0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Andreas WeithAndreas Weith

Szyję i skrzydła żurawia przywiązano do kołków wbitych w ziemię. Na takie makabryczne znalezisko natknięto się w gminie Stanisławów (pow. miński, woj. mazowieckie) na polu uprawnym.

Znalazca zgłosił sprawę na policję a zdjęcia przesłał do Komitetu Ochrony Orłów - organizacji zajmującej się ochroną ptaków. Organizacja poinformowała o sprawie na Facebooku:

Źródło: Komitet Ochrony Orłów / Facebook

"Ptak został najpewniej najpierw złapany i uśmiercony a potem ukrzyżowany. Raczej nie byłoby możliwe przywiązanie ptaka w ten sposób, gdyby jeszcze żył" - mówi OKO.press Michał Zygmunt z Komitetu Ochrony Orłów.

Policja wszczęła dziś postępowania wyjaśniające. Żuraw jest gatunkiem chronionym i nie ma go też na liście ptaków łownych. Poseł Lewicy Andrzej Rozenek obiecał 1000 zł za wskazanie sprawcy.

Ale zdziwi się ten, kto myśli, że to odosobniony przypadek makabry. Jak przekazał nam Komitet Ochrony Orłów,

co roku w Polsce odkrywa się przynajmniej kilka ukrzyżowanych ptaków.

Nie wszystkie sprawy nagłaśniane są medialnie. Ofiarą padają przede wszystkim ptaki drapieżne, takie jak jastrzębie czy myszołowy. Ale też krukowate, w tym kruki i gawrony. A za wszystkim stoi zwyczajny zabobon.

Przeczytaj także:

"Od lat krzyżujemy drapieżne ptaki..."

"Jestem w 90 proc. przekonany, że za śmiercią żurawia stoi rolnik" - mówi OKO.press Michał Zygmunt z Komitetu Ochrony Orłów. I dodaje:

"Niektórzy z nich wierzą, że jeżeli w ten sposób na polu rozciągnie się truchło ptaka, to będzie on odstraszał inne, by nie wydziobywały plonów, np. posianej kukurydzy. To myślenie zaściankowe, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, wręcz magiczne".

Na niszczenie zasiewów kukurydzy przez żurawie wskazywała m.in. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Niestety, Skarb Państwa nie wypłaca odszkodowań za szkody od tych ptaków, co może sprzyjać procederowi kłusownictwa i takim sytuacjom, jak opisana.

Podobny, równie koszmarny przypadek, miał miejsce w 2016 roku w gminie Turobin (woj. lubelskie), gdzie znaleziono ukrzyżowanego orła przedniego, o czym informował "Kurier Lubelski". Ptaka przywiązano za skrzydła do stojącego przy polu uprawnym drzewa. Strata była tym większa, że to gatunek objęty ścisłą ochroną gatunkową.

W 2009 r. nieopodal Środy Śląskiej (woj. dolnośląskie) właścicielka sadu przybiła do prowizorycznego krzyża potrąconą przez samochód sowę. I zawiesiła na najwyższej czereśni, by odstraszał owocożerne ptaki.

"Od lat krzyżujemy drapieżne ptaki i wieszamy je wysoko ponad drzewami, bo wtedy szpaki się boją" - mówiła "Faktowi" kobieta.

Nie widziała nic niestosownego w swoim zachowaniu. Martwego ptaka z drzewa zdjęli aktywiści Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i pogrzebali go za sadem.

"Na obszarach wiejskich znamy również przypadki krzyżowania ptaków krukowatych, wynikające przypuszczalnie z kulturowego przekonania wiążącego te ptaki ze złymi mocami" - mówi Zygmunt.

Dodaje, że na wsi w okresie zimowym również truje się ptaki: "Wykłada się padlinę z trucizną, ale przecież jedzą je również ptaki padlinożerne, takie jak bieliki i kruki. I giną. Rocznie to nawet kilkanaście przypadków".

Nienawiść gołębiarzy

Okazuje się, że ptaki drapieżne zabijają i krzyżują również gołębiarze.

"Część z hodowców gołębi wierzy, że jeżeli rozciągnie się zabitego ptaka na prowizorycznym krzyżu albo na drzewie w pobliżu gołębnika, to zapewni się w ten sposób bezpieczeństwo swoim gołębiom, bo wiszący ptak drapieżny będzie odstraszał inne" - wyjaśnia Zygmunt.

To również nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. "W ten sposób giną niestety również np. myszołowy, choć to gospodarczo pożyteczne ptaki, bo polują na gryzonie żerujące na uprawach, a nie na gołębie" - mówi Zygmunt.

Gołębiarze skarżą się, że jastrzębi jest w Polsce za dużo, a głównym punktem w ich menu są hodowane ptaki. Jak podawał w 2016 roku portal "StrefaAGRO", według danych Komitetu Ochrony Orłów, "gołębie domowe mogą stanowić nawet 70 proc. karmy jastrzębi". Ale ornitolodzy przekonują, że populacja tego gatunku od lat jest stabilna.

Na forach gołębiarskich można wyczytać nawet postulaty zniesienia ochrony gatunkowej jastrzębi.

Wyjątkowo brutalny przypadek skłusowania tych ptaków opisała niedawno zielonogórska "Wyborcza". W znalezionym gnieździe kłusownik założył aż pięć żelaznych potrzasków.

W jeden z nich złapał się samiec, który wypadł z gniazda i musiał tak wisieć długo, bo w ranie były musze jaja. Ptak skonał krótko po przybyciu ornitologów. Nie znaleziono samicy, a cały lęg został zniszczony.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze