0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

„W czerwcu tego roku mamy o 3 proc. wyższe dochody niż w czerwcu zeszłego. A czerwiec tego roku, to czerwiec bardzo niedobry dla całego świata” – powiedział we wtorek 7 lipca 2020 na spotkaniu wyborczym w Obornikach premier Mateusz Morawiecki.

To powinna być pozytywna wiadomość. I w każdym normalnym roku byłaby zupełnie niezaskakująca - gdy mamy wzrost gospodarczy, dochody rok do roku się zwiększają. Ale za sprawą pandemii to nie jest normalny rok.

KE: recesja w Polsce - 4,6 proc.

Tak się składa, że również dziś Komisja Europejska opublikowała najnowsze prognozy wzrostu gospodarczego w 2020 roku. Polska ponownie ma prognozowaną najmniej dotkliwą recesję, gospodarka ma się u nas skurczyć o 4,6 proc. To jednak niekoniecznie znaczy, że najlepiej w Europie poradziliśmy sobie z kryzysem. Dlaczego?

  • Po pierwsze przebieg epidemii w Polsce był łagodniejszy (pomógł m.in. szybki lockdown, choć czynników jest wiele).
  • Po drugie spadaliśmy z wyższego wzrostu niż inne kraje.

Różnica między wzrostem PKB w 2019 roku a prognozą na 2020 to w przypadku Polski 8,7 proc. Daje nam to ósme miejsce w Unii, nie pierwsze. Najmniejszy spadek wobec zeszłego roku zaliczają Szwecja (6,5 pkt proc.), Niemcy (6,9 pkt proc.) i Finlandia (7,4 pkt proc.).

Polska i tak na tle Europy wypada dobrze. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy pierwszą od 1991 roku recesję. Jak w takim razie udało się osiągnąć wzrost dochodów wobec zeszłego roku? Czy PiS tak doskonale zarządza finansami państwa, jak przekonują nas w „Wiadomościach”?

Niestety, niezupełnie. W dużej mierze chodzi bowiem o księgowy zabieg niezwiązany z bieżącą sytuacją.

7,4 mld z NBP

1 czerwca 2020 Narodowy Bank Polski przekazał do budżetu państwa 7,4 miliarda złotych. To standardowa procedura. Zgodnie z przepisami, NBP przekazuje do budżetu państwa 95 proc. swojego zysku z poprzedniego roku. W ubiegłym roku jednak to nie nastąpiło. Dlaczego? Powód jest prosty. W sprawozdaniu finansowym za rok 2018 czytamy: „wynik finansowy NBP za 2018 r. wyniósł zero, w związku z czym w 2019 r. nie nastąpi wpłata do budżetu państwa ani nie zostanie dokonany odpis na fundusz rezerwowy NBP”.

Z komunikatu Ministerstwa Finansów możemy wywnioskować, że premierowi nie chodziło o dochody w czerwcu 2020 wobec czerwca 2019, a o pierwsze półrocze. W pierwszym półroczu 2020 roku dochody budżetu wyniosły 197,5 mld złotych, w pierwszym półroczu 2019 – 192,2 mld.

Sam komunikat MF mówi o 7,4 mld złotych z NBP.

Co jeśli odejmiemy pieniądze z NBP (których w zeszłym roku nie było) od tegorocznych przychodów? Mamy spadek o 2,1 mld złotych.

Oznacza to spadek dochodów o nieco ponad procent. W takie liczby łatwiej uwierzyć w roku koronakryzysu, choć spadek nie jest tak ogromny, jak wieszczyli najgorsi katastrofiści. Jest też trochę innych powodów do optymizmu.

Wzrost wpływów podatkowych?

Ministerstwo w komunikacie pisze bowiem też o wzroście samych dochodów podatkowych w czerwcu 2020 wobec czerwca 2019 o 9 proc. To dobra wiadomość, choć nie zaskakująca. Można wskazać na dwa zjawiska. Po pierwsze to zdjęcie lockdownu oznacza, że zamrożona wiosną konsumpcja odbija, ludzie realizują odroczone zakupy. Salony fryzjerskie otwarto 18 maja, po prawie dwóch miesiącach zamknięcia.

GUS najnowsze dane o sprzedaży detalicznej podaje dla maja. Wówczas mieliśmy spadek o 7,7 proc. wobec maja 2019. Na dane dla czerwca musimy jeszcze chwilę poczekać, ale można podejrzewać, że będą lepsze.

Po drugie - dobry czerwiec to też efekt przesunięcia płatności PIT i CIT w związku z epidemią - podatnicy spłacali swoje zaległe zobowiązania.

Jednak już w całym pierwszym półroczu dochody podatkowe spadają o 5 proc., zamiast wzrosnąć o zakładane wcześniej 6 proc.

Dawkowanie wiadomości

MF wskazuje w krótkim komunikacie głównie na pozytywne wiadomości. Cytowana powyżej prognoza Komisji Europejskiej nakazuje trochę większą ostrożność. Wobec wcześniejszej prognozy z 6 maja 2020 polski wzrost gospodarczy jest niższy o 0,3 pkt proc.

Natomiast rządowy komunikat jest problematyczny jeszcze z jednej przyczyny. Rząd PiS nie słynie z transparentności.

Ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju, dr Aleksander Łaszek zwrócił na Twitterze uwagę na problem z prezentacją danych przez Ministerstwa Finansów za rządów PiS. Po przejęciu władzy przez PiS wyraźnie zwiększyła się liczba dni, które czekamy na publikację danych o budżecie za poprzedni miesiąc. Komunikat MF zawiera przede wszystkim dobre wiadomości z perspektywy rządzących. Ale to zaledwie komunikat, a nie zestaw danych. Można podejrzewać, że jego publikacja była motywowana wyborami. Rządzący będą teraz mogli powtarzać w końcówce kampanii: mamy większe dochody niż w 2019 roku. Choć, jak widzieliśmy, to stwierdzenie dalekie od rzeczywistości.

Przeczytaj także:

Ryzykowne przechwałki?

Takie przechwałki mogą się też rządowi Mateusza Morawieckiego odbić czkawką. Przed nami negocjacje podziału unijnego Funduszu Odbudowy. Według obecnej propozycji Polsce ma przypaść 63,8 mld euro, z czego 37,7 mld w ramach bezzwrotnych grantów. To trzecia najwyższa kwota we wspólnocie po Włoszech i Hiszpanii. W Brukseli słychać jednak głosy, że Polska poradziła sobie z epidemią lepiej, więc nie powinna z tego funduszu otrzymać aż tak dużej kwoty. Naciągając dane o stanie polskiej gospodarki, MF i premier Morawiecki dają przeciwnikom hojnego obdarowania Polski argumenty negocjacyjne.

Fakt, że na pandemii nie ucierpieliśmy tak jak inni, to nie jedyne wzywanie w negocjacjach. Część krajów UE nie zgadza się, by Polska dostała trzecią największą pulę pomocy w ramach europejskiego Funduszu Odbudowy po koronakryzysie, ponieważ nie przestrzegamy praworządności i łamiemy prawa osób LGBT. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze