0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Pietrzyk / Agencja GazetaTomasz Pietrzyk / Ag...

Polska zaczyna być krajem imigrantów? Oczywiście wzrost liczby osób z Ukrainy w Polsce nie zaczął się wczoraj, a polskie problemy z demografią to żadna nowość. Ale wygląda na to, że mamy powoli ilościowy przełom.

Wskazują na to dane finansowe.

Miliardy wysyłane za granicę

W pierwszym kwartale 2021 roku obcokrajowcy pracujący w Polsce wytransferowali z naszego kraju rekordową kwotę pieniędzy, bliską 5 mld złotych. W stosunku do pierwszego kwartału 2020 to wzrost o ponad jedną trzecią! (35 proc.). To porównanie ma jeden mankament - w marcu zeszłego roku zaczęła się w Polsce epidemia i dane z marca są już wadliwe. Ale jeśli porównamy to także z 2019 rokiem, wzrost będzie bardzo duży. Kwota wytransferowanych środków przed czwartym kwartałem 2020 tylko raz – w trzecim kwartale 2019 roku - przekroczyła cztery miliardy złotych. Na koniec 2020 roku było to już blisko 4,5 mld złotych, a w pierwszym kwartale 2021 roku - prawie pięć miliardów.

Według tych samych danych - pochodzących od NBP - większość tych środków płynie na Ukrainę. „W strukturze geograficznej nadal dominowały transfery przekazane na Ukrainę. Wyniosły one 4,1 mld zł i stanowiły 81,7 proc. wszystkich środków. Rok wcześniej pracownicy z Ukrainy przekazali do swojego kraju 3,0 mld zł” – czytamy w raporcie NBP.

Polacy nie wracają

Jednocześnie spada ilość pieniędzy, jakie Polacy przysyłają do kraju z imigracji. Czy to znaczy, że Polacy w końcu – tak jak chciało Prawo i Sprawiedliwość – wracają do Polski? Niekoniecznie.

„Nie mamy systemu zbierania danych, który pozwoliłby stwierdzić, że obecnie do kraju wraca więcej Polek i Polaków, niż wyjeżdża, bo nie mamy w Polsce instrumentów, które pozwalałby na bieżąco monitorować, kto wyjeżdża z Polski, a kto wraca” – mówiła OKO.press Agnieszka Kulesa, ekonomistka CASE (Center of Social and Economic Reserach). „O liczbie Polek i Polaków przebywających za granicą zawsze dowiadujemy się z opóźnieniem ze względu na to, że musimy polegać na danych gromadzonych przez inne państwa”.

Co mówią nam dane o pieniądzach imigrantów i emigrantów?

„Obecne wyniki sugerują dużą zmianę, głównie po stronie wzrostu legalnych imigrantów w Polsce, którzy więcej zarabiają i więcej transferują” – komentuje dla OKO.press Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego – „Z kolei po stronie polskich emigrantów mamy spadek transferów z Wielkiej Brytanii, gdzie od dwóch lat spada polska emigracja. A ci, którzy tam zostali to, najpewniej są tam już od dłuższego czasu i zdecydowanie chętniej akumulują środki do życia na miejscu, zamiast wysyłać je do kraju”.

Wykres pokazujący te dane od 2016 roku przygotowany przez nas z pomocą Andrzeja Kubisiaka prezentuje się tak:

Widać, że w ciągu ostatnich pięciu lat ilość pieniędzy od polskich emigrantów sukcesywnie (choć łagodnie) spada. W tym samym czasie imigranci z Polski potroili liczbę pieniędzy wysyłanych do domu.

Pandemia nie wygoniła imigrantów

Z porównania obu linii trudno wyciągać bardzo konkretne wnioski, ale dwie widać na pewno. Po pierwsze Polacy za granicą zaczynają czuć się jak u siebie, powoli osłabiają związki z krajem. Po drugie: potwierdza się też to, że pandemia nie sprawiła, że imigranci masowo opuścili Polskę.

W 2020 roku imigrantów było mniej niż rok wcześniej - trudno, żeby było inaczej w pierwszym roku pandemii, z obostrzeniami, jakich pewnie już nie zobaczymy. Liczba comiesięcznych rejestracji na pobyt krótkoterminowy i pracę sezonową spadła jednak tylko na początku pandemii. W styczniu 2020 roku Ukraińcy w Polsce złożyli takich wniosków 160 tys., a w kwietniu było to zaledwie 50 tys. Ale już w czerwcu było to aż 180 tys.

Widać to też na wykresie, podobnie jak widać też silny wzrost na przełomie 2020 i 2021 roku.

Przeczytaj także:

Ukraińcy zostaną

Imigranci są w Polsce kojarzeni z niskopłatnymi, sezonowymi pracami. W raporcie NBP z lipca 2020 o imigracji czytamy:

„Prawie 60 proc. firm zatrudnia imigrantów jedynie przy pracach fizycznych niewymagających kwalifikacji”.

Raport powstał na podstawie badań ankietowych. W tym samym badaniu przeczytamy:

„W ciągu ostatnich pięciu lat silnie wzrósł odsetek imigrantów deklarujących chęć pozostania na dłużej lub nawet na stałe w Polsce. Ponad połowa imigrantów w Polsce przebywa razem z przynajmniej jednym członkiem rodziny. Oznacza to wzrastającą tendencję do migracji osiedleńczej. Z czasem wysoka obecnie skłonności imigrantów do przesyłania środków do kraju rodzinnego powinna się zmniejszać”.

Tak jak Polacy na zachodzie zatrzymują się na stałe i wysyłają do kraju coraz mniej pieniędzy, tak to samo czeka Ukraińców w Polsce. To naturalne zjawisko. Jeżeli stosunkowo blisko jest dostępny rynek pracy bardziej rozwiniętego kraju, to część niskowykwalifikowanych pracowników wyjedzie tam, bo płaca jest zauważalnie wyższa. To powoduje lukę na tym rynku pracy, którą mogą wypełnić pracownicy z innego, słabiej rozwiniętego kraju.

W czasach PRL takie migracje były rzadsze. Przez pierwsze 15 lat po 1989 roku rynki pracy na Zachodzie nie były tak otwarte na Polaków, jak po wejściu do Unii Europejskiej. Po fali emigracji w pierwszych latach członkostwa w UE, to my otworzyliśmy się na pracowników zza granicy - najbardziej polskim rynkiem pracy zainteresowani byli Ukraińcy. PiS oficjalnie o zapraszaniu imigrantów mówi mało, by nie denerwować ksenofobicznej i nacjonalistycznej części prawicowego elektoratu. Ale jest to zjawisko, którego nie można już zatrzymać.

W 2021 roku widać, że monoetniczny charakter Polski - konsekwencja XX-wiecznych totalitaryzmów - kończy się na naszych oczach.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze