Dziennikarze mieli możliwość obserwowania oraz rejestrowania obrad.
fałsz. Fałsz. Media do Sali Kolumnowej nawet się nie mogły się zbliżyć.
To oczywisty fałsz. Po tym, jak Marek Kuchciński zarządził przeniesienie obrad z Sali Posiedzeń do Sali Kolumnowej zakazał mediom wstępu na obrady. Mało tego – nakazał wszystkim dziennikarzom opuszczenie terenu gmachu Sejmu. Do Sali Kolumnowej nie przedostał się żaden przedstawiciel mediów – z kamerą czy bez.
W związku z tym, żadna telewizja nie miała możliwości samodzielnego transmitowania obrad. Jedyne, co mogły zrobić to przekazywać obraz z obecnej na sali kamery przemysłowej. A więc owszem, posiedzenie było rejestrowanie, ale tylko we fragmencie. Na nagraniu widać tylko fragment sali, nie wiadomo, co dzieje się w wielu jej częściach, a jakość obrazu i dźwięku transmisji była niska.
Każdy z posłów mógł wejść do Sali Kolumnowej jej głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu.
fałsz. Fałsz. Posłów opozycji blokowała straż marszałkowska i członkowie PiS.
Kolejna nieprawda i manipulacja.
Posłowie opozycji nieskutecznie próbują wejść na salę kolumnową gdzie prowadzone są obrady Sejmu. Nie pozwala na to Straż Marszałkowska. pic.twitter.com/uyHJp9DZ7J
— Wojciech Bojanowski (@BojanowskiW) December 16, 2016
Na nagraniu widać, że przynajmniej jedno wejście do Sali Kolumnowej było niedostępne dla posłów – zostało zagrodzone przez straż marszałkowską. Czy było to „wejście główne”? Trudno powiedzieć – faktem jest, że nie wszyscy posłowie, którzy chcieli, mogli się dostać do sali. A próbowali – udało się to nagrać reporterowi TVN24, zanim zmuszono go do opuszczenia budynku. Na drodze stanęła im Straż Marszałkowska, która sama przyznała, że wejście blokuje na polecenie Marszałka Sejmu. Mówiąc o „głównym wejściu” marszałek manipuluje, bo kluczowe jest to, czy posłowie mieli swobodny dostęp do sali, czy nie. Zamiast po prostu udać się na głosowanie musieli krążyć dookoła sali i szukać do niej dostępu.
Nawet, gdy części parlamentarzystów opozycji udało się dostać do środka, dalej nie chciano ich dopuścić do głosowania. Posłowie PiS rzędami krzeseł blokowali dostęp do stołów, przy których trwały obrady.
Oto dowód, że nie mogłem zabrać głosu na sali kolumnowej. Posłowie PiS mi to uniemożliwili. Posiedzenie Sejmu według PiS. Nielegalne! pic.twitter.com/RqSP3RGeGA
— Cezary Tomczyk (@CTomczyk) December 16, 2016
Poseł Szczerba mówił nie na temat. Dyskusja podczas obrad i pytania nie mogą być oderwane od meritum sprawy.
fałsz. Fałsz. Szczerba mówił o budżecie, gdy wyłączono mu mikrofon.
Szczyt dezynwoltury marszałek Kuchciński osiągnął jednak uzasadniając piątkową decyzję o wykluczeniu z obrad posła PO Michała Szczerby. Było to jego zdaniem konieczne, bo ten mówił nie na temat. Przypomnijmy: w trakcie debaty o ustawie budżetowej zawiesił na mównicy kartkę z napisem “#WolneMediawSejmie” (którą, z resztą, szybko zdjął).
Regulamin sejmowy faktycznie zabrania odbiegania od tematu w wystąpieniach. Jeśli parlamentarzysta/-tka się tego dopuszcza, marszałek ma prawo wykluczyć ich z posiedzenia po dwóch ostrzeżeniach. Kuchciński nie miał jednak szans by przekonać się, że Kuchciński od tematu odbiega, bo pozwolił Szczerbie na wypowiedzenie połowy zdania, zanim wyłączył mu mikrofon i nakazał opuszczenie sali. Szczerba przebywał na mównicy najwyżej kilkadziesiąt sekund. Widać to na nagraniu:
Swoje wystąpienie poseł Szczerba zaczął słowami: „Muzyka łagodzi obyczaje, dlatego Warszawa jest nie tylko stolicą Polski…” Jak później tłumaczył, chciał wypowiedzieć się na temat zwiększenia dotacji na orkiestrę Sinfonia Varsovia, której obniżenia dotyczyła jedna z poprawek do ustawy. Potwierdza to stenogram: „Ta poprawka dotyczy budowy centrum muzyki” – zdążył powiedzieć do Kuchcińskiego Szczerba już po wyłączeniu mikrofonu.