To będzie precedensowa sprawa. Po zawiadomieniu OKO.press komenda policji w Wejherowie złożyła wniosek do sądu o ukaranie ks. Wojciecha Czajkowskiego. Policjanci uznali, że popełnił wykroczenie, zapraszając do odprawiania rekolekcji skazanego za molestowanie ministrantów ks. Wincentego Pawłowicza bez sprawdzenia, czy figuruje w tzw. rejestrze pedofilów
Policjanci z Wejherowa zawnioskowali do sądu o ukaranie ks. Wojciecha Czajkowskiego za to, że jako proboszcz parafii w Brzeźnie Lęborskim dopuścił do odprawiania rekolekcji przez ks. Wincentego Pawłowicza. Według pisma, które dostaliśmy jako zawiadamiający o sprawie, policja stwierdziła, że ks. Czajkowski do “działalności związanej z wychowaniem” dopuścił ks. Pawłowicza, skazanego w 2003 roku za molestowanie pięciu ministrantów. I że zrobił to bez sprawdzenia, czy jego nazwisko figuruje w rejestrze sprawców przestępstw seksualnych lub pomimo takiej wiedzy.
Zgodnie z ustawą, która powołała ten rejestr, każdy, kto „dopuszcza do pracy lub do innej działalności związanej z wychowaniem, edukacją, wypoczynkiem, leczeniem małoletnich lub z opieką nad nimi”, ma obowiązek sprawdzania w rejestrze przestępców seksualnych z dostępem ograniczonym, czy figuruje tam osoba, która ma być dopuszczona do kontaktu dziećmi.
Jeśli ktoś tego obowiązku nie dopełni lub dowie się z rejestru, że dana osoba jest przestępcą seksualnym, a mimo to pozwoli jej uczyć, opiekować się czy leczyć dzieci, może być ukarany aresztem, ograniczeniem wolności albo co najmniej tysiącem złotych grzywny.
Policja zgodziła się z nami, że ks. Wojciech Czajkowski zasługuje na taką karę.
W Sądzie Rejonowym w Wejherowie, gdzie trafił wniosek policji, dowiedzieliśmy się, że zostanie rozpatrzony w ciągu dwóch tygodni. Sędzia nie zdecydował jeszcze, czy odbędzie się rozprawa, czy wyrok zostanie wydany zaocznie.
Choć nie wiemy, czy ks. Pawłowicz figuruje w rejestrze sprawców przestępstw seksualnych z dostępem ograniczonym, uznaliśmy, że mamy obowiązek złożyć zawiadomienie. Chcieliśmy przede wszystkim, by zadziałano prewencyjnie.
O. Adam Żak, koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski, zapewnił nas, że księżom przekazano wiedzę o obowiązku sprawdzania w rejestrze przestępców seksualnych nazwisk osób, mających pracować z dziećmi. Przyznał jednak, że nie dostał nigdy pytań odnoszących się do odprawiania rekolekcji. Wyrok sądu w tej sprawie zmusiłby Kościół do zaostrzenia swoich wytycznych.
Jesteśmy przekonani, że księża skazani za przestępstwa seksualne nie powinni mieć kontaktu z dziećmi. Tymczasem ksiądz pełniący funkcję rekolekcjonisty – w tym przypadku ks. Pawłowicz – wygłasza kazania i udziela sakramentu spowiedzi. Z wielu historii wykorzystania nieletnich przez księży wiemy, że spowiedź jest szczególnie niebezpieczna. Kapłani wykorzystują ją do spoufalenia się z dzieckiem, poznania jego tajemnic i uwiedzenia, a gdy ono się powiedzie – do wymuszenia na ofierze obietnicy milczenia.
Zaniepokoił nas też fakt, że ks. Pawłowicz miał kontakt z małoletnimi ministrantami.
Jako rekolekcjonista mógł pełnić wobec nich rolę opiekuna lub przełożonego. Pełnienie tej roli z kolei mogłoby ułatwić mu przebywanie z chłopcami bez niczyjego nadzoru oraz nadużywanie swojej władzy i autorytetu kapłana.
Prawomocny wyrok sądu w tej sprawie mógłby zapobiec takim zagrożeniom. Według naszej wiedzy byłby to precedens. Nie skazano jeszcze żadnego księdza za zignorowanie przepisów ustawy o rejestrze sprawców seksualnych.
Ks. Wincenty Pawłowicz, skazany w 2003 roku za molestowanie chłopców we wsi pod Łowiczem. Po wyjściu z więzienia w 2006 roku biskup łowicki Andrzej Dziuba pozwolił mu zostać proboszczem w Krasosiłce pod Odessą na Ukrainie. Pawłowicz odprawiał tam msze w kilku parafiach, miał ministrantów, a z jednym z nich wyjechał na wycieczkę do Włoch.
Jak wykazało śledztwo OKO.press, w trakcie pobytu na Ukrainie wielokrotnie przyjeżdżał do Polski po to, by kwestować na rzecz swojej parafii czy udzielać wykładów w seminarium. Jak sprawdziliśmy, około siedem lat temu w towarzystwie nastoletnich chłopców przyjechał do placówki edukacyjnej podlegającej diecezji łowickiej, gdzie spędził z nimi kilka nocy. Według źródeł OKO.press skierował go tam osobiście biskup łowicki Andrzej Dziuba.
Po pierwszym reportażu o ks. Pawłowiczu odezwało się do nas kilka osób z nowymi informacjami o jego działalności. Według nich:
Od 22 października 2018 kuria łowicka nie odpowiada na pytania dotyczące ks. Pawłowicza:
Gdy kuria zignorowała nasze pytania, zadaliśmy je bezpośrednio biskupowi Dziubie 1 listopada po mszy, którą odprawił na łowickim cmentarzu. Odpowiedział nam jedynie, że “nie ma nic do powiedzenia”.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze