Sebastian Klauziński
Sebastian Klauziński
Edward P. został w 2002 r. skazany za molestowanie chłopców. Dwóch biskupów zapewniało, że nie będzie już pełnił posługi kapłańskiej. Jednak ksiądz od kilku miesięcy odprawia msze i spowiada w Sobótce na Dolnym Śląsku. Prowadzi też wielkopostne rekolekcje dla dzieci. "Uparł się, kurna, i dla świętego spokoju mówię: prowadź" - opowiada nam proboszcz Sobótki
"Powiem szczerze, jak na spowiedzi, nie miał prowadzić tych rekolekcji. Ale uparł się, kurna, i dla świętego spokoju mówię: prowadź” - opowiada OKO.press ks. Marek Pieczykolan, proboszcz w Sobótce - „On teraz musi siedzieć na dupie, bo ma emeryturę małą, probuje dorobić trochę grosza. Tak myślę, no co ty, chłopie, nafikasz, jak ty masz 66 lat?”.
Rozmawiamy 5 kwietnia telefonicznie. Ks. Pieczykolan mówi o wszystkim zaskakująco otwarcie.
Sobótka, 40 kilometrów od Wrocławia. Proboszczem parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa jest Marek Pieczykolan. Ma problem, bo parafia duża, a rąk do pracy brakuje. To jest parafia na dwóch, a nie na jednego - żali się. Czasami przyjeżdżają do pomocy księża z okolicy, ale pokazują się raz i więcej nie wracają. Proboszcz ma trudny charakter, mówią parafianie Sobótki.
Pomoc nadchodzi wiosną 2018 roku. Ksiądz Edward, kolega proboszcza z czasów seminarium, przyjeżdża do Sobótki co dwie, trzy niedziele. Odprawa msze, spowiada. Zastępuje proboszcza prawie przez cały styczeń. Proboszcz chwali ks. Edwarda. „Ani razu się nie spóźnił, a o piciu to nie ma mowy - od razu na drugi dzień bym go wywalił. Parafianie go polubili” - relacjonuje w rozmowie z OKO.press Pieczykolan.
W Sobótce zaczynają gadać. Ktoś wpisuje nazwisko ks. Edwarda w wyszukiwarkę Google, ktoś inny przypomina sobie głośną sprawę sprzed kilkunastu lat, z oddalonego o 20 kilometrów Pszenna.
Czy wie też proboszcz? Parafianom z Sobótki miał mówić: „Edward, fajny ksiądz, tylko przeszłość ma nieciekawą”. W rozmowie z nami najpierw twierdzi, że pierwsze o tym słyszy, potem zmienia ton: „Nie doszukuję się, nie dopytuję. Powiem tak: na dzień dzisiejszy, nie mam do niego żadnych, ale to żadnych zastrzeżeń”.
Zastrzeżenia mają za to niektórzy wierni. Jeden z nich mówi OKO.press, że
rekolekcje dla dzieci od 31 marca do 2 kwietnia tego roku prowadził Edward P. W 2002 roku skazany za molestowanie dwóch chłopców w Pszennie na półtora roku więzienia, w zawieszeniu na trzy lata. Bohater jednej z najgłośniejszych afer pedofilskich w Kościele na Dolnym Śląsku.
Skąd się wziął w Sobótce? Proboszcz Pieczykolan wyjaśnia: „Jest w dekanacie taki ksiądz - jego kolega - i mówi do mnie kiedyś:
»Marek, przyjmij go, bo chłop został na lodzie«. Arcybiskup powiedział mu: Idź do Domu Księży Emerytów, a on mówi: ja nie chcę! To sobie proszę samemu szukać parafii, zajęcia - o, w ten sposób mu arcybiskup powiedział”.
Cofnijmy się o 20 lat. Czternastoletni Michał jest zapalonym ministrantem. Kiedy pod koniec lat 90. w Pszennie nastaje nowy proboszcz - Edward P., chłopiec nagle gorzej się uczy, nie chce chodzić do kościoła. Ewa, matka Michała, pracuje w sklepie. Pewnego razu słyszy plotki o tym, co proboszcz robi z ministrantami. Pyta syna.
1 lutego 2000 roku Ewa składa doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. Domaga się zbadania sprawy molestowania seksualnego jej syna przez Edwarda P. na przełomie listopada i grudnia 1999 roku. Prokuratura wszczyna dochodzenie.
Później, podczas procesu, Michał zeznaje, że ksiądz molestował jego i innego ministranta w różnych sytuacjach: podczas sprzątania kościelnej wieży, jazdy samochodem, przybijania pieczątek.
Po dwóch latach sąd skazuje P. na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Ksiądz składa apelację, jednak w 2003 roku Sąd Okręgowy w Świdnicy podtrzymuje wyrok.
Sprawa proboszcza dzieli Pszenno. Po wyroku matka Michała wyznaje „Gazecie Świdnickiej”, że przeszła piekło. Przez trzy lata ona i jej rodzina byli szykanowani, pół wsi utrzymywało, że kobieta i jej syn mszczą się na księdzu. „Mam nadzieję, że ustrzegłam przed tą krzywdą innych ministrantów” - mówi po wyjściu z sali sądowej.
Ówczesny biskup wrocławski Edward Janiak zapewnia po wyroku w 2003 roku:
„Ksiądz już nigdy nie będzie mógł pełnić posługi kapłańskiej”. W lokalnej prasie biskup Janiak wyjaśnia, że P. trafi do domu księży emerytów lub do domu opieki nad chorymi. Ale kłamie.
Już trzy lata później, w 2006 roku, ksiądz P. zostaje proboszczem w pobliskim Brożcu. Jest nim aż do 2013 roku. Wtedy sprawę opisują „Gazeta Wrocławska” i TVN 24. Wybucha afera. Kuria najpierw broni duchownego: czteroletni okres próby minął, więc prawnych przeszkód do pełnienia posługi nie ma. Potem jednak usuwa księdza.
„Ksiądz opuszcza parafię, nie będzie podejmował pracy duszpasterskiej tego rodzaju” - mówi ks. Stanisław Jóźwiak, ówczesny rzecznik archidiecezji. I dodaje: „Bierzemy pod uwagę empatię do ofiar i zapobieganie powtórzeniu takich czynów”.
W związku z tą sprawą nowy biskup ordynariusz archidiecezji wrocławskiej Józef Kupny zapowiada powołanie specjalnej komisji, która ma sprawdzić, czy któryś z jego księży był skazany za przestępstwa seksualne wobec małoletnich.
„Chcę mieć informacje, gdzie pracują tacy księża. Chcę te sprawy mieć na biurku, żebym mógł odpowiednio zadziałać. Bo chcę wcześniej reagować, a nie dopiero po tym, jak przeczytam o nich artykuł w gazecie” - mówi w wywiadzie abp Kupny.
Dzwonimy do kurii, żeby zapytać, czy arcybiskup „miał na biurku” sprawę rekolekcji prowadzonych przez ks. Edwarda przed kilkoma dniami. Rzecznik prasowy ks. Rafał Kowalski po kilku godzinach przesyła odpowiedzi na niektóre z naszych pytań mailem.
Jak czytamy, kuria nie wiedziała o prowadzeniu rekolekcji przez ks. Edwarda P. ani o jego pracy w parafii w Sobótce. Rzecznik zapewnia jednak, że sprawa zostanie „wyjaśniona".
Zapytaliśmy także, gdzie obecnie przebywa ksiądz. Według naszego informatora proboszcz Pieczykolan wspominał, że P. mieszka w Domu Księży Emerytów we Wrocławiu. Sam proboszcz w rozmowie z nami twierdził, że to nieprawda, a P. mieszka gdzieś we Wrocławiu.
Jeszcze inną wersję podaje kuria. Jak pisze rzecznik, P. aktualnie przebywa w miejscu „ustalonym z metropolitą wrocławskim, poza naszą archidiecezją. Nie jest to żadna parafia, placówka duszpasterska ani Dom Księży Emerytów.”
Rzecznik podkreśla, że trudno mu się odnieść do sprawy, bo z osób, które wówczas podejmowały decyzje dotyczące P., aktualnie nikt nie pracuje w kurii.
Zadzwoniliśmy do Anny Górniak, dyrektorki Szkoły Podstawowej nr 2 w Sobótce, której uczniowie byli na rekolekcjach księdza P. Według dyrektorki na rekolekcje zapraszał proboszcz Pieczykolan, więc to on za nie odpowiadał. Sprawdzenie księdza prowadzącego rekolekcje nie mieściło się w jej kompetencjach. „Ja i wychowawcy pilnowaliśmy dzieci. Były pod naszą opieką nawet w ławkach w kościele. Po rekolekcjach o 9 rano dzieci wracały z nami do szkoły” - mówi.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Komentarze