0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Agata KubisAgata Kubis

Na granicy z Białorusią trwa kryzys humanitarny. Ok. 50 osób, w tym dzieci, obozuje na pasie pomiędzy polskimi a białoruskimi strażnikami granicznymi. Według świadków, z którymi rozmawiało OKO.press, ludzie przebywają tam od tygodnia.

Nie mogą zawrócić do Białorusi ani wejść do Polski. Grzeją się przy ognisku. W nocy temperatura spada do ok. 10 stopni. Co jakiś czas słychać dziecięcy płacz.

Nie można do nich podejść i porozmawiać — groziłoby to nielegalnym przekroczeniem granicy. Wokół nich stoją polscy pogranicznicy z długą bronią w rękach. Nie udzielają informacji — jak mówią świadkowie — traktują osoby w obozie przyjaźnie. Z ich relacji wynika, że z własnych pieniędzy kupują jedzenie przybyszom. OKO.press zwróciło się do podlaskiej Straży Granicznej z prośbą o pilny kontakt. Czekamy na odpowiedź.

Obóz leży ok. 50 km na wschód od Białegostoku, w pobliżu wsi Grzybowszczyzna.

O kryzysie poinformowali media okoliczni mieszkańcy. Proszą, by nie ujawniać ich nazwisk i twarzy, obawiając się negatywnej reakcji ze strony sąsiadów, a także służb. „Tutaj nikt nie spodziewał się czegoś podobnego. Ludzie mieszkają w tej okolicy, by celowo odciąć się od wielkich wydarzeń” - mówi OKO.press jeden z nich.

Fot. Agata Kubis /OKO.press

Reżim zarabia na przemycie

Nie znamy narodowości osób w kryzysie. Jednak od kilku tygodni na białoruskiej granicy polskie służby przechwytują setki osób z Bliskiego Wschodu - mowa o nawet 2 tys. ludzi od początku lipca. Liczne źródła podają, że w przemycie ludzi uczestniczy reżim Aleksandra Łukaszenki, specjalnie sprowadzając migrantów do Białorusi, a potem wysyłając na zachód w celu destabilizacji sytuacji politycznej.

Dyktatura brałaby w ten sposób odwet za sankcje gospodarcze i pomoc dysydentom uciekającym przed represjami ze swojej ojczyzny. Wcześniej w ten sposób potraktowano Litwę, która od początku demokratycznego zrywu w sierpniu 2020 roku wspierała białoruskie społeczeństwo w walce o wolne wybory.

Ale motyw jest też finansowy. Dziennikarze Biełsatu - autorzy materiału śledczego o przemycie ludzi przez reżim - wyliczają, że „legalny zysk” białoruskich władz to w najbardziej ostrożnych szacunkach 12 milionów dolarów. Wynika z kaucji, które pobiera Białoruś „na wypadek braku udokumentowania powrotu turystów do kraju, z którego przyjechali”. Nielegalny zysk wynosi dużo więcej. O procederze pisał w OKO.press Nikita Grekowicz:

Przeczytaj także:

Gliński "broni" Polski przed uchodźcami

Nie wiadomo, ile z osób przebywających na polsko-białoruskiej granicy mogłoby uzyskać status uchodźcy bądź ochronę uzupełniającą, a ile czeka deportacja. We wtorek 17 sierpnia rząd przyjął projekt ustawy, który ma na celu przyśpieszenie procesu deportacji i może utrudnić osobom szukającym azylu ubieganie się o ochronę. W projekcie zapisano m.in. karę więzienia za nieudokumentowane przekroczenie granicy.

Członkowie rządu umniejszają sytuację. 12 sierpnia, gdy według świadków trwał już kryzys pod Grzybowszyzną, szef MSWiA Mariusz Kamiński napisał na Twitterze: „Sytuacja na granicy z Białorusią jest pod kontrolą. Wszystkim strzegącym naszego bezpieczeństwa na granicy dziękuję za profesjonalne działanie. Państwo polskie jest przygotowane na każdy scenariusz rozwoju sytuacji”.

fot. Agata Kubis / OKO.press

W czysto ksenofobicznym tonie wypowiadał się minister kultury Piotr Gliński. Jego zdaniem Polska „obroni się” przed „falą uchodźców” tak jak zrobiła to w 2015. Takie stanowisko wygłosił na antenie Polsatu. To reakcja na zajęcie Kabulu, stolicy Afganistanu, przez Talibów.

Lokalne władze chcą zasieków

„Okoliczni mieszkańcy opowiadają o ludziach, którzy ukrywali się w stodołach. Są bardzo gościnni, ale mogą się obawiać, że zostaną ukarani za pomoc” - mówi Karol Grygoruk, fotograf z agencji RATS, który od kilku dni jeździ wzdłuż granicy, dokumentując początki kryzysu. Obawia się z doświadczenia, że w okolicy zaczną pojawiać przemytnicy i inni ludzie chcący wykorzystać sytuację.

fot. Agata Kubis /OKO.press

Polskie Radio podało, że władze powiatu sokólskiego zwróciły się do rządu o budowę zasieków na granicy. Wcześniej zasieki na własnej granicy zaczęła budować Litwa. 6 sierpnia litewski rząd zatwierdził budowę długiego na 500 km stałego płotu wzdłuż białoruskiej granicy. Ma kosztować 150 mln euro.

Biuro Rzecznika Prasowego Komendanta Głównego Straży Granicznej poinformowało nas, że wszelką komunikację wokół kryzysu decyzją MSWiA prowadzi samo ministerstwo.

Będziemy informować o dalszym rozwoju sytuacji. O kryzysie powiadomiono biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Na miejscu są reporterzy OKO.press Agata Kubis i Maciek Piasecki.

Do godziny 15 przy ul. Kruczej 6/14A w Warszawie Fundacja Ocalenie zbiera śpiwory, namioty i powerbanki dla osób w kryzysie na granicy. Osoby spoza Warszawy mogą przekazać celową darowiznę przez formularz lub na konto: 11 1750 0009 0000 0000 2156 6004 (Fundacja Ocalenie, ul. Krucza 6/14a, 00-537 Warszawa) z dopiskiem: UCHODŹCY

fot. Agata Kubis /OKO.press
granica Polski
Fot. Agata Kubis /OKO.press
;

Udostępnij:

Agata Kubis

Fotografka streetowa, fotoreporterka. Od 10 lat dokumentuje wydarzenia związane ze środowiskiem feministycznym, LGBT, wolnościowym. Kiedyś członkini redakcji magazynu LGBT+ „Replika“, obecnie stale współpracuje z redakcją OKO.press. Członkini kolektywu Archiwum Protestów Publicznych

Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Komentarze