Wskaźniki wzrostu gospodarczego na całym świecie pikują, bezrobocia idą w górę, ale tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku kryzysu gospodarczego związanego z epidemią koronawirusa. Od zarządzonych niemal w całej Europie restrykcji nakazujących pozostanie obywatelom w domach, minęły zaledwie cztery, czasami trzy miesiące: ekonomiczne konsekwencje tego czasu tak naprawdę dopiero przed nami.
Dlatego rządy i politycy na całym świecie szukają sposobu, jak uniknąć kolejnego lockdownu i zarazem trzymać w ryzach koronawirusa. To tym bardziej pilne, że nowa fala pandemii zdaje się rozpoczynać już teraz, a nie – jak przewidywano wcześniej – dopiero jesienią.
Liczba nowych zakażeń w różnym natężeniu rośnie prawie wszędzie. Poza krajami, które od dawna liderują w smutnych statystykach jak Stany Zjednoczone, Ameryka Łacińska, Indie aczy Iran, wirus wraca tam, gdzie sytuacja na początku lipca wydawała się ustabilizowana:
- w Rumuni mieliśmy 2 sierpnia 1 075 nowych przypadków (dla porównania 1 lipca – 326). To kraj, który razem z Hiszpanami przewodzi w UE w liczbie przypadków na milion mieszkańców,
- w Wielkiej Brytanii – 743 nowe przypadki,
- w 11-milionowej Belgii – 651;
- w Australii – 641;
- no i w Polsce – 543, co daje nam w niedzielnym zestawieniu wysokie 23. miejsce w światowych statystykach nowych zakażeń. Choć jeśli przeliczymy je na milion mieszkańców, na tle najbardziej zainfekowanych krajów Unii polska sytuacja wygląda względnie dobrze:
Światowe rządy w rozterce
W Wielkiej Brytanii rząd Borisa Johnsona zatrzymał planowe luzowanie obostrzeń i pilnie zastanawia się nad możliwymi do zastosowania zaostrzeniami restrykcji, by uniknąć drugiego lockdownu. Choć liczba nowych przypadków w przeliczeniu na milion mieszkańców utrzymuje się na Wyspach na względnie niskim poziomie – 1 sierpnia było ich 13, czyli mniej niż w Polsce.
Mimo to według przecieków rozważana jest specjalna „nota ryzyka” przyznawana każdemu w wieku od 50 do 70 lat – od czego zależałoby objęcie danej osoby programem ochronnym, czyli de facto społeczną izolacją. Rozważane są także obostrzenia w ruchu w Londynie i zakaz przebywania w domach, w których się nie mieszka, czyli zakaz odwiedzin rodziny i przyjaciół. A także powtórne zamknięcie pubów.
Przedstawiciele rządu nazwali te doniesienia spekulacjami, ale faktem jest, że na najwyższym szczeblu trwają gorączkowe konsultacje. Już wcześniej rząd wprowadził nakaz 14-dniowej kwarantanny dla osób powracających z Hiszpanii, co rozwścieczyło rząd na Półwyspie Iberyjskim, bo sytuacja gospodarcza jest tam fatalna.
Najnowsze dane w Hiszpanii pokazują, że w konsekwencji obostrzeń gospodarka kraju skurczyła się od kwietnia do czerwca aż o 18,5 proc., co jest bezprecedensowym spadkiem, największym od czasów wojny domowej w latach 30. XX wieku.
W niedzielę w samej tylko Katalonii odnotowano aż 1 444 przypadki, 192 na milion mieszkańców (!). Statystyki z całego kraju ministerstwo zdrowia podaje skumulowane po weekendzie, w piątek 31 lipca odnotowano 3 092 nowych przypadków.
W Stanach Zjednoczonych dr Deborah Birx, nowa szefowa specjalnego epidemicznego zespołu w Białym Domu, przyznała w rozmowie z CNN, że koronawirus jest niezwykle rozprzestrzeniony w USA, a może być znacznie gorzej, bo Amerykanie właśnie są w trakcie podróży wakacyjnych, przy okazji rozsiewając wirusa. Według ostrożnych szacunków liczba zgonów w Stanach do końca sierpnia znacznie przekroczy 180 tys.
W australijskim Melbourne wprowadzono godzinę policyjną: do 13 września mieszkańcy nie mogą wychodzić po 18:00 i podróżować na odległość większą niż 5 kilometrów. W całej Australii 1 sierpnia odnotowano niemal 24 nowe przypadki w przeliczeniu na milion mieszkańców.
Wcześniej godzinę policyjną od 23:30 wprowadzono w belgijskiej Antwerpii, obowiązkowe jest również noszenie masek w miejscach publicznych i tam, gdzie zachowanie społecznego dystansu jest niemożliwe.
Na razie działania rządów w obliczu zbliżającej się drugiej fali pandemii są punktowe, polegają na odradzaniu wyjazdów do konkretnych regionów Europy, gdzieniegdzie po powrocie nakazywana jest kwarantanna.
Za to w Austrii rozpoczął się właśnie słynny festiwal teatralny w Salzburgu – do sprzedaży przeznaczono 80 tys. biletów.
Morawiecki spuścił z tonu
W Polsce premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla tygodnika „Sieci”, który ukaże się w poniedziałek 3 sierpnia, wycofał się ze swoich wypowiedzi z kampanii wyborczej, kiedy twierdził, że koronawirus nie jest już groźny i nie należy się go bać.
Teraz – wreszcie zgodnie z prawdą – stwierdził, że „koronawirus się jeszcze nie skończył”. Również w zgodzie z faktami Morawiecki zadeklarował, że prawdziwe skutki kryzysu gospodarczego dopiero przed nami: „Kryzys gospodarczy, z którym zmaga się świat, dopiero się rozpoczyna. Jednoczesne uderzenie w popyt, podaż i płynność ma charakter bezprecedensowy”.
2 sierpnia w Polsce odnotowano 548 nowych przypadków, pierwszy raz od czterech dni mamy lekki spadek zachorowań, ale to i tak dziewiąty najwyższy wynik od początku epidemii. Niemal 1/3 nowych przypadków to ogniska koronawirusa na Śląsku (191). W czołówce nowych zakażeń są również: Małopolskie (76), Wielkopolskie (72) i Mazowieckie (71)
Z niepokojem należy odnotować, że 2 sierpnia wykonano tylko 23,8 tys. testów, czyli mniej niż 1 sierpnia (28,3 tys.) oraz dużo mniej niż 31 lipca (35,1 tys.).
Od początku epidemii w Polsce:
- Zachorowało 46 894 osób;
- Zmarło 1 731 chorych (3,7 proc.);
- Osób wyleczonych zostało 34 709;
- Aktywnych przypadków jest 10 454 z czego
- 76 w stanie ciężkim lub krytycznym.
Jak widać, po miesięcznym okresie (od 18 czerwca do 19 lipca) słupków w dół, gdy liczba osób zakażonych malała (zdrowiało więcej, niż się zarażało i umierało), od dwóch tygodni słupki idą do góry – czyli przybywa zakażonych. Epidemia nabiera tempa:
Trajektorię rozwoju epidemii dobrze widać na poniższym wykresie: czerwona część osób zakażonych opadała, ale od 20 lipca znowu rośnie.
Także średnia zakażeń w odcinkach dwutygodniowych wygląda fatalnie (ale ostatni słupek to dopiero średnia z dwóch dni):
W weekend Ukraina dodała Polskę do listy krajów, w których występuje duże zagrożenie koronawirusem. Jeśli chcemy wjechać na Ukrainę, musimy poddać się 14 dniowej kwarantannie.
W tabelach WHO stan epidemii w Polsce jest opisany jako „community transmission”, co oznacza, że SARS-CoV-2 rozprzestrzenia się szeroko i jest trudny do zlokalizowania w konkretnych miejscowościach, czy np. zakładach pracy (wtedy mowa o „cluster transmission”).
Na całym świecie
Od początku epidemii:
- zakażonych zostało 18 mln 195 tys.;
- zmarło 692 tys. (3,8 proc.);
- wyzdrowiało 11 mln 421;
- choruje 6 mln tys. z tego
- 66 tys. jest w stanie krytycznym.
Po raz pierwszy najwięcej dziennych zakażeń (53 tys.) było 2 sierpnia w Indiach, w USA „tylko” 45 tys. (w poprzednich dniach 70 tys. i więcej), w Brazylii 25 tys.
To niesamowite. Szwecja wie, a świat ciągle nie wie. Szwedzkich tłumaczy brakuje, czy jak?
Porównywanie nowych zakażeń między krajami jest o tyle bez sensu, że każdy testuje inaczej, więc automatycznie będzie miał więcej lub mniej nowych przypadków. W Szwecji na przykład od tygodni każdy może się zbadać na obecność wirusa, za darmo w ramach ubezpieczenia zdrowotnego.
Inna sprawa, że testy okazują się być obarczone dużym błędem i dużo wyników może być fałszywie negatywnych nawet jeśli robi się je w optymalnym momencie. Czyli tak czy owak ilość przypadków jest mocno niedoszacowana.
Z przykrością stwierdzam, że moje prognozy sprawdzają się. Niestety z przyspieszeniem. Pisałem o 50 tys ujawnionych zakażeń wczesna jesienią. Mimo wszystko to jeszcze nie hekatomba. Przebieg choroby jest dość łagodny. Śmiertelnosc stosunkowo niska i dotyczy głównie osób starszych, z innymi chorobami. Na tym tle Morawiecki ze swym apelem wybirczym jest wyjątkowo wrednym osobnikiem. Mam nadzieję, że znajdzie się sposób na postawienie go przed sądem. Z gospodarka wiadomo jak będzie. Sąsiednie kraje padają. Polska, jako mało samodzielny producent, uzależniony od obcych technologii i rynków zbytu, padnie podwójnie. Wzrasta rola służby zdrowia. Rząd nie robi nic, aby zlikwidować absurdy w zarządzaniu służbami epidemiologicznymi. "Zwykle" przychodnie stają się trudno osiągalne pod pretekstem walki z epidemią. Też zero reakcji. Na temat błędów i bezskuteczności rządu w powszechnych regulacja anty – (maseczki, zgromadzenia, dezynfekcje) nie warto pisać. Głupota obywateli jest oczywista. Władza nadal jej sprzyja. W Polsce, dzięki pisowskie u rządowi walka z epidemią stała się sprawą polityczna – to jest świadome działanie w celu rozmycia odpowiedzialności i wywinięcia się od kary.
Przydał by się wykres ze współczynnikiem: liczba zakażeń / liczba wykonanych testów w danym dniu, na osi czasu. Dopiero taki współczynnik mógłby być podpowiedzią czy wirus maleje czy rośnie
Cześć- Zapraszam na nowy portal społecznościowy dla dorosłych!
Znajdziesz tam osoby na szybkie sex spotkania lub na wyskok na imprezke!
Wystarczy wejść aktywować konto i juz randkować!
http://www.ochronadoz.sklep.pl