Eurodeputowany Ryszard Legutko uważa, że Unia Europejska nie wypłaca Polsce pieniędzy z Funduszu Odbudowy, bo chce doprowadzić do przegranej PiS w wyborach. Polityk się myli, piłeczka jest po stronie rządu Mateusza Morawieckiego
Pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy płyną już do niemal wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej. Hiszpanie inwestują w odnawialne źródła energii i wzmacniają rynek pracy, Słowacy uniezależniają się od rosyjskiego gazu, Chorwaci poprawiają bezpieczeństwo na drogach. Polska pieniędzy nie ma, choć należy jej się 35,4 mld euro, ok. 165 mld złotych unijnego wsparcia.
Jeszcze wiosną 2021 roku politycy Prawa i Sprawiedliwości chwalili się sukcesem, jakim było pozyskanie dodatkowych środków z Funduszu Odbudowy. Billboardy informujące o "770 mld zł dla Polski" (to łącznie Fundusz Odbudowy i pozostały budżet UE dla Polski na lata 2021-2027) zawisły w całym kraju. Dziś ci sami politycy snują rozważania, dlaczego Polska nadal nie otrzymała zapowiadanej pomocy.
We wtorek 23 sierpnia 2022 prof. Ryszard Legutko - eurodeputowany PiS - podzielił się ze słuchaczami Polskiego Radia, swoją teorią.
"Gdyby pani przewodnicząca Von der Leyen chciała podjąć przychylną dla Polski decyzję, toby ją podjęła. Nie robi tego z wielu względów. Również z tego powodu, że planuje kontynuować swoją funkcję w przyszłej kadencji i nie może się narazić większości, zwłaszcza większości parlamentarnej, która jest ogarnięta jakąś antypolską furią" - wyjaśnił.
"Każdy, kto wykona jakiś gest wobec polskiego rządu, spotka się ze strasznym atakiem. Dlatego von der Leyen tego nie robi" - dodał europoseł PiS.
Zdaniem Legutki po stronie instytucji europejskich brakuje sygnałów o złagodzeniu stanowiska. Instytucje te stawiają za to polskiemu "nierealne warunki".
Są to warunki nie do przyjęcia dla żadnego rządu. Bo żaden rząd nie może sobie pozwolić na to, żeby wprowadzić kompletny chaos prawny w swoim kraju.
"Nadal twierdzę, że priorytetem instytucji europejskich: Komisji, Parlamentu i TSUE, jest obalenie polskiego rządu, a w każdym razie doprowadzenie do przegranej w wyborach. Polski wysiłek ekonomiczny i moralny, jeśli chodzi o pomoc dla uchodźców z Ukrainy, kompletnie nie ma znaczenia" - podsumował z żalem Legutko.
Komisja Europejska wielokrotnie podkreślała, że pieniądze odblokuje, jak tylko polski rząd wypełni zapisane w Krajowym Planie Odbudowy kamienie milowe. Na które zresztą sam się zgodził. Dziś jednak zamiast działać, politycy rządzącej koalicji próbują zdjąć z siebie odpowiedzialność za blokadę unijnych funduszy.
Koronnym przykładem ataków na Unię jest oczywiście Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Minister sprawiedliwości od miesięcy triumfuje: od dawna ostrzegał koalicjantów w PiS, że Brukseli nie można ufać, a cały budżet UE należało zawetować. Teraz Ziobro mówi bez ogródek:
"To Niemcy są sprawcami tego, że w Polsce nie ma środków KPO".
Na konferencji prasowej w Koninie 22 sierpnia 2022 minister o przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen mówił, że "jest i była zawsze ważnym politykiem niemieckim". W ustach znanego z antyniemieckiej obsesji Ziobry to stwierdzenie to oczywiście oszczerstwo.
"W sposób jawny oszukała polskiego premiera, oszukała prezydenta, naraziła na upokorzenie, wyjazdy do Brukseli, pokazywanie projektu [nowelizacji ustawy o SN - red.], projekt został zaakceptowany, a dziś słyszymy, że to już nie wystarczy, że są stawiane kolejne żądania" - mówił Ziobro.
Polska jest okradana i wiodącą rolę w tym łupieniu Polski odgrywa polityka niemiecka, politycy niemieccy z Niemką Von der Leyen na czele, to jest fakt.
Minister dodał, że "skoro te fakty dzieją się na naszych oczach, to musimy szukać recepty i wyjścia z tej sytuacji" i że Solidarna Polska chce, by Mateusz Morawiecki przedstawił jej swój "plan B".
Równocześnie Solidarna Polska lansuje w mediach narrację o marginalnym znaczeniu wsparcia z Funduszu Odbudowy. Mówił o tym niedawno minister w Kancelarii Premiera Michał Wójcik. Jak pisaliśmy, lektura ostatecznej wersji KPO nie pozostawia jednak wątpliwości: dodatkowe 165 mld złotych wzmocniłoby polską gospodarkę i pomogło znacznie przyspieszyć rozwój kraju.
Mimo to niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy sugerują dziś, że z pieniędzy z Funduszu Odbudowy trzeba będzie zrezygnować. W imię dziwnie pojętego honoru.
Co Komisja Europejska sądzi o tych deklaracjach? Dlaczego nie zgodziła się na wypłatę pieniędzy Polsce? Stałe przedstawicielstwo KE odsyła nas do wypowiedzi przewodniczącej Ursuli von der Leyen z 1 lipca 2022.
"W ramach Krajowego Planu Odbudowy Polska zobowiązała się do zreformowania systemu dyscyplinarnego i musi te zobowiązania wypełnić. Wciąż trwa ocena nowej ustawy o systemie dyscyplinarnym, na dziś nie mamy ostatecznych wniosków. Ale mogę już powiedzieć, że ta ustawa nie zapewnia sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez narażania się na przewinienie dyscyplinarne. To wymóg konieczny. Ta kwestia musi zostać rozwiązana, aby Polska wypełniła swoje zobowiązania, a tym samym odblokowana została pierwsza płatność. Nie skończyliśmy jeszcze oceniać nowego prawa w całości. Ale tej części, jak już widzimy, brakuje" - mówiła szefowa KE.
Chodzi o nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 15 lipca. Rząd PiS wycofał się w niej z części krytykowanych przez Brukselę przepisów, które naruszały sędziowską niezależność. Ale nie ze wszystkich. Jak pisaliśmy, ustawa w obecnym kształcie nie wypełnia szeregu kamieni milowych, które zapisano w KPO.
Po pierwsze, nowo powstała Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN niebezpiecznie przypomina zlikwidowaną Izbę Dyscyplinarną. Po drugie, ustawa nie przywraca do orzekania sędziów ukaranych przez ID. Wreszcie, wprowadzony ustawą delikt "odmowa wykonywania wymiaru sprawiedliwości", może zostać wykorzystany przeciwko sędziom, którzy badają okoliczności powołania kolegów i koleżanek zaaprobowanych przez nową, niekonstytucyjną Krajową Radę Sądownictwa. To jawna sprzeczność z kamieniami milowymi.
Warto podkreślić, że kamienie milowe to nie nagła pułapka, którą Komisja Europejska zastawiła na polski rząd. W trakcie negocjacji z Brukselą rządzący musieli je widzieć i na nie przystać. Nie ma więc mowy o żadnym niemieckim spisku ani antypolskiej furii. Polski rząd ma wypełnić swoje zobowiązania z KPO, tak jak robią to pozostałe kraje. W tym miesiącu dwukrotnie przypominali o tym rzecznicy Komisji.
"Istnieje jedna jedyna umowa - to polski Krajowy Plan Odbudowy i zawarte w nim kamienie milowe oraz cele. Komisja i Polska miesiącami debatowały nad wszelkimi szczegółami KPO [...]. To zajęło sporo czasu, dyskusje były długie i wyczerpujące. Obie strony podpisały się pod planem w czerwcu, nie ma więc miejsca na nieporozumienia. Ta umowa obowiązuje do dziś bez zmian. Kamienie milowe i cele zapisane w KPO muszą zostać wypełnione.
Jak dotąd zaakceptowaliśmy 25 planów w ramach Funduszu Odbudowy, każdy zawierał jasne warunki. Wszystkie państwa członkowskie starają się wypełniać zawarte w nich kamienie milowe i cele. Oczekujemy od Polski tego samego, co od pozostałych. Jesteśmy też gotowi udzielić Polsce wszelkiej pomocy"
- mówiła 11 sierpnia rzeczniczka KE Arianna Podesta.
Rząd PiS może w każdej chwili przyjąć ustawę, która odblokuje unijne fundusze. Na pewno mógłby liczyć w tym na wsparcie opozycji. Nie robi tego jednak najpewniej w obawie przed gniewem Zbigniewa Ziobry, autora feralnych sądowych reform. Skonfliktowany z Morawieckim Ziobro od dawna stawia tę sprawę na ostrzu noża. Odejście ze Zjednoczonej Prawicy posłów Solidarnej Polski skończyłoby się dla PiS utratą sejmowej większości.
Gospodarka
Świat
Ryszard Legutko
Ursula von der Leyen
Michał Wójcik
Zbigniew Ziobro
Komisja Europejska
Unia Europejska
budżet UE
Fundusz Odbudowy
Krajowy Plan Odbudowy
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze