0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.plFot . Robert Kowalew...

Afera związana ze sprzedażą działki przeznaczonej pod budowę kolei do CPK nie gaśnie. Państwowe organy zastanawiają się, jak odzyskać teren, przez który mają przebiegać tory do Centralnego Portu Komunikacyjnego. Z kolei Wirtualna Polska w kolejnym tekście poświęconym temu tematowi zarzuca obecnym władzom opieszałość w sprawie.

Jak KOWR pozbył się ważnej działki?

Sprawa wyszła na jaw dzięki publikacji dziennikarza WP.pl Szymona Jadczaka. Chodzi o teren w miejscowości Zabłotnia, przez który przebiega projektowana linia Kolei Dużych Prędkości (KDP) prowadząca z Warszawy do Łodzi przez Centralny Port Komunikacyjny. Działka mogłaby być przekazana przez KOWR spółce CPK, powołanej w celu budowy nowego lotniska w Baranowie i prowadzących do niej linii kolejowych. Mogłaby, ale

po wyborach parlamentarnych 2023, jeszcze przed przejęciem władzy przez rząd Donalda Tuska, podległy PiS-owi Ośrodek zdecydował o sprzedaży terenu dotychczasowemu dzierżawcy za 22,8 mln złotych, ale 160-hektarowa działka zdążyła wielokrotnie zdrożeć

– według informacji WP.pl warta jest około 400 mln.

Teren jest wciąż objęty decyzją środowiskową dającą zielone światło na budowę torów. Prawo daje spółce CPK możliwość wywłaszczenia wąskiego paska, przez który będzie przechodzić linia KDP. W tej sytuacji w grę wchodzić będzie wtedy najpewniej kilkunastomilionowe odszkodowanie. Od członka zarządu CPK Piotra Rachwalskiego dowiedzieliśmy się, że wywłaszczenie jest najbardziej prawdopodobną z opcji. Na pozostałym terenie mogłaby znaleźć się baza logistyczna potrzebna do obsługi połączeń z na linii Warszawa-Łódź, rozgałęziającej się potem w kierunku Poznania i Wrocławia. Mogłaby, ale KOWR sprzedał działkę.

KOWR we wtorek: nie możemy odzyskać działki. KOWR w środę: mamy do niej prawo

Wydawało się więc, że jedynie wywłaszczenie daje szansę na przejęcie skrawka działki potrzebnego do budowy linii dużych prędkości. W środę (29 października 2025) Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa wyjawił jednak, że będzie starał się o odzyskanie całości przekazanego Wielgomasowi terenu po cenie odsprzedaży, a w przypadku braku zgody pójdzie ze sprawą do sądu. To może zaskakiwać. Do tej pory KOWR twardo dawał do zrozumienia, że przejęcie działki będzie niemal niemożliwe.

Ośrodek tłumaczył, że mógłby zażądać zwrotu działki za pierwotną stawkę w ciągu pięciu lat od sprzedaży, ale nie występuje żadna z umownych przesłanek, które by do tego uprawniały. Opisują one przede wszystkim sytuacje, w których nowy właściciel wykorzystywałby działkę na cele niezgodne z przeznaczeniem określonym w umowie – czyli na działalność pozarolniczą, lub przeznaczenie to zmieniłoby się w miejscowym planie zagospodarowania.

Przeczytaj także:

„Według posiadanych przez KOWR informacji, żadna z powyższych przesłanek dotychczas nie zaistniała, zatem brak jest obecnie podstaw do ewentualnego wykonania przez KOWR umownego prawa odkupu. W przypadku zaistnienia przesłanki przewidzianej w umowie sprzedaży Dyrektor Generalny KOWR złoży oświadczenie o wykonaniu prawa odkupu, niezwłocznie po jej wystąpieniu” – przekazywał Ośrodek.

W środę (29 października) doszło do zwrotu w sprawie. Szef KOWR Henryk Smolarz poinformował, że Ośrodek skierował do Wielgomasa pismo z „pilnym” wezwaniem do odsprzedaży działki.

Co miał na myśli Wielgomas?

Wbrew wcześniejszym zapewnieniom KOWR Smolarz stwierdził, że Ośrodek ma prawo domagać się odkupu terenu za stawkę 22,8 mln złotych. Jednocześnie, dopytywany o to w czasie konferencji prasowej, nie potrafił wskazać na przesłankę, która zmuszałaby Wielgomasa do sprzedaży. Żadna z przesłanek nie zaistniała, wszystko to zależy od zgody właściciela, potwierdzał szef państwowej jednostki. Jeśli wiceprezes Dawtony jej nie wyrazi, KOWR będzie starał się o zmianę przeznaczenia działki w planie miejscowym lub przeznaczenie jej w całości na cel publiczny – co również uprawniałoby Ośrodek do jej odkupienia. Problem w tym, że takie procedury trwają, a czas mija. Przeprowadzenie transakcji jest możliwe przez pięć lat od sprzedaży terenu – czyli jeszcze przez trzy lata.

„Oddział warszawski KOWR przez wiele miesięcy występował o to, aby zdobyć kontakt i porozumieć się z właścicielem działki, z panem Wielgomasem” – mówił Henryk Smolarz.

KOWR, występując o wykup gruntów, opiera się jedynie na oświadczeniu Wielgomasa ze środy. Jak przekonywał Smolarz, jego część można zinterpretować jako wyraz woli odsprzedaży nieruchomości.

Czy tak rzeczywiście jest? W swoim piśmie właściciel nieruchomości wskazuje, że „KOWR może w każdej chwili skorzystać z zapisanego prawa odkupu do grudnia 2028”. Problem w tym, że możliwość ta wciąż obarczona jest przesłankami, z których żadna do tej pory nie zaistniała.

Nowy właściciel działki twierdzi, że został wbrew swojej woli wplątany w polityczną grę, czego zupełnie się nie spodziewał. W piśmie podkreśla, że w momencie zakupu terenu nie miał pojęcia o zamiarze wykorzystania działki pod działalność CPK. „Każdy prowadzący działalność produkcyjną związaną z rolnictwem, kto jest dzierżawcą gruntów rolnych od KOWR i kogo zamiarem jest rozwijanie prowadzonej działalności rolniczej, chce nabyć dzierżawione nieruchomości na własność” – wyjaśniał Wielgomas, który dzierżawił teren od 2008 roku. Co więcej, umowa zawiera też zakaz zbywania działki przez 15 lat.

Wszystko wskazuje więc na to, że KOWR ma związane ręce, a działanie Ośrodka ma jedynie symboliczne znaczenie. Działka ma nowego właściciela, który nie chce jej sprzedać i wywiązuje się z postanowień umowy. Jedynym realistycznym scenariuszem, który pozwoli na przeprowadzenie torów przez ten teren, jest prawdopodobnie wywłaszczenie wąskiego paska przylegającego do linii kolejowej.

Tory do CPK i polityczny wstrząs

Sprawa wywołała wstrząs w Prawie i Sprawiedliwości. W reakcji na doniesienia Jarosław Kaczyński zdecydował o zawieszeniu w prawach członka ówczesnego ministra rolnictwa Roberta Telusa i jego zastępcy Rafała Romanowskiego, którzy mieli decydujący głos w sprawie. Sprzedana działka należała do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Zawieszony w prawach członka PiS został również były szef KOWR Waldemar Humięcki.

Szymon Jadczak w kolejnej publikacji uderza jednak w ekipę Donalda Tuska i władze Centralnego Portu Komunikacyjnego powołane już po powołaniu rządu koalicyjnego. Prokuratorskie śledztwo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości ruszyło dopiero po tym, jak sprawą zainteresowała się Wirtualna Polska. Zarząd CPK wiedział o sprawie od momentu przejęcia spółki. Co więcej, według informacji Jadczaka marcu 2024 KOWR zakwestionował zasadność przekazania działek w Zabłotni do CPK. Oficjalnie Ośrodek utrzymuje, że wielokrotnie zwracał się do nabywcy z prośbą o odsprzedanie nieruchomości.

„Prowadzimy sprawy dotyczące tysięcy działek. W tym przypadku wszystko zadziałało prawidłowo, ale nie możemy informować mediów o każdym problemie dotyczącym terenów leżących na trasie KDP” – mówił nam we wtorek członek zarządu CPK Piotr Rachwalski. Szef KOWR tłumaczył, że Ośrodek nie chciał informować prokuratury przed nawiązaniem kontaktu z Wielgomasem. To udało się po niemal roku od przejęcia instytucji przez obecne władze, a najważniejszym celem ośrodka było zabezpieczenie działki.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze