0:000:00

0:00

Kuria gnieźnieńska upomniała księdza Józefa Wędzikowskiego, proboszcza parafii w Stróżewie, w reakcji na wczorajszy (22 listopada) tekst OKO.press. Ostatniej soboty i niedzieli (17 i 18 listopada) w trakcie mszy ksiądz zaatakował stróżewskiego sołtysa i radnego Adriana Urbańskiego. W ramach ogłoszeń parafialnych

ogłosił, że Koalicja Obywatelska, z której list polityk startował, jest „wroga Bogu, Krzyżowi, Ewangelii i Kościołowi”. A sam Urbański z tego powodu„już nie jest katolikiem i nie może być radnym” oraz „przez to sam wyłączył się z Boga”.

Przeczytaj także:

Ks. Wędzikowski powtórzył te słowa podczas trzech kolejnych mszy i spisał je na facebookowej stronie parafii. Za każdym razem ignorował skargi parafian, którzy głośno sprzeciwiali się uprawianiu polityki w kościele i w geście protestu wychodzili z niego w trakcie mszy.

Jak dowiedzieliśmy się od mieszkańców Stróżewa, nie było to pierwsze zaangażowane politycznie przemówienie w wykonaniu ks. Wędzikowskiego. Tuż przed ostatnimi wyborami samorządowymi wskazał parafianom, których mediów mają słuchać (Radia Maryja, Telewizji Trwam). I na kogo mają głosować (na kandydata do rady gminy z lokalnego komitetu Nasza Gmina – Naszą Szansą).

Zapytaliśmy kurię gnieźnieńską, którą kieruje prymas Polski Wojciech Polak, jakie jest stanowisko arcybiskupa wobec tego rodzaju agitacji politycznej. I czy ks. Wędzikowski zostanie w jakiś sposób ukarany lub upomniany.

Ambona nie jest miejscem agitacji

Dzisiaj rano (23 listopada) nadeszła odpowiedź, pod którą podpisał się ks. Zbigniew Przybylski, kanclerz i rzecznik prasowy Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie:

„W odpowiedzi na Państwa maila uprzejmie informuję, że ksiądz proboszcz został poproszony o wyjaśnienia w związku z zaistniałą sytuacją. Został też upomniany i pouczony, że ambona nie jest miejscem agitacji politycznej i że winien wystrzegać się takich zachowań w przyszłości”.

Kuria nie mogła zareagować inaczej. Agitacja polityczna prowadzona przez księży narusza zasadę rozdziału państwa od kościoła, zawartą w art. 25 ust. 3 konstytucji, który mówi, że: „Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego”.

Z kolei artykuł 2442 Katechizmu Kościoła Katolickiego wprost mówi, że„Do pasterzy Kościoła nie należy bezpośrednie interweniowanie w układy polityczne i w organizację życia społecznego”.

Według Adriana Urbańskiego, sołtysa Stróżewa, reakcja kurii jest jednak zbyt łagodna.„Powiem krótko: żenada. Wolałbym, aby kuria nie pisała o przyszłości księdza, ponieważ

zarówno ja, jak i parafianie nie widzimy dla niego przyszłości w naszym ani żadnym innym kościele.

W weekend razem z mieszkańcami wystosuję w tej sprawie pismo do kurii" - zapowiada Urbański w rozmowie z OKO.press.

Ksiądz uderzył chłopca z całej siły

Urbański przypomina, że to nie pierwszy skandal z udziałem ks. Wędzikowskiego. W 2003 roku bydgoska„Gazeta Wyborcza" opisywała, jak jego odwołania domagali się mieszkańcy Kwieciszewa pod Mogilnem. Oskarżali księdza o uderzenie„z całej siły" 12-letniego chłopca w twarz za to, że w trakcie mszy odwrócił się do swojego kolegi. Chłopiec upadł na ławkę, rozpłakał się i wybiegł z kościoła.

Po zgłoszeniu sprawy przez matkę chłopca na policję ksiądz Wędzikowski próbował przekupić ją, by wycofała oskarżenie.

„Ksiądz proponował mi pieniądze. Przyjechał do domu, wpuściłam go. Powiedział, że zapłaci za leczenie, i coś dołoży, żebyśmy tylko sprawę wycofali. Przegoniłam go. O syna nawet nie zapytał, tylko o kasie mówił. Nie przyszedł ze skruchą, takich przeprosin nie potrzebujemy. Poczułam się jakby to miała być łapówka. Mimo, że tak mu powiedziałam, jeszcze dwa razy przyjeżdżał do nas" - opowiadała „Wyborczej" matka dziecka.

W sierpniu 2003 w proteście przeciwko ks. Wędzikowskiemu kilkudziesięciu mieszkańców Kwieciszewa i okolicznych wsi stawiło się pod kościołem przed szóstą rano, by zablokować poranną mszę. Na blokadę przyjechała też delegacja z Duszna, w którym ksiądz Węcikowski był wcześniej proboszczem. Po protestach parafian został stamtąd przeniesiony właśnie do Kwieciszewa.

Protest zadziałał. Ówczesny arcybiskup gnieźnieński Henryk Muszyński przeniósł ks. Wędzikowskiego do Inowrocławia, a następnie do Stróżewa. OKO.press będzie śledzić jego dalsze losy.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze