Wszystko wskazuje na to, że, mówiąc o zatajeniu nadużyć seksualnych i finansowych w „pewnym zgromadzeniu” za przyzwoleniem Jana Pawła II, papież Franciszek miał na myśli Legionistów Chrystusa. I ich założyciela Degollado - mówi w wywiadzie dla OKO.press ks. prof. Andrzej Kobyliński, który losy legionistów śledzi od 26 lat. Przedstawia konkretne argumenty
"Formalny akt oskarżenia przeciwko Macielowi Degollado został przygotowany w Kongregacji Nauki Wiary 18 lutego 1999 roku. Niestety, po upływie kilku miesięcy ofiary otrzymały oficjalne pismo, podpisane 24 grudnia 1999 roku o zawieszeniu postępowania. Nie ulega wątpliwości, że spotkanie, o którym wspomina papież Franciszek musiało mieć miejsce kilka tygodni lub kilka miesięcy przed wysłaniem tego pisma" - mówi OKO.press ks. prof. Andrzej Kobyliński.
Trwa burza po wypowiedzi papieża Franciszka, poruszającej problem odpowiedzialności Jana Pawła II za tuszowanie afer seksualnych w Kościele Katolickim.
W drodze powrotnej z pielgrzymki do Zjednoczonych Emiratów Arabskich 5 lutego 2019 papież Franciszek udzielił konferencji na pokładzie samolotu. Odpowiadając na pytanie o wykorzystywanie seksualne zakonnic, pochwalił papieża Benedykta XVI za decyzję o rozwiązaniu żeńskiego zgromadzenia, w którym siostry zakonne były „niewolone seksualnie” przez księży.
Następnie opowiedział dziennikarzom „pewną anegdotę” o Janie Pawle II i kardynale Josephie Ratzingerze, w której nieoczekiwanie oskarżył świętego papieża o świadome tuszowania nadużyć seksualnych i finansowych w „pewnym zgromadzeniu”. Franciszek powiedział:
"Co do papieża Benedykta, to chciałbym podkreślić, że jest człowiekiem, który miał odwagę wykonać wiele pracy w tym temacie. Jest taka anegdota: miał wszystkie dokumenty dotyczące zgromadzenia, w którym dochodziło do nadużyć seksualnych i ekonomicznych. Udał się do nich, ale natrafił na przeszkody i nie mógł do nich dotrzeć.
Papież Jan Paweł II, który pragnął poznać prawdę, poprosił go o spotkanie. Joseph Ratzinger przedstawił na nim dokumentację, wszystkie zebrane papiery. Gdy wrócił, powiedział do swojego sekretarza: »daj to do archiwum, wygrała druga strona«" - mówił Franciszek.
"Nie wolno nam się tym gorszyć, to są kroki w dłuższym procesie. Ale jeśli chodzi o papieża Benedykta, to pierwszą rzeczą, którą powiedział po wyborze, było: »przynieście mi z powrotem te papiery z archiwów« i rozpoczął śledztwo" - dodał papież.
7 lutego opublikowaliśmy tekst Artura Nowaka, w którym postawił on tezę, że mówiąc o „pewnym zgromadzeniu” Franciszek miał na myśli Legionistów Chrystusa. Jego założycielem był Marcial Maciel Degollado, który wykorzystywał seksualnie młodych seminarzystów oraz własne dzieci, był bigamistą, narkomanem i malwersantem. Tak samo zinterpretowało ten fragment m.in. specjalistyczne wydawnictwo dziennika "La Stampa" "Vatican Insider" (quasi-watykański portal informacyjny, realizujący politykę informacyjną Watykanu). Wątpliwości nie miał też cytowany przez nas prof. Stanisław Obirek, teolog i historyk, były jezuita.
Teza artykułu budziła jednak wątpliwości komentatorów, którzy podkreślali, że Franciszek wprost nie nazwał zgromadzenia, mówił jedynie o ukrywaniu przez Papieża Polaka (jakichś) nadużyć seksualnych i ekonomicznych. Dodatkowych wątpliwości dostarczyła wypowiedź watykańskiego rzecznika Alessandra Gisottiego, który dookreślił, że mówiąc o rozwiązaniu żeńskiego zgromadzenia, Franciszek miał na myśli francuskie zgromadzenie św. Jana. Rzecz w tym, że Gisotti odnosił się do wcześniejszego fragmentu wypowiedzi papieża.
O analizę słów Franciszka poprosiliśmy ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego, filozofa i teologa, który losy Legionistów Chrystusa śledzi od ponad ćwierćwiecza.
Andrzej Kobyliński – duchowny katolicki, filozof i etyk, doktor habilitowany nauk humanistycznych w dyscyplinie filozofia, absolwent Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Obecnie pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Główne kierunki badań: filozofia współczesna, relacja chrześcijaństwa do nowożytności, współczesne zagadnienia bioetyczne, pentekostalizacja chrześcijaństwa, nihilizm i etyka postmetafizyczna.
Daniel Flis: 5 lutego 2019 roku, podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu, papież Franciszek nieoczekiwanie opowiedział, jak kardynał Joseph Ratzinger - jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary - na prośbę Jana Pawła II, przedstawił mu dokumenty, dotyczące nadużyć seksualnych i finansowych “pewnego zgromadzenia”, a potem sprawa trafiła "do archiwum". O jakie zgromadzenie chodziło?
Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Wszystkie przesłanki wskazują na to, że sprawa dotyczy Legionistów Chrystusa. Oficjalna łacińska nazwa tego zgromadzenia to Congregatio Legionariorum Christi. Obserwuję dzieje tego zgromadzenia od 26 lat. W latach 1990 kilkudziesięciu członków tego zakonu studiowało razem ze mną filozofię na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Byłem także kilkakrotnie w głównej siedzibie zgromadzenia w Wiecznym Mieście na via Aurelia. Niektórzy legioniści byli moimi dobrymi kolegami. W latach 1993-2005 oceniałem ten zakon niezwykle pozytywnie. Później zmieniłem zdanie w sposób radykalny.
Dlaczego?
Ponieważ poznałem szokującą prawdę dotyczącą meksykańskiego założyciela Marciala Maciela Degollado. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat przeczytałem na ten temat kilkaset różnego rodzaju opracowań w kilku językach. Uważam, że tajemnica nieprawości oraz walka dobra ze złem w dziejach Legionistów Chrystusa są o wiele bardziej przejmujące i szokujące niż genialne analizy Fiodora Dostojewskiego na temat zła, przedstawione na kartach “Zbrodni i kary”, “Biesów” czy “Braci Karamazow”.
Jakie przesłanki wskazują na to, że papież Franciszek miał na myśli właśnie Legionistów Chrystusa?
Z wielu publikacji wiadomo, że Kongregacja Nauki Wiary, której w latach 1981-2005 przewodniczył kardynał Joseph Ratzinger, rozpoczęła formalne postępowanie w sprawie Maciela Degollado w październiku 1998 roku. Wówczas ze Stanów Zjednoczonych i Meksyku przybyła do Watykanu specjalna delegacja, składająca się z kilku ofiar – mężczyzn wykorzystanych seksualnie w młodym wieku przez Maciela Degollado, oraz trzech prawników, którzy byli pełnomocnikami ofiar.
Znamy nazwiska tych prawników?
Oczywiście: Ks. prof. Antonio Roqueñí Ornelas, prof. Arturo Jurado Guzmán i prof. Jose de Jesús Barba Martín. Delegacja przedstawiła w Kongregacji Nauki Wiary formalne oświadczenia i różnego rodzaju dokumentację. Ofiary złożyły zeznania procesowe. W ten sposób zostały przygotowane dokumenty, dzięki którym mógł się rozpocząć proces kanoniczny przeciwko Macielowi Degollado.
Skąd wiadomo o tej delegacji?
Nazwiska prawników i daty spotkań to informacja powszechnie dostępna w Internecie, dobrze udokumentowana w wielu książkach i artykułach. Nie jest mi osobiście znana treść zeznań z jesieni 1998 roku, ale nie ma to większego znaczenia, ponieważ od połowy lat 90. XX wieku w mediach na świecie opublikowano wiele innych świadectw ofiar Maciela Degollado. To wiedza powszechna, dostępna dla każdego. Co więcej, pierwsze dokumenty dotyczące czynów pedofilskich tego zakonnika były znane w Watykanie już w latach 40. ubiegłego wieku.
Jak wtedy zareagował Watykan?
Wiadomo, że już w drugiej połowie lat 50., z powodu wykorzystywania seksualnego osób nieletnich, Maciel Degollado został suspendowany (zawieszony - red.), przez dwa lata miał zakaz sprawowania funkcji kapłańskich. Niestety, publicznie formułowane zarzuty pod adresem tego zakonnika pojawiły się ponownie w latach 70. i 80. XX wieku.
Czy możemy określić, kiedy odbyło się spotkanie, o którym opowiadał papież Franciszek 5 lutego?
Myślę, że latem lub jesienią 1999 roku. Było to spotkanie raczej w szerszym gronie. Warto podkreślić, że pierwsze formalne spotkanie ofiar i ich pełnomocników prawnych w Kongregacji Nauki Wiary miało miejsce 17 października 1998. Dykasterię watykańską reprezentował wówczas ojciec Gianfranco Girotti, zastępca sekretarza Kongregacji Nauki Wiary.
Formalny akt oskarżenia został przygotowany w tej Kongregacji dnia 18 lutego 1999 roku. Niestety, po upływie kilku miesięcy ofiary otrzymały oficjalne pismo, podpisane 24 grudnia 1999, które dotyczyło zawieszenia postępowania przeciwko Macielowi Degollado. Nie ulega wątpliwości, że spotkanie, o którym wspomina papież Franciszek musiało mieć miejsce kilka tygodni lub kilka miesięcy przed wysłaniem tego dokumentu.
Franciszek powiedział, że jedną z pierwszych rzeczy, którą Joseph Ratzinger zrobił po wyborze na papieża, było wznowienie sprawy Maciela Degollado. Czy rzeczywiście Benedykt XVI zmienił podejście Watykanu do Legionistów Chrystusa?
Tak. W sposób radykalny.
Gdy Joseph Ratzinger został papieżem, jednym z pierwszych jego działań było wznowienie zawieszonej procedury procesowej przeciwko Macielowi Degollado.
Watykan nakazał mu pokutę i życie w odosobnieniu. Degollado otrzymał zakaz publicznych wystąpień i publicznego sprawowania liturgii. Nie został wydalony ze stanu kapłańskiego.
Dlaczego?
Być może kierowano się tym, że był już osobą schorowaną, powoli żegnał się z tym światem. Powołano natomiast specjalną komisję do zbadania całego zgromadzenia Legionistów Chrystusa, która pracowała kilka lat. W Stolicy Apostolskiej toczyła się wówczas trudna dyskusja dotycząca tego, czy rozwiązać zakon, czy też po głębokiej reformie zgromadzenie zachować, odcinając je od założyciela i jego najbliższych współpracowników. Zwyciężyła druga opcja.
Kolejną wskazówką w wypowiedzi Franciszka, było podkreślenie, że oprócz nadużyć seksualnych w owym zgromadzeniu dochodziło także do nadużyć finansowych. Czy takie oskarżenia formułowano wobec Legionistów Chrystusa?
Na ten temat nie znam żadnego raportu watykańskiego. O finansowych nadużyciach tego zgromadzenia pisali natomiast szeroko dziennikarze w USA, Meksyku czy we Włoszech. Wydaje mi się, że papież Franciszek mógł mieć pewną wiedzę w tym zakresie już wcześniej. W krajach Ameryki Łacińskiej, a więc także w Argentynie, Legioniści Chrystusa mieli w niektórych kręgach kościelnych wielu przeciwników. Zarzucano im m.in. niejasne działania finansowe. Podejrzewam, że opinia Franciszka i jego otoczenia na temat niektórych działań Legionistów Chrystusa była od dawna niezwykle krytyczna.
Po konferencji prasowej papieża Franciszka rzecznik Watykanu Alessandro Gisotti precyzował, że żeńskie zgromadzenie zakonne, o którego zamknięciu przez Benedykta XVI wspomniał papież Franciszek, to francuskie zgromadzenie św. Jana. Czy w opowiedzianej później "anegdocie" o odesłaniu sprawy pewnego zgromadzenia do archiwum mogło także chodzić o ten żeński zakon?
Nonsens. Wszystkie racjonalne przesłanki jednoznacznie wskazują na to, że chodziło o Legionistów Chrystusa. Zgromadzenie sióstr św. Jana papież Benedykt XVI rozwiązał w 2013 roku, u schyłku swojego pontyfikatu, podczas gdy Franciszek wyraźnie powiedział, że chodzi mu o zgromadzenie, w sprawie którego papież Ratzinger wznowił śledztwo od razu po wyborze na papieża w 2005 roku.
A jak tę kwestię widzą watykaniści?
Najbardziej wiarygodną opinię przedstawił 7 lutego 2019 roku znany dziennikarz Salvatore Cernuzio na portalu "Vatican Insider” [OKO.press cytowało ten tekst już w publikacji Nowaka - red.]. W obszernym artykule analizuje konferencję prasową papieża Franciszka i wypowiedź rzecznika prasowego Watykanu.
"Vatican Insider” to quasi-watykański portal informacyjny, realizujący politykę informacyjną Watykanu.
Do grudnia 2018 tworzył go m.in. watykanista Andrea Tornielli, obecnie dyrektor programowy wszystkich mediów Stolicy Apostolskiej.
Co twierdzi Cernuzio?
Watykanista "Vatican Insider” przedstawił następującą opinię: "Czytając ponownie słowa Bergoglia, po opadnięciu emocji (a mente fredda), wydaje się jasne, że papież mówi o dwóch odrębnych przypadkach: rozwiązanym żeńskim zgromadzeniu zakonnym i organizacji religijnej, w odniesieniu do której Ratzinger mógł interweniować dopiero wówczas, gdy zasiadł na tronie Piotrowym. W tym drugim przypadku wydaje się, że odniesienie dotyczy Legionistów Chrystusa i ich założyciela Maciela Degollado”.
Ustaliliśmy więc, że nie jest nowością, że za pontyfikatu Jana Pawła II Joseph Ratzinger zawiesił postępowanie w sprawie założyciela Legionistów Chrystusa. Ale czy wiadomo było już wcześniej, że zrobił to na polecenie Jana Pawła II?
Tego wcześniej nikt nie mówił. Nie mówi też tego bezpośrednio papież Franciszek! Owszem, można taki wniosek wyprowadzić z przesłanek, ale trzeba zachować w tym względzie niezwykłą ostrożność intelektualną.
Znając strukturę władzy w Stolicy Apostolskiej trzeba postawić pytanie: kto może wydać polecenie prefektowi Kongregacji Nauki Wiary? Przy moim rozumieniu kościelnych zależności służbowych, mógł to być papież, ale mógł to być równie dobrze ówczesny sekretarz stanu, kardynał Angelo Sodano. Wydaje mi się, że w tak delikatnej sprawie św. Jan Paweł II mógł zachować pewną ostrożność.
Moim skromnym zdaniem bardziej prawdopodobna jest hipoteza, że decyzję mógł podjąć kardynał Angelo Sodano.
Franciszek powiedział wyraźnie o spotkaniu kardynała Ratzingera i papieża Jana Pawła II. O Sodano nie wspominał. A gdyby nawet to Sodano wydał polecenie kard. Ratzingerowi w obecności Jana Pawła II, papież i tak byłby odpowiedzialny za przyzwolenie na to.
Przypuszczam, że tak było, ale nie mam takiej wiedzy. Spotkania kardynała Josepha Ratzingera z papieżem Janem Pawłem II były częste, zazwyczaj raz w tygodniu. Nie wiem, jak wyglądało to spotkanie, o którym wspomina papież Franciszek, ale podejrzewam, że odbyło się w szerszym gronie.
To wynika pośrednio ze słów papieża Franciszka, który mówi o tym, że Jan Paweł II „zrobił spotkanie” (ha fatto una riunione).
Nie chodziło zatem o regularne cotygodniowe spotkanie Josepha Ratzingera z Janem Pawłem II, ale odrębne spotkanie poświęcone sprawie Maciela Degollado. Uważam, że nie mogło na tym spotkaniu nie być sekretarza stanu, który w strukturach władzy watykańskiej jest drugą osobą po papieżu.
Według Franciszka kardynał Ratzinger powiedział swojemu sekretarzowi, że w sprawie odesłanej do archiwum wygrała “druga strona”. Kto po niej stał?
To niezwykle ważne wyrażenie. Niestety, w tłumaczeniu konferencji prasowej papieża Franciszka na język polski mamy “drugą partię” zamiast “drugiej strony”. To fatalny błąd! Wynika z głębokiego niezrozumienia poruszanej problematyki. Oficjalnym zapisem konferencji prasowej jest jej transkrypcja zawieszona na urzędowej stronie internetowej Stolicy Apostolskiej. Transkrypcja usuwa ewentualne przejęzyczenia, niejasności typowe dla języka mówionego itp. W oficjalnej transkrypcji słów papieża Franciszka jest “druga strona”. “Wygrała druga strona” (Ha vinto l’altra parte).
Dlaczego ta różnica jest tak ważna?
“Druga strona” jest wyrażeniem stosowanym przez kardynała Josepha Ratzingera, cytowanym w różnych wypowiedziach przez wiedeńskiego kardynała Christopha Schönborna. To metafora, skrót myślowy, służący określeniu tych ludzi w Stolicy Apostolskiej, którzy byli innego zdania niż Ratzinger, gdy chodzi o oczyszczanie moralne Kościoła i reagowanie na problem pedofilii czy skandale obyczajowe niektórych duchownych homoseksualnych.
Wydaje mi się, że kardynał Schönborn po raz pierwszy użył tego sformułowania w wywiadzie dla austriackiej telewizji publicznej w 2010 roku, przywołując własną rozmowę z kardynałem Ratzingerem z połowy lat 90. ubiegłego wieku.
Czego dotyczyła ta rozmowa?
Schönborn domagał się procesu kanonicznego przeciwko swojemu poprzednikowi, kardynałowi Hansowi Groërowi, oskarżonemu o molestowanie kilkudziesięciu a może nawet kilkuset chłopców. Kardynał Ratzinger tłumacząc, dlaczego taki proces w Watykanie jest niemożliwy, powiedział mu, że w tej sprawie “zwyciężyła druga strona”. Następnie to pojęcie weszło do języka stosowanego przez niektórych watykanistów. Użycie wyrażenia “druga strona” w oficjalnej transkrypcji konferencji prasowej Franciszka należy traktować jako niezwykle poważny sygnał. Wydaje mi się, że obecny papież i jego otoczenie chcą powiedzieć coś bardzo ważnego.
To znaczy?
Że wiedzą, kto tego pojęcia używał i jakie jest jego metaforyczne znaczenie. Warto dzisiaj do niego powrócić. Dlaczego? Ponieważ pojęcie “drugiej strony” stanowi obecnie element głębokiego sporu w Kościele katolickim, gdy chodzi o wskazanie osób odpowiedzialnych za tuszowanie pedofilii klerykalnej i molestowanie seksualne sióstr zakonnych, kleryków czy młodych księży przez niektórych biskupów, kapłanów i zakonników.
Doniesienia o czynach pedofilskich Maciela Degollado do Watykanu docierały od lat 40. XX wieku. Wszyscy papieże od tamtego czasu znali o nich prawdę? Było ich aż pięciu: Pius XII, Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł I, Jan Paweł II. Dlaczego tak długo pozwalali na seksualne wykorzystywanie dzieci?
Nie tylko dzieci. Także osób dorosłych, pozostających w zależności służbowej: kleryków, księży i zakonników. Chciałbym jednak stanąć w obronie papieży. Sam jestem ofiarą swego rodzaju psychomanipulacji ze strony zgromadzenia Legionistów Chrystusa. Owszem, przez kilkanaście lat nie miałem żadnej wiedzy o ich nadużyciach seksualnych czy finansowych, ale uległem sile ich perswazji.
Byłem pod wielkim wrażeniem ich nowoczesności połączonej z tradycją. Podejrzewam, że równie skuteczna perswazja ze strony Maciela Degollado i jego otoczenia była stosowana wobec przedstawicieli Stolicy Apostolskiej.
Do księdza jednak nie przyszedł prefekt Kongregacji Nauki Wiary z dowodami przeciwko Macielowi, a do Jana Pawła II – tak.
Maciel Degollado to postać jakby nie z tego świata, posiadająca kilka osobowości czy wcieleń, złem czyniąca dobro i dobro zamieniająca w zło. To fascynująca historia do rzetelnych analiz dla filozofów i psychologów. Twierdzę, że należy ją uznać za jedną z najbardziej nieprawdopodobnych historii dotyczących wolności, grzechu, winy, manipulacji – walki dobra ze złem i światła z ciemnością.
Założyciel Legionistów Chrystusa wprowadził dodatkowy ślub zakonny, wiążący sumienia wszystkich członków swojego zgromadzenia. Od stuleci w życiu zakonnym w Kościele katolickim są składane trzy śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Maciel Degollado wprowadził czwarty ślub: dyskrecji. To wstrząsająca psychomanipulacja! Wszyscy młodzi adepci składali ten ślub po to, by nie mogli nikomu powiedzieć o tym wszystkim, co działo się wewnątrz zgromadzenia. Na różnych poziomach, także ekonomicznym.
Na poziomie ekonomicznym Legioniści Chrystusa radzili sobie bardzo dobrze. Na ile pobłażliwość papieży można tłumaczyć finansowym i politycznym wsparciem, jakie Maciel Degollado zapewniał Watykanowi?
W 2015 roku Raúl Olmos opublikował książkę pt. “Imperium finansowe Legionistów Chrystusa”. Jego zdaniem należy wycenić majątek tego zgromadzenia na 43,6 miliarda dolarów amerykańskich. Czytałem opracowania, w których była mowa nawet o 50 miliardach USD. Z pewnością potęga finansowa wzmacniała pozycję Maciela Degollado w strukturach Kościoła katolickiego w Rzymie, w Meksyku i innych krajach świata.
Dotychczas broniono Jana Pawła II, tłumacząc, że jego najbliższe otoczenie ukrywało przed nim wiedzę o skargach na Legionistów Chrystusa i ich założyciela. Czy możemy powiedzieć, że “anegdota” Franciszka jest pierwszym dowodem na to, że Jan Paweł II wiedział o zarzutach wobec Maciela Degollado?
Chodzę z tymi wątpliwościami od kilkunastu lat. Dotykają mnie one do żywego. Czytam, analizuję, rozmawiam na ten temat z różnymi ludźmi. Niektórzy watykaniści, m.in. chilijski dziennikarz Luis Badilla na portalu informacyjnym “Il Sismografo”, stawiają niezwykle ważne pytania dotyczące także polskiego otoczenia Jana Pawła II. Mam nadzieję, że w przyszłości zostanie ostatecznie rozwianych wiele wątpliwości.
PS W maju 2019 r., trzy miesiące po publikacji tego tekstu, papież Franciszek publicznie przyznał, że jego "anegdota" dotyczyła Legionu Chrystusa. Zastrzegł jednak, że Jan Paweł II, choć zwołał spotkanie poświęcone oskarżeniom wobec założyciela Legionu, sam nie był na nim obecny. "Było to spotkanie zwierzchników Kurii, różnych dykasterii, by rozpatrzyć przypadek Maciela” - tłumaczył Franciszek.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze