PiS twierdzi, że do Polski wraca więcej osób niż wyjeżdża. „Nie mamy systemu zbierania danych, który pozwoliłby stwierdzić, że teraz do kraju wraca więcej Polek i Polaków, niż wyjeżdża" - mówi OKO.press ekonomistka Agnieszka Kulesa. W dodatku do powodów do emigracji dochodzi nowy - jak najdalej od PiS
Partia PiS zapewnia, że dzięki polityce gospodarczej rządu Polki i Polacy chętniej wracają z emigracji. W takim tonie wypowiadał się w niedzielę 4 lipca 2021 roku w Polsat News Radosław Fogiel, zastępca rzecznika PiS komentując powrót Donalda Tuska do polityki.
Cieszę się z powrotu Donalda Tuska. Cieszę się z każdego Polaka wracającego z emigracji zarobkowej za rządów PiS. Pierwszy raz od wielu lat mamy więcej wracających z zagranicy niż wyjeżdzających.
Fogiel nie ma racji. Po pierwsze nie można stwierdzić, że do Polski wraca z zagranicy więcej osób niż wyjeżdża, bo nie ma danych na ten temat. Po drugie powody powrotów Polek i Polaków z emigracji są różne i nie można powiedzieć, że robią to chętniej przez rządy PiS.
W dodatku wyjazdy w minionym roku były ograniczone ze względu na pandemię i restrykcje swobody przemieszczania się wewnątrz UE. A od 2015 roku pojawiła się nowa motywacja emigracji Polek i Polaków za granicę - zagrożenie dla ich praw pod rządami PiS.
Po kolei.
„Nie mamy systemu zbierania danych, który pozwoliłby stwierdzić, że obecnie do kraju wraca więcej Polek i Polaków, niż wyjeżdża, bo nie mamy w Polsce instrumentów, które pozwalałby na bieżąco monitorować kto wyjeżdża z Polski, a kto wraca” - mówi OKO.press Agnieszka Kulesa, ekonomistka CASE (Center of Social and Economic Reserach).
„Nawet liczby Polek i Polaków, którzy mieszkają za granicą są szacunkowe i nie można ich traktować jako twardych danych, dlatego jestem zaskoczona pewnością, z jaką zostały wypowiedziane te słowa. O liczbie Polek i Polaków przebywających za granicą zawsze dowiadujemy się z opóźnieniem ze względu na to, że musimy polegać na danych gromadzonych przez inne państwa”.
Najnowsze dane dotyczące Polaków przebywających za granicą Główny Urząd Statystyczny opublikował w 2018 roku. "Wskazują one na to, że liczba osób przebywających za granicą to ponad 2,45 mln, zmniejszyła się ona o 85 tys. w stosunku do roku 2017. Nie mamy jednak danych w czasie rzeczywistym i nie możemy zweryfikować czy dziś do Polski przyjeżdża więcej osób niż wyjeżdża” - mówi Kulesa.
„To nieprawda, że pierwszy raz od wielu lat mamy więcej wracających z zagranicy niż wyjeżdżających" - mówi OKO.press Dominik Owczarek z Instytutu Spraw Publicznych.
Podkreśla, że spadek migracji o 85 tysięcy w 2018 roku nie daje podstaw, aby mówić o tendencji spadkowej. Bo tendencje spadku i wzrostu powinno diagnozować się w odniesieniu do dłuższych okresów niż dwa lata. "Dane GUS nie dają jeszcze podstaw, aby twierdzić, że nastąpił spadek emigracji. Może dane za 2021 zmienią ten wniosek".
„Fala emigracji zarobkowych Polek i Polaków nastąpiła po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku. Ale potem najwięcej osób zdecydowało się na wyjazd z kraju w latach 2015-2018” – mówi OKO.press Kseniya Homel, badaczka w projekcie NIEM Program Polityki Europejskiej i Migracyjnej z Instytutu Spraw Publicznych. Oznacza to, że najwięcej Polek i Polaków zaczęło wyjeżdżać właśnie na początku rządów PiS. W 2015 roku nie zaczęli - jak sugeruje zastępca rzecznika PiS - wracać.
Homel podkreśla, że nie jest łatwo oszacować liczbę Polaków wyjeżdżających i wracających do kraju ze względu na różne systemy ewidencjonowania przepływów migracyjnych, które funkcjonują w poszczególnych krajach. Najnowsze dane GUS pokazują, że od 2015 roku do 2018 roku liczba osób, które przebywają za granicą na pobyt czasowy (czyli ponad dwa miesiące) cały czas rosła. W tych latach Polek i Polaków nie wyjeżdżało mniej, a więcej (raport nie obejmuje osób, które wyjeżdżały na stałe).
Według GUS w 2004 roku na pobyt czasowy wyjechało 1 mln Polek i Polaków. Ale w 2015 roku było ich już 2 mln 397. W kolejnych latach liczba osób wyjeżdżających z Polski cały czas się zwiększała – w 2016 roku wyjechało 2 mln 515 osób, w 2017 roku 2 mln 540. W 2018 roku kraj opuściło 2 mln 455 mieszkańców.
„Na wyjazd za granicę mniej osób zaczęło decydować się od 2018 roku. Nie możemy dokładnie oszacować czy więcej Polaków wraca zza granicy niż wyjeżdża, bo nie mamy takich danych. Na pewno do Polski przyjeżdża więcej imigrantów, osób z krajów spoza Unii Europejskiej, niż wraca Polek i Polaków”.
Według Urzędu ds. Cudzoziemców 1 stycznia 2021 roku ważne dokumenty pobytowe w Polsce posiadało 457 tys. cudzoziemców. Największe grupy stanowili obywatele: Ukrainy – 244,2 tys. osób, Białorusi – 28,8 tys., Niemiec – 20,5 tys., Rosji – 12,7 tys., Wietnamu – 10,9 tys., Indii – 9,9 tys., Włoch – 8,5 tys., Gruzji – 7,9 tys., Chin – 7,1 tys. oraz Wielkiej Brytanii – 6,6 tys.
Polacy wyjeżdżają w pierwszej kolejności do Wielkiej Brytanii, Niemiec i Holandii, a przez ostatnie lata popularnym kierunkiem wyjazdów stała się Norwegia. Najwięcej polskich emigrantów przebywało w 2018 roku w Niemczech (706 tys.), Wielkiej Brytanii (695 tys.), Holandii (123 tys.) oraz w Irlandii (113 tys.).
„Migracje z Polski to głównie migracje ekonomiczne, które rosły do 2017 roku z różną dynamiką, a w 2018 i 2019 roku utrzymywały się na zbliżonym poziomie. Najczęstszym powodem wyjazdów jest praca” – mówi OKO.press Dominik Owczarek z Instytutu Spraw Publicznych. „Wynagrodzenie jest kilkukrotnie wyższe niż w Polsce. Polkom i Polakom – nawet jeżeli uwzględnią zagraniczne ceny – bardziej opłaca się podejmować pracę poniżej kwalifikacji i w gorszych zawodach, niż zostawać w Polsce”.
Departament Statystyki Narodowego Banku Polskiego w 2019 roku opublikował raport, w którym podkreśla, że choć w ostatnich latach pojawiły się nowe kierunki migracji (oprócz Wielkiej Brytanii doszła Norwegia czy Holandia, które są równie atrakcyjne jeżeli chodzi o rynek pracy), najważniejszą motywacją wyjazdów i pozostawania na emigracji są wynagrodzenia netto, których mediany (środkowe wynagrodzenia) za granicą są około dwa razy wyższe niż w Polsce. A dominanty (najczęstsze wynagrodzenia) są 2,0-3,6 razy wyższe niż w Polsce.
Potwierdzają to dane Eurostatu, z których wynika, że najczęściej spotykaną motywacją wśród osób emigrujących do Irlandii i Wielkiej Brytanii jest chęć uzyskiwania zarobków wyższych niż miało to miejsce w Polsce. To motywacja szczególnie istotna dla mężczyzn, pracowników fizycznych i osób pochodzących z małych miasteczek.
"Warto zwrócić uwagę na środki finansowe, które są przekazywane zza granicy do budżetu kraju. Polacy z emigracji przesyłają do budżetu państwa strumień finansowy. Według raportu NBP za pierwszy kwartał 2020 roku Polacy przesłali bliskim osobom 4 mld zł. To duży zastrzyk finansowy dla gospodarki" - podkreśla Homel.
Zwraca uwagę na tzw. "województwa wypychające", czyli miejsca w Polsce, z których Polacy emigrują za granicę najczęściej. Takimi miejscami, jak wynika z raportu Biura Analiz Sejmowych "Migracje Polaków" opracowanego w 2015 roku, są województwa podkarpackie, małopolskie i podlaskie.
„Polacy na emigracji utrzymują gospodarkę w tych województwach. Trudno zachęcić osoby wykształcone i dobrze zarabiające do powrotu do Polski" - mówi Homel.
"Najczęściej, jeżeli Polki i Polacy wyjeżdżają za granicę i chcą zmienić miejsce zamieszkania, to przenoszą się do innego kraju, ale nie wracają do Polski. Jeżeli na przykład po brexicie stracili możliwość zostania Wielkiej Brytanii, to jadą do Niemiec albo do Holandii".
„Ale są też inne powody. Młodzi ludzie wyjeżdżają, aby się uczyć – na kursy językowe i zawodowe, do szkół średnich i na studia” – mówi Owczarek. „Kolejną motywacją do emigracji jest rodzina. Dzieci dołączają do rodziców, partner lub partnerka do drugiej osoby, która pracuje i mieszka za granicą” – mówi Owczarek.
Ważnym elementem wyjazdów Polek i Polaków jest też kwestia bezpieczeństwa socjalnego, dostęp do opieki nad dziećmi, do ochrony zdrowia, której nie mają zapewnionej w Polsce. „Warunki życia na Zachodzie są lepsze, żyje się tam po prostu łatwiej” – mówi Owczarek.
Od początku rządów PiS w 2015 roku pojawiła się nowa motywacja emigracji Polek i Polaków za granicę - zagrożenie dla rządów prawa. „Na decyzję o wyjeździe z kraju wpływa sytuacja polityczna. Po zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce zauważyłam, że wiele osób zaczęło uznawać, że Polska nie jest dobrym i bezpiecznym krajem dla młodych kobiet. Tymczasem za granicą kobiety mają dostęp do diagnostyki, leczenia, a także bezpiecznej aborcji" - mówi Homel. Podkreśla, że coraz więcej osób dyskryminowanych zastanawia się nad wyjazdem z Polski.
PiS twierdzi, że wyjazdy Polek i Polaków może ograniczyć rekordowo niskie bezrobocie. Eurostat w najnowszym raporcie podaje, że stopa bezrobocia wyniosła w Polsce w 2021 roku 3,1 proc. wobec 3,2 proc. w grudniu 2020 roku. To najniższy wskaźnik wśród państw Unii Europejskiej. Liczba bezrobotnych w pierwszym miesiącu 2021 r. wyniosła 531 tys. wobec 542 tys. w grudniu.
Dobra sytuacja gospodarcza w Polsce – według prognoz NBP - wpływa na ograniczenie odsetka emigrantów planujących pozostanie na emigracji na stałe i wzrost liczby osób planujących powrót do Polski w dalszej przyszłości (za minimum 3 lata).
Ale najniższe bezrobocie nie wystarczy. „W Polsce nadal nie jest dobrze rozbudowana ochrona socjalna dla rodzin, ograniczony jest dostęp do leczenia. Polki i Polacy uwzględniają, że wrócą, ale warunki za granicą są lepsze” – mówi Owczarek.
„Z Wielkiej Brytanii więcej Polek i Polaków wyjechało po brexicie. Ale powrót do Polski często był krótkoterminowy” - mówi Agnieszka Kulesa. „Większość z moich badanych stwierdziła, że zostaje w Wielkiej Brytanii, bo ma tam pracę, rodzinę, dzieci chodzące do szkół i przedszkoli”.
Kulesa podkreśla, że decyzja o powrocie zależy od sytuacji życiowej. Na powrót decydują się często osoby, które mają w Polsce bliskich w starszym wieku (ale wynika to z badan jakościowych, a nie ilościowych).
"Patrząc na rok 2020 możemy powiedzieć, że część osób zdecydowała się chwilowo wrócić do Polski, aby przeczekać okres pandemii koronawirusa. Polki i Polacy - jeżeli opuszczają kraj emigracji – często wyjeżdżają potem do innego kraju. Do Niemiec, Holandii czy Norwegii. Ale nie wracają do Polski”.
Na wyjazdy Polek i Polaków z kraju podczas pandemii koronawirusa wpłynąć mogły też ograniczenia przemieszczenia się w UE.
Według badań przeprowadzonych przez Biuro Analiz Sejmowych w decyzji o powrocie do Polski dominują powody związane z życiem rodzinnym (tęsknota za rodziną w Polsce lub towarzyszenie innym członkom rodziny w powrocie) oraz ze zmianami w życiu zawodowym, które nastąpiły za granicą (np. zakończenie kontraktu, utrata pracy, problemy ze znalezieniem kolejnej).
„Rząd planuje wprowadzić ulgę podatkową dla osób wracających do Polski. To ważna zmiana, ale nie dla wszystkich" - mówi Kulesa. Taka propozycja została zawarta w Polskim Ładzie. Byli emigranci przez pierwsze dwa lata po powrocie będą mieli 80 tys. zł kwoty wolnej od podatku. Pozostali obywatele 30 tys. zł. I to już jest kontrowersyjne, a do tego nie wystarczy.
"Ulga podatkowa to za mało, aby zachęcić kogoś do powrotu. Należałoby wprowadzić zmiany, które poprawiłyby jakość życia w Polsce" - mówi Kulesa.
Chodzi m.in. o: zwiększenie dostępu do żłobków i przedszkoli, polepszenie jakości systemu edukacji, dostęp i lepszy system opieki zdrowotnej, wyższe wynagrodzenia czy zmniejszenie obciążeń, w tym biurokratycznych, związanych z prowadzeniem własnej działalności gospodarczej. Same zachęty czy obietnice czy zachęty nie skłonią Polek i Polaków do powrotu i będą miały mary skutek".
Tymczasem MSWiA w projekcie polityki migracyjnej ogranicza prawo pobytu i obywatelstwa tylko dla tych, którzy przyjmą "polskie wartości kulturalne i religijne" jako swoje. Pisaliśmy o tym tutaj:
Uchodźcy i migranci
Radosław Fogiel
Prawo i Sprawiedliwość
Rząd Mateusza Morawieckiego
emigracja
polityka migracji
rząd
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.
Komentarze