Piotr Pisula żąda przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na rzecz Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej. Minister na razie milczy. A rzecznik ministerstwa mówi o karencji w stosowaniu obostrzeń wynikających z nowego rozporządzenia. Wina jego zdaniem leży po stronie szpitali i lekarzy
Piotr Pisula, lekarz z poznańskiego szpitala miejskiego, skierował dziś (7 sierpnia 2023) przedsądowe wezwanie do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
„Działając w imieniu własnym, wzywam Pana do natychmiastowego usunięcia skutków naruszenia moich dóbr osobistych, których dokonał Pan dnia 4 sierpnia 2023 i dnia 5 sierpnia 2023 roku na swoim profilu na portalu X (dawniej Twitter)” – czytamy w wezwaniu.
Lekarz domaga się opublikowania przeprosin na portalu X ministra następującej treści:
„Przepraszam Pana Piotra Pisulę o naruszenie jego dóbr osobistych. Ubolewam, że z mojej winy sprawy dotyczące Pana sytuacji osobistej były przedmiotem dyskusji w przestrzeni publicznej. Przepraszam, że wpis naraził Pana na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania przez Pana zawodu lekarza. Przepraszam również, że w swoim oświadczeniu z dnia 5 sierpnia 2023 roku, niesłusznie napisałem, że upubliczniał Pan nieprawdziwe informacje”.
W wezwaniu jest mowa o nieprzekraczalnym terminie 48 godzin opublikowania przeprosin, liczonych od dnia 7 sierpnia 2023.
Piotr Pisula wystąpił w „Faktach” TVN 3 sierpnia w materiale na temat problemów pacjentów w całym kraju, jakie spowodowała zmiana przepisów dotyczących wypisywania e-recept na środki przeciwbólowe i psychotropowe.
Ministerstwo wprowadziło tę zmianę 2 sierpnia, motywując ją interesem pacjentów. Natychmiast okazało się jednak, że w wielu przypadkach lekarze nie mogą wystawić recepty. Dotyczyło to m.in. pacjentów opuszczających szpitale po zabiegu, chorych na padaczkę, ADHD, pacjentów hospicjów.
W przypadku poznańskiego szpitala chodziło o leki przeciwbólowe po operacji kręgosłupa.
Występ Pisuli trwał zaledwie kilkanaście sekund. Zdążył powiedzieć jedynie: „żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty”.
Wypowiedź ta jak i cały materiał w „Faktach” rozsierdziła ministra. 4 sierpnia na swoim profilu na portalu X Niedzielski napisał:
„Lek. Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu wczoraj w @FaktyTVN »żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty«. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś”.
Minister posunął się zatem do ujawnienia imienia i nazwiska lekarza oraz podania, jakiego typu leki wypisał on dla siebie.
Wywołało to ogromne poruszenie nie tylko środowiska lekarskiego i prawniczego, ale także wielu zwykłych obywateli. Dane dotyczące stanu zdrowia i zażywanych leków należą do szczególnie wrażliwych. Tym razem urzędnik państwowy zdecydował się użyć ich w walce politycznej.
W obronie Piotra Pisuli stanął natychmiast samorząd lekarski. 5 sierpnia Naczelna Rada Lekarska poinformowała premiera Mateusza Morawieckiego, że
„środowisko lekarskie ostatecznie utraciło zaufanie do Pana Ministra i uznaje dalszą współpracę za niemożliwą”.
Pisaliśmy o tym w OKO.press, cytując też głosy oburzonych lekarzy.
5 sierpnia minister opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, iż „przekazanie do powszechnej wiadomości informacji o wystawieniu recepty pro auctore [dla samego siebie] przez lekarza miało na celu przeciwdziałanie bezprawnemu upublicznianiu nieprawdziwych danych, jakoby nie było możliwości wystawienia recepty na leki z grupy psychotropowych i przeciwbólowych”.
Minister zaznaczył, że „nikt nie miał wglądu w dane zapisane na koncie wskazanego lekarza i nikt w to konto nie ingerował. Tym samym nie doszło do naruszenia jakichkolwiek przepisów”.
Pozostaje pytanie, w jaki sposób minister wszedł w posiadanie informacji o konkretnej recepcie wypisanej przez konkretnego lekarza. Czy wydał polecenie służbowe w tej sprawie NFZ lub Centrum e-Zdrowie.
Inną zupełnie kwestią jest posiadanie informacji, a inną jej upublicznienie, co – jak wskazuje wielu ekspertów – jest niezgodne z prawem.
Zwróciliśmy się do Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia z następującymi pytaniami:
Czekamy na odpowiedź.
Piotr Pisula w cytowanym wcześniej wezwaniu niezależnie od przeprosin domaga się także wpłacenia przez ministra kwoty 100 tys. zł na rzecz Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej Oddział w Poznaniu w nieprzekraczalnym terminie 48 godzin.
„Brak uczynienia zadość niniejszemu wezwaniu w zakreślonym terminie skutkować będzie dochodzeniem moich praw na drodze postępowania sądowego” – czytamy w dokumencie.
W uzasadnieniu lekarz podaje, iż wpis ministra na jego temat przeczytało aż 4 mln 400 tys. osób. Był on szeroko cytowany w mediach.
„Nie ulega wątpliwości, że cytowanym wpisem jak również treścią oświadczenia z 5 sierpnia naruszył Pan dotkliwie moje dobra osobiste” – pisze Pisula. I dalej: „Pana bezprawne działania doprowadziły m.in. do tego, że w oczach opinii publicznej zostałem narażony na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu lekarza”.
5 sierpnia Prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati wystosował list do premiera Morawieckiego, w którym czytamy m.in.:
„Ujawnienie przez członka polskiego rządu wrażliwych informacji jest jawnym złamaniem Konstytucji RP. Nie dostrzegam uzasadnienia i podstawy prawnej po stronie Ministra Zdrowia do udostępnienia tych informacji. Deklarowane publicznie przez Ministra Zdrowia intencje, motywacja i cel ich ujawnienia, tj. reakcja na ‘nieprawdę’ podaną w mediach, nie uprawnia złamania prawa do prywatności i wykracza dalece poza działanie w granicach prawa. Polskie prawo w takich przypadkach przewiduje możliwość skierowania sprawy na drogę procesu cywilnego. (…)
Krytyczna wypowiedź obywatela w stosunku do ministra nie może stanowić powodu do ‘lustrowania prywatności obywatela’ i ujawniania jakichkolwiek informacji o jego życiu prywatnym. Standardem demokratycznego państwa prawnego jest to, że obywatel, który poddaje krytyce jakikolwiek przejaw działalności władzy, nie będzie przez tę władzę w ramach swoistej retorsji inwigilowany i atakowany”. (…)
„Oczywiste naruszenie praw i wolności obywatelskich przez członka Rady Ministrów – Ministra Zdrowia nie może pozostać bez zdecydowanej reakcji z Pana strony i wyciągnięcia konsekwencji wobec członka Rady Ministrów” – czytamy pod koniec dokumentu.
Jak dotąd premier nie odniósł się ani do powyższego listu, ani do pisma samorządu lekarskiego. Członkowie PiS o sprawie praktycznie się nie wypowiadają.
7 sierpnia rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz powtórzył, iż
„Wpis ministra zdrowia jest walką z kłamstwem lekarza i nie popełniono tu żadnego przestępstwa”.
Urzędnik przyznał jednak, że są kłopoty z wystawianiem recept. Winę jednak – jak pisze „Rynek Zdrowia”, powołując się na PAP – zrzucił na szpitale i na lekarzy. „Problem jest spowodowany dwoma ważnymi rzeczami".
„Dotychczas lekarze nie musieli mieć wglądu w Internetowe Konto Pacjenta. Teraz, kiedy ten wymóg jest rzeczywiście, część dostawców powinna przeszkolić ten personel” – dodał.
Rzecznik MZ wyjaśnił, że w związku z powyższym szpitale będą mogły wystąpić o to, aby tymczasowo nie stosować nowego rozporządzenia.
„Po tym tygodniu zdecydowaliśmy, że szpitale mogą wystąpić do Ministerstwa Zdrowia, a tak naprawdę do Centrum eZdrowia na mail [email protected], z prośbą o karencję w stosowaniu obostrzeń wynikających z rozporządzenia” – powiedział.
Andrusiewicz zaznaczył, że dotyczy to tylko szpitali, które mają uzasadniony problem ze stosowaniem nowych przepisów. E-mail w tej sprawie będą mogły wysłać od wtorku 8 sierpnia. Karencja będzie przyznawana wstępnie do końca sierpnia.
Udostępnij:
Prawa człowieka
Zdrowie
Adam Niedzielski
Ministerstwo Zdrowia
lekarze
Naczelna Rada Adwokacka
Naczelna Rada Lekarska
Recepty
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Założył tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Założył tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze