Czesi górują w tragicznym rankingu największej liczby chorych i zmarłych na koronawirusa na 100 000 mieszkańców. W jaki sposób nasi sąsiedzi w krótkim czasie przeszli drogę od prymusów walki z COVID-19 do częściowego lockdownu? Na zdjęciu: premier Babiś i minister zdrowia Prymula
Jak wynika z informacji ministerstwa zdrowia w 10-milionowych Czechach, w czwartek przybyło rekordowe 9 720 nowych potwierdzonych przypadków zachorowań na COVID-19. Przy ponad 34 tys. przeprowadzonych testach (podana przez czeski rząd liczba testów obejmuje również testy przeprowadzone kilkukrotnie tej samej osobie).
Aktualnie w kraju naszych południowych sąsiadów liczba chorych wynosi 84 000, czyli więcej niż w Polsce (61 tys.), w szpitalach przebywa 2 920 osób (z czego 242 trafiło do szpitali w czwartek). 543 chorych jest w ciężkim stanie. Tylko w czwartek zmarło 55 chorych.
W chwili publikacji tego tekstu nie było jeszcze danych z piątku.
Przyrost chorych w ciągu dwóch ostatnich tygodni jest dramatyczny – 1 października zachorowały w sumie 23 906 osoby.
Ministerstwo zdrowia informuje, że w Czechach na koronawirusa zachorowało dotychczas 144 849 osób, 82 126 jest chorych obecnie. Od początku pandemii wyleczyło się 61 505 Czechów. 1218 osób zmarło.
Czesi to ciekawy przypadek kraju, który na początku pandemii uchodził za prymusa walki z koronawirusem. Szybko zamknęli granicę i wprowadzili obowiązek noszenia maseczek. Dziś – po wakacyjnym rozprężeniu – są krajem, który odnotowuje największą liczbę nowych chorych w ciągu ostatnich 14 dni na 100 000 mieszkańców w Unii Europejskiej, bo aż 660,8.
Drugie miejsce w tym niechlubnym rankingu zajmuje Belgia z 515,4 przypadkami. W Polsce ten współczynnik wynosi 132,4. W Czechach umiera też proporcjonalnie najwięcej osób na COVID-19. W ciągu ostatnich dwóch tygodni było to 4,9 na 100 000 osób. W Polsce w analogicznym okresie 1,9 osoby.
Czesi z drugą falą koronawirusa walczą od ponad miesiąca. 18 września znaleźli się na słowackiej koronawirusowej „czerwonej liście” jako kraj niebezpieczny. Przy wjeździe na Słowację wprowadzono obowiązek przedstawiania aktualnego negatywnego testu na COVID-19 lub obowiązek kwarantanny.
Te obostrzenia nie były tak dramatyczne jak na wiosnę, kiedy niemal zupełnie zamknięto granice między tymi państwami, teraz nie dotyczą np. pracowników transgranicznych. Jednak decyzja rządu w Bratysławie była symboliczna. Czesi i Słowacy to dwa narody, które przez dziesięciolecia mieszkały we wspólnym państwie i ich relacje ekonomiczne, polityczne i społeczne mają wymiar absolutnie szczególny.
Kilka dni później ofiarą nieudanej walki z COVID-19 w Czechach został minister zdrowia Adam Vojtěch, odwołany ze stanowiska po fali krytyki, która spadła na rząd w związku ze wzrostem liczby zachorowań.
Na stanowisku zastąpił go Roman Prymula, epidemiolog i były pełnomocnik rządu do spraw nauki i badań w dziedzinie ochrony zdrowia „Chcę stworzyć przestrzeń dla nowych rozwiązań w związku z pandemią koronawirusa” – komentował ustępujący minister.
Premier Andrej Babiš podkreślił, że zadaniem nowego ministra będzie przede wszystkim zagwarantowanie wystarczającej liczby łóżek w szpitalach dla chorych z koronawirusem oraz udoskonalenie systemu inteligentnej kwarantanny.
Sam Prymula podkreślił, że nie zamierza wprowadzać środków, które osłabią gospodarkę – zależy mu przede wszystkim na tym, by uświadomić obywatelom, jak kluczowy w obecnym czasie jest społeczny dystans i unikanie bliskich kontaktów. Ale w dniu, gdy padły te słowa – 21 września – zanotowano w Czechach 1476 nowych zakażeń koronawirusem, teraz jest ich niemal 6,5 razy więcej.
„Liczby są katastrofalne i prognoza nie jest dobra” – powiedział w czwartek premier Andrej Babiš. Czechy przygotowują łóżka dla chorych poza szpitalami.
W sobotę wojsko zacznie budować szpital polowy w Pradze. W hali targowej na Letňanach przygotowany zostanie szpital nawet na 500 łóżek. Wojsko zapowiada, że potrzebuje na to 10 dni.
Na początku wakacji wydawało się, że sytuacja jest opanowana. W lipcu na fali euforii mieszkańcy Pragi zorganizowali nawet ogromną imprezę pożegnalną dla koronawirusa – na zabytkowym Moście Karola stanął 500-metrowy stół. Jadło się, piło, uczestnicy zupełnie zapomnieli o społecznym dystansie.
„Chcemy świętować koniec kryzysu związanego z koronawirusem, pozwalając ludziom się spotkać i pokazując, że się tego spotkania nie boją – że nie mają obaw, by spróbować kanapki od sąsiada” – mówił wtedy organizator wydarzenia, Ondřej Kobza.
Od 5 października w Czechach obowiązuje stan nadzwyczajny. W piątek i sobotę poprzedzającą jego wprowadzenie u naszych sąsiadów odbyły się wybory do sejmików wojewódzkich i uzupełniające wybory do Senatu (co dwa lata Czesi zmieniają jego 1/3 składu).
Minister Prymula komentując wprowadzenie stanu nadzwyczajnego uspokajał jednak: „W żadnym wypadku nie znaczy, że zamierzamy wprowadzić takie ograniczenia, jak obowiązywały wiosną. Oznacza on po prostu ramy ustawodawcze, które umożliwią nam wprowadzenie ogólnych środków do walki z pandemią”.
Wprowadzono wówczas ograniczenia do 10 osób dla imprez w pomieszczeniach i 20 w przypadku imprez pod gołym niebem. Od tego czasu nauczanie w szkołach średnich odbywało się w formie zdalnej. W ślubach i pogrzebach mogło według tych regulacji uczestniczyć maksymalnie 30 osób.
Wprowadzono też dodatkowe wymogi względem zajęć szkolnych – lekcje muzyki miały się odbywać bez śpiewu, zaś wychowanie fizyczne miało zostać zastąpione przez spacery. Śpiew budził szczególne kontrowersje, dlatego zakazano także wszelkich „śpiewanych” przedstawień (koncerty, opery, musicale) oraz śpiewu na nabożeństwach.
Już kilka dni później te ograniczenia okazały się niewystarczające. Rząd zdecydował, że zamrożone zostaną wydarzenia kulturalne – swoje drzwi będą musiały zamknąć teatry, kina oraz ogrody zoologiczne.
Restauracje będą czynne do godziny 20 i do czterech ograniczona zostanie liczba osób przy jednym stoliku. Zakazano także udostępniania wi-fi w lokalach, by nie przesiadywała w nich młodzież. Zamknięto siłownie i baseny. Zakazano odwiedzin w szpitalach i domach seniorów. Na nauczanie zdalne przeszły też uczelnie wyższe, a wszelką aktywność na świeżym powietrzu ograniczono do 20 osób.
Najnowsze ograniczenia funkcjonują w Czechach od środy. Do tych wcześniejszych czeski rząd dodał zamknięcie szkół podstawowych i restauracji.
"Przepraszamy wszystkich rodziców, ale sytuacja wymaga radykalnych rozwiązań. Zamknięcie szkół jest tymczasowe i potrwa do 1 listopada" - stwierdził premier Andrej Babiš.
Władze apelują, by w przypadkach, w których jest to możliwe, korzystać z pracy zdalnej i tym samym ograniczyć podróże do pracy i z powrotem. Nie jest zalecana socjalizacja w grupach powyżej sześciu osób.
W Czechach wróciły też obowiązkowe maseczki – w pomieszczeniach zamkniętych, środkach komunikacji oraz na przystankach i peronach. Nie ma obowiązku noszenia maseczek na świeżym powietrzu. "W kwestii maseczek ochronnych zdecydowaliśmy się na łagodniejszy krok, niż wiele innych państw, łącznie z sąsiednią Słowacją" – podkreślił minister zdrowia Roman Prymula.
Większość ograniczeń obowiązuje do 3 listopada, kiedy kończy się stan wyjątkowy. Otwarcie szkół zaplanowano na 1 listopada.
Ograniczenia uderzyły także w hokej, czyli czeski sport narodowy. Z racji tego, że trening w halach jest zabroniony, a na zewnątrz może w nim uczestniczyć jedynie sześć osób, hokeiści klubu HC Oceláři Trzyniec – mistrzowie Czech z 2019 roku – trenują po polskiej stronie granicy w Cieszynie.
Centrum pro výzkum veřejného mínění (Centrum Badań Opinii Publicznej) 12 października opublikowało badania (5 - 20 wrześniu), jak Czesi oceniają działania państwa i jego instytucji w walce z pandemią koronawirusa.
Okazuje się, że spada wiara Czechów w skuteczność rządowych obostrzeń przeciwepidemicznych. Jeszcze w czerwcu 86 proc. widziało w nich sens, w lipcu 61 proc, we wrześniu już tylko 48 proc.
Część Czechów nie chce być obojętnych i angażuje się w walkę z COVID-19. Władze Ostrawy zaapelowały do mieszkańców, by ci zgłaszali się jako wolontariusze do pomocy m.in. w szpitalach i domach opieki społecznej. „Poślemy was tam, gdzie będziecie chcieli pomóc. Szukamy wolontariuszy i pracowników-ochotników, którzy za swoją pracę otrzymają normalną zapłatę" - apelował Ivo Vondrák, hetman, czyli odpowiednik polskiego marszałka województwa morawsko-śląskiego.
Władze dla chętnych, którzy nie chcą narażać swoich rodzin, przygotowały mieszkania. Organizatorzy informują, że w ciągu tygodnia do pomocy zgłosiło się około 100 osób.
Pomagają też hotelarze, którzy zaoferowali 3 tys. miejsc w hotelach dla osób będących na kwarantannie lub łagodnie chorych na koronawiursa.
Operator komórkowy rozsyła swoim klientom SMS z prośbą ministerstwa zdrowia o pobranie specjalnej rządowej aplikacji. T-Mobile zaoferował też szpitalom i sanepidom internet bez limitu.
Czeski start up Cogvio przygotował z kolei aplikację, które pomaga ustalić, czy osoba ma koronawirusa czy jedynie lekkie przeziębienie. Doradzi, czy internauta powinien zostać w domu, odwiedzić lekarza czy natychmiast dzwonić na pogotowie. Wystarczy odpowiedzieć na dwadzieścia pytań pod adresem covidbot.medevio.cz.
W walkę z koronawirusem w Czechach zaangażowane są także sądy. Sąd w Nowym Jiczynie skazał na trzy lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata 32-letnią kobietę, która w połowie maja pomimo stwierdzonego koronawirusa umyślnie nie dotrzymała obowiązku kwarantanny. W tym czasie chodziła na zakupy i jeździła taksówką, a w miejscach publicznych nie nosiła maseczki. Została aresztowana i zwolniona przed zakończeniem śledztwa. Wyrok nie jest prawomocny.
Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”
Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”
Komentarze