciele rządu nazwali te doniesienia spekulacjami, ale faktem jest, że na najwyższym szczeblu trwają gorączkowe konsultacje. Już wcześniej rząd wprowadził nakaz 14-dniowej kwarantanny dla osób powracających z Hiszpanii, co rozwścieczyło rząd na Półwyspie Iberyjskim, bo sytuacja gospodarcza jest tam fatalna.
Najnowsze dane w Hiszpanii pokazują, że w konsekwencji obostrzeń gospodarka kraju skurczyła się od kwietnia do czerwca aż o 18,5 proc., co jest bezprecedensowym spadkiem, największym od czasów wojny domowej w latach 30. XX wieku.
W niedzielę w samej tylko Katalonii odnotowano aż 1 444 przypadki, 192 na milion mieszkańców (!). Statystyki z całego kraju ministerstwo zdrowia podaje skumulowane po weekendzie, w piątek 31 lipca odnotowano 3 092 nowych przypadków.
W Stanach Zjednoczonych dr Deborah Birx, nowa szefowa specjalnego epidemicznego zespołu w Białym Domu, przyznała w rozmowie z CNN, że koronawirus jest niezwykle rozprzestrzeniony w USA, a może być znacznie gorzej, bo Amerykanie właśnie są w trakcie podróży wakacyjnych, przy okazji rozsiewając wirusa. Według ostrożnych szacunków liczba zgonów w Stanach do końca sierpnia znacznie przekroczy 180 tys.
W australijskim Melbourne wprowadzono godzinę policyjną: do 13 września mieszkańcy nie mogą wychodzić po 18:00 i podróżować na odległość większą niż 5 kilometrów. W całej Australii 1 sierpnia odnotowano niemal 24 nowe przypadki w przeliczeniu na milion mieszkańców.
Wcześniej godzinę policyjną od 23:30 wprowadzono w belgijskiej Antwerpii, obowiązkowe jest również noszenie masek w miejscach publicznych i tam, gdzie zachowanie społecznego dystansu jest niemożliwe.
Na razie działania rządów w obliczu zbliżającej się drugiej fali pandemii są punktowe, polegają na odradzaniu wyjazdów do konkretnych regionów Europy, gdzieniegdzie po powrocie nakazywana jest kwarantanna.
Za to w Austrii rozpoczął się właśnie słynny festiwal teatralny w Salzburgu - do sprzedaży przeznaczono 80 tys. biletów.
W Polsce premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla tygodnika "Sieci", który ukaże się w poniedziałek 3 sierpnia, wycofał się ze swoich wypowiedzi z kampanii wyborczej, kiedy twierdził, że koronawirus nie jest już groźny i nie należy się go bać.
Teraz - wreszcie zgodnie z prawdą - stwierdził, że "koronawirus się jeszcze nie skończył". Również w zgodzie z faktami Morawiecki zadeklarował, że prawdziwe skutki kryzysu gospodarczego dopiero przed nami: "Kryzys gospodarczy, z którym zmaga się świat, dopiero się rozpoczyna. Jednoczesne uderzenie w popyt, podaż i płynność ma charakter bezprecedensowy".
2 sierpnia w Polsce odnotowano 548 nowych przypadków, pierwszy raz od czterech dni mamy lekki spadek zachorowań, ale to i tak dziewiąty najwyższy wynik od początku epidemii. Niemal 1/3 nowych przypadków to ogniska koronawirusa na Śląsku (191). W czołówce nowych zakażeń są również: Małopolskie (76), Wielkopolskie (72) i Mazowieckie (71)
Z niepokojem należy odnotować, że 2 sierpnia wykonano tylko 23,8 tys. testów, czyli mniej niż 1 sierpnia (28,3 tys.) oraz dużo mniej niż 31 lipca (35,1 tys.).
Od początku epidemii w Polsce:
Jak widać, po miesięcznym okresie (od 18 czerwca do 19 lipca) słupków w dół, gdy liczba osób zakażonych malała (zdrowiało więcej, niż się zarażało i umierało), od dwóch tygodni słupki idą do góry - czyli przybywa zakażonych. Epidemia nabiera tempa:
Trajektorię rozwoju epidemii dobrze widać na poniższym wykresie: czerwona część osób zakażonych opadała, ale od 20 lipca znowu rośnie.
Także średnia zakażeń w odcinkach dwutygodniowych wygląda fatalnie (ale ostatni słupek to dopiero średnia z dwóch dni):
W weekend Ukraina dodała Polskę do listy krajów, w których występuje duże zagrożenie koronawirusem. Jeśli chcemy wjechać na Ukrainę, musimy poddać się 14 dniowej kwarantannie.
W tabelach WHO stan epidemii w Polsce jest opisany jako "community transmission", co oznacza, że SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się szeroko i jest trudny do zlokalizowania w konkretnych miejscowościach, czy np. zakładach pracy (wtedy mowa o "cluster transmission").
Od początku epidemii:
Po raz pierwszy najwięcej dziennych zakażeń (53 tys.) było 2 sierpnia w Indiach, w USA "tylko" 45 tys. (w poprzednich dniach 70 tys. i więcej), w Brazylii 25 tys.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze