W polskim Krajowym Planie Odbudowy niewykorzystanych szans jest wiele. Ale obszar edukacji to chyba największe rozczarowanie.
Rząd PiS nie potraktował szkolnictwa jako fundamentu inwestycji w nowe pokolenia, transformacji klimatycznej czy unowocześnienia gospodarki. Wybrał drogę na skróty: ograniczył się do wąsko rozumianej cyfryzacji szkół (pieniądze na zakup sprzętu komputerowego) i rozwoju szkolnictwa zawodowego (zgodnie z projektem KPO ma powstać 120 Branżowych Centrów Umiejętności).
W części poświęconej aktywizacji kobiet na rynku pracy rząd wspomniał nieśmiało o rozwoju sieci placówek opiekuńczych dla najmłodszych dzieci (żłobki). Jednak, wbrew wszelkim badaniom, potraktował je trochę jak „przechowalnie”, które nie uczestniczą w procesie edukacji.
Mimo że dokumenty unijne wielokrotnie wracają do promowania edukacji i umiejętności, a także wsparcia dzieci i młodzieży, rząd zupełnie te kwestie pominął.
„To brak, który trudno zrozumieć, nawet jeśli weźmiemy poprawkę na to, że horyzont czasowy KPO jest krótki, a efekty działań edukacyjnych są zawsze odroczone w czasie.
Uczniowie, rodzice i nauczyciele oczekują działań, które pomogą nadrobić straty po pandemii — zarówno w wymiarze intelektualnym, jak i społecznym. Rosną też oczekiwania dotyczące modelu edukacji, a obecny kryzys to dobry moment, by przystosować szkołę do wyzwań XXI wieku”
— mówi OKO.press Alicja Pacewicz, jedna z ekspertek edukacyjnych zaangażowanych w wysłuchania obywatelskie, organizowane przez Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych, Fundację Stocznia i rząd.
Zobacz, co o edukacji mówią dokumenty UE
W rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z 12 lutego 2021, ustanawiającym Instrument na Rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności czytamy m.in.: “Reformy i inwestycje w następne pokolenie, dzieci i młodzież mają zasadnicze znaczenie dla promowania edukacji i umiejętności, w tym umiejętności cyfrowych, podnoszenia umiejętności, przekwalifikowywania się i zmiany kwalifikacji ludności aktywnej zawodowo, programów integracji osób bezrobotnych, polityki inwestowania w dostęp i możliwości dla dzieci i młodzieży w dziedzinie edukacji, zdrowia, żywienia, zatrudnienia i mieszkalnictwa oraz polityk skutecznie przeciwdziałających powstawaniu luki pokoleniowej zgodnie z celami gwarancji dla dzieci i gwarancji dla młodzieży. Działania te powinny zapewnić, aby kryzys związany z COVID-19 nie miał trwałego wpływu na kolejne pokolenie Europejczyków oraz aby luka pokoleniowa nie pogłębiła się jeszcze bardziej”.
W artykule 3 wyraźnie wskazano, że instrument powinien odnosić się do sześciu filarów o znaczeniu europejskim, z których jeden to właśnie “polityki na rzecz następnego pokolenia, dzieci i młodzieży, takie jak edukacja i umiejętności”.
1. Nie uda się pójść do przodu, bez zmian w edukacji ogólnej
Co trzeba poprawić? Według Alicji Pacewicz fatalne jest nieuwzględnienie zmian w edukacji ogólnej. W KPO brakuje działań, które rozwijają kluczowe w nowoczesnym świecie kompetencje, takie jak rozwiązywanie problemów, krytyczne i innowacyjne myślenie, umiejętność i chęć współpracy.
„Polska szkoła nie uczy, jak się uczyć, nie motywuje, nie rozwija umiejętności uczenia się przez całe życie i gotowości do rekwalifikacji. Dominuje przestarzały, »podawczy« sposób nauczania, z tysiącem wiadomości z niepowiązanych ze sobą dziedzin, zamknięty w sztywnym systemie krótkich lekcji i ramowego planu nauczania.
Podstawowymi narzędziami motywacji są wciąż oceny, rywalizacja, no i lęk przed egzaminami. Straszy się nimi dzieci nawet już od czwartej klasy. Taki sposób pracy zabija ciekawość, nie daje radości, nie sprzyja samodzielnemu uczeniu się, w szkole i poza nią”
– tłumaczy Pacewicz.
Eksperci i ekspertki organizacji społecznych postulowali takie kierunki zmian w kształceniu ogólnym:
- zredukować podstawy programowe: w miejsce nadmiernie szczegółowych wymagań treściowych, wprowadzić zapisy odnoszące się do kompetencji kluczowych;
- położyć nacisk na rozwój kompetencji uczenia się przez całe życie, w tym samodzielnego uczenia się, pracy zespołowej, projektowej, komunikacji, podejmowania decyzji i rozwiązywania problemów;
- zmienić system oceniania uczniów, wykorzystać doświadczenia oceniania kształtującego i bieżącej informacji zwrotnej;
- przygotować nauczycielki i nauczycieli do kształcenia kompetencji kluczowych na lekcjach wszystkich przedmiotów, zajęciach międzyprzedmiotowych i w codziennym funkcjonowaniu szkoły;
- na szeroką skalę wykorzystywać metodę zespołowego projektu edukacyjnego, już od przedszkola.
2. Nowoczesne kształcenie zawodowe
W KPO rząd zaplanował stworzenie 120 Branżowych Centrów Umiejętności (BCU), które mają być kontynuacją reformy szkolnictwa zawodowego. Problem w tym, że to kolejne działanie punktowe, które nie odpowiada ani na potrzeby młodzieży, ani rynku pracy.
Absolwentom szkoły branżowej w Polsce często brakuje nie tylko specjalistycznych umiejętności zawodowych, ale przede wszystkim kompetencji ogólnych, miękkich, w tym elastyczności.
Według Alicji Pacewicz, reforma kształcenia zawodowego musi iść w parze z reformą kształcenia ogólnego. Jeśli BCU mają spełniać swoją rolę, powinny być blisko ucznia (może powinno być ich więcej) i bazować na lokalnym potencjale, zarówno szkół branżowych, jak i innych instytucji rynku pracy – centrów doradztwa zawodowego, szkół wyższych, centrów nauki, fablabów, lokalnych i regionalnych firm, a także organizacji społecznych.
3. Żłobek to nie parking
W KPO przewidziano stworzenie dodatkowych punktów opieki nad najmłodszymi dziećmi, przy czym traktuje się tu żłobki jako „parkingi” dla dzieci: placówki są po to, by matki mogły wrócić na rynek pracy.
„Śladem krajów zachodniej Europy należałoby przyjąć, że praca z małymi dziećmi to forma edukacji, która powinna być powszechnie dostępna. Włączenie żłobków do systemu oświaty, pozwoliłoby lepiej wykorzystać ich potencjał edukacyjny.
Trudno też zrozumieć, dlaczego w KPO z pola widzenia zniknęły przedszkola, choć wiadomo, że wczesna edukacja to najlepszy instrument wyrównywania szans dzieci ze środowisk defaworyzowanych, zwłaszcza rodzin mieszkających na wsi”
– tłumaczy Iga Kazimierczyk, ekspertka i nauczycielka zaangażowana szczególnie w edukację żłobkową i przedszkolną.
4. Prawdziwie cyfrowa szkoła
Załatwmy internet i komputery, powołajmy rządowe centrum rozwoju e-kompetencji, a wszystko będzie dobrze — takie motto przyświecało chyba autorom KPO przy układaniu planu cyfryzacji. A sama edukacja cyfrowa w projekcie jest potraktowana jako „uzupełnienie” czy „urozmaicenie” tradycyjnej edukacji.
„Brakuje zrozumienia, że jest ona narzędziem budowania kompetencji rozwojowych i proinnowacyjnych, a także tak potrzebnego w Polsce kapitału społecznego: współpracy i komunikacji czy zespołowego rozwiązywania złożonych problemów” – tłumaczą eksperci uczestniczący w wysłuchaniach.
Dodają też, że edukacja cyfrowa z prawdziwego zdarzenia wymagałaby podejścia całościowego – poza sprzętem potrzebne są otwarte e-zasoby, platformy edukacyjne, a przede wszystkim nowa dydaktyka, uwzględniająca nowe, bardziej interaktywne sposoby pracy z uczniami. Nie uda się wiele zmienić bez wzmacniania e-kompetencji, najlepiej skierowanych nie tylko do indywidualnych osób, ale całych szkolnych zespołów nauczycielskich. Należałoby rozważyć też specjalne programy wspierania szans edukacyjnych dla dzieci z uboższych rodzin, z domów, w których nie ma laptopa ani szybkiej sieci.
“Potrzebujemy pilnie przemyślanej strategii cyfryzacji polskiej szkoły, opracowanej koniecznie we współpracy z dyrektorami, nauczycielami, samorządowcami i organizacjami zajmującymi się edukacją cyfrową, a nie odgórnie” – mówi Pacewicz.
*Alicja Pacewicz – Współzałożycielka (w 1994 roku) Centrum Edukacji Obywatelskiej i (w 2015) Fundacji Szkoła z Klasą. Ekspertka europejskiej sieci edukacji obywatelskiej (NECE). Współtwórczyni podręczników edukacji obywatelskiej (ze śp. Tomaszem Mertą) i dziesiątków programów dla szkół, m.in. „Szkoła z klasą”, „Ślady przeszłości”, „Noc bibliotek”, „Młodzi głosują”, „Solidarna szkoła, „Latarnik wyborczy”. Współautorka Programu Budowy Zaufania Społecznego (2019)
** Iga Kazimierczyk – dr nauk społecznych w dyscyplinie pedagogika, pedagog, nauczycielka, prezeska fundacji „Przestrzeń dla edukacji”. Specjalizuje się w edukacji żłobkowej, przedszkolnej i wczesnoszkolnej. Była dyrektorką szkoły, od lat związana z sektorem pozarządowym.
No. Za to będzie 6 godzin tygodniowo z historii wyklętych, 2 godziny tygodniowo religii, za to fizyka będzie musiała zostać zredukowana – z jednej godziny tygodniowo do 1 godziny w miesiącu. Wystarczy by suweren odróżniał waty od woltów, w sumie nic więcej nie potrzeba. Oczywiście godzin biologii (ewolucja fuj!!), czy matematyki też jest za dużo – wystarczy 1 godzina w tygodniu przecież by dziecko wiedziało że Pambuk stworzył świat na jego podobieństwo, a liczyć w sumie potrzebuje tylko do 500. No, może do 700 na poczet przyszłej rewaloryzacji.
Wiaty są przystankowe i takie w lesie. Wolty to wiadomo – w butelce. Przecież każdy to odróżnia, po co szkoła?!
Cztery wielkie braki i jeden olbrzymi burak (Czarnek) !!!
A po co pisowni mądrzy ludzie. Wystarczy że lepiej się kształcić będą ich dzieci jako przyszli politycy, dyrektorzy, członkowie rad nadzorczych. Jedynymi uczelniami dofinansowanymi będą uczelnie katolickie. A reszta to będą zwykli robotnicy. Kobiety mają rodzic dzieci i siedzieć w domu, usługując mężom.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
polnische Wirtschaft
Języki obce się wyrugje. Wszak "tu jest Polska, tu się mówi po polsku". I "nie będą nam w obcych językach…"
My tu gadu, gadu a uczennica z szóstej klasy pyta, jak to możliwe, że zakonnica uczy wdż. I jeszcze twierdzi , że nie może mówić o wszystkim, bo Kościół jej nie pozwala…
By zapewnić dziecku świetną edukację warto rozważyć nauczanie domowe.
https://gazetawroclawska.pl/edukacja-domowa-ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15594553