Andrzej Dera odpisał zagranicznym naukowcom, którzy upomnieli się o blokowaną przez brak podpisu prezydenta profesurę dla znanego badacza Michała Bilewicza. Prezydent "nie skorzysta" z ich oceny, bo ma wątpliwości "prawne i etyczne" wobec bezstronności recenzentów dorobku Bilewicza. Dlaczego? Bo są z jednego uniwersytetu. To częściowo prawda, ale co z tego?
O sprawie prof. Michała Bilewicza jako pierwsze napisało OKO.press w październiku 2019 roku.
Znany psycholog społeczny dr hab. Michał Bilewicz czeka od 2018 roku na nadanie tytułu profesorskiego. Bilewicz jest kierownikiem Centrum Badań nad Uprzedzeniami na UW, aktywnym uczestnikiem życia publicznego. Naraził się rządzącej prawicy wielokrotnie, m.in. głośnym wykładem o antysemityzmie w muzeum POLIN w 50. rocznicę antysemickiej nagonki z marca 1968 roku. Wskazywał na wątki nienawiści obecne także w narracji obecnych władz.
Wyjaśnienie: w polskim systemie akademickim rozróżnia się profesorów uczelni (doktorów habilitowanych zatrudnionych na etacie profesora) od profesorów tytularnych, tzw. belwederskich (ponieważ tytuł nadaje prezydent). Tytuł profesorski to ostatni szczebel i zwieńczenie kariery naukowej. Otrzymuje się go zazwyczaj niedługo przed emeryturą.
Michał Bilewicz jest profesorem na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie kieruje Centrum Badań nad Uprzedzeniami. Jego badania dotyczą problemów pojednania, mowy nienawiści, dehumanizacji, uprzedzeń i kolektywnych emocji moralnych. Jest współredaktorem numeru specjalnego czasopisma "Journal of Social Issues" (2013) poświęconego następstwom ludobójstwa oraz książki "The Psychology of Conspiracy" (2015). Jest inicjatorem Polskiego Sondażu Uprzedzeń (w latach 2009, 2013, 2017), pierwszego ogólnopolskiego badania ksenofobii.
Badał uprzedzenia wobec grup mniejszościowych LGBT, Żydów, Romów, uchodźców i imigrantów.
Prezydent zablokował bardzo szybki awans naukowy Bilewicza (rocznik 1980). Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów w 2018 roku zaakceptowała wniosek o nadanie mu tytułu. W komisji wniosek przeszedł całą procedurę, w tym otrzymał pozytywne recenzje innych profesorów. Recenzentami było pięcioro wybitnych naukowców:
Prezydent zgodnie z prawem nie bada zasadności nominacji (to robi centralna komisja), tylko je podpisuje. Nie ma prawa odmówić nadania tytułu dlatego, że nie podobają mu się poglądy polityczne naukowca.
Po wakacjach w 2019 roku Bilewicz wysłał zapytanie do kancelarii prezydenta o stan jego sprawy. „Myślałem, że może zapodziali gdzieś dokumenty” - mówił OKO.press.
W odpowiedzi otrzymał przesyłkę pocztą na adres uczelni - list włożony do ozdobnej teczki, w której zwykle przychodzą zawiadomienia o podpisaniu dokumentów przez prezydenta. Kancelaria informowała, że wszystko jest procedowane zgodnie z przepisami prawa. I dodawała na koniec:
„Ww. przepisy nie określają terminu, w którym Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej zobligowany jest do wydania postanowienia w sprawie nadania tytułu naukowego profesora”.
W praktyce więc prezydent zablokował nominację.
W lutym 2020 roku o profesurze Bilewicza napisała także “Wyborcza”, której udało się uzyskać wyjaśnienie powodów wstrzymywania nominacji.
W listopadzie 2019 roku prof. Ulrich Wagner, szef Europejskiego Stowarzyszenia Psychologii Rozwoju (EFPA) wysłał list do prezydenta Dudy w tej sprawie. Odpisał mu minister Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta. Wyjaśniał, że powodem nieprzyznawania Bilewiczowi profesorskiego tytułu jest fakt, iż pośród sześciorga recenzentów (pięcioro powołanych przez centralną komisję oraz superrecenzenta) czworo jest zatrudnionych w USWPS. A ponadto jeden z nich (Reykowski) „w latach 1992-2012 był szefem rady programowej SWPS” (cytujemy za “Wyborczą”).
„W zaistniałej sytuacji pojawiło się pytanie, czy dobór recenzentów nie narusza paragrafu 19 ust. 2 rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 19 stycznia 2018 r.” – pisał Dera. Paragraf powiada, że „recenzentem nie może być osoba, w stosunku do której zachodzą uzasadnione wątpliwości co do jej bezstronności”.
Minister nie wyjaśnił, o jakie wątpliwości chodzi.
19 lutego 2020 minister Dera odpisał kolejnym zagranicznym naukowcom, którzy wstawili się za Bilewiczem. Adresatami pisma, które publikujemy w całości, są prof. Roland Imhoff z Johannes Gutenberg-Universität w Mainz oraz prof. Olivier Klein z Université Libre de Bruxelles - bardzo znani w świecie specjaliści od psychologii społecznej. Zaproponowali oni niezależne zrecenzowanie dorobku Bilewicza przez przedstawicieli dwóch międzynarodowych stowarzyszeń psychologii społecznej. Ten list podpisało kilkuset naukowców z całego świata.
Minister dziękował im za pismo i informował, że dorobek prof. Bilewicza prezydenta w ogóle nie interesuje.
“Uprzejmie informuję, że Prezydent RP bezpośrednio nie ocenia wartości naukowej dorobku kandydatów na profesorów (...). W związku z powyższym przy podejmowaniu decyzji nie skorzysta z dołączonych do listy Panów Profesorów deklaracji oceny dorobku przez reprezentantów dwóch międzynarodowych stowarzyszeń psychologii społecznej”.
Minister Dera wyjaśnił później, co budzi wątpliwości prezydenta:
“Badania z zakresu psychologii społecznej prowadzone są w Polsce na wielu uniwersytetach (m.in. Katolicki Uniwersytet Lubelski, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Wrocławski. W tej sytuacji nie przedstawiało trudności powołanie bardziej reprezentatywnego grona recenzentów do oceny dorobku kandydata. Tymczasem w postępowaniu Centralnej Komisji ds. Stopniu i Tytułów decyzja o poparciu wniosku stała się niejako sprawą wewnętrzną jednej uczelni, co jest przypadkiem budzącym wątpliwości prawne, jak również etyczne”.
Ministrowi Derze chodzi o SWPS (uwaga: na którym pracuje także niżej podpisany). Według Dery z sześciu osób - recenzentów i superrecenzenta - czworo pracuje na SWPS, piąty (prof. Janusz Reykowski) był przewodniczącym Rady SWPS w latach 1996-2020, a szósty “ściśle współpracował z w.w. kandydatem”.
SWPS jest niepublicznym uniwersytetem humanistycznym, w rankingu "Perspektyw" drugą niepubliczną szkołą w Polsce (po wyspecjalizowanej w naukach związanych z zarządzaniem Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie). Został założony jako Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej w 1996 roku. Trudno znaleźć w Polsce specjalistę w tej dziedzinie, który nigdy nie miałby (albo nie miałaby) nic wspólnego z tą uczelnią.
Ile z tego argumentu jest prawdą? OKO.press zapytało o to prof. Bilewicza.
“Czworo recenzentów pracowało na SWPS? To nieprawda, jeden z nich był pracownikiem Uniwersytetu Zielonogórskiego” — mówi prof. Bilewicz. “Faktycznie wcześniej pracował na SWPS, ale w momencie, kiedy pisał recenzję, na nim nie pracował. Prof. Reykowski był współzałożycielem SWPS. To prawda, ale był moment, kiedy niemal wszyscy psychologowie polscy pracowali na SWPS, albo dorabiali na SWPS, kiedy można było pracować na więcej niż jeden etat”.
Dlaczego więc nie ma psychologów społecznych z UMCS, czy UKSW?
Bilewicz: “Popatrzyłem na zakłady psychologii społecznej w tych instytucjach. W żadnej z nich poza Uniwersytetem Jagiellońskim i Uniwersytetem Gdańskim nie ma tytularnych profesorów, więc nie mogli recenzować wniosku. Na UJ profesorem tytularnym jest Małgorzata Kossowska, która recenzowała moją habilitację, więc zgodnie z prawem nie może być recenzentem wniosku o profesurę”. To jest wyzwanie dla CK - znaleźć w niezbyt licznym gronie polskich psychologów społecznych recenzentów, którzy zadowalaliby prezydenta.
CK nie może jednak zgodnie z prawem zmienić recenzentów. Nie istnieje taka prawna możliwość - z perspektywy komisji całe postępowanie zostało przeprowadzone prawidłowo. Dr hab. Bilewicz mógłby co najwyżej wycofać wniosek i złożyć go ponownie.
“Tego oczywiście nie zrobię, bo wówczas prezydent znalazłby inny pretekst, żeby go nie podpisać”.
Poniżej całość listu prezydenckiego ministra:
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze