0:000:00

0:00

"W ostatnim czasie rozpowszechniania jest mapa, która według jej twórców ma przedstawiać planowane prace w Lasach Państwowych. Forma, w jakiej te informacje zostały przedstawione, jest manipulacją i wprowadza odbiorców w błąd" - napisały na swojej stronie oraz facebookowym fanpejdżu Lasy Państwowe. Mowa o mapie „Zanim wytną Twój las” autorstwa Marty Jagusztyn i Grzegorza Jakackiego z inicjatywy „Lasy i Obywatele”.

Aktywiści przygotowali mapę w oparciu o prowadzoną przez Lasy Państwowe Banku Danych o Lasach. Ten ostatni zawiera publicznie dostępne dane dotyczące wycinek prowadzonych przez Lasy Państwowe, ale jego wadą jest skomplikowanie i techniczny język, co czyni go użytecznym głównie dla leśników i specjalistów od leśnictwa. "Dlatego przygotowaliśmy mapę, na której informacje o wielkości i miejscu wycinek są wyrażone prostym, jasnym dla przeciętnego odbiorcy językiem" - mówili mi kilka dni temu autorzy mapy „Zanim wytną Twój las”.

Czytając "recenzję" - choć powinienem raczej napisać: "listę zarzutów i oskarżeń" - Lasów Państwowych pod adresem "Lasów i Obywateli" miałem wrażenie, że ja i leśnicy widzieliśmy zupełnie inne mapy. No i szybko wyszło na jaw, że

Lasy Państwowe oskarżając aktywistów (bezzasadnie!) o manipulacje, same przy tym manipulują.

Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.

Przeczytaj także:

Jak zarzucający manipulację sami manipulują

Główny zarzut, jaki pojawia się w komunikacie Lasów Państwowych, mówi, że mapa przedstawiona przez aktywistów prezentuje dużo większy obszar objęty wycinkami (w tekście oryginalnym: "pracami") niż faktycznie jest, był lub będzie. Sprzyja temu również rzekomo "zbyt duża grubość linii", która miała zostać celowo użyta.

Na dodatek mapa ma sugerować, że cięcia odbędą się w najbliższym czasie, tymczasem rzeczywisty okres wszystkich wycinek obejmuje lata 2011-2029. "To apokaliptyczna, całkowicie fałszywa sugestia, że polskim lasom zagraża niebezpieczeństwo" - czytamy. Komunikat ilustrują infografiki rzekomo demaskujące "manipulację ekologów", takie jak poniższa:

Źródło: Lasy Państwowe., źródło

W tej kwestii bardzo trafnie manipulację Lasom Państwowym wytknął mem opublikowany na fanpejdżu Fundacji Las Naturalny:

Dlaczego Lasy Państwowe manipulują? Ponieważ na swoich "infografikach" pokazały niekompletny zrzut ekranu, na którym widać tylko oznaczone czerwonym kolorem leśne pododdziały. Tymczasem w legendzie mapy przygotowanej przez aktywistów jest napisane bardzo jasno, że należy kliknąć w pododdział, a wtedy otrzymamy następujące informacje:

  • jaki plan urządzenia lasu i na jaki okres czasu obowiązuje w danym pododdziale;
  • ile hektarów ma pododdział;
  • jaki obszar bądź jaki procent drzew w danym pododdziale planuje się do wycinki;
  • jaki rodzaj rębni zostanie zastosowany - wraz z objaśnieniem, na czym ten rodzaj wycinki polega.

Weźmy poniższy przykład z mapy inicjatywy "Lasy i Obywatele". Po kliknięciu na zaznaczony czerwienią obszar otrzymamy informację, że w pododdziale 373k, którego powierzchnia wynosi 10,43 ha, w ramach Planu Urządzenia Lasu dla Nadleśnictwa Chojnów na lata 2018-2027, zostaną wycięte drzewa na łącznej powierzchni 5,07 ha. Dowiadujemy się również, że zostanie zastosowana rębnia gniazdowa IIIA, która - mówiąc obrazowo - polega na wycięciu "dziur" w drzewostanie (więcej informacji o charakterze tej rębni otrzymamy, gdy klikniemy w jej nazwę).

Źródło: Lasy i Obywatele.

Można zapytać, dlaczego w takim razie w danym pododdziale nie zaznaczono tylko tej części, na której ma zostać wykonana wycinka? Ponieważ informacje zawarte w lasopaństwowym Banku Danych o Lasach - a to z niego przecież zaczerpnięto dane - nie pozwalają na dokładne wskazanie miejsc wycinki w obrębie pododdziałów. Omawiam to na poniższej grafice.

Obydwa fragmenty mapy pokazują ten sam pododdział w Nadleśnictwie Celestynów - 101t. Mapa u góry pochodzi z Banku Danych o Lasach, ta na dole ze strony "Lasy i Obywatele". Obydwie mapy mówią to samo - że w ciągu 10 lat w tym pododdziale zostanie wykonana tzw. rębnia gniazdowa. Przy czym mapa wykonana przez aktywistów opisuje to językiem zrozumiałym dla laika. Górna mapa wymaga już specjalistycznej wiedzy - "czynność IIIA" (podkreślona przeze mnie na czerwono) w tabeli tzw. opisu taksacyjnego drzewostanu to właśnie rębnia gniazdowa. Ale, co najważniejsze, mapa Lasów Państwowych - tak jak mapa "Lasów i Obywateli" - nie zawiera wskazania, w którym miejscu pododdziału drzewa zostaną wycięte.

Trafnie zauważył również dr hab. Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, że gdy w 2017 roku ówczesny dyrektor Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski pokazywał mapę Puszczy Białowieskiej, na której czerwonym kolorem zaznaczył wszystkie wydzielenia, w których w przeszłości prowadzono gospodarkę leśną, to "był to argument słuszny o randze dowodu naukowego, uzasadnienie wycinki Puszczy, aktywni w mediach leśnicy do znudzenia to pokazywali".

"Gdy dziś przyrodnicy i społeczeństwo pokazują, w jakich wydzieleniach planowana jest lub zrealizowana był wycinka (precyzując w metodyce, że pokazywane są całe wydzielenia, bo nie są znane lokalizacje wyrębów) - jest to w opinii leśników »skrajna manipulacja«, nie mogą się otrząsnąć z oburzenia" - napisał ironicznie dr hab. Żmihorski.

"Lasy Państwowe po prostu nie potrafią rozmawiać z ludźmi"

Lasy Państwowe piszą, że "mapa prezentowana jest w otoczce rzekomego ujawniania »sekretnych« informacji" i "w tonie sensacji" a przecież dane są w Banku Danych o Lasach. Tyle że na samej stronie "Lasy i Obywatele" jasno jest napisane: "Źródło danych: Bank Danych o Lasach, udostępnienie ze stycznia 2021, stan danych na dzień 3 sierpnia 2020". Gdzie tu poszukiwanie sensacji i aura tajemnicy?

Tymczasem inicjatywa "Lasy i Obywatele" swoją mapą zrobiła rzecz, na którą państwowe gospodarstwo leśne nigdy się nie zdobyło: udostępniła Polkom i Polakom mapę wycinek opisaną prostym i zrozumiałym dla laika językiem.

I trudno mi oprzeć się wrażeniu, że swoją manipulacyjną krytyką Lasy Państwowe próbują odwrócić od tego uwagę internautów. Możemy oczywiście zadać pytanie, dlaczego leśna korporacja nigdy sama dotąd nie zadbała o to, by prezentować dane o wycinkach w sposób zrozumiały dla zwykłych obywateli? Dlaczego sama nie opracowała takiej mapy, jaką przygotowała inicjatywa "Lasy i Obywatele"?

Kiedy zapytałem o to w wywiadzie Martę Jagusztyn, ta powiedziała mi, że "Lasy Państwowe po prostu nie potrafią rozmawiać z ludźmi, ze społeczeństwem, mają w tym obszarze poważne braki kompetencyjne, więc informacje o wycinkach wolą trzymać w swoim systemie, a jeśli je komunikują, to hermetycznym językiem".

Nie wiesz, gdzie wytną ci las? Dla Lasów Państwowych to wygodne

Myślę, że Lasom Państwowym nie zależy na tym, by informować obywateli o skali wycinek. Z różnych powodów.

Na pewno nie chcą dawać do ręki narzędzi społecznym inicjatywom obrony lasów, których w Polsce jest coraz więcej. To najczęściej zwykli mieszkańcy, którzy nie zgadzają się na wycinki w "swoim" podmiejskim lesie. Ale społeczny ruch obrony lasów to w Polsce zjawisko relatywnie świeże, a Lasy nie dzieliły się informacjami o wycinkach również wcześniej, więc musi chodzi też o coś innego. Kto ma wiedzę ten ma władzę, więc

dla Lasów Państwowych sytuacja, w której tną sobie jak chcą, stawiając użytkowników lasów przed faktem dokonanym, jest komfortowa.

Nie trzeba wtedy nikomu niczego tłumaczyć i niczyją opinią się przejmować. To tym wygodniejsze, że w Polsce społeczeństwo nie ma żadnego realnego wpływu na gospodarkę leśną i zarządzanie lasami. Może co prawda raz na dziesięć lat wziąć udział w konsultacjach planów urządzenia lasu, ale te są fasadowe, bo nadleśnictwa społecznych uwag w ogóle nie muszą brać pod uwagę. Poza tym, o tych konsultacjach i tak na ogół mało kto wie, bo informacja zwykle nie jest dystrybuowana szeroko.

Agresywna reakcja Lasów Państwowych na mapę inicjatywy "Lasy i Obywatele" wiele mówi o samej tej instytucji, która wciąż jest przekonana, że relacja między nią a jej otoczeniem społecznym powinna przebiegać zgodnie ze schematem "urząd autorytatywnie mówi, obywatel grzecznie słucha i milczy".

Ale tak się już nie da, o czym świadczy postępujący w Polsce rozwój społecznych ruchów obrony lasów, które zresztą profesjonalizują się w sposób, który przypomina rozwój ruchów miejskich. Teraz i w przyszłości Lasy Państwowe mogą próbować organizować opinię publiczną przeciwko wszystkim tym, którzy pozostają wobec nich krytyczni, np. poprzez wydawanie manipulatorskich komunikatów, jak ten omawiany wyżej. Ale na dłuższą metę ta strategia będzie samobójcza, ponieważ społeczne niezadowolenie z działań Lasów narasta.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze