Sprawdzamy, ile testów trzeba zrobić, by wykryć zakażonego człowieka. Najpierw były to 42 testy, teraz już tylko 22-23, przy czym im więcej będzie testów, tym więcej znajdziemy zakażonych. Ale porównanie z 16 krajami UE, dla których mamy dane, są optymistyczne: wytropienie wirusa testem jest u nas wciąż trudniejsze niż gdzie indziej. Czyli wirusa mamy mniej
OKO.press sprawdza jaka jest wykrywalność zakażeń w Polsce, to znaczy ile osób trzeba zbadać, by znaleźć jedną zainfekowaną osobę. I porównujemy to z innymi krajami. Wyniki są optymistyczne.
Wyjdźmy od danych z soboty 21 marca 2020, bo pełnej informacji o niedzieli jeszcze nie ma. Według twittów ministerstwa zdrowia w ramach "diagnostyki pod kątem koronawirusa przebadano 15 084 próbki". A zakażeń było 536.
Innymi słowy, od 3 marca, gdy prowadzono już testy (choć pierwszy przypadek potwierdzono dopiero 4 marca) wykonano 15 084 próbki, by wykryć 536 przypadków. Zakładając, że zgodnie z wyjaśnieniem ministerstwa zdrowia "próbka" to "osoba" (nawet, gdy test jest powtarzany), oznacza to, że
aby wyłowić jedną zarażoną osobę sprawdzano do tej pory w Polsce 28 osób (dokładniej 28,1).
Można uznać, że im więcej próbek trzeba wykonać dla znalezienia jednego zakażonego, tym zakażonych jest mniej, bo tym trudniej ich wykryć.
Zbadajmy to dokładniej. W pierwszych dniach epidemii do 13 marca:
W następnych dniach od 13 marca (gdy suma testów wynosiła 2885) do 21 marca (suma = 15 084) wykonano 12 199 testów
Aby wykryć jednego zakażonego badano już tylko 26 osób.
W ostatnich trzech dniach (czwartek-sobota) liczba testów wzrosła o 5569, a przypadków zakażenia o 249. To oznacza, że aby wykryć jeden przypadek trzeba obecnie wykonać 22 testy (dokładnie 22,4). Wykres przyjął postać niemal prostoliniową, co może oznaczać, że taka jest obecnie charakterystyka stanu epidemii i jej wykrywania w Polsce.
Oznacza to np., że aby znaleźć kolejne 1000 zakażonych osób należałoby wykonać 22,5 tys. testów, czyli więcej niż wszystkich do tej pory.
Spadek liczby testów potrzebnych do znalezienia jednego przypadku - z 42 w pierwszych dniach epidemii do 22-23 w kolejnych 8 dniach można tłumaczyć na dwa sposoby:
Zapewne zachodzą oba przypadki jednocześnie, ale przy tak restrykcyjnych zasadach wyboru osób do testów (kontakt z wirusem plus objawy choroby) kluczowy musi być ten drugi czynnik.
Pytanie, czy skuteczność testów w wykrywaniu zakażenia na poziomie 1:28 od początku epidemii to dużo, czy mało?
Na szczęście możemy zbliżyć się do odpowiedzi porównując Polskę z innymi krajami. Musimy tylko ustalić, ile trzeba było zrobić testów, by znaleźć jedną osobę zakażoną w Niemczech, Francji, Czechach... I sprawdzić, jak to się ma do Polski.
Aby dokonać tego porównania trzeba znać liczbę testów wykonanych w innych krajach i odpowiadającą im liczbę zakażeń, przy czym - co kluczowe - obie dane muszą pochodzić z tego samego dnia.
Zestawienie według danych z 16 krajów UE dostępnych 20 marca 2020 daje wynik zaskakujący i pocieszający. Tego dnia w Polsce potrzeba było aż 30,8 testów i był to najwyższy wynik w Europie.
To może oznaczać, że intensywność epidemii w Polsce była do tej pory najmniejsza.
Jak widać, Polska wyprzedziła dwa kraje, które zasłynęły w Europie największą liczbą testów w stosunku do liczby mieszkańców: Norwegię (aż 8147 testów na milion mieszkańców) i Niemcy (2017 testów na milion). Bez porównania więcej niż w Polsce (tylko 344, 20 marca).
Mimo tak dużej liczby testów łatwiej tam było niż w Polsce wychwycić osoby zarażone. To wskazuje, że musi ich być znacznie więcej, bo w Polsce docieramy w testami tylko do grup najbardziej zagrożonych.
Węgry i Litwa są w początkowej fazie epidemii, co może tłumaczyć ich dobry wynik. Najgorzej wypadają kraje, gdzie epidemia szaleje, a testów jest stosunkowo mało: Francja, gdzie wystarczyło zbadać niecałe 7 osób, by znaleźć jedną zakażoną i Hiszpania, gdzie na każde dwie badane jedna była zarażona.
To oczywiście nie znaczy, że co drugi człowiek w Hiszpanii jest zarażony, bo 30 tys. testów zrobiono tam głównie w grupach zagrożonych, ale pokazuje, jak duża jest tam skala epidemii.
Wskaźnik Włoch jest na pozór lepszy niż w Hiszpanii - 4,4 testy dają jedną zarażoną, ale ten wynik jest przerażający, bo do 20 marca przebadano prawie 207 tys. osób. To dowodzi, jak rozszalała się epidemia w tym kraju.
Korea, której udało się znacznie spowolnić rozwój epidemii wykonała dużą liczbę badań - 143,5 tys. (ok. 2800 na milion). Wynik lepszy niż w Polsce wskazuje, że epidemia jest tam w odwrocie.
Dane Rosji trudno uznać za wiarygodne, ogromna liczba testów nie wykazała praktycznie śladu epidemii.
Korzystaliśmy z zestawienia liczby testów przygotowanego przez portal Our World in Data, prowadzony głównie przez badaczy z Uniwersytetu Oxford. 20 marca przedstawili wykres, na którym widać zależność, którą pokazaliśmy wyżej na polskich danych: im więcej testów przeprowadzanych przez kraje, tym więcej wykrytych przypadków zakażenia.
Zaletą ich pracy jest zebranie wiarygodnych danych o liczbie testów, słabością jest jednak to, że liczby wykrytych przypadków podawane są zawsze z popołudnia 20 marca, a dane o testach są często wcześniejsze.
Korzystając z portalu world0meter skorygowaliśmy ten błąd odszukując odpowiednie dla dni pomiaru testów liczby osób zarażonych. W tabeli poniżej podajemy kolejno: dzień pomiaru, liczbę testów wykonanych do tego dnia i liczbę wykrytych zakażeń.
Uwaga! Aby uzyskać porównywalność krajów przyjęliśmy zasadę, że:
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze