Warszawska kurator "demaskuje partykularne interesy Trzaskowskiego" wciskając dyrektorom i dyrektorkom słodki kit o Lex Czarnek. Pomorska kuratorka Bielang (na zdjęciu) jedzie ostro: "Proszę o przesłanie wyjaśnień w dniu dzisiejszym na adres [email protected]". Szkoły mają się bać Czarnka i jego ludzi
Kuratorki Dorota Skrzypek i Małgorzata Bielang - śladem swego przełożonego ministra edukacji - podjęły kontrofensywę przeciw krytyce Lex Czarnek, jakiej "dopuścił się" prezydent Rafał Trzaskowskim w liście do rodziców warszawskich uczniów. Drugą podejrzaną jest prezydentka Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która - według interpretacji Przemysława Czarnka - odpowiada za link do krytycznego oświadczenia Unii Metropolii Polskich, jakie pojawiło się stronach gdańskich szkół.
Jak mówi się w mediach, OKO.press "dotarło" do obu listów kuratorek, czytaj - przesłali je nam ojciec uczennicy w Warszawie i nauczycielka z Gdańska. Publikujemy je niżej.
15 grudnia Czarnek zapowiedział, że składa zawiadomienie do prokuratury, bo "zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez Trzaskowskiego i Dulkiewicz". Już tego samego dnia Małgorzata Bielang, znana z ekscesów różnej natury (patrz sylwetka dalej) zażądała od dyrektorów szkół wyjaśnień w sprawie owego linku na szkolnych stronach.
Kazała przysłać wyjaśnienia "w dniu dzisiejszym" na złowrogo brzmiący adres: [email protected].
Wicekuratorka Skrzypek zareagowała dzień po, 16 grudnia.
Przypomnijmy, że atak Czarnka był reakcją na list prezydenta stolicy do rodziców warszawskich uczniów z 13 grudnia (który niektóre szkoły rozesłały za pośrednictwem Librusa, czyli platformy internetowej używanej do kontaktu z rodzicami i uczniami). Trzaskowski analizuje w nim punkt po punkcie Lex Czarnek stwierdzając, że „nowe prawo ogranicza autonomię szkoły i rolę Was, jako rodziców, jako osób ją współtworzących. Odtąd największy wpływ na edukację i wychowanie będzie miał minister reprezentowany przez kuratora. To on zdecyduje, jakie organizacje społeczne dostaną prawo prowadzenia zajęć w szkole (…) To on przesądzi o losie dyrektora, w skrajnych przypadkach dyrektor może być zagrożony karą do trzech lat [w ostatecznej wersji tzw. Lex Wójcik nawet do ośmiu lat - red.] Rodzice zostali sprowadzeni do roli pionka”. Trzaskowski przestrzega, że efektem Lex Czarnek będzie „zbudowanie wśród wszystkich uczestników życia szkolnego postaw konformistycznych opartych na strachu przed karą”.
Minister Czarnek zarzucił także Aleksandrze Dulkiewicz uprawianie polityki: "Szkoły podległe prezydent Dulkiewicz na swoich stronach internetowych zamieszczają materiały stricte polityczne, żywcem kopiowane ze strony miejskiej". Jak wyjaśnia gdański portal samorządowy, link do "Apelu miast Unii Miast Polskich o odrzucenie lex Czarnek i lex Wójcik: NIE dla zmian likwidujących demokrację w szkołach" (z 7 grudnia) pojawił się - jako jeden z wielu - u dołu stron internetowych gdańskich szkół. Te linki zaciągają się automatycznie z działu "Edukacja" portalu Gdansk.pl.
W poprzednim tekście szczegółowo analizowaliśmy zarzuty Czarnka, wskazując, że prezydenci nie przekroczyli uprawnień (bo ustawowo "odpowiadają za działalność szkół"), a już na pewno nie popełnili przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego, bo mowa w nim o funkcjonariuszu, który "przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego". Tymczasem list Trzaskowskiego i linkowany materiał na stronach gdańskich szkół dotyczył obrony praw rodziców zagrożonych przez Lex Czarnek.
Wbrew temu, co pisał Czarnek, Trzaskowski nie zwracał się też do rodziców za pośrednictwem Librusa, którym dysponują szkoły, odpowiadają za to dyrekcje. Trzaskowski posłał list szkołom z prośbą (nie poleceniem), by rozesłały go rodzicom.
Kluczowe w reakcji Czarnka były słowa, które miały zastraszyć dyrektorki i dyrektorów, bo minister próbuje - do pewnego stopnia skutecznie - zarządzać strachem już przed wprowadzeniem nowelizacji Lex Czarnek, która została przynajmniej chwilowo zablokowana przez opozycję;
"Jeżeli dyrektor nad tym nie panuje i pozwala organowi prowadzącemu na upolitycznienie, to mogą być konsekwencje w postaci zaleceń pokontrolnych kuratora oświaty, żeby nie dopuszczać do tego typu sytuacji”.
16 grudnia wicekuratorka Dorota Skrzypek napisała do szkół długie pismo. Dostaliśmy je od jednego z ojców dziecka w warszawskiej szkole, który otrzymał je za pośrednictwem Librusa. Skrzypek zaczyna od świątecznych klimatów, ale szybko przechodzi do rzeczy:
"Po raz kolejny z niepokojem stwierdzam, że w imię partykularnych interesów, przekazywane są społeczności szkolnej przez prezydenta Warszawy nieprawdziwe informacje dotyczące projektowanych zmian w oświacie".
Okazuje się, że to Trzaskowski chce wzbudzać strach: "Celem takich działań jest wzbudzenie strachu, utrwalanie nieprawdziwych stereotypów i budowanie uprzedzeń, a także instrumentalne wykorzystanie nauczycieli i rodziców uczniów".
Dalej Skrzypek wyjaśnia, że "dotychczas, na poziomie lokalnym decydujący głos (...) miały wyłącznie samorządy. Proponowane rozwiązania prawne [Lex Czarnek] zapewniają odpowiedzialne współdziałanie dwóch organów w celu stworzenia optymalnych warunków funkcjonowania szkoły".
Wszystko rzecz jasna w interesie dzieci i rodziców. Uprawnienie kuratorium "do wnioskowania do organu prowadzącego o zawieszenie dyrektora, wyłącznie w sprawach niecierpiących zwłoki, związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa uczniów, nie powinno budzić obaw. Takie rozwiązanie byłoby stosowane w szczególnych sytuacjach, gdy dyrektor notorycznie nie wykonuje zaleceń pokontrolnych".
Rzecz w tym, że szybka ścieżka odwołania dyrektora może zostać uruchomiona, gdy dyrektorka nie wykona zaleceń zgodnych z ideologiczną i polityczną linią ministerstwa, jakiej bronią kuratoria. I na przykład zezwoli na edukację seksualną, równościową, organizację "tęczowych piątków", czy na udział uczniów i uczennic w inicjatywach typu Tour de Konstytucja. Takie interwencje już się wielokrotnie zdarzały. Lex Czarnek ma dać kuratoriom prawdziwy bat na niepokorne szkoły.
Ton Skrzypek twardnieje: "narzucane są przez niektóre organy prowadzące programy o charakterze wychowawczym czy profilaktycznym adresowane do uczniów, z pominięciem rzetelnej informacji kierowanej do rodziców o ich celach, treściach, stosowanych metodach, kompetencjach i kwalifikacjach osób prowadzących zajęcia z uczniami, czy przewidywanych efektach".
Takie "narzucane programy" zostaną wyeliminowane przez władze oświatowe. A wszystko dla... upodmiotowienia rodziców: "proponowane rozwiązania prawne służą upodmiotowieniu rodziców w procesie edukacji szkolnej dziecka bez względu na wyznawany światopogląd".
Pomorska kuratorka oświaty krótko i węzłowato zażądała "wyjaśnienia zaistniałej sytuacji".
"Sytuacja" - powtórzmy - polega na tym, że na stronach internetowych placówek pojawił się link do "Apelu miast UMP o odrzucenie lec Czarnek i lex Wójcik". Kuratorka powołała się na art. 68 ustawy oświatowej, zgodnie z którym "dyrektor kieruje działalnością placówki i reprezentują ja na zewnątrz", Nie wiadomo po co z długiej listy uprawnień dyrektora dorzuciła do tego fragment z punktu 5: "może organizować administracyjną, finansową i gospodarczą obsługę szkoły".
Kuratorka "przypomniała też, że szkoła winna być instytucją światopoglądowo i politycznie neutralną (art. 86 ustawy oświatowej)". Konkluzja ma zmrozić dyrektorki i dyrektorów: "Proszę o przesłanie wyjaśnień w powyższej sprawie w dniu dzisiejszym, tj. 15 grudnia 2021 roku, na adres: [email protected]".
Kuratorka uznała, że umieszczenie linku na szkolnej stronie internetowej to naruszenia art. 86 o apolityczności szkoły, ale art. 86 zabrania jedynie działania w szkole partii i organizacji politycznych, co nie jest tożsame z wypowiadaniem treści krytycznych wobec polityki władz.
Zakwestionowany link odsyłał do oświadczenia organizacji samorządowej (Unii Metropolii Polskich) i zaciągnął się automatycznie z działu "Edukacja" portalu Gdansk.pl, czyli ze strony samorządowej, a nie partyjnej.
Małgorzata Bielang jest postacią kontrowersyjną. Jak pisze gdańska Wyborcza prywatnie jest siostrą posła PiS Jarosława Zielińskiego (od 2003 posła PiS, wiceministra edukacji, 2005-2006 i spraw wewnętrynych, 2015-2019, który zapadł w pamięć opinii publicznej, gdy podczas Święta Niepodległości w Augustowie został uhonorowany deszczem z konfetti wycinanym przez miejscową policję i zrzucanym z helikoptera).
Bielang przez blisko 20 lat była dyrektorką wiejskiej podstawówki w Rutkach na Podlasiu. Jednocześnie w 2010 roku została radną powiatu augustowskiego i przewodniczącą klubu PiS w radzie. Weszła w skład Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego w Augustowie. Została nagrodzona zostając w 2017 wicekuratorką na Pomorzu.
Gdy w 2019 roku awansowała na kuratorkę, pojawiły się zarzuty o mobbing i łamanie praw pracowniczych (zobacz interpelację poselska w tej sprawie). Pracowniczki i pracownicy kuratorium opowiadali "Wyborczej":
"Za pani kurator Bielang zapanowała atmosfera strachu, ciągłego upominania, straszenia naganami, kontrolowania i szukania haków. Były też działania pozbawiające nas godności. Wobec osób, które współpracowały z poprzednią kurator Moniką Kończyk, zostały podjęte takie działania, że wkrótce kilkanaście osób złożyło wypowiedzenia, a jedna została dyscyplinarnie zwolniona".
Sprawa zrobiła się głośna. Interwencję podjął ZNP, który wymienił kilka pism z kuratorium, a Państwowa Inspekcja Pracy wszczęła kontrolę. Wojewoda pomorski ograniczył się jednak do wezwania Bielang i "uczulił ją, żeby zadbała o lepsze relacje z pracownikami".
Jesienią 2020 Małgorzata Bielang straszyła dyrektorki i dyrektorów pomorskich szkół konsekwencjami przy okazji Strajku Kobiet. Oto fragmenty kuriozalnych - także ze względu na styl - listów jakie rozsyłała:
"Proszę wszystkich Państwa odpowiedzialnych za wychowanie młodzieży o właściwe i zdecydowane kroki w celu przerwania tych skandalicznych zdarzeń. (...) Wzywam Państwa do zdecydowanej reakcji na te oburzające wydarzenia i apeluję o działania! Nie może być zgody Dyrektorów szkół, Nauczycieli, Wychowawców i Rodziców na podobne precedensy!
Bunt jest nieodłączną cechą młodości, ale nikomu nie wolno »deptać świętości ołtarzy«, nie wolno nawoływać do nienawiści i pogardy, nie wolno pozwolić na pomieszanie sfery sacrum i profanum".
W czerwcu 2021 Bielang wystąpiła z własną interpretacją rozsądnego rozporządzenia MEiN w sprawie uproszczonego trybu wybierania dyrektorów placówek oświatowych w czasie pandemii. Ministerstwo zaproponowało, żeby ze względu na zagrożenie wirusem zawiesić konkursy, a dotychczasowym dyrektorom, którym kończy się kadencja, przedłużyć ją o rok. Samorządy zobowiązano jedynie do tego, aby wystąpiły do kuratoriów z wnioskami.
Z własnej inicjatywy Bielang rzecz skomplikowała. Poleciła samorządowcom, aby przesyłali do kuratorium aż 15 dokumentów, w tym nawet zaświadczenia lekarskie (sprzeczne z RODO). Na te utrudnienia zareagował marszałek pomorski Mieczysław Struk, który zarzucił kurator przekroczenie kompetencji i naruszenie prawa.
Pomorskie kuratorium odpowiedziało na pismo marszałka, że to tylko jego opinia i że nie jest przełożonym kurator Bielang.
Także media publiczne w odpowiedni sposób "opracowały" list Trzaskowskiego. Polskie Radio 24, które bywa bardziej zrównoważone niż TVP czy Jedynka, popisało się, podwójnym kłamstwem:
"Trzaskowski wystosował list na koniec roku szkolnego do dyrektorów, nauczycieli, rodziców i uczniów. Podziękowania za trudny rok nauki w pandemii znalazły się w nim jednak na samym końcu. Niemal cały dokument poświęcony jest atakowi na ministra edukacji i nauki oraz obronie lewicowych wpływów w placówkach.
List był skierowany do rodziców i nie bronił "lewicowych wpływów", chyba, że lewicowe jest wszystko, co nie zgadza się z polityką rządu.
Edukacja
Przemysław Czarnek
Rafał Trzaskowski
Jarosław Zieliński
Ministerstwo Edukacji Narodowej
Aleksandra Dulkiewicz
Dorota Skrzypek
kuratoria oświaty
Lex Czarnek
Librus
Małgorzata Bielang
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze