0:000:00

0:00

"Umowy [z frankowiczami] były tak skonstruowane, że całe ryzyko kursowe przerzucano na kredytobiorców. A to są umowy długoletnie. I teraz, jeżeli kurs franka – nie wchodzę w pytanie, kto i dlaczego to zrobił i czy to była gra spekulacyjna, nie udowodnię tego - ale jeżeli on skacze w krótkim czasie o 80 proc., to sytuacja robi się problematyczna. Inne dewizy skaczą w tym samym czasie w granicach 20 proc.

Można powiedzieć: widziały gały, co brały, nie bądź idiotą, bierzesz kredyt walutowy, musisz się spodziewać wahań kursu. Wygrasz, przegrasz, trudno. Ale jeżeli to skacze o 80 proc.? W świetle prawa europejskiego w zakresie przewidywania wymagano za dużo od konsumentów" - mówi OKO.press Ewa Łętkowska, profesor w Instytucie Nauk Prawnych PAN, pierwsza Rzeczniczka Praw Obywatelskich (1988–1992), sędzia NSA (1999–2002) i TK (2002-2011).

Prof. Łętowska polemizuje z prof. Leszkiem Balcerowiczem i wieloma ekonomistami, którzy "zaczynają używać moralizatorstwa zamiast argumentacji, już nawet nie mówię prawnej, ale ekonomicznej. To znaczy, że coś jest nie tak, nie chcą się przyznać do tego, co sami zrobili w ciągu tych lat?

Trudno mi tutaj wykrzesać sympatię dla kogoś, kto bierze czapkę niewidkę i udaje, że go nie ma".

Poniżej cała rozmowa z prof. Ewą Łętowską.

Bartosz Kocejko, OKO.press: W ostatnich miesiącach sprawa kredytów frankowych odżyła w mediach za sprawą zbliżającego się, choć wciąż przesuwanego orzeczenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Ale chyba nic nie podgrzało atmosfery tak, jak publiczny spór profesor Ewy Łętowskiej z profesorem Leszkiem Balcerowiczem i jego, powiedzmy, zapleczem publicystycznym. Padają nawet zarzuty o lobbing.

Prof. Ewa Łętowska: Niechże mi pan nie schlebia. Kredyty frankowe to jak prywatyzacja. To gigantyczny problem, mający swoją mikroskalę, makroskalę, meta-dyskusję. Dalej, ogromnie wiele zanieczyszczeń dyskursu, wywołanych zresztą moim zdaniem celowo, zarówno przez polityków, jak i przez lobbystów.

Trzeba wyraźnie coś powiedzieć. Banki mają przede wszystkim swój interes. Ale też nie jest tak, jakoby od lobbingu były wolne aspiracje pokrzywdzonych. Po tej stronie także wyrasta ogromny, bądźmy szczerzy, biznes prawniczy.

A dziennikarze mają problem ze zorientowaniem się, jak to naprawdę wygląda. I na czym polega „spór Łętowska-Balcerowicz”.

Leszek Balcerowicz: Destrukcyjne odszkodowania dla frankowiczów

"Rozstrzygnięcia w sprawie kredytów frankowych nie mogą naruszać fundamentów sprawiedliwości i równości. Rozwiązanie problemu kredytów frankowych będzie miało fundamentalne znaczenie dla Polski.

Dlatego piszę ten tekst – z poczucia moralnego obowiązku. Wedle szacunków Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) straty dla banków wynikające z bardziej skrajnych rozstrzygnięć sądowych (gdyby one upowszechniły się) sięgałyby od 34,5 do 234 mld złotych. Takie decyzje sądów miałyby destrukcyjne skutki, tym większe, im do większych strat by prowadziły (...)

Wielokrotnie wypowiadałem się na temat fundamentalnego znaczenia niezależności sądów od władz politycznych i grup prywatnych jako podstawy praworządności i demokracji. Jakiekolwiek skrajne orzeczenie w sprawie frankowiczów musiałoby poprzez swoje skutki ograniczyć społeczne poparcie dla niezależności sądów. W ten sposób ułatwiłoby obecnym władzom przejmowanie kontroli nad sądami.

Walcząc o to, by sądy były niezależne, trzeba jednocześnie pamiętać, że takie sądy wymagają stałej, w razie potrzeby krytycznej analizy ze strony rozmaitych fachowych środowisk. To jest jedyny zewnętrzny mechanizm kontroli jakości decyzji sędziów. Bez niego środo[restrict_content paragrafy="4"]wisko sędziowskie zamieniłoby się w kastę.

Sędziowie nie mogą więc zasłaniać się autorytetem swoich instytucji przed merytoryczną krytyką ich własnych decyzji. Przeciwnie, powinni być na taką krytykę otwarci, utrzymywać kontakt z rozmaitymi fachowymi środowiskami i nabywać wiedzę na temat dziedzin, których dotyczą ich decyzje, w tym gospodarki (...).

Pod wpływem rozmaitych prądów, do prawa zaczęła przenikać doktryna „słabszej" strony umowy, wedle której pracobiorcy, lokatorzy i konsumenci mają immanentnie „słabszą" pozycję negocjacyjną i z tego tytułu należy im się specjalna ochrona prawna.

Nie ma tu miejsca na analizę tej doktryny. Zwrócę tylko uwagę na fakt zasadniczy, istotny dla problemów frankowiczów. Z owej doktryny nie mogą wynikać, na drodze logicznej analizy, żadne jednoznaczne i uniwersalne ustalenia, bo użyte w niej kluczowe terminy (słabsza strona, nierównowaga kontraktowa, klauzula abuzywna, itp.) są immanentnie nieostre.

Przypomina się tu elementarna logika z jej podręcznikowym przykładem na niemożność precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, które zawiera nieostry znaczeniowo termin: »czy 30-letni Jan jest młody?«. Na dodatek podszyte emocjami słowa: »słabszy«, »nierównowaga«, mogą wpływać na emocje, i w efekcie – na decyzje (...)

W toku kampanii prezydenckiej w 2015 roku Andrzej Duda, ubiegając się o głosy różnych grup nacisku, złożył m.in. kosztowne – dla innych – obietnice frankowiczom. Na tej podstawie przekazał w 2016 roku Sejmowi propozycję ustawy. Jej bezpośrednie koszty, w postaci strat banków, zostały ocenione przez KNF na sumę od 44 do 103 mld złotych (zależnie od wariantu). Pod wpływem tej informacji PiS słusznie wycofał się z finansowania ustawy prezydenta.

Czy to teraz sędziowie mają urzeczywistnić jego obietnice?".

Źródło: Leszek Balcerowicz, Rzeczpospolita, 19 marca 2021

Skąd opinia, że konsument jest słabszą stroną?

"Któż rozsądny może zakładać, że obciążenia banków nakładane przez sądy skończą się na bankach?! To jest wygodna fikcja upowszechniana przez wielu dziennikarzy. Im większe byłyby obciążenia dla banków, tym większe obciążenia dla ludzi. Bank ma z jednej strony należności, tj. właśnie udzielone kredyty, a z drugiej zobowiązania wobec klientów, którzy w bankach trzymają pieniądze. Niespłacane kredyty lub, co gorsza, zwroty rat kredytów uderzałyby w stabilność banków. Mówią panowie o sprawiedliwości.

Jaka jest sprawiedliwość wobec tych, którzy płaciliby za korzyści frankowiczów? Skrajne orzeczenia sądów prowadziłyby do załamania systemu bankowego. A w mniej skrajnych przypadkach koszty byłyby przerzucone na niefrankowiczów, w tym ludzi, którzy nie ulegli pokusie i wzięli kredyty w złotówkach? Jaka to byłaby sprawiedliwość z punktu widzenia elementarnego poczucia sprawiedliwości, generalnych klauzul prawa i naszej konstytucji?

Nie wiem, skąd panowie czerpiecie opinię, że konsument jest zawsze słabszą stroną. Mam nadzieję, że macie panowie jakieś dowody na przytoczone powyżej opinie i jesteście w stanie odnieść się do tez prawników, o których wyżej wspomniałem. Tu chcę podkreślić, że uznawanie jakichś klauzul umownych za nieuczciwe nie może się opierać na prywatnych odczuciach ani też wypowiedziach, osób, które słusznie czy niesłusznie uchodzą za autorytet. Wymiar sprawiedliwości w państwie prawa musi się opierać na prawidłowej interpretacji przepisach prawa, co wymaga znajomości logiki, nie mówiąc już o znajomości ogólnych reguł prawa i konstytucji. O tym już mówiłem. Wymiar sprawiedliwości wymaga też charakteru od osób orzekających".

Źródło: Prof. Leszek Balcerowicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", 12 kwietnia, 2021.

Trudno, żeby było inaczej - spór jest efektowny.

Eeee, proszę pana, to nie jest spór personalny. To jest dyskurs, w którym – nie wiem oczywiście, jak jest u profesora Balcerowicza, ale podejrzewam, że podobnie jak u mnie – poglądy określonego naukowca, reprezentanta ekonomistów albo prawników, są akurat wygodne dla pewnych grup interesu.

Wtedy te grupy interesu są niezmiernie zainteresowane, żeby tego, kto te poglądy reprezentuje, reprezentuje zresztą w obiektywny sposób, wynikający z jego wiedzy i aksjologii, wykorzystać w swojej grze interesów.

Więc żeby było zupełnie jasne: zdaję sobie sprawę, że chętnie byłabym wykorzystana jako „pożyteczna idiotka” przez tych, którym akurat moje poglądy czy wiedza dają szansę na wygranie procesu czy uprofilowanie jakiegoś sporu itd. Jako że określenie jest pejoratywne, to odnoszę je do siebie, a nie do tych, którzy mają inne poglądy niż ja.

Byłoby bardzo dobrze, gdyby dziennikarze sobie z tego zdawali sprawę, bo nadmierne uproszczenie świata - lobbysta, nie lobbysta - powoduje straszliwe straty w dyskursie.

W normalnym społeczeństwie jest normalnie, że jest dyskusja, są różnice zdań, są różne punkty widzenia, nawet szkoły oświetlające pewien problem. Jeżeli to wszystko się sprowadzi do personalnych rozgrywek, spór Pan X versus Pani Y lub odwrotnie, to my, przepraszam bardzo, mamy naparzankę, która prowadzi do takiej dewastacji, jaką obserwujemy.

Przejdźmy więc do istoty. Mamy sześć pytań prawnych o kredyty frankowe, na które odpowiedzieć ma Sąd Najwyższy

Mam duże wątpliwości, czy te pytania chwytają byka za rogi, ale to już na inną okazję.

Sprawa została przekazana do Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, i teraz, proszę zobaczyć, mamy kolejne uwikłanie. W Izbie Cywilnej jest bodajże osiem osób, które zostały powołane do Sądu Najwyższego z udziałem procesu kwalifikacyjnego przeprowadzonego przez neo-KRS, czyli są to tak zwani nowi sędziowie.

Ubiegłoroczna uchwała trzech izb Sądu Najwyższego dawała szansę wyjścia z tego pasztetu, przez wezwanie, żeby w Sądzie Najwyższym neo-sędziowie powstrzymali się od orzekania. Niestety, nie usłuchali tego ani ci sędziowie, ani tym bardziej nie usłuchała pani prezes Sądu Najwyższego. Co więcej, doprowadzono do miksowania składów i przesuwania sędziów, żeby składy były zmieszane.

Wisi kilka pytań prejudycjalnych w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Od odpowiedzi na nie zależy dalszy los ogromnego sporu o wymiar sprawiedliwości, o reformy itd. Konkretnym skutkiem tego sporu jest to, czy orzeczenia wydane z udziałem osób, które są z nowych nominacji, będą legitymizowane czy nie.

Jakie to ma konsekwencje dla frankowiczów?

Właśnie. Jeżeli teraz sześć pytań o frankowiczów zostanie rozstrzygnięte przez izbę w mieszanym składzie, to niezależnie od tego, jaki jest merytoryczny sens tych decyzji, w każdym wypadku będą kontestowane.

Jeżeli będą dobre dla frankowiczów, co jest wysoce prawdopodobne, frankowicze się piekielnie ucieszą. Tyle tylko, że natychmiast przyjdzie kontratak, również ze strony banków: „A z czego tu się cieszyć, przecież to podejrzany sąd”.

Sędziowie sobie z tego oczywiście sprawę zdają.

Przeczytaj także:

Coś z tym robią?

Na razie zwłóczą, ale każda zwłoka ze strony sądu to z kolei podważenie legitymizacji sądów, bo one zawsze robią za wolno jak na oczekiwania publiczności. Sąd Najwyższy jest w tej chwili w sytuacji bez wyjścia.

To znaczy, wyjście jest, ale w drodze nie uchwał SN, tylko pojedynczych rozstrzygnięć, a to dlatego, że pojedyncze rozstrzygnięcia (także sądów powszechnych!) mogą zapadać w tych składach niekwestionowanych.

Tyle tylko, że frankowicze myślą – to jest złudzenie – że im rozstrzygnięcia tych sześciu pytań w SN przyniosą definitywne zbawienie. Odpowiem: nie przyniosą.

Cóż, gdyby w ogólności orzecznictwo w sądach kształtowało się zgodnie ze standardem wypracowanym w ostatnich dziesięciu latach w TSUE, to problem frankowiczów byłby rozwiązany. Inaczej mówiąc: gdybyż SN wcześniej się zebrał w sobie.

To porozmawiajmy o samym problemie kredytów frankowych. Skąd się w ogóle wziął?

W Polsce taki problem pojawił się pierwszy raz, natomiast na świecie były już takie akcje. Australijskie banki udzielały kredytów w japońskich jenach, włoskie robiły kredyty hipoteczne oparte o franka szwajcarskiego i markę niemiecką.

Banki, jeżeli mają poluzowaną możliwość zawierania umów, szukają takich warunków, które są dla nich korzystne – w skali czasu spłaty kredytu. Umowy frankowe były niesłychanie korzystne w momencie ich zawierania dla kredytobiorców, ponieważ oprocentowanie franka było niskie. Tych franków oczywiście nikt na oczy nie widział, one istniały wirtualnie - to było tylko albo nominowane, albo indeksowane, wszystko jedno - nikt franków do ręki nie dostawał.

Natomiast umowy były tak skonstruowane, że całe ryzyko kursowe było przerzucone na kredytobiorców.

Cóż, jest kredyt walutowy - jest ryzyko kursowe.

Odpowiadam: tak, oczywiście. Tak samo, jak w umowach ubezpieczenia - jest ryzyko, że albo będzie strata, albo nie będzie straty. Tyle tylko, że w umowie kredytu powstaje pytanie: do jakiej wysokości. Przy kredytach frankowych nie było żadnego limitu. A to są umowy długoletnie.

I teraz, jeżeli kurs franka – nie wchodzę w pytanie, kto i dlaczego to zrobił i czy to była gra spekulacyjna, nie udowodnię tego - ale jeżeli on skacze w krótkim czasie o 80 proc., to sytuacja robi się problematyczna.

Inne dewizy skaczą w tym samym czasie w granicach 20 proc. Można powiedzieć: widziały gały, co brały, nie bądź idiotą, bierzesz kredyt walutowy, musisz się spodziewać wahań kursu. Wygrasz, przegrasz, trudno. Ale jeżeli to skacze o 80 proc.?

Teraz ekonomiści mówią: „Żaden bankier o zdrowych zmysłach nie zawarłby umowy, gdyby na nim spoczywało całe ryzyko kredytu walutowego”. Pewnie, że nie, ale dlaczego oni myślą, że konsument by zawarł?

Od profesjonalisty wymagamy więcej świadomości, wiedzy i ostrożności, a także powinności uwzględniania niefachowości klienta i tak jest ustawiony standard w umowach, które są objęte działaniem dyrektywy 93/13 o klauzulach abuzywnych.

Klauzula abuzywna jest wtedy, jeżeli nadmiernie dużo wymaga się od nieprofesjonalisty, od konsumenta. I tutaj w zakresie tego przewidywania wymagało się za dużo od konsumentów w świetle oceny prawa europejskiego.

Dyrektywa Rady 93/13/EWG, z 5 kwietnia 1993 r.

w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich

RADA WSPÓLNOT EUROPEJSKICH,

uwzględniając Traktat ustanawiający Europejską Wspólnotę Gospodarczą, w szczególności jego art. 100A,

uwzględniając wniosek Komisji [1],

we współpracy z Parlamentem Europejskim [2],

uwzględniając opinię Komitetu Ekonomiczno-Społecznego [3],

a także mając na uwadze, co następuje:

niezbędne jest przyjęcie środków, których celem jest stopniowe ustanawianie rynku wewnętrznego przed dniem 31 grudnia 1992 r.; rynek wewnętrzny obejmuje obszar bez granic wewnętrznych, na którym zapewniony jest swobodny przepływ towarów, osób, usług i kapitału;

przepisy prawa Państw Członkowskich odnoszące się do warunków zamieszczanych w umowie zawieranej między sprzedawcą towarów lub dostawcą usług z jednej strony a konsumentem z drugiej są bardzo zróżnicowane, co powoduje duże różnice między rynkami krajowymi oferującymi konsumentom towary i usługi i może doprowadzić do zakłóceń konkurencji pomiędzy sprzedawcami i dostawcami, zwłaszcza gdy sprzedają towary i świadczą usługi w innych Państwach Członkowskich;

przepisy Państw Członkowskich dotyczące zwłaszcza nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich wykazują znaczne rozbieżności;

obowiązkiem Państw Członkowskich jest zapewnienie, aby umowy zawierane z konsumentami nie zawierały nieuczciwych warunków;

ogólnie rzecz biorąc, konsumenci nie znają norm prawnych regulujących umowy sprzedaży towarów i usług obowiązujących w innych Państwach Członkowskich; ten brak świadomości może powstrzymać konsumentów przed dokonywaniem bezpośrednich transakcji nabycia towarów lub usług w innych Państwach Członkowskich;

aby ułatwić ustanawianie rynku wewnętrznego i chronić obywatela jako konsumenta nabywającego towary i usługi na podstawie umów, które podlegają prawom innych Państw Członkowskich, istotne jest eliminowanie nieuczciwych warunków z tych umów;

w ten sposób sprzedawcy towarów i dostawcy usług uzyskają wsparcie związane z prowadzoną przez nich działalnością sprzedaży towarów i świadczenia usług zarówno w kraju, jak i na obszarze rynku wewnętrznego; zatem stymulowanie konkurencji przyczyni się do wzrostu możliwości wyboru dla obywateli Wspólnoty jako konsumentów;

dwa programy wspólnotowe w dziedzinie ochrony konsumentów i polityki informacyjnej [4] podkreśliły znaczenie ochrony konsumentów przed nieuczciwymi warunkami umownymi; taką ochronę powinny przewidywać przepisy ustawowe i wykonawcze, które podlegają harmonizacji na poziomie Wspólnoty lub zostają bezpośrednio na tym poziomie przyjęte;

zgodnie z zasadą ustanowioną pod nazwą "Ochrona gospodarczych interesów konsumentów", zgodnie z powyższymi programami: "nabywcy towarów i usług powinni być chronieni przed nadużyciami ze strony sprzedawców lub dostawców, w szczególności przed jednostronnymi standardowymi umowami i niedozwolonym wyłączaniem z umów podstawowych praw";

bardziej skuteczną ochronę konsumenta można osiągnąć poprzez przyjęcie jednolitych norm prawnych dotyczących nieuczciwych warunków; powyższe normy powinny odnosić się do wszelkich umów zawieranych pomiędzy sprzedawcami lub dostawcami a konsumentami; przy czym niniejsza dyrektywa nie będzie dotyczyła między innymi umów o pracę, umów dotyczących sukcesji praw, umów dotyczących praw z zakresu prawa rodzinnego oraz umów dotyczących tworzenia i organizowania spółek lub porozumień partnerskich;

konsument musi otrzymać taką samą ochronę zarówno w umowach zawieranych ustnie, jak i na piśmie, bez względu na to, czy postanowienia pisemnej umowy zostały zawarte w jednym czy kilku dokumentach;

jednakże obowiązujące prawo krajowe pozwala jedynie na częściową harmonizację przepisów; niniejsza dyrektywa dotyczy w szczególności warunków umownych, które nie zostały indywidualnie wynegocjowane; Państwa Członkowskie w poszanowaniu postanowień Traktatu powinny mieć możliwość zapewnienia konsumentom wyższego poziomu bezpieczeństwa poprzez wprowadzenie przepisów prawa krajowego bardziej rygorystycznych niż przewidziane w niniejszej dyrektywie;

zakłada się, iż obowiązujące w Państwach Członkowskich przepisy ustawowe i wykonawcze, które bezpośrednio lub pośrednio ustalają warunki umów konsumenckich, nie zawierają nieuczciwych warunków; w związku z tym nie wydaje się konieczne rozpatrywanie warunków umowy, które są zgodne z obowiązującymi przepisami ustawowymi lub wykonawczymi oraz zgodne z zasadami lub postanowieniami konwencji międzynarodowych, których stronami są Państwa Członkowskie lub Wspólnota; użyte w art. 1 ust. 2 sformułowanie "obowiązujące przepisy ustawowe lub wykonawcze" obejmuje również zasady, które zgodnie z prawem będą stosowane między umawiającymi się stronami z zastrzeżeniem, że nie dokonano żadnych innych uzgodnień;

Państwa Członkowskie muszą jednakże zapewnić, iż w umowach nie będą zamieszczane nieuczciwe warunki, szczególnie dlatego, że niniejsza dyrektywa odnosi się również do handlu, przedsiębiorstw i zawodów o charakterze publicznym;

niezbędne jest ustalenie ogólnych kryteriów oceny nieuczciwego charakteru warunków umowy;

ocena nieuczciwego charakteru warunków umowy, zgodnie z wybranymi ogólnymi kryteriami, zwłaszcza w przypadku działalności dotyczącej sprzedaży lub dostaw o charakterze publicznym, zapewniającej usługi o charakterze powszechnym, przy uwzględnieniu solidarności między użytkownikami, muszą być uzupełnione środkami umożliwiającymi dokonanie ogólnej oceny różnych interesów; stanowi to wymóg działania w dobrej wierze; przy dokonywaniu oceny działania w dobrej wierze będzie brana pod uwagę zwłaszcza siła pozycji przetargowej stron umowy, a w szczególności, czy konsument był zachęcany do wyrażenia zgody na warunki umowy i czy towary lub usługi były sprzedane lub dostarczone na specjalne zamówienie konsumenta; sprzedawca lub dostawca spełnia wymóg działania w dobrej wierze, jeżeli traktuje on drugą stronę umowy w sposób sprawiedliwy i słuszny, należycie uwzględniając jej prawnie uzasadnione roszczenia;

do celów niniejszej dyrektywy załączony wykaz warunków nie jest wyczerpujący i ma jedynie charakter przykładowy; ze względu na to, że niniejsza dyrektywa określa jedynie minimalne wymogi, Państwa Członkowskie w przepisach krajowych mogą rozszerzyć zakres tych warunków lub zredagować je bardziej restrykcyjnie;

rodzaj towarów lub usług powinien mieć wpływ na ocenę nieuczciwych warunków umownych;

do celów niniejszej dyrektywy ocena nieuczciwego charakteru warunków nie będzie dotyczyła warunków określających główny przedmiot umowy oraz stosunku jakości towarów i usług do ich ceny; główny przedmiot umowy i stosunek jakości towaru do jego ceny może jednak być brany pod uwagę przy ocenie uczciwości innych postanowień umownych; mając między innymi na względzie powyższe, umowy ubezpieczenia, które jasno określają ryzyko ubezpieczeniowe oraz odpowiedzialność ubezpieczającego, nie będą podlegały takiej ocenie, ponieważ takie ograniczenia brane są pod uwagę przy obliczaniu składki opłacanej przez konsumenta;

umowy powinny być sporządzane prostym i zrozumiałym językiem, a konsument powinien mieć faktycznie możliwość zapoznania się ze wszystkimi warunkami umowy, a wszelkie wątpliwości powinny być interpretowane na jego korzyść;

Państwa Członkowskie powinny zapewnić, aby nieuczciwe warunki nie były zamieszczane w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami oraz, jeżeli jednak takie warunki zostają w nich zawarte, aby nie były one wiążące dla konsumenta, oraz zagwarantować, żeby umowa obowiązywała strony zgodnie z zawartymi w niej postanowieniami, pod warunkiem, że po wyłączeniu z umowy nieuczciwych warunków może ona nadal obowiązywać;

istnieje ryzyko, że w niektórych przypadkach konsument może zostać pozbawiony ochrony wynikającej z niniejszej dyrektywy poprzez wyznaczenie, jako obowiązujących w stosunku do danej umowy, przepisów prawnych państwa trzeciego; w związku z powyższym do niniejszej dyrektywy należy włączyć postanowienia zapobiegające takiemu ryzyku;

osoby lub organizacje, które na podstawie przepisów prawnych Państwa Członkowskiego mają uzasadniony interes do działania w sprawie, muszą posiadać uprawnienie do wszczęcia postępowania dotyczącego warunków umowy przeznaczonych do ogólnego stosowania w umowach zawieranych z konsumentami, a w szczególności warunków nieuczciwych, zarówno przed sądem, jak i przed organami administracyjnymi właściwymi do rozstrzygania skarg lub inicjowania odpowiednich działań prawnych; powyższa możliwość jednakże nie pociąga za sobą wcześniejszej weryfikacji ogólnych warunków obowiązujących w poszczególnych sektorach gospodarki;

sądy i organy administracyjne Państw Członkowskich muszą mieć do swojej dyspozycji stosowne i skuteczne środki zapobiegające stałemu stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich,

PRZYJMUJE NINIEJSZĄ DYREKTYWĘ:

Artykuł 1

1. Celem niniejszej dyrektywy jest zbliżenie przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych Państw Członkowskich odnoszących się do nieuczciwych warunków umownych w umowach zawieranych pomiędzy sprzedawcą lub dostawcą a konsumentem.

2. Warunki umowy odzwierciedlające obowiązujące przepisy ustawowe lub wykonawcze oraz postanowienia lub zasady konwencji międzynarodowych, których stroną są Państwa Członkowskie lub Wspólnota, zwłaszcza w dziedzinie transportu, nie będą podlegały przepisom niniejszej dyrektywy.

Artykuł 2

Do celów niniejszej dyrektywy:

a) "nieuczciwe warunki" oznaczają warunki umowne zdefiniowane w art. 3;

b) "konsument" oznacza każdą osobę fizyczną, która w umowach objętych niniejszą dyrektywą działa w celach niezwiązanych z handlem, przedsiębiorstwem lub zawodem;

c) "sprzedawca lub dostawca" oznacza każdą osobę fizyczną lub prawną, która w umowach objętych niniejszą dyrektywą działa w celach dotyczących handlu, przedsiębiorstwa lub zawodu, bez względu na to, czy należy do sektora publicznego czy prywatnego.

Artykuł 3

1. Warunki umowy, które nie były indywidualnie negocjowane, mogą być uznane za nieuczciwe, jeśli stoją w sprzeczności z wymogami dobrej wiary, powodują znaczącą nierównowagę wynikających z umowy, praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta.

2. Warunki umowy zawsze zostaną uznane za niewynegocjowane indywidualnie, jeżeli zostały sporządzone wcześniej i konsument nie miał w związku z tym wpływu na ich treść, zwłaszcza jeśli zostały przedstawione konsumentowi w formie uprzednio sformułowanej umowy standardowej.

Fakt, że niektóre aspekty warunku lub jeden szczególny warunek były negocjowane indywidualnie, nie wyłącza stosowania niniejszego artykułu do pozostałej części umowy, jeżeli ogólna ocena umowy wskazuje na to, że została ona sporządzona w formie uprzednio sformułowanej umowy standardowej.

Jeśli sprzedawca lub dostawca twierdzi, że standardowe warunki umowne zostały wynegocjowane indywidualnie, ciężar dowodu w tym zakresie spoczywa na nim.

3. Załącznik zawiera przykładowy i niewyczerpujący wykaz warunków, które mogą być uznane za nieuczciwe.

Artykuł 4

1. Nie naruszając przepisów art. 7, nieuczciwy charakter warunków umowy jest określany z uwzględnieniem rodzaju towarów lub usług, których umowa dotyczy i z odniesieniem, w czasie wykonania umowy, do wszelkich okoliczności związanych z wykonaniem umowy oraz do innych warunków tej umowy lub innej umowy, od której ta jest zależna.

2. Ocena nieuczciwego charakteru warunków nie dotyczy ani określenia głównego przedmiotu umowy, ani relacji ceny i wynagrodzenia do dostarczonych w zamian towarów lub usług, o ile warunki te zostały wyrażone prostym i zrozumiałym językiem.

Artykuł 5

W przypadku umów, w których wszystkie lub niektóre z przedstawianych konsumentowi warunków wyrażone są na piśmie, warunki te muszą zawsze być sporządzone prostym i zrozumiałym językiem. Wszelkie wątpliwości co do treści warunku należy interpretować na korzyść konsumenta. Powyższa zasada interpretacji nie ma zastosowania w kontekście procedury ustanowionej w art. 7 ust. 2.

Artykuł 6

1. Państwa Członkowskie stanowią, że na mocy prawa krajowego nieuczciwe warunki w umowach zawieranych przez sprzedawców lub dostawców z konsumentami nie będą wiążące dla konsumenta, a umowa w pozostałej części będzie nadal obowiązywała strony, jeżeli jest to możliwe po wyłączeniu z niej nieuczciwych warunków.

2. Państwa Członkowskie podejmą niezbędne kroki do zapewnienia, iż konsument nie utraci ochrony przyznanej mu na mocy niniejszej dyrektywy, poprzez wybór prawa państwa trzeciego jako prawa obowiązującego w stosunku do danej umowy, jeśli ta ostatnia pozostaje w ścisłym związku z terytorium Państw Członkowskich.

Artykuł 7

1. Zarówno w interesie konsumentów, jak i konkurentów Państwa Członkowskie zapewnią stosowne i skuteczne środki mające na celu zapobieganie stałemu stosowaniu nieuczciwych warunków w umowach zawieranych przez sprzedawców i dostawców z konsumentami.

2. Środki określone w ust. 1 obejmują postanowienia, według których osoby i organizacje mające uzasadniony interes na mocy prawa krajowego, związany z ochroną konsumentów, będą mogły wszcząć postępowanie zgodnie z właściwym prawem krajowym przed sądami lub przed organami administracyjnymi mającymi odpowiednie kwalifikacje do decydowania, czy warunki umowy sporządzone do celów ogólnego wykorzystania są nieuczciwe; co umożliwi powyższym osobom i organizacjom podjęcie stosownych i skutecznych środków w celu zapobieżenia stałemu stosowaniu takich warunków.

3. W poszanowaniu przepisów prawa krajowego prawne środki zabezpieczające określone w ust. 2 można skierować oddzielnie lub łącznie przeciwko kilku sprzedawcom lub dostawcom z tego samego sektora gospodarki lub przeciwko ich stowarzyszeniom, które stosują lub zalecają stosowanie tych samych lub podobnych ogólnych warunków umowy.

Artykuł 8

W celu zapewnienia wyższego stopnia ochrony konsumenta Państwa Członkowskie mogą przyjąć lub utrzymać bardziej rygorystyczne przepisy prawne zgodne z Traktatem w dziedzinie objętej niniejszą dyrektywą.

Artykuł 9

Nie później niż w ciągu 5 lat od daty określonej w art. 10 ust. 1 Komisja przedstawi Parlamentowi Europejskiemu i Radzie sprawozdanie dotyczące stosowania niniejszej dyrektywy.

Artykuł 10

1. Państwa Członkowskie nie później niż do dnia 31 grudnia 1994 r. wprowadzą w życie przepisy ustawowe, wykonawcze i administracyjne konieczne do wykonania niniejszej dyrektywy oraz niezwłocznie poinformują o tym Komisję.

Przepisy niniejszej dyrektywy będą mieć zastosowanie do wszystkich umów zawartych po dniu 31 grudnia 1994 r.

2. Przepisy przyjęte przez Państwa Członkowskie zawierają odniesienie do niniejszej dyrektywy lub odniesienie takie towarzyszy ich urzędowej publikacji. Metody dokonywania takiego odniesienia są określane przez Państwa Członkowskie.

3. Państwa Członkowskie przekażą Komisji teksty głównych przepisów prawa krajowego przyjętych w zakresie objętym niniejszą dyrektywą.

Artykuł 11

Niniejsza dyrektywa skierowana jest do Państw Członkowskich.

Sporządzono w Luksemburgu, dnia 5 kwietnia 1993 r.

W imieniu Rady

N. Helveg Petersen

Przewodniczący

[1] Dz.U. C 73 z 24.3.1992, str. 7.

[2] Dz.U. C 326 z 16.12.1991, str. 108 oraz Dz.U. C 21 z 25.1.1993.

[3] Dz.U. C 159 z 17.6.1991, str. 34.

[4] Dz.U. C 92 z 25.4.1975, str. 1 oraz Dz.U. C 133 z 3.6.1981, str. 1.

--------------------------------------------------

ZAŁĄCZNIK. WARUNKI OKREŚLONE W ART. 3 UST. 3

1. Warunki, których celem lub skutkiem jest:

a) wyłączenie lub ograniczenie odpowiedzialności prawnej sprzedawcy lub dostawcy w przypadku śmierci konsumenta lub doznania przez niego obrażeń ciała spowodowanych działaniem lub zaniechaniem ze strony sprzedawcy lub dostawcy;

b) niewłaściwe wyłączenie lub ograniczenie praw konsumenta wobec sprzedawcy lub dostawcy albo innej ze stron w przypadku całkowitego lub częściowego niewywiązywania się albo też niewłaściwego wywiązywania się sprzedawcy lub dostawcy z któregokolwiek ze zobowiązań umownych, włącznie z możliwością umorzenia długu należnego sprzedawcy lub dostawcy w zamian za odstąpienie od roszczeń, jakie konsument może mieć wobec niego;

c) sporządzenie umowy wiążącej dla konsumenta, podczas gdy świadczenie usług przez sprzedawcę lub dostawcę zależne jest od warunku, którego spełnienie zależy tylko od dobrej woli sprzedawcy lub dostawcy;

d) zezwolenie sprzedawcy lub dostawcy na zatrzymanie sum wpłaconych przez konsumenta, gdy ten decyduje się nie zawierać ani nie wykonywać umowy, bez zapewnienia konsumentowi prawa do odszkodowania w wysokości równoważnej kwoty ze strony sprzedawcy lub dostawcy, jeśli któryś z nich jest stroną unieważniającą umowę;

e) nałożenie na konsumenta obowiązku wniesienia rażąco wysokiego odszkodowania w razie niewykonania przez niego zobowiązań;

f) upoważnienie sprzedawcy lub dostawcy do rozwiązania umowy według jego własnego uznania, podczas gdy konsument takiego prawa nie ma lub pozwolenie sprzedawcy lub dostawcy na utrzymanie sum wpłaconych za niewykonane jeszcze usługi, w przypadku gdy stroną rozwiązującą umowę jest sprzedawca lub dostawca;

g) umożliwienie sprzedawcy lub dostawcy wypowiedzenia umowy zawartej na czas nieokreślony bez właściwego powiadomienia, chyba że istnieją ku temu poważne podstawy;

h) automatyczne przedłużanie umowy zawartej na czas określony, o ile konsument nie oświadczy inaczej, w przypadku gdy wyznaczony dla konsumenta nieprzekraczalny termin, w którym może zawiadomić o nieprzedłużaniu umowy, jest stanowczo za krótki;

i) nieodwołalne związanie konsumenta warunkami, z którymi nie miał realnej możliwości zapoznania się wcześniej przed zawarciem umowy;

j) umożliwienie sprzedawcy lub dostawcy według własnego uznania jednostronnej zmiany warunków bez uzasadnionego powodu wymienionego w umowie;

k) umożliwienie sprzedawcy lub dostawcy dokonywania jednostronnych zmian w cechach dostarczanego produktu lub usługi bez uzasadnionego powodu;

l) możliwość ustalania ceny towaru w momencie dostawy lub umożliwienie sprzedawcy towarów lub dostawcy usług podwyższenia cen bez zapewnienia konsumentowi prawa do unieważnienia umowy, jeśli w obu przypadkach cena jest zbyt wysoka w stosunku do cen obowiązujących w chwili składania zamówienia;

m) przyznanie sprzedawcy lub dostawcy prawa ustalania, czy dostarczone towary i usługi są zgodne z tymi, które były zamawiane na podstawie umowy, lub danie mu wyłącznego prawa do interpretowania warunków umowy;

n) ograniczenie zobowiązań sprzedawcy lub dostawcy w zakresie respektowania zobowiązań zaciągniętych przez jego przedstawicieli lub uzależnienie zgodności zobowiązań od spełnienia szczególnych formalności;

o) zobowiązanie konsumenta do wypełnienia wszystkich jego zobowiązań wynikających z umowy, podczas gdy sprzedawca lub dostawca nie wypełnia swoich;

p) umożliwienie sprzedawcy lub dostawcy przeniesienia jego praw i obowiązków wynikających z umowy, bez uprzedniej zgody konsumenta, co może przyczynić się do zmniejszenia gwarancji praw konsumenta;

q) wyłączenie lub ograniczenie prawa konsumenta do wystąpienia z powództwem lub skorzystania z innego środka zabezpieczającego, zwłaszcza zaś żądanie od konsumenta poddania sporów wyłącznie pod arbitraż nieobjęty przepisami prawa, bezprawne ograniczenie dostępności dowodów lub przerzucenie na konsumenta ciężaru dowodu, który w związku ze stosowanym prawem powinna dostarczyć druga strona umowy.

2. Zakres lit. g), j) i l)

a) Litera g) nie narusza warunków, zgodnie z którymi dostawca usług finansowych rezerwuje sobie prawo do jednostronnego rozwiązania umowy zawartej na czas nieokreślony bez wcześniejszego zawiadomienia, jeżeli istnieją ku temu uzasadnione powody, pod warunkiem, że dostawca zobowiązany jest do niezwłocznego zawiadomienia drugiej strony lub stron umowy o rozwiązaniu umowy.

b) Stosowanie lit. j) nie narusza warunków, zgodnie z którymi dostawca usług finansowych zastrzega sobie prawo do zmiany stopy procentowej płaconej przez konsumenta lub jemu należnej albo zmiany wysokości opłat za inne usługi finansowe bez wcześniejszego powiadomienia, o ile istnieje uzasadniona przyczyna takiego postępowania, pod warunkiem że dostawca usług będzie zobowiązany do jak najszybszego powiadomienia o tym drugiej strony umowy, która uzyska prawo do niezwłocznego rozwiązania umowy.

Stosowanie lit. j) nie narusza warunków, na mocy których sprzedawca lub dostawca zastrzega sobie prawo do jednostronnego dokonywania zmian umowy zawartej na czas nieokreślony, pod warunkiem, że będzie on zobowiązany do uprzedniego poinformowania konsumenta, który uzyska prawo rozwiązania umowy.

c) Nie stosuje się lit. g), j) i l) do:

- transakcji w obrocie papierami wartościowymi, instrumentami finansowymi lub innymi produktami lub usługami, których cena związana jest ze zmianami notowań giełdowych indeksu lub stopy rynku finansowego, nad którymi sprzedawca czy też dostawca nie ma żadnej kontroli;

- umowy kupna lub sprzedaży walut obcych, czeków podróżnych lub międzynarodowych przekazów pieniężnych wystawionych w walucie obcej;

d) Stosowanie lit. l) nie narusza warunków indeksacji cen, o ile jest to zgodne z prawem, pod warunkiem że zostanie jasno przedstawiona metoda, według której następują zmiany cen.

Art. 3 tej dyrektywy sprzed prawie 30 lat stanowi, że "Warunki umowy, które nie były indywidualnie negocjowane, mogą być uznane za nieuczciwe, jeśli stoją w sprzeczności z wymogami dobrej wiary, powodują znaczącą nierównowagę wynikających z umowy, praw i obowiązków stron ze szkodą dla konsumenta". Ale można by powiedzieć: banki też nie znały przyszłości, gdy zawierały umowę, nie wiedziały, co to będzie.

Od roku 2006 już na pewno wiedziały. Mogę przywołać dokumenty Komisji Nadzoru Finansowego, ostrzeżenia ekonomistów, ba!, samego profesora Balcerowicza, który uważał, że to są kredyty toksyczne.

Przecież niektórzy wzywali nawet do zakazania tych kredytów, bo wiedzieli, czym to pachnie. Nie bez przyczyny PKO S.A., które miało doświadczenia z Włochami, nie udzielał takich kredytów.

Czyli jesteśmy w sytuacji, w której w swoim czasie banki zwaliły na konsumentów całość ryzyka kursowego. I teraz powiadają, że widziały gały, co brały. Przepraszam bardzo, one same powinny w takim wypadku lepiej to przewidzieć, nie powinny wobec konsumentów tak się zachować. Zwłaszcza że kredyty frankowe były traktowane preferencyjnie - czasem człowiek mógł wziąć tylko kredyt frankowy.

W dyrektywie mowa, że "umowy powinny być sporządzane prostym i zrozumiałym językiem, a konsument powinien mieć faktycznie możliwość zapoznania się ze wszystkimi warunkami umowy, a wszelkie wątpliwości powinny być interpretowane na jego korzyść".

Wiadomości na temat tego, jak wygląda prawo europejskie w tym zakresie, zaczęły przenikać, zresztą ze strasznymi oporami, do Polski. Bardzo bym chciała powiedzieć, że światli prawnicy od samego początku wiedzieli, co z tym robić. Co tam! Nie wiedzieli! Sądy też nie wiedziały, no po prostu. Powstało wobec tego – przynajmniej dla banków – szansa, że te kredyty – dla nich lukratywne, ale trefne prawnie, uda się realizować.

Zamiast w tym momencie zacząć negocjować albo jakoś starać się coś z tym zrobić, mówią: „przeczekamy, może się nie połapią”.

I my jesteśmy teraz też w końcowym etapie tego stadium, „przeczekamy, może się nie połapią, a może się jakoś da załatwić”.

Jaka jest rola polityków w tym wszystkim?

Fatalna. Dlatego że politycy w którymś momencie, jak zaczęto o tym mówić, że nie do końca te kredyty frankowe są bezpieczne, niezmiernie zachęcali do takowych. Pan premier Marcinkiewicz, podobno bankowiec, mam piękny cytat, powiedział, że podważanie kredytów we frankach to ograniczanie swobody, że to jest pozbawianie ludzi możliwości kupna mieszkania.

PiS w 2006 roku protestował przeciw tzw. "rekomendacji S" Komisji Nadzoru Finansowego. Partia pisała, że z "niepokojem przyjmuje zalecenia (...) wprowadzające ograniczenia w dostępności do kredytów walutowych, których głównym skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania przez obywateli (szczególnie przez młode osoby) własnych mieszkań”

Były "rekomendacje T" i "rekomendacje S," ja nie chcę tu w szczegóły wchodzić, bo to nie jest istotne, ale nie można powiedzieć jednego: że nikt nikogo nie ostrzegał.

Ostrzegano. Tylko banki grały na przeczekanie. A teraz, gdy się stało to, co się stało, banki grają na podziały i złe emocje. Podnoszą wielki krzyk, że frankowicze wzbogacą się kosztem złotówkowiczów.

A czy tak się nie stanie, jeśli frankowicze zaczną masowa wygrywać z bankami?

Z punktu widzenia prawa europejskiego, staranności i możliwości przewidywania klauzul abuzywnych, złotówkowicze są w identycznej sytuacji jak frankowicze. Prawo europejskie z punktu widzenia nałożenia obowiązku staranności na kontrahentów kredytobiorców, czyli na banki, identycznie traktuje złotówkowiczów jak frankowiczów, więc tu nie ma tak, że ktoś jest uprzywilejowany czyimś kosztem.

Owszem, w makroskali zawsze każda szkoda spada na społeczeństwo. Jeżeli pan odda krawat do pralni i Panu ten krawat zepsują, pan wyegzekwuje odszkodowanie, no to pralnia ma pewien margines na straty, ale jeżeli tych strat będzie dużo, wtedy ona podniesie ceny. Z tego punktu widzenia każda odpowiedzialność, każda strata spada na społeczeństwo.

Pamiętam, jak Polsce Ludowej zaczynałam się zajmować ochroną konsumenta w latach 70. Był wtedy problem odpowiedzialności za jakość świadczenia: jak pralka nie chodzi, to niech konsument ją naprawia w nieskończoność, a nie wymienia. Bo jeżeli wymieni, to zarówno materiał zużyty na jej wytworzenie, jak i praca upostaciowiona w tej pralce się zmarnują, a to jest strata całego społeczeństwa – tak oficjalnie motywowano np. ograniczenia uprawnień konsumenta.

To jest tłumaczenie, z którym ja wyrosłam jako prawnik.

Nie chcę powiedzieć, że wracamy do Polski Ludowej, tylko najwyraźniej wracamy do pewnych zachowań i pewnych typów tłumaczenia się.

Weźmy więc kolejny zarzut wobec frankowiczów: kupowali po kilka mieszkań, brali po kilka kredytów, i ci właśnie cwaniacy, którzy mają wiele kredytów - to oni rozkręcili tę całą awanturę.

Statystyka podaje, że spośród tych ponad 700 tys. kredytów 95 proc. było na jedno mieszkanie. Na to ktoś mi może odpowiedzieć: „No dobrze, ale jeszcze jest 40 tys. tych bogaczy i oni animują cały ruch lobbystyczny”. Na co ja odpowiadam: To prawda, że tym bogaczom łatwiej jest się zorganizować, tyle że reprezentując interes swój, oni reprezentują jednocześnie 95 proc. interesów tej drobnicy, więc przepraszam bardzo, co to za argument”.

Teraz powiem jako prawnik: mieszkanie jest dobrem podstawowym człowieka, człowiek ma wokół niego ześrodkowane interesy, jest dobrem chronionym konstytucyjnie. I jeżeli te 95 proc. wzięło kredyt na swoje mieszkanie, w którym zamieszkało, a później dostali w pakiecie ten tor z przeszkodami jaki jest teraz ich udziałem, to przecież jednak ten fakt konstytucjonalizacji prawa do mieszkania też tutaj coś waży.

Argument, że to byli wszystko deweloperzy i bogacze, ma znikomą wartość poznawczą.

To jeszcze jeden argument: skrajne orzeczenia sądów prowadziłyby do załamania systemu bankowego, być może przejęcia niektórych banków. Sądy powinny brać to pod uwagę?

Każdy problem ma swoją mikroskalę i makroskalę. Zgadzam się, że z punktu widzenia ekonomistów w makroskali mamy do czynienia z dużym pasztetem, być może jakieś banki będą miały problemy, być może w tle czai się jakaś „restrukturyzacja” czy upaństwowienie.

Tylko dlaczego wobec tego oczekuje się akurat od sądów, które z natury rzeczy rozpatrują sprawy w skali mikro, że one rozwiąże problem skali makro? One tego nie mają jak zrobić.

To jest bezczelność - i używam z pełnym przekonaniem tego słowa - ze strony polityków, że tego od sądów oczekują. Zrobili dokładnie to samo przy reprywatyzacji. Odesłali do sądów, żeby im załatwiły reprywatyzację, i wyszła z tego straszna rzecz.

I w tej chwili tak się dzieje z frankami: idźcie do sądu, a sąd ma psi obowiązek rozstrzygnięcia sprawy tak, jak to wynika z prawa europejskiego, gdy idzie o ochronę – tak jest - strony słabszej.

Publicysta „Gazety Wyborczej” Witold Gadomski kpił niedawno z idei „słabszej strony”. Stwierdził, że prowadzi ona do absurdu – sytuacji, w której każda umowa między klientem a bankiem jest niemożliwa, a działalność banków zawieszona.

Niech on trochę poczyta o ochronie konsumenta, tylko coś na serio, niech zajrzy do dokumentów Unii Europejskiej, i zobaczy, jak się traktuje kredytobiorcę, który bierze kredyt na potrzeby mieszkaniowe, a nie na potrzeby inwestycyjne, no i wtedy będzie się chyba śmiał sam z siebie.

W polemice z prof. Markiem Belką pisze Pani o próbie przedstawienia sporu jako kwestii moralnej.

Nie, to nie Belka, to Balcerowicz bardziej moralizuje. Belka jest pragmatycznie trzeźwy.

Jak śledzę reakcje ludzi na tę sprawę, nazwijmy to ludowy odbiór tego, to rzeczywiście wiele osób widzi to w kategoriach moralnych: frankowicze zasłużyli na to, co ich spotyka, reszta społeczeństwa - a już w szczególności roztropni złotówkowicze - nie mogą ponosić kosztów tej afery.

Ja nie zejdę na ten grunt, dlatego że to jest krwawe pokłosie tego zniszczenia, nie chcę powiedzieć nawet moralnego, zniszczenia wspólnotowego społeczeństwa, którego doświadczamy na skutek rządów populistycznych.

„Grab zagrabione”, to jest hasło bolszewickie. I to jest to, co pan słyszy. Słyszy pan Janosika. Janosik jeszcze powiada „zabiorę im, rozdam wam”.

Ale niech pan spojrzy na to z innego punktu widzenia: czy lipa to, czy prawda, że Rzeczpospolita Polska jest państwem prawa? Podkreślam to bardzo mocno: od Unii forsę wziąć chcemy, ale wartości już nie.

Cała kazuistyka TSUE w Luksemburgu stwarza szansę rozwiązania problemu. Natomiast retoryka rewolucyjna, o której pan wspomina, nie daje możliwości rozwiązania problemu w zgodzie z pryncypiami, o których mówię: państwo prawa, uczestnictwo w Unii, dyrektywa 93/13 oraz dyrektywy o kredycie z 2008 i 2014 roku.

Jeżeli zaczynamy używać moralizatorstwa zamiast argumentacji, już nawet nie mówię prawnej, ale zamiast argumentacji ekonomicznej, to czy nie jest to charakterystyczne, że ekonomiści zmienili pogląd na kredyty walutowe gdzieś po roku 2005? I dlaczego teraz wracają do argumentacji moralizatorskiej? To znaczy, że coś jest nie tak, nie chcą się przyznać do tego, co sami zrobili w ciągu tych lat?

Trudno mi tutaj wykrzesać sympatię dla kogoś, kto bierze czapkę niewidkę i udaje, że go nie ma.

To straszne smutne, że ta dyskusja o poważnym problemie toczy się w takiej atmosferze.

*Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy Rzecznik Praw Obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).

Udostępnij:

Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Przeczytaj także:

Komentarze