Od 2012 pensje nauczycieli wzrosły o 374 zł brutto, w tym samym czasie średnia krajowa skoczyła o 1063 zł. Politycy PiS powtarzają, że żądanie podwyżki o 1000 zł netto to awanturnictwo, albo – jak mówi Andrzej Duda – populizm. Tymczasem to tylko wyrównanie siedmioletniego zaniedbania, w czasie którego płace w Polsce poszybowały. Ale nie w szkołach
Ten wykres jest wyjątkowo nieprzyjemny. Pokazuje ile tracą w ostatnich latach nauczyciele do średniej, im wyżej wznosi się krzywa, tym strata jest większa:
W 2018 roku nauczycielska strata do średniej krajowej sięgnęła 1268 złotych brutto. O tyle niżej obecne władze wyceniają - za zgodą nas wszystkich - płacę nauczycieli. Jak do tego doszło i jaki w tym udział ma rząd PO-PSL - czytaj dalej.
Nauczyciele domagają się 1000 złotych netto podwyżki. To 1340 złotych brutto. Oznacza to, że wysokość podwyżki, którą postulują nauczyciele jest niemal do grosza tożsamy z postulatem zrównania pensji nauczycielskiej (i to nauczyciela dyplomowanego!) ze średnią krajową. Czy można to nazwać awanturnictwem i populizmem?
W OKO.press obszernie opisywaliśmy strategie retoryczne PiS stosowane w odpowiedzi na zbliżający się strajk nauczycieli. Przedstawiciele PiS atakują szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego, ubolewają nad krzywdą dzieci, pouczają nauczycieli co powinni zrobić.
Kolejnym chwytem jest dowodzenie, że 1000 złotych podwyżki dla nauczycieli, których domagają się ZNP, to kwota nieprzyzwoicie wysoka.
Ryszard Legutko, europoseł PiS, a w 2007 r. minister edukacji, mówi 21 marca w RMF FM:
„Dawać można tyle, ile można. Taki jednorazowy skok jest bardzo kosztowny i widać, że ma posmak trochę awanturnictwa.”
Na spotkaniu z mieszkańcami Wolsztyna 20 marca postanowił się wypowiedzieć sam prezydent Andrzej Duda:
„Obawiam się, że nie da się w szybkim tempie, w krótkim terminie podnieść wynagrodzeń od razu o tysiąc złotych. Obawiam się, że
ten postulat ma charakter polityczny i populistyczny”
W referendum strajkowym, które trwa do 25 marca nauczyciele odpowiadają na pytanie:
„Czy wobec niespełnienia żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, pracowników pedagogicznych i innych o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia jesteś za przeprowadzeniem strajku od 8 kwietnia?”
Dla budżetu to - według wyliczeń OKO.press - koszt 9,6 mld złotych, czyli dużo, choć to tylko 1/4 programu 500 plus w wersji na wszystkie dzieci. Bardziej uzasadnione wydaje się porównanie zarobków nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. I rzut oka na historię tej relacji.
Po ostatniej podwyżce w styczniu 2019 roku (5 proc.) zasadnicze wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego wynosi 3483 złote brutto. Warto pamiętać, że takie zarobki przysługują dopiero po uzyskaniu najwyższego stopnia awansu zawodowego, najwcześniej po 15 latach. Nauczyciel stażysta zarabia 2538 złotych brutto. Wcześniej było tak:
Stagnacja pensji nauczycielskich zaczęła się pod koniec rządów PO-PSL i trwała na początku rządów PiS. W latach 2013-2016 pensja nauczycieli nie zmieniała się, na początku 2017 doszła waloryzacja w wysokości 1,3 proc. pensji. W 2018 roku pensja nauczycielska wzrosła o 5,3 proc., w 2019 – 5 proc.
W efekcie od 2012 do 2018 roku - przez siedem lat - nauczycielskie płace wzrosły o 374 zł, czyli o 12 proc. To śmiesznie mało w porównaniu z pięcioma latami 2007-2011 kiedy zarobki wzrosły o ponad 900 zł, aż o 48 proc. W tym drugim okresie płace rosły średnio 5,6 razy wolniej.
Ostatnie siedem lat to czas, w którym średnie zarobki w Polsce (niebieskie słupki) rosły non-stop, a od 2015 ten wzrost przyspieszył.
Przyrost pensji nauczycieli (słupki czerwone) był wyższy od przyrostu średniej krajowej tylko w latach 2009-2011. A potem zaczęła się nauczycielska mizeria.
Od 2012 roku wzrost wynagrodzeń nauczycieli wyniósł 374 złotych. W tym samym czasie średnia krajowa wzrosła o 1063 złote.
Trudno się dziwić, że podwyżki w ostatnich latach nie satysfakcjonują nauczycieli. Ich wysokość nie tylko nie zapewnia wzrostu dochodów takiego jakim cieszą się inne grupy zawodowe, ale prowadzi do
wyraźnego relatywnego obniżenia zarobków. Tak jakbyśmy jako społeczeństwo cenili nauczycielską pracę coraz mniej.
Nauczyciele mają poczucie, że zarabiają coraz mniej, bo oceniając swój poziom życia ludzie porównują się z innymi.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze